Re: Dżungla Tuk'kok

76
- Wcale nie jesteś nieużyteczna - odpowiedział szczerze Denser. - Właśnie dajesz tego przykład. Poza tym, mimo wszystko motywujesz resztę do działania. To faceci, zrobią wszystko, byleby nie wypaść gorzej od kobiety, choć tego nie okazują, taka jest natura. - Uśmiechnął się lekko. - Nie martw się, coś wymyślę, choć nie będzie to łatwe.
Tessa ponownie skupiła się, przyjęła odpowiednio pozę i wczuła w naturę podczas, gdy jej towarzysz bronił jej, czujnie przeglądając teren. Kobieta sięgając wgłąb siebie mogła dokładnie zauważyć, jak niskie pokłady energii magicznej posiada. Gdyby wybrała większy teren bądź zadała większą ilość pytań, próba mogłaby się zakończyć niepowodzeniem i nic by na tym nie zyskali; Tessa musi również uważać, by kolejne pytania nie były zbyt wygórowane, a więź nie trwała zbyt długo.
<<Tak. Węże. Owady. Rośliny. Zwierzęta.>>
Pół Elfka odebrała mentalny przekaz od samej ziemi.

Re: Dżungla Tuk'kok

77
Na odpowiedź Densera, zareagowała jedynie badawczym spojrzeniem. Kobieta ani trochę nie wyglądała na przekonaną.
Odetchnęła z ulgą, gdy usłyszała głos ziemi. Wyglądało na to, że prawidłowo oceniła sytuację i wybrała odpowiedni zasięg oraz samo pytanie. Tessa uznała, że musi sprawdzić coś jeszcze. Słowo "zwierzęta" mogło kryć wielorakie znaczenie.
Czy wśród nich są Nocne Bestie? Jeśli potwierdzi się, szybko spyta: Gdzie?, i bez względu na to, co usłyszy, zerwie zaklęcie. Następnie odetchnie parę razy głęboko, zbierając więcej sił i spojrzy na Densera, by powtórzyć wszystko, co usłyszała. Jeśli wszystko będzie dobrze, wstanie i skieruje się w stronę powrotną do obozu, nie dając szansy na powiedzenie czegoś więcej. Sama, jeśli będzie okazja, powie minąwszy go bezbarwnym tonem głosu: - Nie powinieneś stawać w mojej obronie.
Cokolwiek miałoby to oznaczać, pozostawałoby jedynie domysłem.
Jeśli okaże się, że znajdują się bardzo blisko niebezpieczeństwa, Tessa poinformuje o tym Densera w trakcie biegu do obozu.

Re: Dżungla Tuk'kok

78
<<Tak. Na zachodzie, wschodzie i południu.>>
Połączenie zostało zerwane w idealnym momencie, gdyż kobieta miała już mroczki przed oczami. Straciła reszty energii magicznej, nadwerężyła również siły fizyczne. Cały odpoczynek, który miała przed chwilą, poszedł na nic. Właściwie czuła się jeszcze gorzej. Denser od razu wyłapał nagłe wdechy i przeniósł swą uwagę na kobietę, słuchając uważnie co ta ma do powiedzenia.
- To już coś, nie dowiedziałaś się jak daleko? - zapytał, nie chcąc wyjść na niewdzięcznika, lecz wyraźnie było widać, iż przejął się raportem.
Tessa wstając o mało nie upadła. Zachwiała się i już leciała w bok, kiedy błyskawicznie chwycił ją Denser. Objął ją w talii i nieco przeniósł cały ciężar jej ciała na siebie.
- Spokojnie, jesteś blada i zmęczona, nie forsuj się - powiedział i puścił ją wiedząc, że ta nie zgodzi się na chociaż tymczasową pomoc.
Rozmowa grupy urwała się nagle, kiedy tylko zobaczyli nadchodzącą dwójkę. Przyglądali im się teraz uważnie, a kiedy wszyscy zobaczyli zmęczoną Tessę i Densera z nie za ciekawą miną, z twarzy siedzących mężczyzn można było wyczytać ich domysły co do tej sytuacji. Tak więc Garen uśmiechał się jednoznacznie, Herleris zmrużył oczy, Jinaraeth wydawał się mieć to gdzieś, a Raymond wyglądał na lekko zawstydzonego. Nim Denser zdążył się odezwać, zbrojny gwizdnął głośno, lecz na tym nie poprzestał.
- No no, widzę działo się. Ktoś następny w kolejce czy cała zabawa jest już dla kogoś zarezerwowana? - Uśmiechnął się szyderczo.
- Zamknij się, Garen - rzekł Denser, nie wkładając w to zbyt wiele energii. - Mamy problem. - Zwrócił się do wszystkich. - Jesteśmy praktycznie z każdej strony otoczeni Vaa'Shak. Naszym jedynym wyjściem jest iść naprzód, nim bestie nas wywęszą i zaatakują, nie wiadomo nawet czy w tym momencie nie ruszają w naszą stronę. Z taką ilością nie mamy najmniejszych szans. - Z każdym słowem był coraz bardziej przejęty.
- Ciekawe, skąd to wiesz? Wywróżyłeś to z cipy tej ledwo stojącej na nogach wywłoki, a może sam Sulon ci się objawił?
Denser nic nie odpowiedział. Po prostu wziął błyskawiczny zamach i kopnął Garena w twarz. Polała się krew. Zbrojny przeturlał się, po czym wstał błyskawicznie, jedną ręką tamując krwawienie z nosa, drugą sięgając po miecz.
- Masz jakiś problem, skurwysynie?! No dawaj! - wymruczał w bólu.
- Uspokójcie się obaj! - krzyknął Herleris wstając, a z jego dłoni poleciały snopy iskier, które przykuły uwagę reszty; Raymod i Jinaraeth dla bezpieczeństwa również wstali. - Garen, odłóż broń. A ty Denser uspokój się i śpiewaj, co robiliście i skąd masz takie informacje. Macie zbyt wiele tajemnic, nie na takie coś się umawialiśmy. Ze mną nie pójdzie ci tak łatwo, więc lepiej zacznij gadać, zanim sam to z ciebie wyduszę. - Zagroził ostro Mag, a powietrze wokół stało się jakoś gorętsze.
- Herleris, czekaj, nic nie rozumiesz! - Denser wyraźnie się przestraszył. - Po prostu zaufajcie mi, nam, dobra? To żaden spisek, a informacje są bardziej niż pewne! Ostatnim razem przecież wyruszyliśmy i nic nas nie zaatakowało, a przecież było takie ryzyko!
- Czy w grę wchodzi magia? - Highflame nie dawał za wygraną.
- Kurwa, czy ty masz gówno w uszach? - Denser najwidoczniej tracił cierpliwość. - Jak stąd nie spierdolimy w ciągu najbliższych minut, będzie z nami cienko. Weźmiesz odpowiedzialność za śmierć wszystkich?
Nastał istny chaos. Kiedy niepisany przywódca i mag przekrzykiwali się nawzajem, do dyskusji włączył się Raymond i Jinaraeth, na początku spokojnie, ostatecznie kończąc z podniesionymi głosami. Trzeba jeszcze dodać jęki i groźby Garena w tle. A Tessa? Czuła się słabo, choć przynajmniej została pominięta w bitwie na słowa.

