Re: Apartamenty adeptów, część męska
: 01 lip 2019, 0:20
"Cóż, po to każdy plan należy omówić z drugą osobą." Pomyślał Ernoth, gdy zobaczył zdziwienie sekretarki. Nawet zaczął czuć coś na podobieństwo skruchy że tak potraktował kobietę, która najwyraźniej uważała się za geniusza. Przynajmniej do czasu gdy jej następne słowa utwierdziły go w przekonaniu, że dla istot niezdolnych do zaakceptowania własnej niekompetencji nie ma już ratunku.
"Ty przypieczętowałaś ten list. Cenzor raczej zdążył już go przejrzeć." Pomyślał czarodziej, i mimo że te słowa cisnęły mu się na usta, nie wypowiedział ich. Bądź co bądź, nagle stała się taka zadowolona z siebie, a zadowolony idiota jest bardziej przewidywalny niż zdenerwowany, zwłaszcza jeśli jest wyżej w hierarchii. Nawet nie zaszczycił świadomą myślą faktu że to Piguła miał mu wszystko wytłumaczyć, nie ona, a jego obecność w tym pomieszczeniu była zasługą tylko i wyłącznie jego własnej drobiazgowości.
"Odmowa nie wchodzi w grę? Och, no tak. Nie ma to jak trochę starego dobrego szantażu. Szkoda że wybrała coś co i tak niedługo zamierzam porzucić." Pomyślał Ernoth, uważnie wsłuchując się w słowa kobiety. Uniósł lekko brew. "Ona serio myśli że ma mnie w garści..." Ledwo powstrzymał drwiący uśmieszek i przeciągłe westchnięcie jakie idealnie pasowałyby do rozgrywającej się przed nim sceny. Owa paczka zapewne zawierała jakiś żeński afrodyzjak, albo wielofunkcyjną "zabawkę". "Gdyby było to coś ważnego dla akademii, nawet jeśli tajnego, przyjechałoby pod eskortą, i zniknęłoby bez śladu, a nie zostało nadane do żeńskiego skrzydła na fałszywe nazwisko." Pomyślał, nie wiedząc dlaczego to właśnie jego ta kobieta z niezwykle wybujałym ego wybrała na swojego wysłannika. No, ale każdy by tak myślał na jego miejscu, prawda?
-Tsk... Wie pani, z tą odmową, co ponoć nie wchodzi w grę... - Skoro już usłyszał jak to miał biegać po żeńskim skrzydle jak zboczeniec szukając po pokojach jakiejś paczki znudzonej kobiety, chociaż chciał się nagrodzić dźwiękiem przesuwających się ze skrzętem zębatek w jej mózgu. Powoli zaczął swoją przemowę, z każdym następnym słowem nabierając tempa i wyzbywając się oficjalnych tonów, jakie powinny towarzyszyć rozmowie.
-Wiem że moja kariera wisi na włosku i w ogóle, ale mam nadzieję że sekretarka Sekretarza akademii zechce mnie oświecić w jaki konkretnie sposób przez parę dni zdoła mi zniszczyć karierę w sposób, którego Sekretarz nie zdoła odkręcić w parę godzin? Nie wspominając już o piekle jakie mógłby zgotować jednym listem dla osoby która nadużywa urzędu żeby szantażować biednych adeptów... - Zrobił tu półsekundową przerwę, żeby dać jej mózgowi szansę na pomyślenie o konsekwencjach, gdyby nagle się okazało że jej machlojka wyszła na jaw.
-Bo widzisz, mam również swoje rzeczy do roboty, i żeby nie byłaby to Twoja osobista sprawa, nie musiałabyś mi grozić pieczątkami, i nie wybierałabyś jakiegoś absolwenta do tego, a zawiadomiłabyś władze akademii. - Powiedział, mając już serdecznie dosyć tej kobiety. A do tego cała jej historia nawet nie trzymała się kupy. Nie dość że zmarnowała mu perfekcyjny poranek, to jeszcze śmiała mu grozić. Nie żeby był kimś komu grozić nie można, wręcz przeciwnie. Był do tego idealną osobą. Ale nawet do gróźb trzeba mieć odrobinę inteligencji. Postawił jedną nogę w kierunku drzwi, sygnalizując że zamierza wyjść, i czekał, zaciekawiony jaką to rzecz sekretarka może mu zgotować, nie naruszając przy tym samej siebie i swojej wiarygodności. Gdyby nic nie powiedziała, zamierzał wyjść, zmyć maź z ręki, i pójść na plac treningowy.
Istniała też oczywiście możliwość że sekretarka była wręcz diabelsko inteligentna, a to co on brał za głupotę, było idealnie wykalkulowaną akcją, a ta sekretarka gra na jego reakcjach jak na harfie. Chociaż wtedy raczej byłaby wyżej w hierarchii. Chyba że ktoś ją tu umieścił, żeby miała na niego oko. "Uspokój się" Powiedział sobie. Lata inwigilacji na każdym zostawiały swoje piętno. W przypadku Ernotha była to tendencja do tworzenia wybitnie nieprawdopodobnych wersji rzeczywistości. I uciekania od dobrych, acz natrętnych medyków.
