POST BARDA
Choć byli na morzu, nic się nie zmieniło: było parno, gorąco, a słońce prażyło niemiłosiernie. Nieprzyzwyczajeni do takiej pogody mogli mieć problem ze zniesieniem jej. Kapelusz Very z pewnością wiele pomagał, natomiast Gerda siedziała z odkrytą głową. - Przepraszam, kapitanie. - Gerda uśmiechnęła się wstydliwie. - Bardzo chciałam mu pokazać, a to był jedyny teren, jaki się do tego nadawał... Wiem, że nie powinnam. A Sovran potrzebuje, żeby ktoś się nim zainteresował. - Dodała, chwytając się kolejnego tematu. - Wydaje się samotny... i niezrozumiany.
Sovran znalazł sobie miejsce między piratami i usiadł na jednej z przywleczonych skrzyń, by zająć się butelką. Do jego nóg podbiegł Mały Tom, chcąc przyjrzeć mu się z bliska. Obeność Osmara z pewnością dodawała dziecku odwagi, gdy mierzył się z czarnym elfem. Corin zaś odsunął się, nie chcąc wchodzić w jego strefę. Oficer dyskutował z Yalą, samemu ciesząc się alkoholem, a u ich stóp kręcił się cętkowany kot, który również musiał załapać się na transport.
- Pani kapitan...! Wcale nie jestem taka piękna! - Gerda roześmiała się, głosem jak dzwoneczki, słodko jak prymulka na wiosnę. - Olena jest ode mnie dużo ładniejsza! Zaciągnęłam się, bo uciekałam przed małżeństwem. To klasyczna opowieść o nieszczęśliwej miłości. - Westchnęła, rozbawiona. Vera nie mogła mieć pewności, czy dziewczę nie kłamie. - A mężczyźni mi nie przeszkadzają, czuję się wśród nich bezpieczna. Chociaż nasza kajuta dużo pomogła, dziękuję, że zadbała pani o naszą prywatność. - Nawigatorka uśmiechnęła się pięknie. - W tym fachu, pani kapitan, to chyba normalne, że ciągle coś się dzieje. Ja bardzo chętnie pomogę, w czymkolwiek, jeśli będę w stanie. A rabunek na pewno dobrze zrobiłby naszym chłopcom! I Sovran mógłby pomóc, nie pokazuje tego, ale wiem, że jest silny.