POST BARDA
Corin kiwnął głową, przyjmując do wiadomości polecenia Very. Zaraz też przywołał do siebie Gerdę, która miała iść z nim, rezolutna dziewczynka będzie o wiele lepszym rozmówcą niż Corin z podbitym okiem. Pożegnał się krótko z Verą, nie szczędząc czasu na pocałunki, po czym ruszył w swoją stronę, oglądając się jeszcze za siebie. Nie było mu łatwo rozstawać się z nową małżonką.
Pogad towarzyszyła Verze bez cienia sprzeciwu, chociaż cała ta sytuacja spowodowana była przez Sovrana. Znając adres, kobiety wypytały przekupki w porcie o to, w którą stronę iść, i już po chwili szybkim krokiem wędrowały w stronę tej części miasta, gdzie miały znaleźć dom Weswalda.
- Same gobliny. - Mruknęła Pogad, stwierdzając oczywisty fakt. Im dalej zagłębiały się we wskazaną dzielnicę, tym więcej napotykały niskich zielonych, a mniej ludzi czy orków. Stopniowo zmieniał się również krajobraz. Ta część miasta nie mogła być zbyt bogata. - Na pewno idziemy dobrze?
Przystanęły na większym placyku. Według wskazówek młodego uzdrowiciela, jego dom powinien być blisko. Gobliny przechadzały się w te i wewte między domami, z których niewiele było murowanych. Większość była drewniana, duża ilość została sklecona z belek, między którymi rozciągnięto chrust i słomę, taką samą, jaka pokrywała dachy. Pachniało mokrą ziemią i mułem.
- Hej. - Pogad nachyliła się do jednego z przechodzących zielonych. - Szukamy domu Weswalda.
- Młody Weswald Uzdrowiciel! - Ucieszył się goblin. Jego brzydką twarz rozjaśnił uśmiech, jakby rudy był prawdziwym objawieniem na wilgotnych ulicach Tsu'rasate. - Wiem gdzie! Jesteście ze szkoły?
- Jasne, że tak. - Wypaliła Pogad.
- Za mną! - Goblin nie potrzebował innych zapewnień, biorąc słowa orczycy za prawdziwe.
Goblin chętnie zaproponował, że zaprowadzi pod wskazany adres, a nie mając innego wyjścia, Pogad i Vera podążyły za nim. Zagłębiły się w mniejsze uliczki, przeszły obok czegoś, co mogło być wyłącznie podmokłymi slumsami, po czym wyszły na kolejną drogę, gdzie stały już nieco lepsze, zrobione z drewna domki. Nie śmierdziało też tak wilgocią, jak w poprzednich przejściach.
- Tutaj. Zasłużył na same najwyższe oceny! - Zapewnił zielony, po czym poszedł w swoją stronę, zostawiając Pogad i Verę przed drewnianymi drzwiami, pomalowanymi niebieską farbą. Wydawały się świeżo odnowione.
- Nie chciał nawet zapłaty? - Zdziwila się Pogad. - Nieważne! Nie ma na co czekać, chcę szybko wrócić na Harlen! Pukam.
Jak postanowiła, tak też zrobiła. Nie czekały długo, nim drzwi otworzyła kolejna goblinka. Ta była w kwiecie wieku, miała przyjemną twarz i uśmiechała się miło, czekając, aż podzielą się powodem, dla którego tu przybyły.
- Eh... Pomyłka. - Westchnęła Pogad.