Re: Dżungla Tuk'kok

79
Użycie magii nadwerężyło jej siły bardziej niż się spodziewała. Było gorzej niż wtedy, gdy ścigała elfa. Omal nie upadła, lecz ku jej zdziwieniu złapał ją Denser. Poczuła się dziwnie, lecz zaraz odpędziła to wrażenie od siebie, odrywając się od mężczyzny i stając teraz o własnych siłach. W myślach przetrawiała informacje, próbując znaleźć jakieś alternatywy dla jedynego możliwego wyjścia, jakim była ucieczka na północ. Ciężko jej się oddychało, lecz mimo to próbowała ustabilizować rytm serca tłukącego z całej siły o żebra. Było źle. Tessa domyślała się, że zostanie na samym końcu z całej grupy, co oznaczało, że musiała szybko coś wymyślić, by uratować skórę. Robienie z siebie wariatki ma pewne granice.
Gdy wrócili i padły komentarze na temat rzekomego puszczania się przez nią, zignorowała je, podchodząc do swojego tobołka. Najpierw pociągnęła solidne łyki wody, nie szczędząc sobie, następnie schowała bukłak i zarzuciła torbę na plecy. Mocniej chwyciła włócznię, jakby chcąc przekonać się, czy da radę biec. Adrenalina, która zaczynała szumieć jej w uszach podpowiadała, że istniała taka szansa.
Ludzie zaczęli się kłócić. Kobieta miała ochotę przewrócić oczyma - nie pierwszy i być może nie ostatni jest świadkiem tego typu scen. Tessa nie zwleka i wchodzi pomiędzy nich wszystkich, nie chcąc jej się krzyczeć - pewnie nie miałaby na to siły. Ma także nadzieję, że powstrzyma ich od rękoczynów.
- Zamknijcie się wszyscy - powie zmęczonym tonem głosu. - Robicie taki hałas, że teraz bez trudu zostaniemy zlokalizowani. Denser, co do twojego pytania - pół kilometra, nie więcej, ale mogą być znacznie bliżej. Herleris - tak, w grę wchodzi magia. Szczegóły później. A teraz, gdy już wszyscy mnie słuchacie, wysilcie wyobraźnię i sami odpowiedzcie sobie na pytanie, co się stanie, jeśli zaraz się stąd nie wyniesiemy, kiedy, jak wiadomo nam wszystkim, Nocne Bestie mają w zwyczaju zwoływać innych i atakować w większej ilości na grupy? Będzie ich przynajmniej trzy, co byłoby optymistyczną wersją. Teraz dodajcie do tego fakt, że w tej chwili zdolnymi do walki jesteś ty -wskazała na Densera - ty - na Herlerisa - i ten palant - dodała z niechęcią. - Wszystko ładnie przeliczone? Świetnie. To teraz idziemy na północ, a jeśli dalej mi nie wierzycie, to wiedzcie, że mam to gdzieś. Ja idę, wy robicie sobie co chcecie. Tylko pamiętajcie - martwi nie mają potem głosu.
Jeśli bogowie będą łaskawi dla Tessy, to nie zaliczy w zęby i ruszy w odpowiednim kierunku. Nie zamierzała oglądać się na grupę. Albo idą, albo nie. Wolałaby aby jednak tak, ale skoro wolą się kłócić to... ich problem, nieprawdaż?

