POST POSTACI
Mortiush pozwolił towarzyszom pójść dalej, wykorzystując chwilę by się rozejrzeć. Nie chciał pozwolić im odejść zbyt daleko, bo wciąż byli na nieswoim terenie i nie mogli czuć się bezpiecznie. Rozglądał się nie wierząc, jakie bogactwo można zgromadzić w jednym miejscu. Gdyby wpaść z większą ekipą, każdy mógłby się ustawić do końca życia. Pokusa byłą duża, by coś pochwycić. Jakąś pamiątkę, premię dla siebie. Skoro już tu wlazł, to by coś wziął. A ten kamień wydał się idealnie nadawać. Nie zastanawiając się dłużej, Mort wydobył nóż. Wziął wdech, by uspokoić ręce i wyciągnął je w stronę kamienia. Ostrożnie poruszył go nożem, nacinął, przechylił. Jeśli był jakoś zabezpieczony, był gotowy by reagować. Z tyłu głowy miał myśl, że to co robi jest głupie. Mimo to jednak kontynuował. Następnie sprawdził ręką. Najpierw delikatnie musnął palcem, potem położył na nim dłoń. Po tych zabiegach, nie widząc zagrożenia dopiero ostrożnie zebrał kamień, by zawinąć go w szmatkę i schować do torby. Po tym drobnym akcie spojrzał za towarzyszami z małą nadzieją, by nic nie zauważyli i ruszył za nimi w poszukiwaniu celu ich "wizyty". Wciąż mieli tu zadanie do wypełnienia. A teraz zaczynała się trudniejsza część, czyli wydostanie się stąd w jednym kawałku.