Brama Akademii

31
POST BARDA
Kasra popatrzył na Kamirę w zamyśleniu. Zawiesił na niej swoje demoniczne spojrzenie i podrapał się po brodzie końcówką pióra i zastanowił się chwilę.

- Nic nie czujemy, Kamirin? A może czujemy wszystko? - Zapytał zagadkowo. - Bogini czuwa nad każdym, kto chce jej zawierzyć. Ich emocje są naszymi emocjami, ich doświadczenia, naszymi doświadczeniami. - Wyjaśnił enigmatycznie, porzucając swój wesoły ton. - By się przygotować, wystarczy spojrzeć przed siebie, dojrzyj srebrzysty nurt. Ale czy widok przygotuje cię na zimno na stopach? Czy sama świadomość dna ostrzeże cię przed grząskim mułem, który uwięzi cię, gdy w niego wpadniesz? - Dopytywał, opuszczając wzrok na księgę i przekładając parę kartek. - Nie sposób przygotować się na to, co nadejdzie. Możesz tylko zaufać bogini i prosić ją o wsparcie.

Kasra ostatecznie zamknął wolumin przed sobą. Księga wzleciała ku górze, ku swojemu miejscu w biblioteczce, by spokojnie wsunąć się między siostry. Pióro Kasry rozwiało się w złoty pył.

- To twoja historia, Kamirin. - Powiedział demon powoli, podchodząc do młodej czarodziejki. Jego ciężka dłoń spoczęła na jej ramieniu. - Sama musisz pisać kolejne stronice tej opowieści. Nie zrobisz tego tutaj. - Przyznał z żalem, zdradzając, że gdyby mógł, z chęcią zatrzymałby Ognika przy sobie. - Jeden rozdział masz za sobą, ale ile czeka na dalszej drodze? W twoim świecie wkrótce stanie się coś ważnego, ale coś niedobrego. Wiem, że będziesz mieć rolę w tej sztuce zniszczenia, ale od ciebie zależy, po której stronie kurtyny staniesz. - Dłoń Kasry poderwała się z ramienia czarodziejki i lekko klepnęła ją w policzek. - Oczekuję, że przestaniesz się mazać, Kamirin! Oczekuję, że pomożesz tym, którzy na twoją pomoc czekają!
Obrazek

Brama Akademii

32
POST POSTACI
Kamira
Skoro nawet jej słowa zmusiły go do chwili zastanowienia, znaczyło to tyle, że albo sam miał wątpliwości, albo nie do końca był pewien swojej pierwszej odpowiedzi. Nie podobało się jej to, że każdy mówił jej co i jak ma robić... Lecz nie było tutaj nic, co było radą, może próbowali to ukryć, ale tak samo było i przedtem. Wszystko było pchnięciem jej w jakimś kierunku, ukrywając to pod ładnym płaszczykiem "jej decyzji". Tak to widziała, była, jak zawsze idealnym kozłem ofiarnym, przynajmniej wcześniej. Teraz? Teraz... Dużo było ładnych słów ze strony Kasry, ale nie czuła się dużo inaczej gdy mówił. On chciał, by zrobiła konkretne rzeczy, tak jak on chciał, nie mogła po swojemu.

Oczekiwali, że znowu będzie płynęła z tym prądem, tego, jak ktoś jej mówi jak, gdzie, kiedy. Gdzie więc jest miejsce na wynalazki i własne pomysły? – Jeśli tak będę robiła, jak mówisz to, gdzie jest miejsce na własne pomysły, inwencje? To pułapka. Używasz tylu miłych słów o podejmowaniu działań, a jednak wszystko sprowadzi się do słuchania się czyjegoś głosu, znowu, czy tego zechcę, czy nie — Nie była pocieszona swoim odkryciem, nawet jeśli próbował ją przekonać różnymi słówkami to wszystko, co mówił, finalnie sprowadzało się właśnie do tego. Robienia i podążania za czyimiś słowami. Jak chciała rady? To jej nie dostawała, jak chciała posiąść wiedzę... To dostawała tylko to, co ktoś chciał jej powiedzieć. Czym to było jak nie manipulacją? – Gdybyś nie chciał mną sterować, to powiedziałbyś mi to, co chciałam usłyszeć — I wcale się nie mazała.
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

33
POST BARDA
Kasra uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową. Poklepał Kamirin po ramieniu. Jego dłoń była ciężka, za ciężka dla drobnej czarodziejki.