Re: Dżungla Tuk'kok

80
Kiedy tylko Tessa wkroczyła w sam środek dyskusji, zmęczona, podpierając się włócznią, dyskusja nieco osłabła, choć nie została przerwana. Kobieta zasłoniła każdemu widok na dyskutanta na przeciwko, zwłaszcza Harlerisa i Densera, którzy zdecydowanie rozkręcili się najbardziej ze wszystkich. Niepisany przywódca nie robił sobie za wiele z gróźb, a nawet drobnych szturchnięć Garena, tak samo jak Highflame ignorował nawoływania o uspokojenie się przerażonego magią Raymonda.
Dyskusja ustała w bardzo szybkim tempie, kiedy wszyscy chcąc nie chcąc, musieli zwrócić uwagę na stojącą po środku kręgu dyskutantów kobietę. Być może cuda zdziałała tutaj wrodzona ciekawość, gdyż ta straszna, ostra, popierdolona Tessa walcząca o każdy oddech postanowiła zaszczycić wszystkich swą wspaniałą przemową. Ostatecznie mężczyźni ochłonęli, choć w ich oczach dalej widniała złość, strach i niepewność. Niewykluczone również, że zatkała ich reprymenda od Pół Elfki, bowiem nikt nie spojrzał jej w oczy. Drużyna wykazała się również litością. Kobieta, która po swojej przemowie zaczęła zacięcie walczyć o każdy oddech, mogła dostrzec, że niektórzy planowali coś powiedzieć, być może zaprotestować, lecz z jakiegoś powodu postanowili od tego odstąpić. Cisza, która nastała była tak nagła, że Tessie zaczęło piszczeć w uszach. Dochodzenie w sprawie wyprawy jej i Densera zostało na razie wstrzymane, wszyscy bez słowa spakowali się, chwycili ekwipunek i pod przewodnictwem Jinaraetha ruszyli do przodu.
Po niecałej godzinie pełnego napięcia i czujności marszu, Pół Elfka była już dosyć zmęczona. Nawet jeśli twarda i nieustraszona, wciąż była istotą śmiertelną wymagającą pewnych czynników do życia. Tak więc jej myśli zaczęły krążyć wokół ciepłej strawy, dobrego wina czy stosunkowo wygodnej pościeli w gospodzie. Kobieta nie oddychała już tak głośno, lecz była absolutnie wyczerpana i chociażby kwadrans odpoczynku byłby dla niej zbawienny. Krótkie, kilkuminutowe postoje, wręcz pozorów tylko pogarszały sprawę, choć miały jakieś zalety.
Tym razem nikt nie pozwolił Tessie iść ostatniej. Herleris i Garen natychmiast usadowili się na końcu, przed sobą mając kobietę, a w dalszej kolejności szli Raymond, Denser i Jinaraeth. W końcu Mag uznał, że już czas, aby wyjaśnić pewne sprawy. Powoli ruszył do przodu i zrównał się z towarzyszką.
- Hej. Jak się czujesz? - zapytał z troską, choć Tessa wiedziała, że to tylko przedbiegi do sedna sprawy. - Wybacz za wcześniej, nie chciałem tak po części naskakiwać na ciebie, ale naprawdę uważam, że należą nam się wyjaśnienia, skoro ostatecznie pracujemy razem. - Starał się uśmiechnąć, lecz szybko zrozumiał, iż nie pasuje to do obecnej sytuacji. - Zatem, skoro wasze ostrzeżenie to sprawa magii, a ja tak jakby się na tym znam, może opowiesz mi wszystko? Zakładam też, że sprawa bardziej tyczy się ciebie, Denser nie wygląda mi na kogoś posiadającego choć odrobinę talentu magicznego.
Herleris nie mówił szeptem, ale z drugiej strony nie krzyczał. Z pewnością idący z tyłu zbrojny i z przodu naukowiec mogli wszystko słyszeć, idący jeszcze dalej Denser i przewodnik, już nie.

Re: Dżungla Tuk'kok

81
Jej mowa odniosła zamierzony skutek. Lepszy niż przypuszczała, bo żaden z towarzyszy nie odezwał się ani słowem, tylko zebrali rzeczy i ruszyli. Cisza aż bolała w uszy. Niemniej Tessa była zadowolona, że uciekali stamtąd.
Dalsza wędrówka upłynęła spokojnie, bez żadnych rozmów ani niespodzianek. Kobieta jednak była zbyt zmęczona, by docenić ten "komfort", mimo to pełna dumy starała się nie garbić, tylko iść według narzuconego tempa i nie stać się zbędnym balastem. Myślami oddaliła się od dżungli, marząc o ciepłej zupie i porządnej dawce gorzały, po której spałaby snem sprawiedliwych. Gdy mag wyrwał ją z tych rozmyślań, uznała, że mimo wszystko woli siedzieć w dżungli - gdzie indziej mogłaby poczuć aż tyle adrenaliny?
- Znośnie - mruknęła, spoglądając na Herlerisa kątem oka. Doskonale wiedziała po co ją zagaduje, tak samo, jak to, że pozostała dwójka także jest ciekawa jej odpowiedzi. - Zaklęcie, które używałam, wymaga skupienia się i gdyby coś w tym czasie się stało, byłabym bezbronna. Denser pilnował, aby to się nie zdarzyło.
Tessa pominęła najważniejszy fakt, że w całą sprawę wtajemniczyła jedną osobę. Wyszła z założenia, że jeśli nie zapytają, to ona sama z siebie nie wyjaśni tego.
- Mogę skontaktować się z naturą. Zadaję jej proste pytania, na które odpowiada. Zależne od tego, jaki obszar poszukiwań wybiorę, odpowiedź może być mniej szczegółowa lub bardziej. Gdy najpierw wybrałam okręg poszukiwań do trzech kilometrów, dowiedziałam się, że nie ma w pobliżu tamtej grupy ludzi, o której wspominano, ale były bestie. Pytałam także o inne grupy, ale odpowiedź była mętna. Gdy zawęziłam obszar do promienia pół kilometra, wiedziałam, skąd kierują się bestie.
Wzruszyła ramionami.
- Coś jeszcze chcesz wiedzieć, Herleris?

