POST BARDA
Hewelion skinął głową, przyjmując kondolencje Very. Popatrzył po zabitych, chwilę dłużej zatrzymując spojrzenie na swoich piratach. Vera pamiętała ich, marynarze brali udział w wyprawie na Północ. Nigdy więcej nie mieli już zobaczyć śniegów Svolvar. Corin westchnął krótko, jakby chciał ukryć ten odruch, nim w pełni opuści jego usta.
- Sovranowi nic nie będzie. - Mruknął, jakby temat nie był ważny. Sam spojrzał na elfa tylko kątem oka. Obiecał Verze, że będzie bardziej powściągliwy w stosunku do swojego ciemnego przyjaciela i najwyraźniej trzymał się przyrzeczenia.
Bardziej, niż mroczny, Huberta interesowała sprawa więźniów i ich przywódcy.
- Ehe, kapitan Carr bez statku. - Hewelion nie był przekonany co do osoby pirata. Przypatrywał mu się moment, mrużąc ślepia. - Samael wziął paru ludzi i przeszukują martwych i okolicę, znajdzie ten klucz do kajdan prędzej czy później. W barakach mieli porządne cele, cholera, szkoda, że cegła nie pali się tak dobrze. - Skomentował, patrząc w stronę dworku. Suche deski wyściełające wnętrze zajęły się ogniem jak zapałka. Języki żaru wspinały się ku niebu. - Masz rację, Vera. Nie mamy czasu, zbieramy się. Hej, ludzie! Zbierać się do wymarszu! - Hubert wystąpił przed Verę i Corina, by wydać rozkazy.
Mroczny elf wciąż siedział pod ścianą. Usta miał zaciśnięte w wąską kreskę, a kiedy Vera zbliżyła się, mogła dostrzec, że jego czoło pokrywają drobne kropleki potu, błyszczące w świetle pochodni. Otworzył oczy tylko na moment, by podnieść spojrzenie na kapitan, zaraz po tym znów zacisnął powieki. Na jego ciemnym ubraniu nie było ani śladu krwi.
- Mówiłem ci, Smoluszek, że powinieneś zostać. - Wtrącił się Ohar, wtórując Verze. - Chciałeś pomóc, wiem, ale zobacz, jaki teraz z tobą problem. Kto cię będzie na statek prowadził, gdy mamy tylu rannych?
- Miałem zostać. - Zgodził się elf słabo.
- Ech, pani kapitan, pani nawet nie pyta. - Ohar brzmiał na rozczarowanego sytuacją. - Na Szkarłacie, zaraz po wypłynięciu, uznali, że zrobią naszemu Brudasowi kąpiel. Oblali go brudną wodą z wiadra no i się zaczęło... Dobrze, że Pogad załagodziła sytuację. A mimo to, pani widzi. - Wyjaśnił pokrótce.