Trakt ku Stolicy

121
POST POSTACI
Aella Stedinger
Widok omamionych ludzi magią tego Mrocznego, wywołał w kobiecie niezwykle silne emocje wewnątrz. Nikt nie będzie odbierał im wolnej woli w niecnych celach! Było to odrobinę dwulicowe, ale ona wierzyła, że wszystko co robi, robi dla dobra Keronu i jego ludu. Ten elf...raczej nie miał takich zamiarów. Jego słowa mamiły i nawet jej wewnętrza magia posiadająca podobne właściwości była w większej mierze bezsilna, ale była uparta, walczyła z tym. Złamana ręka sprawiała jej ból fizyczny, a widok swoich ludzi - psychiczny.

- Masz rację, nie jest to godna cecha, ale rozmawiamy o... - stęknęła z bólu, próbując pokonać wszystko co teraz jej nie pomagało, a także jego wkręcający się w mózg głos.

- ...o kimś bardziej godnym zaufania niż ty. Zwykle gości w domu przyjmuje kamerdyner, nie golem złożony z ludzkich ciał. - uśmiechnęła się krzywo, jakby miał to być żart. Oparła się jedną ręką o wyczarowane przez niego siedzisko. Nie była przekonana co do tego, aby w nim usiąść.

- I wybacz, ale jakoś nie czuję klimatu, za mało tu wina. Raczej spasuję. - dodała nie tracąc krzywego uśmiechu z twarzy, próbując pokonać jego magię i samej przejść do ataku, rzucając znienacka w niego ognistym pociskiem, który starała się wyczarować.

Trakt ku Stolicy

122
POST BARDA
Promieniujący ból znacząco utrudniał skupienie myśli. Oparcie się magii głosu stanowiło dla Niej prawdziwe wyzwanie. Zaprawiona bojem wojowniczka wykazała jednak siłę swojego charakteru. Dumne serce nie pozwoliło ugiąć się wobec naporu cudzej woli. Wiedziona troską o podwładnych zdołała oprzeć się pokusie, przywołując potęgę ognia. Iskra przeskoczyła pomiędzy palcami, zmieniając się w gorejący pocisk. Skupiona na psychicznej obronie rzuciła czar, polegając głównie na instynkcie i nabytym doświadczeniu. Gdyby nie połączenie doskonale wyćwiczonych ruchów i prostej natury zaklęcia, dziki żywioł wyrwałby się spod Jej kontroli, smagając żarłocznymi językami zgromadzonych wokół sojuszników. Rozbłysk ognistej kuli rozświetlił ściany jaskini, odsłaniając zdobiące je glify. - Płaszcz! - Magiczne symbole zadrżały, rezonując z gardłowym warknięciem elfa. Ziemia wyrwała się spod jego stóp, tworząc solidny pancerz. Atak osiągnął jednak pewien skutek. Psychiczny ciężar jego słów znacząco zmalał. Dwaj wojownicy, stanowiący ariergardę drużyny dobyło broni. Syk wysuwających się ostrzy przykuł uwagę Mrocznego. - Dość. - Znaki rozbłysły fioletem, gdy wycedzone przez zęby słowo, uderzyło Aelle z siłą rozpędzonego konia. Wszystko zastygło w doskonałym bezruchu. Stojący najbliżej żołnierze przestali nawet oddychać, przypominając groteskowe trofeum, wypchane mięsistą masą.

- A zatem przemoc. - Magia ponownie opuściła brzmienie jego głosu. Nie wstając, uderzył pięścią w oparcie swojego tronu. Prosty ruch doprowadził do lekkiego wstrząsu. Ten z kolei aktywował nastawioną pułapkę. Kamienne podłoże pękło. Dzięki wyostrzonym instynktom Aella bez problemu mogła uniknąć pułapki. Jej otumanieni żołnierze runęli jednak w dół. Dół zaskakująco płytki, bo nieprzekraczający głębokością dwóch rosłych mężczyzn, jednak wypełniony nieumarłymi w różnym stopniu rozkładu.
"Mężczyzna nie może przekształcić się bez cierpienia,
albowiem jest on zarówno marmurem, jak i rzeźbiarzem.
"

