Przekraczając obszerną bramę, przybysz wkraczający na teren uniwersytetu może odnieść wrażenie, iż znalazł się w innym świecie. Nie jest to niczym nadzwyczajnym, ponieważ trzeba przyznać, że to, co można tutaj zobaczyć znacząco kontrastuje z tłocznym, brudnym i zaniedbanym miastem otaczającym to miejsce...
Idąc w stronę górującego nad okolicą zespołu budynków, można podziwiać zadbane trawniki, drzewa oraz krzewy, między którymi - w godzinach, gdy nie odbywają się zajęcia - można zobaczyć przechadzających się studentów i studentki ubranych bardzo różnorodnie, co ukazywało różnorodność panującą wśród nich. W końcu byli to młodzi ludzie zebrani z różnych miast i różnych grup społecznych, jednak wszyscy mieli jedną wspólną cechę - nadzwyczajny talent do różnego rodzaju magii, który tutaj starali się rozwijać i doskonalić. Na ich tle wyraźnie odcinali się wykładowcy i inni znajdujący się tutaj pełnoprawni czarodzieje noszący długie szaty. Było ich jednak stosunkowo niewielu...
W końcu - po dłuższym marszu drogą prowadzącą od samej bramy w głąb terenów uniwersyteckich ułożoną z równych białych kamieni - trafia się na obszerny plac przed jednym z głównych budynków, w którym odbywają się zajęcia dla studentów. Na skraju placu zawsze stoi kilka zadbanych powozów zaprzężonych w piękne rumaki służących za transport na obszernym terenie uczelni. Od tego miejsca biegły drogi prowadzące w jego głąb, jako że znajdujący się tu budynek był najbardziej wysuniętym w tym kierunku, a więc najbliższym północnej bramy...
Wcześniejsza fabuła Tutaj
Mercer wraz z towarzyszką w ciszy weszli na teren uniwersytetu przez północną bramę i skierowali się w stronę najbliższego zauważonego budynku. Pomimo stosunkowo wczesnej pory widzieli w oddali grupki studentów przechadzających się po terenach zielonych obejmujących większość ziem należących do uczelni, jednak nie napotkali po drodze żadnego maga dlatego cały czas szli kamiennym traktem aż dotarli do placu przed budynkiem auli.
Na uboczu stało jak zwykle kilka powozów, po okolicy kręciło się kilku studentów - zapewne czekali na zajęcia. Fakt przybycia dwójki ciemno ubranych, zakapturzonych postaci najwyraźniej przykuł uwagę jednego z magów który prowadził akurat rozmowę z jakimś rycerzem. Widząc jednak nowo przybyłych skierował się wraz ze swoim rozmówcą w stronę Mercera i Helle która wcześniej zdjęła z twarzy maskę i ukryła ją w kieszeni płaszcza by nie zwracać na siebie zbytnio uwagi.
Czarodziej był już dość sędziwy na co wskazywała długa biała broda sięgająca do pasa oraz podobne włosy. Był ubrany w długą szarą szatę, a w lewej ręce trzymał jakąś księgę - zapewne był jednym z wykładowców...
Jego towarzysz - rycerz - stanowił mogłoby się wydawać jego przeciwieństwo. Był to młody mężczyzna, zapewne jeszcze przed trzydziestką odziany w drogą, solidnie wykonaną zbroję z czerwonymi emblematami. Na plecach miał przewieszoną tarczę, a przy pasie półtoraręczny miecz z bogato zdobioną głownią trzymany w skórzanej pochwie pokrytej srebrnymi wzorami. Musiał być to ktoś ważny, w końcu nieczęsto widywało się rycerzy w tak kosztownym ekwipunku, a za ten zapewne można by kupić kilka wsi wraz z chłopami...
Podszedłszy do Mercera i zakapturzonej blondynki zagadnął ich starzec przyjaźnie się uśmiechając. Widać było, że była to raczej pogodna osoba pozytywnie nastawiona do wszelkich przybyszów. Ukłonił im się lekko po czym odezwał:
-Witajcie w Uniwestytecie Magicznym. Chyba nie mieliśmy do tej pory okazji się spotkać, dlatego pozwólcie że się przedstawię. Nazywam się Barach i jestem jednym z pracowników tej placówki. To zaś - tu wskazał wyciągając rękę w stronę wojaka - jest pan Hermod, jeden z wysoko postawionych rycerzy Zakonu Sakira. Co sprowadza was do naszej uczelni dzieci..?
Mężczyzna przedstawiony jako Hermod nie odezwał się ani słowem widocznie nie widząc celu we włączaniu się do spraw placówki. Jedynie skinął na powitanie lekko się uśmiechając gdy stary czarodziej go przedstawiał.
Plac przed budynkiem auli Uniwersytetu Magicznego
1
Ostatnio zmieniony 12 paź 2014, 10:20 przez Kuchiku, łącznie zmieniany 1 raz.