POST BARDA
Grupa wróciła do pałacu, Azel i Kherkim poszli swoją drogą, za to Kamira zosała zaprowadzona przed oblicze mistrza Avona, który powiedział jej, co myśli o napaściach seksualnych na jego goblinie pracownice. Obiecał jednak, że nie zgłosi tego Kharkunowi, o ile będzie to ostatni raz. Kamira musiała się od teraz pilnować z zapędami w stronę goblinów. Kiedy wróciła do namiotu, Azeliela jeszcze nie było. Miała czas, żeby odpocząć, wkrótce zawołano ją jednak do kąpieli - i została obsłużona przez ludzkie służki, gdy goblinki nie chciały się do niej zbliżać!
Dopiero wieczorem ponownie spotkała Azeliela, a elf nie był w nastroju, by rozmawiać z nią o tym, czym zajmował się w ciągu dnia. W końcu jednak oboje byli w miarę czyści, przebrani w świeże ubrania, a do tego pozostawieni sobie i tylko sobie. Mogli korzystać z własnego towarzystwa, choć niewielki ognik pod sufitem namiotu sugerował, że mają ze sobą stróża.
Kolejnego dnia czarodziejka spotkała Cassima - smok nie był zadowolony ze swojego pobytu w Bastionie. Miał wszystko, czego dusza zapragnęła, ale nie było to dość. Choćby Kharkun ofiarował mu swój skarbiec, nie mógł być zadowolony, póki miasto wybudowane na jego więzieniu nie zamieniło się w ruinę. Kamira była na dobrej drodze, jednak nie udało jej się zniszczyć Khudamarkh całkowicie.
Zawołano ją do pomieszczenia, które przylegało do nowopowstającego pałacu. Na podłodze klęczały dwie postaci, ze związanymi rękoma i płóciennymi torbami na głowach.
- Pani prosiła. - Wyjaśnił jeden z orków, wskazując na więźniów.
Cassim wyglądał zza Kamiry, gdy strażnicy ściągnęli worki z głów... Bimizzy i Q'lairy! Zakneblowane usta nie pozwoliły im mówić, ale przerażone spojrzenia, wlepione w Kamirę, sugerowały, że nie do końca wiedziały, skąd taka akcja. Czyżby Azel rozkazał ich pojamnie?