- Ja chcę tylko wskazać ci drogę. Od ciebie zależy, gdzie nią podążysz, w którym momencie z niej zboczysz. Boję się, że znajdziesz wiele chwil, w których droga wyda się dobiegać do końca, ale pamiętaj, że możesz iść na przełaj. - Posłużył się kolejną metaforą. - Nie chcę, żebyś robiła to, co ktoś ci rozkazał. Żyj dla Iny, czarodziejko. Nie możesz tu zostać. - Powiedział niespodziewanie. - Jeśli będziesz chciała, kiedyś tu wrócisz. Ale teraz... musimy się rozstać.

Wydawało się, że również Kasrze nie podobał się obecny obrót wydarzeń. Mężczyzna, za maską pewności siebie, zdradzał zakłopotanie, może nawet odrobinę zdenerwowania i niepewności.

- Muszę wrócić, służyć mojej pani w chwili, gdy twój świat zaczyna płonąć. Wezwij mnie w razie biedy, będę nad tobą czuwał. Do zobaczenia, Kamirin z Pustynnych Ogników.

Pożegnanie było zbyt szybkie. Kasra jeszcze chwilę wcześniej gotów był dyskutować i cieszył się możliwością przeczytania tomów Kazań, lecz z jakiegoś powodu, musiał to szybko porzucić i pozwolić Kamirze odejść.

Świat przed jej oczyma powoli się rozmywał. Zniknął biały marmur i błękitne niebo, rzędy książek rozlały się w barwy i uciekły z jej pola widzenia. Już po chwili siedziała na trawie, przed Akademią w Karlgardzie. Wszystko było takie, jak wtedy, gdy opuściła miasto za pomocą magii Kasry. Brakowało przy niej Kherkima. Na stopach nie miała swoich lekkich butków, a zamiast tego pojawiły się wysokie, ciepłe skarpety z grubej wełny. Miały szarawy odcień, ale przyozdobiono je ładnymi, kolorowymi paskami. To z pewnością nie była część ubrania na Urk-huńską pogodę.
Obrazek

Brama Akademii

34
POST POSTACI
Kamira
Ten czas musiał nadejść, w którym zostanie odesłana, doskonale wiedziała, lecz zupełna niewiedza na temat tego, gdzie się obudzi. Gdzie będą pozostali... Ta niewiedza była jak wielka kulka niepewności niepozwalająca się przełknąć.

Miała wrażenie, że coś się wydarzyło. Coś, co wymaga jego uwagi a może i uwagi samej boginii. Coś, przez co nie będą w stanie jej obserwować w tym miejscu... A może po prostu jej czas tutaj minął? Nie miała pewności. Coś jednak było na rzeczy i najprawdopodobniej dowie się w odpowiedniej chwili.

Nie wiedziała, gdzie się pojawi, lecz gdy powoli zmysły zaczęły badać okolicę, spostrzegła, że jest w miejscu już sobie znanym. Karlgardzie. W okolicy miejsca, z którego ją poprzednio zabrano. Mogła się domyślić, że zostanie odesłana dokładnie do tej samej lokalizacji, z której została... Zabrana.