Re: Dżungla Tuk'kok

82
Herleris słuchał uważnie, bardzo uważnie, choć cała opowieść trwała krótko. Wydawał się być bardziej zainteresowany całą sprawą magii niż rolą Densera w tym wszystkim. Mag wyraźnie pragnął większej ilości szczegółów dotyczących zaklęcia, w jego błękitnych oczach pojawiły się małe iskierki. Ostatecznie nie zapytał o nic związanego z magią, tylko przytaknął okazując zrozumienie.
- Dlaczego nie powiedziałaś tego od początku? Nie uważasz, że gdybyś użyła zaklęcia przy nas, w razie kłopotów potrafilibyśmy obronić cię lepiej niż jedna osoba? Poza tym, wybacz szczerość, ale do tej pory nie zaprezentowałaś nam się ze zbyt dobrej strony. Twoja umiejętność zmienia postać rzeczy całkowicie, zapewnia nam wręcz przetrwanie, dlatego powinnaś być najbardziej chronioną osobą. Po twoim stanie wnioskuję, iż wyczerpałaś zapas energii magicznej i musi minąć trochę czasu, nim znowu będziesz mogła użyć czaru? - Z początku jego głos wyrażał niewielką pretensję, stopniowo zmieniając się w troskę.
Osłabiona Tessa, w pewnym momencie idąc nie zauważyła wystającego, niewielkiego korzenia. Takie pułapki lasu omija się instynktownie, ta jednak postanowiła być bardziej złośliwa. Noga kobiety zahaczyła się o nią, Pół Elfka zachwiała się i runęła do przodu, nie mogąc złapać równowagi. Kolejny raz obecność mężczyzny obok niej okazała się zbawienna. Herleris okazał się być zwinniejszy, niż można było przypuszczać, błyskawicznie chwycił upadającą towarzyszkę. Prawa ręka oplotła się wokół jej talii, podczas, gdy lewa niefortunnie wylądowała na piersiach upadającej. Mag przetrzymał ją chwilę, po czym ostrożnie postawił do pionu.
- Wybacz. - Jego lewa ręka cofnęła się nieco niżej. - Chyba nie tak "znośnie" jak mówiłaś, co? Mogę zagadać resztę o odpoczynek, nic nie zdziałamy, jeżeli nie będziemy mieli chociaż połowy sił do obrony. Powinnaś się napić. - Puścił Tessę, po czym błyskawicznie zdjął plecak, wyjął z niego bukłak i wcisnął go towarzyszce. - Nie przejmuj się i pij, zostaw mi tylko kilka łyków.
- Ja jebię... - skomentował Garen, mijając stojącą dwójkę i idąc dalej.

Re: Dżungla Tuk'kok

83
- Są dwie przyczyny, dla których nic wam o tym nie powiedziałam. Po pierwsze, sami mnie nie zachęciliście do tego, pokazując, jak bardzo jestem niepożądana w tej grupie. Niektórzy nawet zaczęli znajomość od wyzywania od dziwek. Po drugie, z doświadczenia wiem, że zazwyczaj współtowarzysze wypraw lubią bez ograniczeń wykorzystywać tego typu umiejętności i przy odmowie są bardzo... nieprzyjemni. Nie wiedząc o tym, sama mogę kontrolować rozłożenie sił. W innym wypadku - wzruszyła ramionami - nikt się z tym nie liczy.
Kiedy omal nie przewróciła się i jej "wybawcą" okazał się tym razem Herleris, ponownie tego dnia poczuła się dziwnie. Zwłaszcza, że znowu złapano ją w talii. Spojrzała się zmieszana na dłoń maga na jej piersiach, lecz nie skomentowała tego jakoś szczególnie. Cierpliwie czekała, aż odsunie się od niej bez jej "pomocy".
- Nie potrzebuję postoju - wycedziła nagle przez zęby, spoglądając na wciśnięty w jej dłonie bukłak wody jak na jadowitego węża. Duma walczyła z pragnieniem, co było wyraźnie widać w wyrazie jej oczu. Po dłuższej chwili stwierdziła, że pewnie mag i tak nie odpuści, więc odsunęła na chwilę szal i zaczerpnęła dwóch łyków na odczepnego. Zaraz potem wcisnęła bukłak z powrotem właścicielowi i z kwaśną miną oraz nieco gniewnym krokiem, ruszyła do przodu, aczkolwiek nie wyprzedzając Garena. Wybitnie nie miała ochoty usłyszeć od niego kolejny bzdurny komentarz. Dlaczego Tessa była zła? Herleris mógł się tylko domyślać.

