POST BARDA
To nie był szczęśliwy dobór słów Tamasa. Miał do czynienia z zabójczynią i jego dowódca mu o tym powiedział. Czy i ona mogła zrozumieć to, co chciał jej przekazać? Honor jeśli istniał w jej słowniku, był czymś wypaczonym przez świat w którym przyszło jej żyć. Zwłaszcza, że jej własna organizacja ją zdradziła i pozostawiła na śmierć. także to, jak ją szkolono i czego nauczano, miało wpływ na jej poglądy. W jej życiu jego słowa były zaledwie pustymi frazesami, które mają zwyczajnie mają napełnić naiwne serce nadzieją, a potem w najmniej odpowiedniej chwili zostanie ona roztrzaskana na drobne kawałeczki. Kiedyś była właśnie taka, ale teraz narzuciła na siebie płaszcz,. który miał ja ochronić przed takim scenariuszem.- Ehe, a na końcu i tak będzie zdrada. Daruj sobie te pokrzepiające gadki, bo wątpię, by nawet wasi rekruci dali się na nie nabierać. - Stwierdziła chłodno, nieświadomie ukazując mu, co naprawdę kryło się w niej. Fragmenty jej życia, które nie były miłe lub przyjemne. Nie nabierze się na takie gesty, zwodnicze. Ich celem było zdobycie jej zaufanie. Nigdy nie przestanie patrzeć się za siebie.
- Zadbam o to. W końcu nie uciekł. - Stwierdził, jakby to go zaskoczyło. Spodziewał się, że taki dzieciak to, jak zobaczy demona. Zwieje, gdzie pieprz rośnie, a on nie dość, że nawet próbował atakować, to nawet pod koniec, panikując, zdołał jakoś się uchronić przed byciem pociętym na kawałeczki przez to monstrum. To zasługiwało na odrobinę szacunku dla niego, choć nadal według niego, rosły wojownik nadal by się tu sprawdził lepiej.
- Na wszystkich? - Popatrzył na Tamasa zaskoczony. Dwa dzbany na wszystkim to ledwie poczęstunek przy ich liczbie. Nawet porządnie nie będzie szło się rozgrzać przy tym.
- Nie lepiej trzy? - Choć wiedział, że to podarek to jednak no, jednak trzeba jakoś umilić czas. I jak tylko otrzymał odpowiedź, postanowił rozdać chłopakom trochę piwa i zabezpieczyć beczkę. To trochę zajmie, zwłaszcza na to, iż w jakiś pokrętny sposób rozumiał, by musiało wyglądać to nieotwierane. Postara się najlepiej, jak potrafił.
Podchodząc do wozu z rannymi, najpierw spojrzał w kierunku nieprzytomnego chłopaka, który leżał przykryty kocem. Nie mógł widzieć, czy chłopak żyje, bądź nie, bo leżał nogami w jego kierunku. Potem skierował wzrok na Jovernę. A ta posłała mu wściekłe i lodowe spojrzenie, które mogłoby przerazić nawet demony. W ustach miała jakiś kijek, który miał służyć do zagryzania w przypadku silnego bólu. Jej ręką już była wyprostowana, ale jeszcze nieusztywniona. Nie miała czym tego zrobić. Miała także uniesioną bluzkę tak, by mogła widzieć swoje żebra. Odsłoniła przy okazji spory fragment swojej piersi. Robiła sobie badania, czy któreś z nich nie jest połamane. Zauważył paskudną bliznę na jej ciele nieco powyżej biodra. I w takim właśnie momencie Tamas ją "przyłapał". Bycie niezadowolonym to mało powiedziane w jej przypadku.