~ Alexis Carrel

Trakt ku Stolicy

123
POST POSTACI
Aella Stedinger
Wojowniczka chociaż uniknęła pułapki z powiększonymi oczami obserwowała jak jej ludzie w nią wpadają. Przez moment unosił się pył, a potem dostrzegła podnoszących się martwych. Została sam na sam z nekromantą, a jej ludzie z nieumarłymi. Walka została podzielona na dwa fronty, a to komplikowało wszystko. Jedyne co mogła to posłużyć się swoją magią, ale czy była w stanie konkurować z nekromantą Mrocznych? Może gdyby ujarzmiła pełnie swoich możliwości tak, a do tego była w pełni sił, ale teraz nawet ona swoje szanse widziała nie w różowych barwach. Jej magiczne ataki zapewne byłby w stanie zablokować, a nie da rady z nich korzystać w nieskończoność, musiała wymyśleć coś innego.

- Zajmijcie się nieumarłymi, nekromante zostawcie mi! - krzyknęła do swoich, koncentrując wzrok na elfie i jego oczach. Nie była pewna, ale wiedziała, że jej spojrzenie potrafi mamić. Pytanie tylko czy była wystarczająco atrakcyjna dla tego mrocznego, bo tyle zdążyła zrozumieć, że jej urok dział na tego, kto widział w niej obiekt pożądania, zależnie od tego jak to pożądanie było silne.

- Wybraliście przemoc dawno temu, więc nie zrzucaj jej teraz na nas. Jeśli twoja Pani chciała rozmawiać, powinna to zrobić osobiście, nie dam się wprowadzić w pułapkę...no, gorszą od tej. Może gdybyś nie przywitał nas mięsnym jeżem i złamaniem ręki, byłabym bardziej skłonna rozmawiać. Ale muszę przyznać, macie wyjątkowo pokręcone poczucie humoru. - wytłumaczyła spokojnie z grymasem bólu na twarzy i lekkim zawadiackim uśmieszkiem.

Aella zdrową ręką wyciągnęła miecz i powoli mijała rozpadlinę, aby dotrzeć na linię w której mogłaby zaszarżować na elfa. Nie była jednak na tyle głupia, aby szarżować na niego bez żadnego planu. Po pierwsze rzuciłaby w niego kulą ognia, aby go zmusić do użycia czaru defensywnego i rozproszyć, a następnie magiczną tarczę szarżując, aby ta obroniła ją przed magicznym kontratakiem, a gdy znajdzie się wystarczająco blisko wykonała cios mieczem, mając nadzieję, że taka kombinacja wystarczająco go zdezorientuje, aby nie zdążył uniknąć ataku.

Trakt ku Stolicy

124
POST BARDA
Dobiegające z pułapki dźwięki jasno wskazywały, że żołnierze potraktowali rozkaz dowódczyni z należytym zaangażowaniem. Gorejący konflikt pomiędzy martwymi oraz wciąż jeszcze oddychającymi wojownikami obfitował w szczęk stali, gruchot pękających kości i krzyki bólu. Bojowe okrzyki przemieszały się z wiązankami klątw i rozpaczy. Część odniosła miażdżące zwycięstwo, podczas gdy inni polegli pod naporem uderzeń.

Korzystając ze swych talentów, Aella skrzyżowała spojrzenia z nekromantom. Zderzenie woli zdawało się ciągnąć w nieskończoność, jednak efekt był całkiem zadowalający. Mogła odczytać to z jego twarzy. Ze sposobu, w jaki na Nią patrzył i rozluźnienia, powoli wkradającego się do napiętej wcześniej postury. Wykorzystała ten moment, by zadać cios. Chociaż dobór Jej słów nie sprzyjał pogłębianiu uroku, figlarna końcówka i zawadiacki uśmieszek wystarczyły, by opóźnić jego reakcję. Ognisty pocisk wystrzelił z Jej dłoni, uderzając w pośpiesznie przywołaną barierę. Mroczny zdołał wybronić się przed większą częścią zaklęcia, otrzymując niewielkie obrażenia, w postaci lekkich poparzeń. Ból rozproszył jednak jego skupienie, a gorejący pocisk światła i płomieni skutecznie ograniczył pogląd pola bitwy. Dobry wojownik nie tyle szuka okazji, ile potrafi je stworzyć. Korzystając ze zdobytej przewagi, ruszyła szarżą. Wcześniej jednak wzniosła własną barierę.

Niemniej doświadczony czarodziej wyczuł subtelną zmianę w magicznym polu swojej jaskini. Gestem, graniczącym z odruchem przywołał moc ziemi. Znajdująca się za nim ściana wypluła trzy kamienne pociski, które pomknęły w jej stronę. Spodziewając się, a wręcz oczekując kontrataku, Aella zdołała uniknąć dwóch z nich w imponującym piruecie. Cyrkowy pokaz zaskarbiłby sobie uznanie publiczności, szczególnie jako element bojowego tańca stali i ognia. Trzeci kamień trafił, roztrzaskując się o wyczarowaną tarczę. Ogromna siła ziemi odrzuciła kobietę w tył. Język nagłego bólu przeszył jej lewą rękę i chociaż magiczna ochrona wytrzymała, towarzysząca zderzeniu energia wywołała całkiem poważne szkody. Skupionej na walce, przepełnionej bojową pasją wojowniczce ciężko byłoby określić, w jak złym stanie jest Jej lewica. Wiedziała jednak, że pomimo towarzyszącego ruchom cierpienia, wciąż mogła jej użyć. Sama nie pozostała przy tym dłużna. W momencie zderzenia z kamieniem znajdowała się już w odpowiednim zasięgu. Końcówką miecza zdołała dosięgnąć nekromantę, zadając mu długą, chociaż dość płytką ranę, przechodzącą skośnie przez środek torsu. Mężczyzna syknął, odrywając spojrzenie od Jej oczu. - Ekscytujące. - Rozcinając ubrania, atak odsłonił dobrze wyrzeźbioną sylwetkę czarodzieja. Ukryta w głosie potęga wymieszała się z towarzyszącymi walce emocjami, tworząc powalającą mieszankę zachęty i niewypowiedzianych obietnic. Wola młodej dowódczyni poddana została ciężkiej próbie, a myśl o przeniesieniu swoich wysiłków na ciut inne "zmagania", uporczywie dudniła wewnątrz umysłu.
"Mężczyzna nie może przekształcić się bez cierpienia,
albowiem jest on zarówno marmurem, jak i rzeźbiarzem.
"

~ Alexis Carrel

Trakt ku Stolicy

125
POST POSTACI
Aella Stedinger
Pierwszy cios był niczym nadzieja na pozytywne zakończenie tego spotkania, pozytywne dla Aelli i jej ludzi. Jednakże głos nekromanty był tak podniecający, że kobieta ledwo dawała sobie z nim radę. Z jednej strony z wielką chęcią by się mu oddała...w końcu tak dawno nie miała w sobie nic konkretnego, ale z drugiej strony jej wyszkolenie wmawiało jej, że poddanie się temu byłoby niczym wyrok śmierci, mógłby ją zgładzić bez wysiłku. Musiała wytrzymać jeśli chciała przeżyć i doskonale o tym wiedziała, co możliwe tylko dlatego wciąż mu się opierała.

- Z tym się zgodzę. Ale mój chyba jest większy. - skomentowała lekko zwracając uwagę na swój miecz. Zaśmiała się zadziornie i oblizała usta powolnym ruchem. Musiała jakoś sobie ulżyć, aby dać sobie więcej czasu na jego wykończenie.

