Gospoda znajduje się przy jednej z bocznych uliczek miasta, jednak nie można jej nazwać bocznym zaułkiem. Udeptana droga odchodzi w bok bezpośrednio od jednego z głównych szlaków miejskich. Idąc ubitą ścieżką rozświetlaną przez stojące w sporych odstępach po lewej stronie lampy, po zaledwie kilku minutach marszu podróżny zobaczy po swojej prawej stronie średniej wielkości budynek. Jedynym, co wskazuje na jego przeznaczenie, jest niewielka tablica przybita do ściany z napisaną niewprawnym pismem informacją o dostępności wolnych pokoi. Przez okna można było zauważyć, że w środku nie było zbyt wielu klientów, zaledwie kilka osób w głównej sali...
Wchodząc, uwagę przykuwał skromny wystrój głównego pomieszczenia, które zajmowało prawie cały parter budynku. Po lewej stronie widać ladę, za którą stoi brodaty, wysoki i postawny barman o wiecznie rozbieganych oczach lustrujących każdego, kto pojawiał się w jego lokalu. Wokoło rozstawione było kilka stołów, a przy każdym stały po trzy, cztery krzesła.
W rogu pomieszczenia, kilka metrów od lady znajdują się wąskie schody na piętro, gdzie wchodzi się na wąski korytarz, po którego obu stronach można zobaczyć po kilka par drzwi prowadzących do pokojów. Te są raczej skromne...
Pierwsze drzwi po lewej stronie prowadzą do najtańszego, najbardziej zaniedbanego pomieszczenia. Zaraz po otwarciu drzwi widać skąd taka cena... Dach przecieka w wielu miejscach, dlatego na podłodze leży kilka drewnianych misek, w których zgromadziło się już trochę wody. W prawym rogu stoi prycza służąca za posłanie. Kilka dech, trochę siana przykrytego przez jakieś stare szmaty. Da się na tym spać, ale nie ma mowy o jakimkolwiek komforcie. W pościeli na pewno jest pełno pcheł i wszy, a może i gorszych rzeczy. Główne źródło oświetlenia stanowi małe okno, przez które można wyjrzeć na okolice. Jednak lewa framuga została wyłamana, przez co nie można go zamknąć. Obok łóżka stoi mała szafka, można w niej coś schować, jednak nawet kiedy jest zamknięta, czuć od niej taki odór, jakby schowano tam trupa. Na samej szafce też nie można za bardzo nic zostawić, cała zalana jest woskiem, a na środku stoi wtopiony przez wosk świecznik. Obok leży kilka łojowych świec, jednak najwidoczniej nikt nie pomyślał o dostarczeniu jakiegokolwiek sposobu ich zapalenia...
Gospoda Złamany Szyld
1
Ostatnio zmieniony 12 paź 2014, 10:10 przez Kuchiku, łącznie zmieniany 1 raz.