Wszystko zdawało się znajome, jednak... Czuła się trochę inaczej. U Kasry zaszło coś ważnego, w czasie jaki tutaj minął. Potrzebowała chwili dla siebie. Sprawdziła więc swoje torby i inne rzeczy czy niczego jej nie brakuje oraz, czy nie ma w nich czegoś więcej. Na pewno brakowało jej poprzednich bucików. Niezbyt wiedziała, co sądzić o tych skarpetach. Były... Nie jak na tę pogodę. Prawdziwe buty się nie zniszczą tak szybko, jak takie miłe wełniane skarpety. Od chodzenia po piachu i wszystkim zaraz zrobią się sztywne. Co strzeliło do głowy Kasrze, by zostawiać jej coś takiego? Ściągnęła je i schowała do torby. Na pewno za jakiś czas znajdzie dla nich zastosowanie.

Siedziała... W ciszy potrzebowała chwili na uspokojenie i zupełne wyciszenie. Musiała się zastanowić. Usiadła więc i skupiła się na magii. Swojej magii, musiała ustalić, jak wygląda jej magiczny status. Czy jest w stanie rzucać zaklęcia? Czy dalej jej dusza jest wyrywana przez demona? Czuła, że nie, lecz musiała się upewnić, na co ją stać i co jest w stanie zrobić, skoro już wróciła. Wiedziała jedno. Przynajmniej nikt jej teraz nie oszuka na worek złota.
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

35
POST BARDA
Kamira sprawdziła to, co miała ze sobą - nie brakowało niczego, miała ze sobą to, co w chwili, gdy Kasra zabierał ją ze sobą do swojej domeny. Prócz bucików, które magia demona zamieniła w ciepłe skarpety, nie mogła nazwać nawet jednej rzeczy, której brakowałoby po powrocie do Karlgardu. Czuła w sobie również przepływ magii, może trochę słabszy, niż wcześniej, lecz zdecydowanie stabilniejszy, bardziej znajomy - jej własny. Nie musiała zapożyczać się u podrzędnych demonów, gdy miała swoją własną potęgę.

Karlgard szykował się do nocy. Zachodzące słońce kładło długie cienie, gdy Kamira w końcu doszła do siebie i sprawdziła swoje wyposażenie.

- Studenci proszeni są na wieczorny posiłek. - Odezwał się kobiecy głos u jej ucha, dziwnie znajomy, dziwnie nieprzyjemny. - Niewskazane jest opuszczanie terenów Akademii po zmroku. - Kobieta recytowała kolejne przepisy. - Z której grupy jesteś, dziewczyno? - Nietrudno było przypisać głos do osoby. Jedna z byłych Kamirinowych nauczycielek, jednej z tych mało przyjemnych, nachylała się nad nią i wydawało się, że jeszcze jej nie rozpoznała. Nie zmieniła się zbytnio - była tak samo wysuszona, tak samo siwa, odziana w szatę podobnego koloru, co zawsze. Burgund jej nie pasował. - Pospiesz się, jeśli nie chcesz dostać kary. Już, już!
Obrazek

Brama Akademii

36
POST POSTACI
Kamira
Potrzebowała chwili dla siebie. Ten spokój nie mógł jednak trwać wiecznie, przyniósł jej jednak to, czego potrzebowała. Pewność, że wszystko jest w porządku, że magia wróciła, jej magia, nie magia przynależna do demona. Lecz czy nie poczynił on szkód? Co z jej duchem? Dalej jest w kawałkach? Nie mogła wiedzieć. Mogła jedynie zaufać. Wiedziała, że musi być z nią ostrożna i priorytetem powinno być odnalezienie pozostałych i... Zdecydowanie co dalej. Wyglądało na to, że jeden układ został wypełniony tak, jak powinien. Czy to oznaczało, że mogła ufać Karsie i temu co się stało? Być może nie całkowicie, ale odrobinę bardziej niż innym na pewno.

Głos, który docierał do jej uszu, z początku wydawał się obcy, kilka chwil pozwoliło jej go jednak zidentyfikować. Tak dawno tu nie była i go nie słyszała, że wydawało się jej, że go zapomniała. Znała go jednak i ta krótka chwila wystarczyła, by wróciła do niej pamięć, że nie był to głos, który kojarzył się jej miło... Ale i tak, na pewno nie kojarzył się gorzej niż głosy Karlgardzkich orków. To są różne standardy.

Gdy nauczycielka się zbliżyła, to się podniosła. W końcu... Tylu uczniów się przewija, czy by ją zapamiętali tak dobrze? Delikatnie się przecież zmieniła, to też nie tak, że minęło mało czasu... Zresztą, było ciemno... Nie mogła się przecież ogłosić, że nie powinno jej tu być i że musi już iść. Odrobinę to niefortunne, że ją przyłapano. Gdyby przecież tak zrobiła, to zaraz miałaby kłopoty... Gdyby uciekła, musiałaby użyć magii, a to znów... Kolejne kłopoty. Oczywiście udawanie uczennicy akademii wcale nie przyniesie jej mniejszych kłopotów, to wciąż... Oferuje szansę, po której nie będzie za nią ścigać pół akademii. Nie spoglądała otwarcie na nauczycielkę, nie chciała konfrontacji, ale słuchała przepisów. Dobrze było je sobie przypomnieć. Gdy pojawiło się okno na odpowiedzi, zdecydowała się to zrobić – Ze strategii i magii bojowej — Odpowiedziała ciszej odrobinę speszona. Pewne było, że to był jej najlepszy traf, mniej więcej znała okolicę i coś niecoś mogła później pościemniać gdyby ktoś miał wątpliwości. Jak tylko była pośpieszana to, czym prędzej ruszyła znanymi alejkami, właśnie w kierunku gdzie znajdowały uczelniane korytarze na terenie akademii, te, na których mogła trafić do pokoi. – Już ide, przepraszam — Nie zwykła przepraszać gdy tutaj była. Nie wierzyła, że to wystarczająco by odwrócić od niej jakiekolwiek podejrzenia, to mimo wszystko czuła, że nie powinna mówić zbyt dużo, zwłaszcza niepytana. Przynajmniej na razie... A potem? Czas pokaże.

Przynajmniej taki miała plan, jeśli panna burgundowa zołza chciała ją gdzieś zaprowadzić, to raczej nie miała wyboru, zależało jej na uniknięciu wszelkiej draki i szumu. Ostatecznie wiedza o tym kto tutaj w akademii jeszcze przebywa, również mogła się jej przydać. Tylko co dalej... Nie miała pojęcia.
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

37
POST BARDA
Kamira miała pytań, lecz nie było nikogo poza nią, kto mógłby znać odpowiedzi. Kasra został w swojej domenie, a poza strażnikami przy bramie, w dość dużej odległości od Kamiry i nauczycielki, w ogrodach przed Akademią nie było nikogo. Szkoła była pełna znakomitych magów, ale czy znalazłby się wśród nich demonolog specjalizujący się w wysysaczach dusz?

Nauczycielka nie wydawała się zachwycona postawą Kamiry.

- Wyprostuj się! - Upomniała ją kobieta, najpewniej chcąc dojrzeć jej twarz spod kapelusza. - Co ty masz na sobie, dziewczyno?!

Młoda czarodziejka już pamiętała. Profesor Melissa Carr, wybitna specjalistka w swojej dziedzinie, wykładała starożytne języki, przedmiot może i fascynujący, ale przez sposób nauczania nudny dla niemal wszystkich uczniów Akademii. Zamiłowanie do zasad nie pozwalało przebrnąć przez języki, gdy wszystko skupiało się na zdecydowanie zbyt skomplikowanej gramatyce. To dawało Kamirze pewną szansę - nauczycielka teorii mogła mieć pewne braki w magii praktycznej.

