Już... Już nie gryzłem... Zaciskałem tylko oczy, próbując powstrzymac te wszystkie obrazy - a jednak one wciąż się pojawiały...
- Nie... Proszę, nie...
Jęczałem, sam nie wiedziałem w jakim języku. Wszystko mnie bolało, a na dodatek ciągle te wizje...
Ale wiesz, czytelniku, co było najstraszniejsze?
Że te kocięta dalej się bawiły.
I wtedy do mnie dotarło: One są tak samo prawdziwe, jak te wizje...
Co jest gorsze - śmierc jednego kota, czy śmierc całego miasta i wszystkich bliskich mi?
A jednak ten wybór był bardzo ciężki...
W końcu jednak, poszarpany przez samego siebie udałem się w kierunku tych kociąt...
A jednak choc to była złuda, nie chciałem by cierpiały więcej, niż to konieczne...
Dlatego ustawiłem się tak, by jednym ruchem
oddzielic głowę od ciała. W ten sposób ofiara nie cierpiała za długo, a ten drugi kociak nie miał aż tak strasznego spektaklu...
A kiedy już tego dokonałem, byłem w stanie powiedziec tylko jedno:
- Przepraszam... Przepraszam...
Płakałem. W tej dzikiej formie, w której cały ten świat zdawał się należec do mnie, płakałem, przepraszając kociątko, które pewnie nawet nie istniało, w mowie, która też nie istniała...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .