POST BARDA
Hewelion skrzywił się nieznacznie, ale nie podjął rozmowy z Verą. Jasnym było, że jemu również nie podobało się traktowanie, jakie zgotowała Mirabelli zgraja piratów, ale czy mógł ich winić? Trzymani w niewoli mężczyźni mogli w końcu wyżyć się i zaczerpnąć odrobiny z zemsty, jaką umożliwiła im obecność córki ich dawnego pana. Corin przesunął dłonią po ramieniu Very, chcąc ją uspokoić, choć z tym mógł być problem. I choć kapitan wytężała słuch, krzyków Miry nie słyszała. Mogła mieć tylko nadzieję, że mężczyźni będą na tyle rozsądni, by zostawić ją przy życiu. Oczy Huberta uniosły się ku niebu, gdy Vera zaczęła warczeć pod nosem, za to Buxton po raz kolejny kopnął skrzynię. I tym razem zamek puścił, bez potrzeby podważania zawiasów.
- Co to za gówno! - Zdenerwował się Byk. - Dla tego ryzykowaliśmy życiem?!
- Ryzykowaliśmy dla więźniów. - Sarknął Hewelion. Jasnym było, że oszpecony kapitan powoli miał również dość napiętej atmosfery i walk o dowództwo, gdy jedna decyzja gorsza była od drugiej, bo nikt nie chciał brać odpowiedzialności za całe przedsięwzięcie. Mimo to, Hubert wyciągnął szyję, by dojrzeć, co było w kufrze. - Ech? Zastawa stołowa?
- Niemożliwe! - Zdziwił się Corin, samemu unosząc się w miejscu. Nawet Sovran wyjrzał spod kołnierza kompanijnego płaszcza, choć za moment znów złożył głowę na deskach. Vera dostrzegła lekko zmrużone oczy elfa, jakby się uśmiechał z niezrozumiałym zadowoleniem.
- Ta, zajmijmy się swoimi ludźmi. - Hewelion skrzyżował ręce na piersi. - Lepsze to niż te przepychanki... i skrzynie z gratami.
Yett westchnął, nachylił się w stronę Very, chcąc zacieśnić na chwilę ich bliskość. Trwało to ledwie parę sekund, gdy postanowił podnieść się i podać Verze dłoń, by mogła wstać z miejsca, jeśli chciała. Mogła też sama przejrzeć zawartość kufra i przyznać mężczyznom rację: na pierwszy rzut oka, znajdowały się tam gliniane kubki, blaszane talerze, pokrzywione widelce i tępe noże...
- Miecz jest razem z twoim płaszczem, leży przy zejściu na trap. Musieliśmy je zdjąć, żeby opatrzyć twoje rany. - Wyjaśnił szybko. - Nie martw się, tu nie będziesz potrzebowała broni, mimo wszystko.