Kiedy dotarło do mnie, co mówiła ciocia, było już za późno - pokonałem z połowę drogi. Po drodze postanowiłem stanowczo: Muszę przestac z bieganiem z podciągniętą do góry szatą. Właściwie sam nie wiedziałem, jak to robiłem - po prostu ją podciągałem... Chyba miała jakieś zaczepienie czy coś.
Chata Watongi była otoczona przez wszystkie dostępne rośliny z gatunku kłujących - osty, dzikie róże... Pokaleczyłem się. A ja nie lubię się kaleczyc. To bolało. Ale cel był o wiele ważniejszy.
Kiedy dotarłem do przedsionku, zauważyłem przepiękną figurkę młodzieńca z wielką rybą. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to przedstawia boga - Ula. Było tu bardzo dużo ładnych przedmiotów, w tym sporo związanych z rybami.
W końcu znalazłem przejście dalej - zamiast drzwi była wełniana kotara, więc wziąłem to za dekorację ściany. Kiedy ją odsunąłem, znalazłem się w raju.
Całe pomieszczenie zasłane było książkami! Niesamowite! I nagle usłyszałem jakiś głos... z samego środka największej sterty książek. A więc to tu jest ten Watonga!
Podałem rękę Watondze, a następnie zacząłem mu pomagać, jednocześnie kontynuując historię, którą mi przerwał. To było dla mnie ważne... nie chciałem by jaskółka cierpiała choćby minutę dłużej, niż było to potrzebne do jej wyleczenia.
Re: Trakt do portu
16(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .