POST POSTACI
Aremani
Przeprosiny Dandre wydawały jej się bardzo rozczulające. Jak można było się spodziewać po jego profesji wykazywał złożoną paletę barwnych emocji, których poznawanie sprawiało Aremani dziwną satysfakcję. Poniekąd wręcz naukową satysfakcję.Aremani
Poznała już Dandre złotoustego, bawidamka i prestidigitatora. Był też Dandre skrywający mrok i traumę przeżyć z Kotynentu, których tajemnicą lekko się podzielił gdy nie tak dawno (albo już bardzo dawno) spożywali wspólnie suchary w kattokowej kantynie. Teraz bard wydawał jej się... zatroskany, trochę podłamany, ale na pewno przejęty. Czy to za sprawą jej powrotu czy tego, cokolwiek wydarzyło się między nim a Neelą.
W każdej z tych palet była jakaś teatralność, ale z nich wszystkich to obecny nastrój barda wydawał się najmocniej podszyty szczerością.
- Nie przepraszaj, Dandre. - powiedziała, a potem przyszło jej do głowy, że urządzają mały konkurs na to, kto przeprosi najmocniej. - Sam to powiedziałeś: To nie jest nasz świat, nie mamy dużo do mówienia.
Aremani przejechała dłonią po swojej nowej fryzurze. Namacalne poznawania kształtu swojej głowy było dla niej było prawie jak ekspedycja na nieznane ziemię. Stara się zachwycać każdą nierównością i teksturą jej łysego czerepu, po to by trochę zagłuszyć traumę po utracie swoich rudobrązowych fal. "Ciekawe, jak szybko rosną w stosunku dobowym? Szkoda, że nie mam linijki".
Herbata dość dobrze ją rozgrzewała jednak dużo lepiej zadziałała opryskliwość Shirana. Gdy tu weszła i go zobaczyła po raz pierwszy miała wrażenie, że wielka gula staje jej w gardle a wstyd i poczucie winy rozsadzają ją od środka. Gdy tylko zajęła się sobą i krytycznie potrzebującą jej Neelą chciała w następnej kolejności zwrócić się do Shirana, nawet przeprosić. Ale że ten sobie parsknął i ceremonialnie wyszedł... Ta potrzeba rozpłynęła się i zastąpiło ją zirytowanie.
- Co za baba. - skwitowała, dopijając do końca ziemisty napar. Na słowa gospodarza kiwnęła dziękczynnie głową i dała znać, że rozumie nakaz unikania elfa i nie potrzebuje nic więcej. I tak w końcu dużo im dali, dużo ryzykowali. Ich celów nie znała. Nie wiedziała w ogóle jak cała kompania znalazła się w tak dziwnym acz sprzyjającym im miejscu. "Może już-nie-ptaszysko kontroluje ich umysły???"
Neela zaproponowała jej kąpiel, na co Aremani zareagowała żywo.
- O tak, zdecydowanie. Za długo leżałam mokra nie z własnej woli. Jeszcze by mi skóra zaszła zielenią i... oj. - zdała sobie sprawę, że jej niewyparzony język już działa, ale nie powinien mówić takich żartów gdy przed nią siedziała zdradziała Neela a przed chwilą sama wygłosiła pogadankę o samoakceptacji. - Tak, zdecydowanie potrzebuję kąpieli. Ale nie chcę iść sama, mam dość samotności na najbliższy czas. Poszłabyś ze mną, Neela?
Na sugestię Jalena o odstąpieniu leżanki pokręciła przecząco swoją łysą główką. Dziwny był ten ruch gdy nie ciągnęła za sobą kłaków.
- Głupstwo gadacie. To ja jestem tu spóźnialskim gościem, więc to ja będę spała gdziekolwiek. Fotel jest mój. Nalegam. - spojrzała na marynarza z nieustępliwością w oczach. - Jeśli jednak chcesz być szarmancki możesz pomóc obolałej zielarce dojść do łazienki? I może poczekać, jak przed łażnią za starych dobrych czasów, co? - dodała z uśmiehem.
Nie przestawała też na niego patrzeć gdy Neela poruszyła temat przeproszenia Shirana. Jalen by dla niej nie tylko miłym widokiem, ale też żywym dowodem jej domniemanej "zdrady" na półelfie. Różne uczucia zaczęły się w niej kotłować i nie potrafiła nadać im sensu.
Spojrzała na Nellrien. Może złożenie jej wyjaśnień pomogłoby Arze wszystko poukładać.
- Kiedy... Szara magini Cię obezwładniła... - zaczęła starając się być delikatną. - ...zaczęłam jej gadać, że jesteśmy znawcami "Świata na górze" i przysłużymy się Zerithowi Dalalowi bardziej jako atrakcja na jego pałacu niż zwykli więźniowie. Lua kupiła to i pozwoliła mi wziąć ze sobą tylu pomocników "ile palców u jednej ręki". Niestety Shiran jej wcześniej podpadł i zabroniła mi go zabrać. A ja zamiast ją przekonywać, że Shiran musi z nami iść, że jest krytyczny dla nas... Nie wiem, no! Spanikowałam! - przyznała. - Czułam, że jesteśmy zdani na jej łaskę i nie chciałam jej podpaść. Więc nie stawiałam oporu.
Poczucie winy znajdowało się wśród tej mikstury emocji, jednak nie było ono tak duże, jak się spodziewała.
- Przepraszałam wtedy Shirana, obiecałam że go znajdziemy, że nie odpuścimy. Ale widocznie to mu nie wystarczało. Ech... A jak wy się w końcu znaleźliście? Skąd w ogóle ten dom i ci... te elfy?