
Istotnym faktem jest, iż Pod Wzgórzem to jeden spory budynek, którego centralna część będąca jednocześnie karczmą znajduje się tak jakby na zewnątrz. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że przy samym wzgórzu wybudowano drewnianą, przylegającą nań część o zrębowej konstrukcji bielonej wapnem oraz umacnianej kamieniem. Część mieszkalna zaś usytuowana jest w samym Zajeździe — niewielkie wzgórze praktycznie w całości jest wydrążone i zagospodarowane tak, aby służyć jako część mieszkalna. Fantazje i oryginalność właścicieli przybytku, a w dodatku przystępne ceny noclegów, zmiotły konkurencję na kolana i przysporzyły sławy, nie tylko w obrębie Meriandos.
Sala biesiadna jest przytulna. Większość pomieszczenia jest wykonana z drewna, choć znajdzie się tam sporo kamiennych elementów, np. piec i.in. Szerokie ławy z siedziskami ułożone są wzdłuż całego pomieszczenia, zaś naprzeciwko drzwi wejściowych jest duży, kamienny kominek służący do ogrzewania obszernego pomieszczenia. Za kontuarem stoi gruby jak beczka z piwem, dobroduszny niziołek o miłej twarzy. W kuchni, do której dostępu nie ma nikt, znajduje się jego żona, równie pulchna i równie dobroduszna kobiecina rasy niziołkowatej.
Trzynaście sypialni usytuowanych jest po całym wzgórzu, wśród którego ciągną się skrzypiące korytarze. W każdej noclegowni znajduje się porządne łóżko z czystym siennikiem, szafa, stół z krzesłem i zapasowe świece. Postarano się także, aby każda sypialnia miała okno – dlatego też okrągłe okiennice są usytuowane nieco pod skos, podobnie do jednej ze ścian.
W ostatnich, ciężkich czasach nie wiedzie się za najlepiej rodzinie niziołków, chociaż nadal starają się utrzymać w porządku cały ten dziwny i skomplikowany przybytek. Gości jest jednak mniej, niż zwykle, a częściej niż zwykle zdarzają się tutaj zaglądać szumowiny. Ceny więc skoczyły w górę, państwo musieli zatrudnić wykidajłów czających się w cieniu, co niestety raczej nie pomaga w biznesie...