- Wszystko co dobre szybko się kończy, prawda? Pozdrów ode mnie tę, która chciała rozmawiać, a najlepiej niech sama się stawi i rozmawia po ludzku, nie przez magiczne sztuczki. Dam ci jedyną szansę aby odejść i zostawić nas w spokoju. I odpuść sobie tą magię natychmiast, inaczej uznam, że nie chcesz przystać na warunki. - przedstawiła mu ultimatum. Nie miała zamiaru czekać długo, maksymalnie z 10 sekund, zanim uderzyłaby ponownie, tym razem wykonując skok w bok, aby rzucić kulę ognia i szybko odbić w drugą stronę, aby zmylić przeciwnika, a ściana ognia byłaby niczym chwilowa ściana, nie pozwalająca mu ujrzeć jej manewru. Miała jednak nadzieję, że przystanie na warunki, miała dość. Ból wrzynał się w jej mózg, jego głos i ogólne zmęczenie. Regenerowała się szybciej, ale nie była niezniszczalna i dobrze o tym wiedziała.

Trakt ku Stolicy

126
POST BARDA
Mężczyzna uśmiechnął się szerokim, szczerym uśmiechem. - Pani nie życzy sobie Twojej śmierci. Mojej również. -Odparł pozbawionym magicznych drgań głosem. Dźwięki nie wywoływały już tak intensywnych doznań, chociaż ciężko było odmówić im naturalnego uroku. - Wygrałaś tę walkę. -Wycofywał się pozornie niespiesznie, jednak czujne oczy Aelli dostrzegły, że z każdemu z kroków asystował płynny ruch ziemi, po której stąpał. Kilka płynnych ruchów pozwoliły mu zdobyć znaczący dystans. Dotarłszy pod ścianę, zatopił się w niej, posyłając wojowniczce ostatnie figlarne spojrzenie. - Podobasz mi się. - Mruknął, znikając za zasłoną skał. - Stąpaj ostrożnie pięknooka. Spojrzenie Pani zawsze będzie przy tobie. - Głos po raz ostatni odbił się od ścian, pozostawiając za sobą przyjemny, chodź niewątpliwie niepokojący dreszczyk. Umilkł, a ciszę, którą po sobie zostawił, wypełnił szczęk oręża. Bojowe wrzaski, lament i skowyt bólu na moment znikły ze świata wojowniczki, kiedy ta usiłowała przeciwstawić się potędze obcej woli. Teraz gdy cały nacisk zniknął, uderzyły głośno i wyraźnie. Wygrała bitwę, ale czy wojnę? Gorejący w zastawionej pułapce konflikt powoli wygasał a wraz z nim płomienie życia, tlące się w większość wypełniających ją istot.

Nieumarli padali jeden po drugim. Podążającym za Aellą mężom nie brakowało sił, męstwa, ni kunsztu w sztuce zwanej wojną. Na korzyść animowanych zwłok grały jednak miażdżąca przewaga liczebna, element zaskoczenia i całkowita niewrażliwość na strach. Słowa mrocznego uderzały przecież również i ich. Otoczeni, pogrzebani w resztkach podłogi i walczący o życie słuchali, wroga, flirtującego z ich wybawicielką. Z jedynym światłem nadziei w tej ciemnej jaskini. Słuchali i walczyli. Walczyli i ginęli. Jakże kruche jest życie człowieka. Konflikt trwał zaledwie chwilę, a jednak pochłonął życia prawie wszystkich wojowników. Pozostała grupka stała właśnie plecami do siebie, rozpaczliwie odpierając ataki zaledwie kilku pozostałych przy nie-życiu przeciwników. Nawet poddana próbie, Jej moralność pozostała niezłomna. Odrzuciła piękno mrocznego. Odrzuciła Jego głos i oferowane sekrety, wznosząc się ponad własne popędy. Podjęła trudne decyzje pod ogromną presją. Podjęła je szybko i zdecydowanie, jak przystało na prawdziwą przywódczyni. W ostatecznym rozrachunku nadeszła pora rozliczenia. Czy było warto?
"Mężczyzna nie może przekształcić się bez cierpienia,
albowiem jest on zarówno marmurem, jak i rzeźbiarzem.
"

~ Alexis Carrel

Wróć do „Książęca prowincja”