- Nie masz ze sobą książek. Ćwiczyłaś swoje zaklęcia, tutaj?! - Oburzyła się kobieta. - Niech tylko dziekan o tym usłyszy.

Nauczycielka złapała Kamirę szorstko za ramię i pociągnęła w stronę budynku. Zaraz jednak stanęła w pół kroku, jakby tknięta przeczuciem... magowie mieli szósty zmysł, tak i profesor Melissa Carr posłuchała go i jednym ruchem dłoni szorstko strąciła Kamirze kapelusz.

- Ty! Masz czelność tu wracać?!

Plan był spalony.
Obrazek

Brama Akademii

38
POST POSTACI
Kamira
Gdy padło polecenie o wyprostowaniu to już chciała westchnąć. Zależało jej jednak bardzo na utrzymaniu tego mirażu... To i spróbowała się wyprostować. Przypomniała sobie jednak, że brak obowiązującego szato-munduru nie wpłynie zbyt dobrze na to spotkanie i wzbudzi tylko więcej wątpliwości. I tak też się stało. Jej strój był drugim tematem rozmowy. Kamira w tej chwili nie odpowiadała. Dawała jej mówić, bo cóż jej zostało w tej chwili? Zresztą... Teraz już pamiętała dokładnie, z kim miała do czynienia, nie żeby to zmieniało cokolwiek.

W pierwszej chwili dała się poprowadzić, chciała się zacząć tłumaczyć, mimo to nie było jej to dane, bo w mig spadł jej z głowy kapelusz. I tyle było z planu.

– Tak, to ja... I co z tego? I nie, nie ćwiczyłam zaklęć. Mogę je poćwiczyć na tobie jeśli chcesz... A tak w ogóle to wpuściliście mnie tutaj kilka godzin temu. Taki miły pan powiedział pani orczycy przy bramie, że ma mnie wpuścić i to zrobiła. — Spojrzała na kobietę z dość ściśniętymi mocno brwiami.

– Zamierzasz robić dalej scenę czy mnie puścisz? Nie jestem tutaj by sprawiać kłopoty. Możesz mnie puścić? Trochę się zmieniło, odkąd opuściłam to miejsce. Możesz mnie nie doceniać, ale wiedz, że swoje doświadczenie już zdobyłam i gdybym chciała, to miejsce nie byłoby takie spokojne. — Miała zamiar się schylić po kapelusz, ukradkiem wciąż spoglądając na nauczycielkę.

– Musiałam zostać w ogrodzie, by otworzyć się na magie, ocenić czy wszystko jest w jak najlepszym porządku po pewnych... Perturbacjach. I tak nauczyłam się czytać i wszystkiego jeśli cię to w ogóle interesuje... — Tak, nauka u Kasry dała Kamirze wiele nowych słów do wykorzystywania i to było jednym z nich. – Poza tym... Niektórych w tych salach może zainteresować to co widziałam w Karlgardzie... A raczej pod nim. To jak będzie? — Spuściła trochę głowę, by złapać oddech, nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów, stała w miejscu. Nie chciała prowokować starszej z uczelni. Czy niewysadzenie jej tu i teraz było wystarczającym gestem pokoju? Skoro pamięta Kamirę to powinna również przypomnieć sobie, jak niewiele było potrzeba, by ją rozsierdzić by coś lub kogoś spróbowała wysadzić... A obecnie nic takiego się nie działo.
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

39
POST BARDA
Profesorka spojrzała na Kamirę z góry. Była wyższa jedynie o pół głowy, ale jej majestat znacznie górował nad Kamirą. Mimo to, kobieta puściła jej ramię i pozwoliła schylić się po kapelusz.

