Jakoś tak wyszło że wylądował przed posiłkiem a wozu całkowicie nie wyładował. Septo nie był z siebie dumny, Jefina była naprawdę szybkim kucharzem. Łucznik podjął decyzję że musi być szybszy następnym razem. Otrzymując jednak posiłek co miał robić? Wybrzydzać? Zjadł aż uszy się trzęsły. Słuchając jak dostać się pod nowy adres prowadzący do Hermiony. Wiedział teraz jak się tam dostać co sprawiało że na swój sposób coraz bardziej myślał o tym aby właśnie tam się udać. Nawet w jedzeniu wyprzedzała go Juzefina upewniając się że kąpiel gotowa. Septo wiedział że nie należy jej lekceważyć. Sprawiło to że jednak ugiął się pozwalając jej zająć się resztą rozładunku.
-Dobrze, raczej dam sobie radę.
I tak po zjedzeniu ruszył aby przyszykować zestaw kąpielowy, jakiś ręcznik może koszula na przebranie, ba był w swoim domu, więc pewnie miał jakąś ładną. Trzeba było się wystroić i odpucować w końcu szedł na salony. I tak zaczął czynić swoje. Znaczy zamierzał wziąć kąpiel aby następnie uszykować się do podróży, cel Nowe miejsce zamieszkania Hermiony.
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
62W szafie Septo zastał porządek, jakiego nie powstydziłby się szlachcic z prawdziwego zdarzenia. Wśród swojej starej, codziennej odzieży odnalazł strój, który zupełnie nie pasował do jego garderoby. Składało się z długiej, rozciętej w pasie tuniki w kolorze ciemnego granatu, ze zdobieniami szytymi srebrną nicią i popielatymi szarfami, czarnej koszuli z bufiastymi rękawami oraz dopasowanych spodni w kolorze fioletu, stanowiących stonowany akcent względem ciemnej części reszty ubioru. Do tego wszystkiego był elegancki pas z licowej skóry, czarne wypastowane kozaki i skromna torba podręczna z ładną, posrebrzaną klamerką.
Gdy wychodził na zewnątrz, w progu pożegnała go gosposia, która po raz kolejny postanowiła pozamiatać w sieni.
Gdy wychodził na zewnątrz, w progu pożegnała go gosposia, która po raz kolejny postanowiła pozamiatać w sieni.
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
63POST BARDA
Kiedy Septo dotarł na miejsce, jeszcze przed postawieniem nogi na obejściu, dostrzegł obecność swoich sióstr. Przed domem Józefina własnie wywieszała ich pranie, nie zauważając nadejścia Neherisa w pierwszy momencie. Dopiero po chwili, gdy wiatr rozwiał schnące suknie, odsłaniając tym samym sylwetkę Septo, gosposia dostrzegła pana domu i przywitała go skinięciem głowy i uśmiechem.— Siostry są w środku, przyjechały dzisiaj rano — oznajmiła, po czym pociągnęła nosem nachylając się nad Septo. — Radziłabym ostrożnie przy nich w tym stanie, chyba nie są dzisiaj w humorze — dodała z troską.
W tym samym momencie z drzwi wejściowych wyszła Ejmi karmiąca dziecko na rękach. Zaskoczona obecnością brata zarumieniła się.
— O, jesteś — wydukała cicho. Przysiadła na ławeczce pod ścianą. — To... wszystko w porządku?
— Jeżeli przychodzisz namówić nas po raz kolejny na wyprowadzkę, to nic z tego — odezwał się głos Enie z progu posiadłości. — Zostajemy w Saran Dun, choćby się waliło i paliło — dodała z pewnością siebie.
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
64Przybywszy na miejsce dostał niemal od razu ostrzeżenie od najlepszej służby na świecie. Sprawa była oczywista podczas jego nieobecności poważne dyskusje odbyły się za jego plecami. Cóż jednak zrobić. Dostrzegł jednak dość szybko skalę problemu. Najpierw postanowil odpowiedzieć siostrze która zdawała się naprawdę zmienić.