Re: Dżungla Tuk'kok

84
Herleris z lekkim uśmiechem przyglądał się Tessie, kiedy w jej duszy toczyła się walka dwóch demonów: "dumy" i "pragnienia". Ten drugi zwyciężył, co ucieszyło mężczyznę, który szerzej się uśmiechnął, nawet jeśli towarzyszka nie tylko nie podziękowała, ale również z nie za ciekawą miną ruszyła czym prędzej do przodu. Kątem oka mogła zauważyć, jak Mag bierze łyka po niej, a jako iż jej usta przed chwilą dotykały tego samego miejsca, wygląda to na... pośredni pocałunek.
Highflame po spakowaniu wody również ruszył do przodu, doganiając towarzyszkę i zrównując się z nią. Nie bardzo wiedział co powiedzieć, a jego mina i zmarszczki na czole wskazywały na intensywne rozmyślanie. Kiedy już miał się odezwać, wszyscy się zatrzymali, o mało na siebie nie wpadając. Z przodu został przekazany nakaz zachowania ostrożności, a kiedy nic dziwnego się nie zdarzyło, cała grupa ruszyła ostrożnym krokiem do przodu.
Znaleźli się na rozleglejszym, bardziej przejrzystym terenie. Drzew było tu o wiele mniej, nie były tak wysokie i rozgałęzione, więc światło w pierwszej chwili niemalże ich poraziło. Nie było tutaj wielkich liści, wysokich krzewów czy egzotycznych kwiatów. Ziemię porastała trawa średniej wysokości i kępki chwastów różnych rodzajów, również zielonych. Cały obraz przedstawiał się dość mitycznie, z pewnością był przyjemniejszy dla oka od całej zarośniętej, irytującej i niebezpiecznej dżungli pełnej naturalnych przeszkód. Wszyscy spostrzegli również, że ilość owadów jest tutaj zatrważająco mała, a żaden z nich nie kąsał i nie atakował odsłoniętych części ciała podróżujących. Kolorowe ptaki różnej wielkości i gatunku latały po całym terenie bądź chodziły po ziemi, ukryte w trawie, wyszukując pożywienia oraz nawołując się od czasu do czasu.
Jednak tym, co w pierwszej chwili przykuło uwagę całej grupy, była kolumna. Stała w odległości kilku metrów od przybyszów. Jinaraeth powoli ruszył w jej stronę, a reszta poszła w jego ślady rozglądając się na boki, gdyż miejsce to było idealne do przygotowania pułapki. Nic jednak nie nadeszło i chwilę później cała drużyna zebrała się wokół kolumny. Była wysoka na około trzy metry, szarawa, nieco przekrzywiona na prawo, wyraźnie ułamana u góry. Posiadała różne ubytki, lecz dalej zachwycała mistycyzmem; z pewnością kiedyś była śnieżnobiała. Jednak to, co najbardziej przykuwało w niej uwagę, to wyryte na niej płaskorzeźby. Przedstawiały one, poza zwierzętami i roślinami, głównie istoty przypominające ludzi, posiadające jednak długie i szerokie ręce oraz wielkie głowy. Rysunki przeplatały się z jakimś pismem, nieznanym nie tylko Pół Elfce, lecz sądząc po reakcjach reszcie grupy również.
Jinaraeth czym prędzej wyjął mapę i odpowiednio wyrzeźbiony kawałek węgla, po czym pieczołowicie zaczął coś zaznaczać. Herleris i Raymond poszli w jego ślady, z tym, że wyjęli puste kartki i starali się przekopiować jak najdokładniej każdy rysunek oraz znak na kolumnie, powoli obracając się wokół niej. Tessa w tym czasie miała czas na odpoczynek.
- Niech zgadnę, fragment ruiny budowli trolli? - powiedział Denser.
- Tak... - odpowiedział przewodnik. - Niestety nie znam ich języka i nie domyślam się, co to znaczy, ale na pewno trafiliśmy na jakiś trop. Jeżeli znajduje się tutaj pojedyncza kolumna, to na pewno gdzieś w pobliżu jest więcej ruin. - Przez kilka następnych minut zajęty był, jak się okazało, również kopiowaniem płaskorzeźb na kartki pożyczone od maga i naukowca. - Spójrzcie, strachliwe ziele. - Wskazał palcem zbiorowisko chwastów, o intensywnie zielonych listkach, przypominających ostrze z ząbkami; ziele rzeczywiście wyglądało niepokojąco. - Nie jest trujące, wykorzystuje się je w niektórych maściach. Wydziela zapach, który my nie czujemy, lecz Vaa'Shak już tak. Odstrasza on znaczną większość drapieżników, groźniejsze owady i węże również, niestety wyrwany traci właściwości. Odpocznijcie póki możecie, nie wiemy, kiedy ponownie trafi się nam tak idealne i bezpieczne miejsce na postój.
- Obawiałbym się zasadzki ze strony ludzi i elfów, więc i tak musi uważać i patrzeć w głąb dżungli - rzekł nagle Garen, po czym najzwyczajniej w świecie usiadł i mimo wcześniejszych słów, gapił się na kolumnę marszcząc nos.
Kiedy pozostali byli zajęci, Denser podszedł powoli do kobiety.
- Tessa, jak się czujesz? - zapytał bez ogródek. - Dalej wyglądasz blado. Potrzebujesz czego? Tylko błagam, nie mów, że świętego spokoju. - Uśmiechnął się zbójecko.

Re: Dżungla Tuk'kok

85
Godziny wędrówki w końcu opłaciły się i odnaleźli kolumnę po trollach. Tessa z uśmiechem przyglądała się całości, badając wzrokiem płaskorzeźby i obchodząc ją dookoła. Nie znała użytego w kamieniu języka, lecz to jej nie przeszkadzało w podziwianiu reliktu przeszłości. Ciekawa była, czy coś jest jeszcze w pobliżu, czy może zanim znajdą następny ślad po cywilizacji, upłyną kolejne godziny. Nie chcąc zawadzać trójce mężczyzn, odsunęła się od nich, badając, a raczej napawając się, wzrokiem wyczuwalną magię w tym miejscu. Zsunęła szal na barki, ponownie pokazując światu swoje ciemnorude, przechodzące w czerwień włosy związane w warkocz i poznaczoną bliznami i tatuażami twarz, która zapewne gdyby nie została tak "udekorowana", postrzegana byłaby za ładną i słuszną domieszce elfiej krwi. Tessa nabrała głęboko powietrza, czując pewnego rodzaju spokój i ukojenie dla jej zmęczenia. Wtedy podszedł do niej Denser ze zbójnickim uśmieszkiem.
- Na tyle dobrze, by dalej wam wszystkim umilać życie - zażartowała, nieznacznie przechylając głowę. Na drugie pytanie nie odpowiedziała. Zamiast tego siadła na ziemi, zdejmując tobołek i od niechcenia wskazując dłonią mężczyźnie, by usiadł obok. Jeśli spełni jej niewypowiedzianą prośbę, bez zwłoki wyjmie kawałek sera i chleba, którego urwała trochę, oszczędzając na później. Podzielić się nie zamierzała - może była w tej chwili milsza niż wcześniej, lecz nie aż do takiego stopnia.
- Wygląda na to, że część nagrody już jest zapewniona. Zamierzasz tym się zadowolić, czy iść dalej? - Wgryzła się w kawałek sera, czekając na odpowiedź. Przy okazji wzrokiem lustrowała otoczenie, zawieszając wzrok dłużej na kolumnie i... magu.