- Każdy, kto cię tu zna, wie, że nie jesteś mile widziana. Jeśli chcesz spłacić swoje długi, nie zakradaj się jak złodziej nocą. Nie tędy droga. - Zwróciła jej uwagę w szostki sposób. - Twoje groźby nie robią na nikim wrażenia, a w twoje kłamstwa nikt nie uwierzy. - Melissa była bezlitosna. - Odejdź stąd, póki masz okazję. Wyjedź z miasta! - Podniosła nieco głos, robiąc krok w kierunku dziewczęcia. - Ogrody Akademii i rezydująca tutaj magia nie są dla takich, jak ty. Zmarnowałaś swoją szansę. Teraz opuść to miejsce.

Profesor nie interesowało, co młoda czarodziejka ma do powiedzenia, a jednocześnie dawała jej drogę odwrotu. Nie wszyscy nauczyciele z Akademii byliby tak wyrozumiali. Kamira miała swoje za uszami i niejednej użyłby czarów zanim Kamirka chociażby otworzyłaby usta. Profesor Carr była albo bardzo odważna, albo sądziła, że stawi Płomykowi czoła, albo mury Akademii za plecami dodawały jej animuszu.
Obrazek

Brama Akademii

40
POST POSTACI
Kamira
– Mało kogo obchodzi prawda i fakty. Zresztą. Czarne elfy z podziemia nie próżnują. — Pokręciła głową i przewróciła oczami, nawet nie była zawiedziona. Po części dokładnie tego się spodziewała. Nie do końca wiedziała, na co w tej chwili liczyła, chyba już tylko na swobodne wyjście za bramę akademii. – Odprowadzisz mnie, chociaż do bramy akademii? By tam nie było wielkiego zaskoczenia? Przecież jak zacznę tutaj czarować, to zaraz się zlecą wszystkie ćmy. Wyjdę i będzie po wszystkim — Zawiesiła wzrok na ścieżce, która prowadziła do wyjścia z terenów akademii, czyli do bramy, tam skąd przyszła jakiś czas temu. Mimo wszystko wydawała się zupełnie neutralna, jakby jej oczekiwania wcale nie były wysokie ani się jakoś szczególnie nie zawiodła.

Jeśli miała taką możliwość, to skierowała się do bramy, najlepiej z nauczycielką, bo przecież lepiej uniknąć dalszych kłopotów. Po prawdzie to i Carr mogłaby mieć problemy gdyby potem wyszło, że pozwoliła się jej szlajać zamiast albo ją zgłosić, albo wyprosić. Tak czy inaczej, jeśli znalazłby się za bramą, to skierowałaby się do tego przybytku, gdzie ostatnim razem rozstała się z pozostałymi.


Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

41
POST BARDA
Profesor Carr drgnęła niespokojnie.

- Skąd... skąd wiesz o czarnych elfach? - Zapytała wprost, szczerze zaskoczona jej słowami. - Zresztą. To nieważne. - Szybko odzyskała grunt pod nogami. Wyprostowała się, zacisnęła dłonie w pięści. - Zostaw tą sprawę. Nie szukaj ich! W ogóle się tym nie interesuj. To niebezpieczne. - Przestrzegła ją, ruszając w stronę bramy. Oglądała się na dziewczynę, upewniając się, że ta na pewno za nią podąża. - Nie wiesz, co możesz obudzić... uważaj na siebie, Kamirin.

Gdy kobieta zobaczyła, że Kamirin porzuciła butną, agresywną postawę, sama również nieco złagodniała. Ognik nie była kolejną uczennicą, którą musiała postawić do pionu. To już nie był jej problem.

- Odejdź. Tutaj czekają cię tylko kłopoty. - Pożegnała ją nauczycielka, zatrzymując się na linii bramy.