- Żyje ale w zamku zaszła tragedia, jakaś ognista istota o kształcie kobiety zawitała nam na uczcie. Biedna, kapłanka zajęła się ogniem od samej bliskości tej istoty, zanim zdążyłem coś sensownego zrobić... Ledwie udało mi się zabić tą istotę. Bez broni i wyposażenia usiałem improwizować... -
Wytłumaczył dość poważnie chcąc im chociaż dać jakieś pokrętne albii w końcu naprawdę długo go nie było.
-Najpierw zamknęli zamek, potem musiałem trochę dojść do siebie, ta biedna kobieta... -
Powiedział dość szczerze, w końcu do teraz pamiętał jej krzyki. Jak i zapach spalonego ciała. Cieszył się że chociaż za drugim razem udało mu się pośrednio lepiej i sprawniej zareagować. Ocalając Veranę. Septo popatrzył jednak na Enie I powiedział prawdopodobnie coś co mogło ją jeszcze bardziej zaskoczyć.
- Możliwe że wasza decyzja ma więcej sensu niż moja. -
- Żyje ale w zamku zaszła tragedia, jakaś ognista istota o kształcie kobiety zawitała nam na uczcie. Biedna, kapłanka zajęła się ogniem od samej bliskości tej istoty, zanim zdążyłem coś sensownego zrobić... Ledwie udało mi się zabić tą istotę. Bez broni i wyposażenia usiałem improwizować... -
Wytłumaczył dość poważnie chcąc im chociaż dać jakieś pokrętne albii w końcu naprawdę długo go nie było.
-Najpierw zamknęli zamek, potem musiałem trochę dojść do siebie, ta biedna kobieta... -
Powiedział dość szczerze, w końcu do teraz pamiętał jej krzyki. Jak i zapach spalonego ciała. Cieszył się że chociaż za drugim razem udało mu się pośrednio lepiej i sprawniej zareagować. Ocalając Veranę. Septo popatrzył jednak na Enie I powiedział prawdopodobnie coś co mogło ją jeszcze bardziej zaskoczyć.
- Możliwe że wasza decyzja ma więcej sensu niż moja. -
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
65POST BARDA
Enie wysłuchała tłumaczeń Septo bez najmniejszej oznaki współczucia. Ejmi spuściła natomiast głowę i westchnęła ciężko. Józefina nie przerywała swojej pracy, w milczeniu wieszając kolejne suknie i koszule.— Tak? A jakaż to jest twoja decyzja? — spytała Enie, wspierając dłonie na biodrach.
— Enie, może odpuść z tonu. Septo dużo nam pomógł, gorzelnia stanęła na nogi, mamy porządne zapasy na kilka miesięcy. Bez jego pomocy nie mogłybyśmy nawet zostać w stolicy.
— On nawet nie jest trzeźwy — dorzuciła Enie bez chwili refleksji nad słowami siostry. Pokręciła głową z rezygnacją i odwróciła się na pięcie, wracając do środka.
— Septo, w kuchni stoi obiad i ciepła woda do kąpieli. Oporządź się trochę, to może wtedy Enie będzie bardziej skora do rozmowy.
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
66Septo Przyglądał się sytuacji i miał takie jakieś poczucie że Enie jest na niego wściekła, albo zawiedziona, sam nie wiedział. W każdy razie na prowokację Enie odpowiedział.
- Pewnie za jakiś czas wyjadę znów do wschodniej prowincji najpewniej obejmę tam jakąś rolę, tytuł szlachecki otworzył mi kilka dróg które wcześniej były niedostępne. Planuję je wykorzystać. -
Odpowiedział również szczerze, Oczywiście gdy powiedziała że jest pijany odparł zdecydowanie.
- Nie jestem pijany. Niedługo przyjdę.
I z swoistą obrazą ruszył w kierunku domu. Chcąc najpierw sprawdzić czy z jajkiem wszystko w porządku, w końcu pozostawił odpowiednio zabezpieczone w swym mniemaniu jak i oznakowane w razie problemów. Ale mimo wszystko wolał uważać. Chyba w teorii powinien regularnie nagrzewać. Trochę nie wiedział jak ma się ogarnąć.
- Pewnie za jakiś czas wyjadę znów do wschodniej prowincji najpewniej obejmę tam jakąś rolę, tytuł szlachecki otworzył mi kilka dróg które wcześniej były niedostępne. Planuję je wykorzystać. -
Odpowiedział również szczerze, Oczywiście gdy powiedziała że jest pijany odparł zdecydowanie.
