Wchodząc do pokoju, przystanęła na chwilę, by móc przyjrzeć się minimalistycznemu wyglądowi. Dwa łóżka, skrzynia i okno. Chociaż tyle dobrego, bo sztuczne światło uszkodziłoby im wzrok. Pokój nie wyglądał najgorzej, kiedyś musiała spać w stodole na sianie, co było cholernie niewygodne — zwłaszcza dla jej pleców. Ale czego nie robi się dla zarobku, prawda?
Zrobiła miejsce swojej nowej współlokatorce, by ta również mogła się rozejrzeć. Ale ta, już zdążyła dojść do kufra, rzucić niezbyt śmiesznym żartem i wyjść. Marsilia wzięła swoją torbę, wsunęła pod drugie łóżko, zastanawiając się, czy ma coś cennego. Ubrania zawsze może kupić, ale nie torbę z najbardziej potrzebnymi narzędziami. Podarował ją, jej Mistrz, gdy ta ruszyła ku "przygodzie". Schowała ją do kufra, po czym zamknęła go na kłódkę, którą wręczyła jej półelfka. Wstając, wyprostowała się i przeciągnęła. Podróż statkiem dawała się we znaki, ale to jeszcze nie pora na spanie, więc wyciągnęła torbę spod łóżka, by przebrać się w coś wygodniejszego. Wyciągnęła czarne spodnie i czerwoną, zwiewną koszulę. Przebrała się dość szybko, a włosy, które do tej pory były rozpuszczone, spięła w kucyk. Nie mogła się nawet przejrzeć w lustrze, bo takowego nie było. Westchnęła głośno, poprawiając kosmyk włosów, który opadł na jej oko.
Już miała wyjść z pokoju, kiedy przypomniała sobie o kluczu i sakiewce z pieniędzmi, którą momentalnie schowała do kieszeni idealnie dopasowanych spodni. Rozglądając się po raz ostatni po pokoju, zamknęła go na klucz i ruszyła z powrotem na dół, w poszukiwaniu swojej znajomej.
Karczma „Pod złamanym toporem”
46"Świat należy do ludzi, którzy mają odwagę marzyć i ryzykować, aby spełniać swoje marzenia. I starają się robić to jak najlepiej."
Paulo Cohello
Paulo Cohello