POST POSTACI
Vera Umberto
Znów uniosła wzrok na Yetta, tym razem zawieszając go na jego twarzy na dłużej. Rzadko widywała go w tak nędznym nastroju. Potrafiła sobie wyobrazić kilka powodów, które mogły być tego przyczyną, ale najbardziej prawdopodobne wydawało się, że mleko od Belli przestało działać i wrócił ból, którego wczorajszy brak był miłą odmianą. Czy jego wzrost też wrócił do normalności? Miała jeszcze jedną butelkę, mogła mu ją oddać, a potem zaplanować ponowną podróż na północ. Może nie od razu, już, za chwilę, ale za jakiś czas. Za miesiąc, może? Ostatnia bardzo im się opłaciła, dobra z drugiej strony świata były na południu dużo warte. Popłyną do Portu Erola, nakupią tamtejszych alkoholi, bo beczki rumu wydawały się być przez Bellę doceniane i udadzą się do Svolvar, by wymienić je na to, co Corinowi tak pomagało. Oficer mógł sobie protestować do woli, Vera już postanowiła.Vera Umberto
Nic mu nie odpowiedziała, ale uniosła dłoń i przesunęła nią po jego plecach, w geście, który choć nie rekompensował zmarnowanej nocy, to mógł nieco uspokoić zszargane nerwy Yetta. Mógł, nie musiał. Umberto nie była najlepsza w takich rzeczach, ale starała się jak mogła. Uczyła się. Wiedziała na przykład, że Corin doceniał każdy czuły gest z jej strony, bo zazwyczaj nie było ich zbyt wiele. Ten też nie był szczególnie wylewny, ale był, tak?
Zanim zdążyła zadecydować, co zrobić z Weswaldem, ten zdążył wzniecić pożar w kajucie Sovrana.
- Kurwica mnie z nimi wszystkimi kiedyś strzeli, przysięgam - warknęła i ruszyła w stronę drzwi, spod których wydobywał się dym. Wątpiła, by do rytuału oczyszczenia potrzebne było go aż tyle, ale choć szła dość zdecydowanie, pod samym wejściem zawahała się na moment.
Załomotała w drzwi.
- Pogad? Co tam się dzieje? - spytała, a jeśli nie otrzymała odpowiedzi, lub otrzymała niepokojącą, szarpnęła za klamkę i zajrzała do środka.