Re: Zir'in
31Z zadowoleniem spoglądałem na spowijający wioskę mrok i ledwo tlące się oświetlenie ulicy. Powietrze było wilgotne, a na ziemie spadała delikatny, niezbyt gęsty deszcz... uśmiechnąłem się do siebie samego pod maską z satysfakcją. - To jest ta wasza miłująca pokój wioska? - Rzuciłem z ironią spoglądając na orka. - Masz rację, trzeba go zabrać przed radę, tylko powiedz mi jak? - Ork wzruszył ramionami widocznie mając parę opcji w głowie, jednak nie wiedząc którą wybrać. Wyszedłem parę kroków naprzód, oparłem się mocno na swoim kosturze i w skupieniu opuściłem głowę mamrocząc niewyraźnie pod nosem. Po chwili uderzyłem kosturem o ziemie i dwie tlące się, lekko zwilgotniałe pochodnie zgasły, tak samo jak świecę trzymane przez niektórych przybyłych, czy to w lampach, czy po prostu na zwykłych małych świecznikach. Tłum zdziwiony tym zdarzeniem przez chwilę zamilkł, a ja sam podniosłem głowę. - Czy tym zyskałem sobie uwagę? - Krzyknąłem z dużą pewnością. - Wy, ludzie w tłumie... w wielkich grupach zawsze odważni, jednak rzadko kiedy w masie myślący. Chcecie sądu na miejscu? Chcecie od razu palować, oraz zabijać w imię waszego widzimisię? Pomyślcie ludzie, przemawiam do waszych rozumów... pomyśleliście nad tym co robicie? Ten człowiek... - Powiedziałem wskazując palcem, na wojownika. - ...jest posądzony o ciężką zbrodnie. Ale czy samo podejrzenie wystarczy? A co gdyby się okazało, że wszyscy padliście ofiarą oszustwa? Manipulacji? Jak spojrzelibyście w oczy swoim dzieciom, albo bliskim i powiedzieli, że jesteście mordercami? Że z zimną krwią i satysfakcją rzuciliście się na niewinnego człowieka, bądź z radością to oglądali? Wiele podróżowałem, widziałem takie sytuacje. Prowadziły do wstydu, hańby, cierpienia rodzin i niesłuszne katowanych przez porywczy tłum. Chcecie tego? Nie zakładam, iż ten człowiek nie popełnił zbrodni. Mógł, na pewno. Ale zasługuję na sąd. Dlatego proszę was, uspokójcie swoje głowy i nie dajcie się ponieść chwili. Czy ta Rada, o której tyle się dzisiaj nasłuchałem, ma dla was znaczenie? Jeśli tak, to powinniście jej ufać i wierzyć, że jeśli on jest winny, sroga kara go nie pominie. A jeśli nie jest... - Spojrzałem naglę na dziewczynę. - ... dowiedzie się, czy ktoś bawi się waszymi uczuciami. Więc co wybieracie? Sprawiedliwy sąd, czy ryzyko noszenia na sobie brzemienia mordercy? - Wyciągnąłem dłoń w stronę wieśniaków i gestem niejako oddając głos tłumowi. Cały czas nerwowo spoglądając na zachowanie trójki idiotów niedaleko. Mam nadzieję, że to zadziała.