Re: Dżungla Tuk'kok

86
Denser z chęcią skorzystał z zaproszenia i usiadł obok Tessy, zdecydowanie bliżej niż powinien, o mało co nie stykał się z nią ramieniem. Kobieta mogła uznać to za napaść na jej przestrzeń osobistą, nie mniej mężczyzna nic sobie z tego nie robił, tylko uśmiechnął się szczerze i również wyjął swoje zapasy. Odwinął dużą serwetką i chwycił z niej kilka pasków solonego mięsa, po czym wyciągnął prowiant w stronę towarzyszki.
- Częstuj się - powiedział, trzymając zachęcająco żywność tuż przed siedzącą.
Po wszystkim schował jedzenie i zabrał się za powolne rzucie. Na jego twarzy pojawiła się błoga ulga, bowiem rzeczywiście przez całą podróż pozostawała napięta, sam Denser również był niezwykle spięty i czujny. Teraz mógł w końcu odpocząć i czerpał z relaksu tyle, ile się dało. Wiejący od strony morza, chłodny wietrzyk poruszał trawą i ciemnorudymi włosami kobiety, przyjemnie muskał skórę. Pół Elfka nawet nie zauważyła, jak wszystkie problemy tymczasowo odeszły w niepamięć, nawet ból ramienia zdawał się mniejszy, a płuca nie pracowały już tak ciężko. Do jej nozdrzy docierał przyjemnie łagodny zapach rosnących dziko ziół i roślin.
- Osobiście uważam, że jedna kolumna, nawet jeżeli pełna płaskorzeźb i nieznanego pisma, to za mało. Nawet jeśliby wystarczyła, myślę, że szedłbym dalej. Prowiantu zapewne starczy nam jeszcze na co najmniej dwa dni, poza tym upolować coś to nie problem, przynajmniej dla niektórych z nas. Wodę możemy pobierać z liści, choć daję głowę, że niedaleko znajdziemy jakąś rzeczkę. Odkrycie większej części ruin, świątyni czy posągów dopiero zadowoliłoby mnie w pełni. Nigdy nie przypuszczałbym, że posiadam duszę odkrywcy. A może to chciwość? Po prostu kiedy ujrzałem ten fragment budowli, zapragnąłem więcej. Nawet pieniądze i strach przed śmiercią odeszły w niepamięć, liczyło się tylko to, że jestem gdzieś, gdzie od lat stopa ludzka nie stanęła. - Z każdym słowem jego podekscytowanie, wręcz podniecenie zdawało się rosnąć. Przez moment Tessa odniosła wrażenie, jakby mężczyzna tłumił je na siłę, by nie rozkręcić się na dobre, chciał również zatrzymać swoje opowieści dla siebie, zachować swoją męskość. Jego wzrok nie pozostawiał jednak wątpliwości co do tego, iż uważał Tessę za kogoś, kto go zrozumie. - Oczywiście, w porównaniu do twojego pragnienia ryzyka jestem zwykłym laikiem, ale przynajmniej w razie czego nie zostanę sam. - Dyskretnie przybliżył się nieco bardziej. Chciał spojrzeć kobiecie głęboko w oczy, lecz podchwycił jej wzrok. Nie spodobało mu się to, jego mina na ułamek sekundy zrzedła. - Czy Herleris mocno na ciebie naciskał? To jakiś magiczny świr, udaje miłego, ale widać, że chodzi mu tylko o magię. Jeśli czujesz, że chce cię tylko wykorzystać dla własnej satysfakcji, daj mi znać, a pogadam z nim - mówił stosunkowo cicho, lecz poważnie, a jego wzrok stał się twardy niczym skała. Szybko jednak dodał małe sprostowanie. - Oczywiście nie chcę cię niańczyć, wiem, że sama byś sobie poradziła, ale po co tracić kolejnego członka drużyny, przebitego włócznią na wylot? - Tym razem to on zażartował, a jego wzrok ponownie wyrażał spokój i lekkie rozbawienie.

Re: Dżungla Tuk'kok

87
Propozycję nie do odrzucenia w postaci paska solonego mięsa, potraktowała z taką samą kwaśną miną jak wcześniej życzliwość Herlerisa. Tutaj także Tessa nie potrafiła odmówić i sięgnęła po jedzenie, ostrożnie zabierając się do skonsumowania. Z zainteresowaniem słuchała mężczyzny, który najwyraźniej obudził w sobie duszę odkrywcy. Doskonale go rozumiała, co nie omieszkał zasugerować. Usta wygięły się w uśmieszku.
- Za długo podróżuję, by satysfakcjonowały mnie jedynie budowle. Owszem, cieszy mnie, gdy po godzinach wędrówki widzę pierwsze efekty, ale tak, jak już wspominałeś - to za mało. Jeśli po tej wyprawie zdecydujesz się na dalsze tego typu eskapady, to być może dojdziesz do tego samego wniosku, co ja - pakowanie się w misje, gdzie istnieje dziesięć procent, albo i mniej, na przeżycie jest pomysłem wartym zrealizowania. - Skończyła solone mięsko i dopowiedziała tonem kończącym jej zaskakujący monolog: - W każdym bądź razie odkrywanie zapomnianych miejsc na świecie sprawia sporą frajdę.
Zmianę w zachowaniu mężczyzny Tessa nie zauważyła. Nawet nie za bardzo zwracała uwagę na to, że Denser siedział zbyt blisko niej i wyraźnie próbował nawiązać kontakt wzrokowy. Na pytanie o maga, spojrzała się na niego z ukosa.
- Jest w porządku - powiedziała zdawkowo, by zaraz dodać poważnym tonem: - Nie powinieneś mnie tak bronić.
Tessa dała mu do zrozumienia, że chodzi jej nie tylko o wcześniejsze słowa mężczyzny, ale także o moment, gdy wrócił po nią, a potem jeszcze wstawił się za nią. Ciągle nie dawało jej to spokoju, choć tłumaczyła to sobie praktycznym podejściem i wiedzą o jej umiejętności.

