POST POSTACI
Awaren
Podążając za cesarzem, jego najbliższym doradcą oraz Morną, Awaren starał się trzymać tak blisko Ushbara, jak tylko mógł bez wchodzenia mu przy okazji pod nogi. Nawet jeśli prędzej zjadłby własne dłonie (metaforycznie, oczywiście!), niż przegapił równie ważne posiedzenie, wciąż brały w nim udział dwie osoby, od których normalnie starał się trzymać maksymalnie daleko. I nie, Buliara wcale nie było wśród nich, choć sam nie do końca wiedział dlaczego.Awaren
Choć jego krok nie był chwiejny ni niepewny, każdy po kolei stawiał z uwagą i ostrożnością, jakich nie przykładał do tego typu czynności od czasu swoich pierwszych miesięcy w Karlgardzie. Paskudne wrażenie, jakoby ziemia pod stopami miała w każdej chwili rozstąpić się i pochłonąć ich wszystkich, nie odpuszczało go od przestąpienia progu wielkiej sali.
Przytłoczony nadmierną ilościom złowrogich uczuć wiercących mu głęboką dziurę w trzewiach, nie od razu przyjął zadane przez księcia pytanie takim, jakim było. Dopiero po dobrej sekundzie lub dwóch przekręcił głowę, by spojrzeć na niego oczyma jak sarna. Nowa gula podeszłą mu do gardła, a zimny dreszcz przeszedł wzdłuż kręgosłupa. Wbrew własnym, szczerym chęciom i przekonaniom, kłamstwo rozważał tylko przez krótki moment. Na co dzień mógł być wyjątkowo wprawnym krętaczem, ale dzisiaj nie był nawet dobrym magiem i nie ufał sobie na tyle, żeby próbować choćby zabarwiać fakty.
- T-To... Nie jestem pewny, czy mimo najszczerszych chęci potrafię odpowiedzieć na twoje pytanie, Wasza Książęca Mość - odpowiedział cicho i z przestrachem, ale za to zgodnie z prawdą. Potrzebowałby osobnej księgi rachunkowej, gdyby miał je wszystkie spamiętać i zliczyć! - Prawdopodobnie... Sądzę... - przełknął nerwowo i wziął głębszy wdech. - Na znacznej większości spotkań i narad, jakie odbyły się w przeciągu ostatnich dziewięciu ośmiu? Haha... Może dziewięciu. Sądzę, że od dziewięciu. Um. Odkąd język waszych przodków zaczął być dla mnie jakkolwiek zrozumiały. ...I gdy nie brał w nich udział doradca twego ojca, mój panie.
Nie wiedział, na ile pozostanie szczerym w tej nieoczekiwanej spowiedzi, pozwoli mu zachować życie. Miał chyba nadzieję, że dużo pilniejsze sprawy przyćmią nieco jego przewinienia, dając przy okazji pole do popisu i szansę na udowodnienie, że przyswojona przez lata wiedza i informacje nie będą nigdy używane w złej wierze. Choćby chciał, nie miał przecież do tego ani głowy, ani czasu!
Zapewne znalazłby jakieś dobre słowa do załagodzenia ewentualnej złości, racja? Być może nawet udałoby mu się zagadać Ushbara w dobrej wierze, podrzucając jakieś ekstremalne, ale zabawne anegdotki wyłapane przez lata o osobach, za którymi sam nie przepadał? Miał ich pięknie posortowaną kolekcję, jeśli trzeba! Czy zdołałoby go to na moment ugłaskać? Nie wiedział, ale i jak się okazało, nie musiał się jeszcze przekonywać.
Zaprzestając wykręcania palców, Awarenowi niemal udało się zapomnieć, że wisiała nad nimi nieznana groźba. Przywdzianie wdzięcznego wyrazu twarzy było łatwe i nie wymagało zbyt wielu wyrzeczeń.
- Twój uniżony sługa, jest Waszej Książęcej Mości niezwykle wdzięczny - odpowiedział z typowym dla siebie, nerwowym uśmiechem. - Obawiam się, że Wasza Książęca Mość mógłby mieć rację.
Przez lata służby dla Ushbara, zdołał się już nauczyć, że ork lubił czasami rzucić ochłap mogący dać złudne wrażenia okazania zainteresowania bądź empatii. A jednak, mimo pełnej świadomości dla tego typu naleciałości, łapał się za każdym razem na własnych, desperackich próbach karmienia się nimi, niczym poszczący tygodniami pies. Oczywiście, że było to żałosne. Oczywiście, że nie przystało to komuś jego pokroju. I co z tego? Były to takie same, niegroźne, a pomagające mu poczuć się lepiej kłamstewka, którymi pozytywnie nastrajał się każdego dnia, by mieć w ogóle siłę do wypełznięcia z łóżka. Prawdopodobnie z tego samego powodu nie do końca dawał wiarę własnym oczom, kiedy książę zaczął przejawiać bardziej... "nie-książęce" oznaki swojego charakteru.
- Jeśli wolno mi mówić otwarcie - zaczął z wolna, zerkając na Ushbara intencjonalnie, gotów zamknąć się w razie wyraźnego sygnały. - Mimo swych upodobań w stosunku do wyznawców, Sulon jest przede wszystkim bóstwem wpływającym na przeznaczenie każdego żywego stworzenia na świecie. Jeśli zostaliśmy przez niego ostrzeżeni, sądzę, że nie tylko nam, magom czy elfom będzie przyświecał w obliczu tego...? Tego, przeciwko czemu przyjdzie nam stanąć, mój panie. Jeśli wiedza dwóch magów nie będzie wystarczająca, żeby znaleźć rozwiązanie, zbierzemy ich po prostu więcej! Racja! Bushire zbytnio się rozleniwili ostatnimi czasy! Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo, mój panie. Co z cesarskimi szamanami? Nawet Akademia nie będzie w stanie pozostać tym razem neutralna! - roztrajkotał się, lecz mimo tempa wyrzucanych z siebie słów, wciąż był w stanie robić to przyciszonym głosem. - Wciąż nie wiemy, z czym dokładnie mamy do czynienia, ale czy ostrzeżenie nie mówiło, że wciąż możemy... Stanąć naprzeciw?
Wow. Chyba już dawno aż tak nie starał się zatuszować własnych, złych przeczuć. Dokąd jednak dotrą, jeśli czarne chmury zawisną nad rodem sprawującym w Karlgardzie władzę? Z ich dwojga, to przecież Ushbar miał stanowić solidną podporę dla cesarstwa. Jeśli już na wstępie zacznie mieć wątpliwości, nie ma mowy, żeby Awaren zdołał zachować jakiekolwiek opanowanie!