Bramy pilnowała para orków. Jeden z nich skinął profesor głową w niemym pozdrowieniu. Wieczór nastał, odezwały się świerszcze schowane między listowiem. Między domami zaczęły pojawiać się pojedyncze pochodnie, ale ulice pustoszały. Noce potrafiły być chłodne.
Obrazek

Brama Akademii

42
POST POSTACI
Kamira
Wyczuła to drgnięcie, wiedziała, że to jest strach. Lecz któż by się nie bał tych elfów? Kamira również się ich obawiała i nie było tutaj czego ukrywać. Zastanawiała się jak bardzo Carr zacznie drążyć kwestie elfów, mimo to, Kamira pozostała cicho, przynajmniej na początku. Słuchała nauczycielki, która nagle... Przyjęła nieco inną pozę, bardziej zatroskaną i odpychającą o drążenia tematu elfów. To było drobne zaskoczenie, bo z początku myślała, że ta pozostanie całkowicie niewzruszona. – Wiem. Byłam w ich tunelach... Mają tylko jeden cel, zabijać albo zabierać. I pomyśleć, że tyle czasu oni sobie po prostu tam mieszkali, prawda? — Poprawiła kapelusz na głowie, zerkając znów, nieco do góry na panią profesor. – Jak myślisz? Po Karlgardzie też krążą pod osłoną nocy? — Tak, musiała to powiedzieć. Przecież im wystarczyło znaleźć wejście na powierzchnie a w wielu miejscach takie "zejścia" były, choćby dla goblinów, czy nawet jaskinie służące za skarbce albo jakieś składy, nawet i dla magów. – Muszę znaleźć moich znajomych, pewnie będę tutaj parę dni, a potem zobaczymy. Jeśli ktoś jednak będzie zainteresowany tym, co mam o nich do powiedzenia... Pewnie mnie znajdziecie — Pokazała też na miecz przy pasie, ten, który wyraźnie należał uprzednio do mrocznego elfa. Nie miała jednak zamiaru już tutaj zostawać, przynajmniej na razie.

Kiwała głową przytakując kobiecie gdy zbliżała się do bramy. Zerknęła na jednego orka potem na drugiego, przeszła na zewnątrz gdy tylko ją przepuścili. Westchnęła i zaczęła się rozglądać, to w lewo, to w prawo. Skrzywiła się dość mocno i wróciła do bramy z orkami – Panie potężny orku. Mogę dostać zapasową pochodnię? Na pewno macie tu taką luźną. Ciemno jest. Zgubić się nie chcę — Sama się nastraszyła tymi elfami. Wolała nie ryzykować chodzenia po okolicy bez sensownego źródła światła. Wszak elfy polowały w mroku, na te ofiary, które niczego się nie spodziewały... A mając światło, mogła dostrzec dużo więcej.

Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

43
POST BARDA
Z każdym słowem Kamiry, profesor Carr wydawała się bardziej zdziwiona, ale też zatroskana. Na wspomnienie tuneli mrocznych elfów wzięła głębszy wdech, jakby to westchnienie miało ukryć zaskoczenie wieścią. Młoda czarodziejka wiele widziała i była w wielu miejscach. Nie należało jej lekceważyć.

Widok mrocznoelfiej broni tylko pogorszył stan nauczycielki.

- Bądź uważna. - Powiedziała jej jedynie, nie zaprzeczając, ale też nie potwierdzając obecności elfów w Karlgardzie. Kto mógł wiedzieć, co kryło się pod osłoną nocy w tych najciemniejszych uliczkach! - Porozmawiam z dziekanem. Tylko tyle mogę ci obiecać.

Odprowadziwszy Kamirę do bramy, kobieta odwróciła się niemal na pięcie i odeszła bez słowa pożegnania. Teraz Kamira była na głowie strażników, poza granicami Akademii.

- Nie mamy zapasowych pochodni. - Burknął ork, nieprzejęty jej biedą. Nie mógł jednak puścić jej z niczym, bo była tylko małą dziewczynką w wielkim mieście. - Idź główną drogą, zaraz zapalą światła.