Re: Dżungla Tuk'kok

88
- Obawiam się, że jestem jeszcze za mało zaprawiony w takich wyprawach, by ryzykować śmiercią przy tak małej szansie na przetrwanie - oznajmił wzruszając ramionami, robiąc wręcz przepraszający wyraz twarzy.
Jego uśmiech nieco zbladł, a sam Denser zmrużył oczy, co nadało jego twarzy poważnego wyrazu. Przeniósł wzrok z Tessy na las, jakby chcąc coś tam wypatrzeć. Dopiero po krótkiej chwili postanowił odpowiedzieć, dalej nie patrząc na kobietę, lecz jego twarz ponownie się rozjaśniła.
- Wiem, wybacz, czasem trochę mnie ponosi. Po prostu... - Zrobił krótką pauzę, wyraźnie zastanawiając się czy kontynuować temat, lecz ostatecznie westchnął i szybko znalazł odpowiednie słowa. - To wszystko przez moje, niekiedy niezrozumiałe dla mnie, poczucie obowiązku. Nikt mnie nie wybrał liderem, jednak chyba najbardziej ze wszystkich zdaję sobie sprawę, iż tylko praca z grupie i kooperacja mogą zapewnić zwycięstwo. Nie liczy się liczebność, tylko zgranie, siła i doświadczenie, a nam brakuje tego wszystkiego. Ty i ja jesteśmy silni i doświadczeni, choć jeśli chodzi o wyprawy tego typu to zgodzę się, że ty o wiele bardziej, jednak dalej następny w kolejce jestem ja. Uważam, że jest to ważniejsze od przewagi liczebnej. Jestem również zdania, że jesteśmy najbardziej zgrani z całej grupy. Broniłem cię, ponieważ nie chciałem dopuszczać do konfliktów i zauważyłem, że w gruncie rzeczy jesteś najbardziej wartościową osobą ze wszystkich. Właściwie... to chyba tyle. - Zdał sobie sprawę z tego, iż rozkręca się za bardzo, dlatego postanowił zatrzymał się tutaj, choć Tessa mogła zauważyć, jak bardzo chciał kontynuować.
Denser podniósł odchylił głowę do tyłu i przymknął oczy, a jego twarz wyrażała teraz jedynie błogi spokój i relaks. Pozostali jednak dalej pracowali, jeśli można było to tak ująć. Skończyli przepisywać i omawiać kolumnę, więc przenieśli swoją uwagę na okolicę, rzucając się niemal na roślinność. Jinaraeth oprowadzał ich i omawiał poszczególne gatunki, a Raymond zbierał ich próbki. Czasami wywiązywała się dyskusja, w które dominowali głównie naukowiec i mag, a przewodnik rozkładał jedynie ręce. Jednak cała trójka o mało nie rzuciła się na Garena, który postanowił odlać się na niezbadany jeszcze krzaczek. Powstał lekki chaos (swoją drogą całkowicie zignorowany przed Densera), poleciały bluzgi, a głosy stawały się coraz głośniejsze. Wrzawa jednak szybko opadła, niestety nie w skutek zdania sobie sprawy z ogólnej sytuacji, a jedynie z powodu... przeprosin Garena. Elfie uszy Tessy aż wesoło zatrzepotały, kiedy dokładnie usłyszała uniżony ton zbrojnego, kiedy przepraszał i oznajmiał, że nie wiedział. Groźba Herlerisa, dokładniej słowa "zaraz upiecze tego małego ptaszka" przyprawiły o strach nawet pozostałą dwójkę mężczyzn, którzy odruchowo cofnęli się o krok, a zbrojny zbladł natychmiast. Pomachał nieco nerwowo rękoma i odszedł na bok, by po chwili, tym razem zaczerwieniony na twarzy, usiąść z obrażoną miną i dalej wpatrywać się w kolumnę. Pozostała trójka ponownie wróciła do swoich zajęć.
Tessa mogła zauważyć, że Highflame co jakiś czas ukradkowo odwraca się i spogląda w stronę kobiety, starając się nie zostać przyłapanym, jednocześnie zawieszając na niej wzrok tak długo, jak tylko się dało.
- Tessa. - Nagły dźwięk głosu Densera nieco zaskoczył kobietę, choć sporą rolę odegrała wyraźna powaga tonu. Mężczyzna otworzył oczy i spojrzał poważnym wzrokiem na towarzyszkę, wbijając w nią swe brązowe oczy. Wyglądał, jakby chciał przysunąć się jeszcze bardziej. - Czy pójdziesz ze mną? Czy opuścisz grupę, by wraz ze mną ukończyć misję? Jak chcesz możemy ewentualnie zabrać przewodnika, myślę, że się zgodzi. - Mimo jego wcześniejszych słów o strachu przed zbyt wysokim ryzykiem, wydawał się bardzo pewny siebie i nieprzestraszony świadomością bycia samemu z kobietą w olbrzymiej i groźnej dżungli.
Mag obrócił się ponownie.

Re: Dżungla Tuk'kok

89
- Rozumiem. - To jedyne słowo, którym podsumowała wywód Densera o przetrwaniu grupy w tej dżungli. Było tak neutralne, że mężczyzna nie mógłby wywnioskować, co tak naprawdę sobie o tym myśli. Czy nie zgadzała się z nim? Może jednak całkowicie popierała ten punkt widzenia? Jej wyraz twarzy pozostawał nieprzenikniony.
Podczas gdy Denser zatopił się we własnych myślach, Tessa lustrowała wzrokiem otoczenie, otwierając się jeszcze bardziej na ten zwodniczy błogi spokój, pragnąc chłonąć każdym zmysłem ten wszechobecny mistycyzm. Nie zastanawiała się przy tym nad słowami Densera ani tym, że Herleris co jakiś czas spoglądał w jej stronę. Może gdyby częściej interesowała się bardziej romantyczną stroną życia, zastanowiłoby ją to i wprawiłoby w zakłopotanie. Zdarzenie z Garenem potraktowała jako dobrą, na rozładowanie napięcia między członkami drużyny, rozrywkę. Oczywiście jako jedyna odebrała słowa maga jako dobry dowcip. Jej śmiech i spojrzenie rzucone zawstydzonemu zbrojnemu jasno pokazywały, że byłby to widok warty zobaczenia. Z pewnością mężczyzna nie polubi jej za to.
Z wesołego samopoczucia nagle wyrwał ją poważny ton głosu Densera. Już samo to, że odezwał się do niej poprzez samo wypowiedzenie jej imienia, zaciekawiło ją na tyle, że oderwała wzrok od otoczenia i skierowała bezpośrednio na rozmówcę. Tessa nie wiedziała, jak zareagować, słysząc tę propozycję.
- Widzę, że przemyślałeś to dostatecznie długo - powiedziała po znacznym milczeniu z jej strony. - Co z resztą? Zamierzasz ich zostawić samym sobie? - Pokręciła głową. - Tak jak tobie nie zależy mi na ich życiu, pewnie także zdajesz sobie sprawę, że oni w takim wypadku nie wyjdą z dżungli w jednym kawałku. Nie jestem samozwańczym obrońcą słabszych, jednak także nie jestem okrutna. Ta grupa od początku miała szansę tylko ze względu na różnorodność uczestników. Masz rację, nie mają żadnego doświadczenia, a także żadnych szans. Raymond prędzej popuści niż chwyci po broń, Garen to idiota, któremu trzeba pokazywać palcem, zaś Herleris ma jedynie pojęcie o magii, nic na temat przetrwania. Denser - zawiesiła głos, równocześnie wbijając wzrok w mężczyznę, by nie miał wątpliwości, że więcej nie będzie się powtarzać - gdybym chciała kogoś zabić, zrobiłabym to bezpośrednio i bezzwłocznie. Jeśli grupa stwierdzi, że idzie dalej, pójdę z nimi, jeśli nie, to możesz liczyć na moje towarzystwo i zrobimy jak powiedziałeś.
Tessa wyraźnie zaznaczyła swoje stanowisko i raczej żadne namowy nie zmienią tego.