- Nie jestem pijany. Niedługo przyjdę.
I z swoistą obrazą ruszył w kierunku domu. Chcąc najpierw sprawdzić czy z jajkiem wszystko w porządku, w końcu pozostawił odpowiednio zabezpieczone w swym mniemaniu jak i oznakowane w razie problemów. Ale mimo wszystko wolał uważać. Chyba w teorii powinien regularnie nagrzewać. Trochę nie wiedział jak ma się ogarnąć.
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
67POST BARDA
Jajo, jak i inne skarby, które Septo zebrał w ciągu ostatnich paru lat, leżały nienaruszone na pierwszy rzut oka. Jajo, owinięte grubą warstwą miękkiego materiału było całe i zdrowe. Co jednak zdziwiło Septo, było częściowo odkryte, podobnież inne jego rzeczy pochowane w szafie, kufrach i pod łóżkiem zdawały się nie być na swoim miejscu. Jakby ktoś przeczesał jego pokój i niedbale, bez większej uwagi odłożył przedmioty tam, gdzie było ich miejsce, nie bacząc na ich pierwotny stan. Nawet wiwernia zbroja wisiała częściowo wysunięta z worka. Septo zrozumiał wtedy że ten, kto odwiedził jego pokój musiał być albo niezdarą, albo działał w silnych emocjach lub pośpiechu.[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
68Septo popatrzył uważnie na stan przedmiotów i pierwsze co pomyślał to że cholera jasna musi szybko porozmawiać z rodziną, co tam szwindlowanie po jego przedmiotach problemem było to że jeśli myszkowała Enie Ejmi albo nawet i Józefina w co bardzo powątpiewał to mogły przypadkiem zranić się zbroją. Sprawiło to że dość szybko cofnął się aby porozmawiać z domownikami.
- Ejmi, Enie, Juzefino jest bardzo ważna sprawa. - Powiedział dość głośno idąc do nich ale i wołając. W końcu sprawa w jego mniemaniu była poważna.
- Ktoś grzebał w moich rzeczach, normalnie pewnie bym przemilczał albo czyhał na myszkującego ale ostrzegam że w worku była bardzo niebezpieczna zbroja, jeśli myszkujący by się skaleczył pewnie nie dał by rady wyjść z domu... Rozumiem niepokój względem mojej osoby ale mam tam trochę niebezpiecznych przedmiotów, lepiej byle czego nie dotykać. I jeśli są pytania czy jakieś inne wątpliwości to może lepiej powiedzieć mi to prosto w twarz. -
Powiedział to zdecydowanie poważnie i to był jakiś taki trzeźwy, Czyżby cudowne otrzeźwienie. Ciężko powiedzieć Septo jednak uważał sprawę za poważną w końcu jeśli to nie siostry grzebały to kto!
- Ejmi, Enie, Juzefino jest bardzo ważna sprawa. - Powiedział dość głośno idąc do nich ale i wołając. W końcu sprawa w jego mniemaniu była poważna.
- Ktoś grzebał w moich rzeczach, normalnie pewnie bym przemilczał albo czyhał na myszkującego ale ostrzegam że w worku była bardzo niebezpieczna zbroja, jeśli myszkujący by się skaleczył pewnie nie dał by rady wyjść z domu... Rozumiem niepokój względem mojej osoby ale mam tam trochę niebezpiecznych przedmiotów, lepiej byle czego nie dotykać. I jeśli są pytania czy jakieś inne wątpliwości to może lepiej powiedzieć mi to prosto w twarz. -
Powiedział to zdecydowanie poważnie i to był jakiś taki trzeźwy, Czyżby cudowne otrzeźwienie. Ciężko powiedzieć Septo jednak uważał sprawę za poważną w końcu jeśli to nie siostry grzebały to kto!
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
69POST BARDA
Gdy Neheris podniósł głos najpierw jego oczom ukazała się Józefina, która wyszła do niego z najbliższego pomieszczenia trzymając w dłoniach na wpół złożoną pościel. Jej mina nie zdradzała żadnych szczególnych emocji - ni to zaniepokojenia, ni to wstydu - jedynie uniosła brwi jakby niezbyt rozumiała tak gwałtowną reakcje Septo.— Paniczu ani ja, ani pani Ejmi nie zaglądałyśmy do tego pomieszczenia. Od rana trzymały nas inne sprawunki - wyszłyśmy na targ, panienka chciała zajrzeć na pocztę. Tak naprawdę dopiero niedawno wróciłyśmy do domu. — w tej chwili dotarła do nich Ejmi przyciskając dziecko do siebie. Na jej twarzy malowała się obawa, kolory ją opuszczały jakby przeczuwała, że mogło stać się coś złego.
