POST POSTACI
Vera Umberto
Nie przysłuchiwała się szczególnie rozmowie chłopaków. Od Ujścia, kiedy poznała ich trochę lepiej, minęło wiele miesięcy i oni też się zmienili. Powiedziałaby, że zmężnieli, gdyby Yenndar nie zalewał się właśnie łzami na klęczkach. Nie oceniała go jakoś bardzo mocno, widok prawdziwych smoków każdemu mógł namieszać w głowie. Ona sama nie była pewna, jak powinna rozumieć ich obecność. Potraktowała je jako znak od bogów, symbol ich opieki i tego, że im sprzyjają, ale co, jeśli to był tylko zbieg okoliczności i szczęście w nieszczęściu, bo lewiatany akurat były ciekawszym kąskiem, niż drewniany statek? Tak czy inaczej, wciąż bardzo świeże wspomnienie gigantycznej, białej sylwetki wynurzającej się z chmur i przelatującej zaledwie kilkanaście metrów nad nimi, sprawiały, że Verze miękły kolana. Nie było to coś, z czym mogłaby się mierzyć ona, czy nawet cała jej załoga z nieoślepionym Sovranem w ramach magicznego wsparcia.Vera Umberto
- Mhm. Spychał rekiny, kiedy już zaczął coś widzieć - tym razem musiała zgodzić się z Osmarem i stanąć po stronie elfa, choć nie przychodziło jej to naturalnie. - Powinieneś częściej wychodzić na zewnątrz za dnia, Sovran. Chciałeś słońca, nie możesz się przed nim wiecznie chować. Przyzwyczajaj oczy.
Jego rozemocjonowane komentarze były wyjątkowo trudne do zrozumienia. Umberto zmarszczyła brwi, tym razem nie domyślając się już z taką łatwością, o czym do niej mówił i to wcale nie dlatego, że wtrącał słówka ze swojego języka. Teraz po prostu bredził coś bez sensu.
- Ajva? Bestie? - powtórzyła. - Wiesz, że nic nam to nie mówi, prawda? Nie wiem o co chodzi z tymi smokami. Nie będę nawet zgadywać, czy obudziła je ta twoja Ajva, czy chciała ich dosiąść, czy co. Rekiny raczej nie należały do nich. Uciekały przed sztormem i lewiatanami, a potem wciągnęła je ta trąba wodna. Mieliśmy mnóstwo szczęścia, że udało się nam przed nią uciec. Dobry skład przy żaglach. Dobra robota, ludzie - powiedziała jeszcze raz, głośniej, bo wciąż nie dowierzała, że udało się im wyrwać z tak silnego wiatru, przechylającego aż statek na jedną z burt. - Teraz miejmy tylko nadzieję, że smoki nie polecą dalej za nami. Przynajmniej wiatr wreszcie pcha nas na wschód.