Re: Dżungla Tuk'kok

90
Denser skinął głową, a jego twarz pozostała niezmieniona.
- Rozumiem. - Tym razem to on postanowił udzielić krótkiej odpowiedzi, lecz tylko by zyskać odrobinę czasu na przemyślenia. - W takim razie zapomnij o tym. Niedługo i tak będziemy musieli przedyskutować plan i strategię, wtedy wszystko się okaże - rzekł po chwili uśmiechając się, po czym odsunął się nieco od Tessy i położył na plecach, kładąc sobie ręce pod głowę i próbując uciąć drzemkę, jak gdyby nigdy nic.
Tym samym Denser również dał znać, że obecna rozmowa, zwłaszcza o takich sprawach, jest zamknięta. Tessa nie mogła wyczytać z jego twarzy, która znów przejawiała błogi relaks, co dokładnie mężczyzna pomyślał sobie, czy się obraził bądź czy coś planuje.
Grupa zatoczyła na polanie niemalże kółko, nie chcąc się oddalać za daleko od reszty. W końcu ponownie wrócili w pobliże kolumny i jeszcze raz zaczęli się jej przyglądać, dyskutując, pokazując płaskorzeźby palcami, a nawet sprzeczając się lekko. W pewnym momencie Herleris oddzielił się od reszty i ruszył w stronę siedzącej Tessy i leżącego obok Densera.
- Hej. O czym rozmawiacie? Chyba czas zwołać małe zebranie, co? - Nie czekając na zaproszenie, usiadł koło kobiety, lecz nie tak blisko jak drugi mężczyzna; jego pytania skierowane były głównie do niej. - Staraliśmy się odkryć coś ciekawego, rozszyfrowanie pisma jest niemożliwe, ale płaskorzeźby niewątpliwe przedstawiają trolle, ich różne plemiona i osiągnięcia, głównie dziedzin życia codziennego, jak polowanie i budowanie. Wnioskujemy, że jest to fragment jakieś świątyni poświęconej Bogom, dziękującej im i oddającej cześć. Nie wiadomo, dlaczego tylko ta kolumna przetrwała, kolejną teza mówi o wielkiej bitwie i zwykłym przypadku, a my zapewne siedzimy teraz na reszcie gruzów znajdujących się głęboko pod ziemią - opowiedział szybko całą historię, nawet nie bacząc na ewentualny brak zainteresowania, widocznie chciał nawiązać kontakt, zwłaszcza z Tessą, na którą patrzył. - Jinaraeth i Raymond jeszcze coś omawiają, wywnioskowaliśmy też, że słońce zajdzie za jakieś trzy godziny. Szliśmy dłużej nie każdy z nas myślał, ale to wpływ tej dżungli.
Rozległ się dość głośny świst, który przykuł uwagę Herlerisa. Wyjrzał on za plecy kobiety i spostrzegł, że dźwięk wydobywa się z ust najpewniej śpiącego Densera. Zmęczenie udzieliło się wszystkim i każdy miał ochotę zamknąć oczy, położyć się na miękkiej, zielonej trawie i zregenerować chociaż ułamek sił. Warunki w istocie były sprzyjające. Mag uśmiechnął się.
- Zapewne czujesz w powietrzu specyficzny zapach. To mieszanka wielu ziół i roślin, każde ma właściwie inne zastosowanie. Raymond nabrał ich sporo do plecaka, zaiste może do odważnych nie należy, lecz opanował do perfekcji chyba każdą możliwą dziedzinę nauki. Jedno z ziół wydziela woń, która powoduje senność - wyjaśnił. - Pewnie czułabyś się niekomfortowo, siedząc między dwoma leżącymi facetami? - powiedział po chwili, uśmiechając się znacząco, tym samym decydując również na przejście na nieco bardziej towarzyskie tematy, nawet jeśli czuł w środku, że Tessa nie jest w tym specjalistką. - Więc, zapewne planujesz iść do przodu i taka kolumna cię nie zadowoli? Jinaraeth osobiście twierdzi, że to by wystarczyło. Jest tam zapisany jakiś fragment historii, zapewne jeszcze nieznany, więc warunki umowy powinny być spełnione. Chcesz ryzykować dalej życie, nie lepiej wrócić i cieszyć się nagrodą, przygotować do kolejnej podróży? - Starał się zadawać zwykłe, rutynowe wręcz i przewidywalne pytania, z każdym jednak słowem Pół Elfka mogła wyczytać z tonu głosu rozmówcy, że ten próbuje przekonać ją do powrotu i nie parcia ku dalszemu, zbędnemu niebezpieczeństwu.

Wróć do „Kattok”