Pochodnie przy głównym deptaku zapalały się powoli, gdy właściciele knajpek i sklepów rozjaśniali przejście przed swoim przybytkiem. Kamira mogła dojść stąd prostą drogą aż do portu.
Obrazek

Brama Akademii

44
POST POSTACI
Kamira
Nie zostało jej nic innego jak oddalić się i pogodzić się z tym, że informacje może przejdą dalej... A może pozostaną na ustach Carr niewypowiedziane. Widok orków... Był czymś, do czego przywykła w tych stronach, choć po doświadczeniach w bastionie patrzyła na nich dwojako. Z jednej strony byli wielcy i groźni a z drugiej... Z drugiej też mogli być w porządku, ale należało zachowywać ostrożność. Ci stali na bramie do akademii, więc musieli coś sobą reprezentować, nie tak jak bastionowe zbiry.

Nie każdy zwykł do noszenia przy sobie pochodni, miała czym zapłacić, lecz obecnie? Nie był to najlepszy wydatek, jaki mogła zrobić, poza tym. Jeszcze zarzucono by jej próbę przekupstwa strażnika. Wolała tego nie ryzykować i ot, poprosić. Liczyła na więcej, dostała całe nic, więc przynajmniej nie mogła czuć się straszliwie rozczarowana.

Gdy spostrzegła zapalające się przejścia, to przyśpieszyła kroku, by jak najszybciej znaleźć się na oświetlonej ścieżce pomiędzy lokalami. Miała zamiar tak łazić, bo liczyła, że odnajdzie miejsce, w którym zostawiła grupę ostatnim razem... Choć, prawdopodobnie powinna ich poszukać rano, zdała sobie z tego sprawę po chwili, dlatego zwyczajnie skupiła się na poszukiwaniu jakiegoś otwartego miejsca, które można było nazwać zajazdem lub noclegownią z pokojami. Może nie wszystko było jeszcze zajęte. Zresztą... Gdyby było, to raczej nie zapalaliby do siebie ścieżki, bo przecież... Po co ściągać ludzi o późnej porze gdy nic nie można od nich wyciągnąć. Jedną rękę trzymała przy pasie, nie chciała stracić żadnej ze swoich rzeczy a przy pasie to i łatwo było mieczyk sięgnąć. Może i nie umiała nim walczyć za dobrze, to był ostry i to chyba wystarczyło.

Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

45
POST BARDA
Kamira zmuszona była ruszyć w stronę miasta po ciemku. Przeszła przez ciemny plac, rozciągający się u stóp Akademii, i weszła między budynki. Szeroki deptak mógł zaprowadzić ją aż do portu, ale nie tam chciała dotrzeć. Rozglądała się za gospodą i... w sumie miała problem, bo było ich zbyt wiele.

Po dwóch stronach ulicy rozciągały się przybytki. Jeden sąsiadował z drugim, dzielone gdzieniegdzie tylko wąską uliczką. Gospody, zajazdy, tawerny, również bary, restauracje i podrzędne pijalnie słabych jakościowo alkoholi. Latarnie zapalały się jedna po drugiej, a z budynków wychodzili naganiacze. Nie był to może Taj'cah, ale również Karlgard miał swoje nocne życie.

- Panienko! Zapraszamy! - Odezwała się kobieta ubrana w bardzo kusą suknię. Miała piękne ozdoby wplątane w ciemne włosy i złoty wisior na szyi, podkreślający duży biust. - Najlepsze piwo pod Srebrną Klingą!

- Panienka to z pewnością czarodziejka! Odnajdzie się pod "Miodowym Zaklęciem"! - Kobiecie zawtórował mężczyzna z lokalu naprzeciw. On z kolei miał zadbaną bródkę i kolorowe ubranie, sugerujące, że mógł być bardem. Oboje byli ludźmi. - Wracasz z Akademii, kochanie?

- Przestań, ma miecz! Musi być wojowniczką!

Między tą dwójką z pewnością była jakaś rywalizacja, Kamira znalazła się pośrodku.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Karlgardzka Akademia Czarnoksięstwa”