Budynek był naprawdę duży i piękny. Kamienno-drewniany dwupiętrowiec, zbudowany na planie litery “E”, wykończony był licznymi zdobieniami. Przy każdym z zewnętrznych parapetów znajdowała się podłużna donica, z której wystawały przekwitające już, różowe i fioletowe hiacynty. W okiennicach widać było w połowie zasłonięte, czerwone firany. Czasem przewijały się za nimi szare sylwetki wiecznie krzątającej się służby. Fasadę wyróżniała szczególna ornamentyka filarów, podtrzymujących dwa balkony, rozmieszczone po obu stronach zadaszonego tarasu, przy którym znajdowały się dębowe, dwuskrzydłowe drzwi. Dach był pokryty glinianą, polerowaną, rudą dachówką.
Podwórze było całkiem spore. Otoczone było zewsząd kamiennym murkiem wysokim na około metr, z wmurowanym weń falującym wzorem z metalowych prętów, ustawionych na sztorc, ostrym końcem do góry. Stanowiło to swoistą pierwszą fazę ochrony przed nieproszonymi gośćmi. Wewnątrz prostokątu, jaki tworzyło ogrodzenie, posadzone były dwa rzędy żywopłotu, zawsze równo przyciętego. Ziemię posesji pokrywała przystrzyżona trawka. Od bramy aż do schodów prowadzących do drzwi domu prowadził szeroki chodnik, na którym zmieściłyby się dwa konne powozy. Sama willa również była takowym otoczona. Każdy, kto przechodził w okolicy, musiał chociaż na chwilę zatrzymać wzrok na tymże domostwie.
***
Po spacerze przez spory kawałek miasta, Septo przybył ze swojego domu w okolice willi Vicentiego, gdzie odbyć się miała degustacja win z zakładu tegoż przedsiębiorcy. Łucznik, tym razem jednak rozbrojony, zjawił się kawałek przed czasem i miał chwilę na rozejrzenie się po okolicy. Tuż przy prostopadłym skrzyżowaniu kamiennego murku, który w jedną stronę ciągnął się aż do bramy, a w drugą daleko aż po kraniec posesji, znajdowała się krata kanalizacyjna. Przy wieczornym słońcu dało się jeszcze zauważyć pod nią drabinkę z prętów. Sam otwór spokojnie mógłby pomieścić Septo, a otworzenie przejścia wymagało kilka sekund i odrobiny siły. Od samej bramy do tego miejsca nie było daleko, jednak zmierzając od strony willi należałoby pokonać po drodze połowę posesji… lub wybrać drogę na skróty przez żywopłot i ostro zakończone ogrodzenie.
Wkrótce zjawiła się Veriana, ubrana tak, jak rano w podziemiach. Krótko mówiąc, wyglądała naprawdę zjawiskowo, o czym świadczyć mogli oglądający się za nią mężczyźni na ulicy. Nadchodząc w kierunku łucznika, trzymała jedną dłonią suknię, by nie zawadzała jej o nogi.
– Gotowy? – zapytała uśmiechając się i stając obok niego. – O, prawie bym zapomniała… – wtrąciła szybko, wyciągając coś ze skórzanej torebki, którą trzymała w wolnej dłoni. – Chyba nie zamierzałeś pokazywać się z takim guzem – zażartowała i zaczęła manipulować małym pędzelkiem przy czole Septo. Musiał to być puder. – Teraz lepiej. Możemy iść? – zapytała i wsunęła łucznikowi rękę pod ramię.
[Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego
1
Ostatnio zmieniony 28 sty 2018, 10:00 przez Sherds, łącznie zmieniany 2 razy.