"Ty przypieczętowałaś ten list. Cenzor raczej zdążył już go przejrzeć." Pomyślał czarodziej, i mimo że te słowa cisnęły mu się na usta, nie wypowiedział ich. Bądź co bądź, nagle stała się taka zadowolona z siebie, a zadowolony idiota jest bardziej przewidywalny niż zdenerwowany, zwłaszcza jeśli jest wyżej w hierarchii. Nawet nie zaszczycił świadomą myślą faktu że to Piguła miał mu wszystko wytłumaczyć, nie ona, a jego obecność w tym pomieszczeniu była zasługą tylko i wyłącznie jego własnej drobiazgowości.
"Odmowa nie wchodzi w grę? Och, no tak. Nie ma to jak trochę starego dobrego szantażu. Szkoda że wybrała coś co i tak niedługo zamierzam porzucić." Pomyślał Ernoth, uważnie wsłuchując się w słowa kobiety. Uniósł lekko brew. "Ona serio myśli że ma mnie w garści..." Ledwo powstrzymał drwiący uśmieszek i przeciągłe westchnięcie jakie idealnie pasowałyby do rozgrywającej się przed nim sceny. Owa paczka zapewne zawierała jakiś żeński afrodyzjak, albo wielofunkcyjną "zabawkę". "Gdyby było to coś ważnego dla akademii, nawet jeśli tajnego, przyjechałoby pod eskortą, i zniknęłoby bez śladu, a nie zostało nadane do żeńskiego skrzydła na fałszywe nazwisko." Pomyślał, nie wiedząc dlaczego to właśnie jego ta kobieta z niezwykle wybujałym ego wybrała na swojego wysłannika. No, ale każdy by tak myślał na jego miejscu, prawda?
-Tsk... Wie pani, z tą odmową, co ponoć nie wchodzi w grę... - Skoro już usłyszał jak to miał biegać po żeńskim skrzydle jak zboczeniec szukając po pokojach jakiejś paczki znudzonej kobiety, chociaż chciał się nagrodzić dźwiękiem przesuwających się ze skrzętem zębatek w jej mózgu. Powoli zaczął swoją przemowę, z każdym następnym słowem nabierając tempa i wyzbywając się oficjalnych tonów, jakie powinny towarzyszyć rozmowie.
-Wiem że moja kariera wisi na włosku i w ogóle, ale mam nadzieję że sekretarka Sekretarza akademii zechce mnie oświecić w jaki konkretnie sposób przez parę dni zdoła mi zniszczyć karierę w sposób, którego Sekretarz nie zdoła odkręcić w parę godzin? Nie wspominając już o piekle jakie mógłby zgotować jednym listem dla osoby która nadużywa urzędu żeby szantażować biednych adeptów... - Zrobił tu półsekundową przerwę, żeby dać jej mózgowi szansę na pomyślenie o konsekwencjach, gdyby nagle się okazało że jej machlojka wyszła na jaw.
-Bo widzisz, mam również swoje rzeczy do roboty, i żeby nie byłaby to Twoja osobista sprawa, nie musiałabyś mi grozić pieczątkami, i nie wybierałabyś jakiegoś absolwenta do tego, a zawiadomiłabyś władze akademii. - Powiedział, mając już serdecznie dosyć tej kobiety. A do tego cała jej historia nawet nie trzymała się kupy. Nie dość że zmarnowała mu perfekcyjny poranek, to jeszcze śmiała mu grozić. Nie żeby był kimś komu grozić nie można, wręcz przeciwnie. Był do tego idealną osobą. Ale nawet do gróźb trzeba mieć odrobinę inteligencji. Postawił jedną nogę w kierunku drzwi, sygnalizując że zamierza wyjść, i czekał, zaciekawiony jaką to rzecz sekretarka może mu zgotować, nie naruszając przy tym samej siebie i swojej wiarygodności. Gdyby nic nie powiedziała, zamierzał wyjść, zmyć maź z ręki, i pójść na plac treningowy.
Istniała też oczywiście możliwość że sekretarka była wręcz diabelsko inteligentna, a to co on brał za głupotę, było idealnie wykalkulowaną akcją, a ta sekretarka gra na jego reakcjach jak na harfie. Chociaż wtedy raczej byłaby wyżej w hierarchii. Chyba że ktoś ją tu umieścił, żeby miała na niego oko. "Uspokój się" Powiedział sobie. Lata inwigilacji na każdym zostawiały swoje piętno. W przypadku Ernotha była to tendencja do tworzenia wybitnie nieprawdopodobnych wersji rzeczywistości. I uciekania od dobrych, acz natrętnych medyków.