POST BARDA
Vera nie widziała wiele. Woda była ciemna, ciemniejsza od nocy, a drobne kółka na powierzchni szybko rozmywane były przez lekkie fale. Zresztą, skok Eldara skutecznie rozmył jakiekolwiek ślady, które mógł zostawić po sobie Sovran. Elf przepadł jak kamień w wodę. - On nas obrażał! I panią! - Jęknęła Gerda, w obliczu złości Very porzucając swój groźny, wściekły ton, a upomniana, również przestała krzyczeć.
- Dalej kłócili się o miłość. - Podsunęła Yala, najwyraźniej sądząc, że jeśli ktoś nie powie tego wprost, to Gerda nigdy się nie przyzna, krążąc wokół tematu.
- ...bo on nie rozumie! Uznał, że jesteśmy głupie, ufając komuś do tego stopnia!
- On nie zrozumie, jeśli będziecie go tak traktować! Jak ma zaufać wam?! - Uniósł się Corin, choć przecież zwykle to on był zwykle tym spokojnym. - Gerda rozumiem, że ma pstro w głowie i jest pijana, ale ty powinnaś wiedzieć lepiej, Pogad!
Orczyca patrzyła na Corina bez wstydu. Choć oficer był wysoki, ona była jeszcze wyższa, mimo to, Yett nie dał się zastraszyć. Pogad nie odezwała się ani słowem na tę tyradę, zaciskając pięści i szczęki. Brwi lekko jej drażły z napięcia.
- Najpierw przepędziliście Samaela, teraz chcecie przepędzić jego?! Tak wam przeszkadza, że ma ciemną skórę?! Nie powstrzymam go, jeśli postanowi połamać ci nogi, Pogad!
- Ja prędzej połamię coś jemu. - Syknęła, nie utrzymując nerwów na wodzy.
- Dość! - Corin stracił cierpliwość. - Bosman zajmie się tobą jak wróci!
- Sama odeskortuję się do celi. - Pogad bezczelnie weszła mu w słowo. Rzuciła kapitan spojrzenie i z szacunkiem kiwnęła głową. W tym samym czasie rozległ się kaszel, gdy Mroczny wyplywał z siebie wodę. Eldar go wyłowił go i taszczył po drabince, gdy elf trzymał się go, wystraszony i żałosny jak mokre kocię. Przynajmniej nie musieli planować kolejnego pogrzebu.