— To, co mówi Józefina jest prawdą. Chciałam sprawdzić, czy nie przyszło jakieś pismo w sprawie zaginięcia mojego męża. — na moment się zawahała — Z tego co wiem w domu została tylko Enie. — wtem rozejrzała się wokoło, jakby szukała siostry.
— Enie? Enie! — odpowiedziała jej głucha cisza — Umm... może wyszła z domu? Zdaje się, że potrzebowała ochłonąć.
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
70Ten moment gdy Septo właśnie myślał o potencjalnych konsekwencjach dotknięcia zbroi. Samem nie będąc pewnym czy jeśli ktoś jej nie nosi czy zabije... Gdy no właśnie Enie nie odpowiadała.
- Cholera jasna...! -
Powiedział bardzo głośno. Po czym wypowiedział słowa aby aktywować swoją magiczną zdolność aby wyostrzyć swoje smysły i być możę w ten sposób szybciej wykryć gdzie może znajdować się siostra.
- Agnoscis quid suus 'sinistram - Septo poczuł jak serce zaczęło mu bić mocniej wręcz w biegu zaczął sprawdzać pokoje szukając Enie w sporej panice. Jeśli trucizna na nią działała mógł zrobić tylko jedno użyć techniki leczniczej której nie do końća potrafił aby przyjąć ją na siebie i to jak najszybciej. W końcu trucizna z zbroi mu nic nie robiła. Co nie zmieniało faktu że chwilowo był w strasznie przejęty. Widział ją chwilę temu była cała, raczej nie powinna się skaleczyć... W końcu kiedy? Widział by objawy. Ta trucizna była cholernie specyficzna ogromy ból, cierpienie jak i błyskawiczność działania potrafiła rozłożyć rosłego mężczyznę w kilka sekund. Dlatego też poruszał się jak szalony praktycznie biegiem. Szukając w miejscu gdzie przed chwilą widział Enie. Nie przebierając w środkach. Z sakwy wyjmując srebrnego gryfa jeśli tylko miał takowego pod ręką. Jeśli nie miał akurat srebrnego gryfa czy nawet złotego zamierzał wziąć na siebie truciznę. Jeśli miało to kupić kilka sekund. Powiedział jednak też.
- Załatwcie coś z srebra! - Septo jednak był osobą która starał się bronić rodzinę jak tylko potrafił. Często w pokrętny sposób ale tak to już bywało. Nawet jeśli oznaczało to ryzyko dla niego. Septo zakładał najgorsze. No może nie aż tak najgorsze. Jednak zakładał że siostra niestety się skaleczyła i że ma tylko chwilę aby ją ocalić. Temu też nie przebierał w środkach.
- Cholera jasna...! -
Powiedział bardzo głośno. Po czym wypowiedział słowa aby aktywować swoją magiczną zdolność aby wyostrzyć swoje smysły i być możę w ten sposób szybciej wykryć gdzie może znajdować się siostra.
- Agnoscis quid suus 'sinistram - Septo poczuł jak serce zaczęło mu bić mocniej wręcz w biegu zaczął sprawdzać pokoje szukając Enie w sporej panice. Jeśli trucizna na nią działała mógł zrobić tylko jedno użyć techniki leczniczej której nie do końća potrafił aby przyjąć ją na siebie i to jak najszybciej. W końcu trucizna z zbroi mu nic nie robiła. Co nie zmieniało faktu że chwilowo był w strasznie przejęty. Widział ją chwilę temu była cała, raczej nie powinna się skaleczyć... W końcu kiedy? Widział by objawy. Ta trucizna była cholernie specyficzna ogromy ból, cierpienie jak i błyskawiczność działania potrafiła rozłożyć rosłego mężczyznę w kilka sekund. Dlatego też poruszał się jak szalony praktycznie biegiem. Szukając w miejscu gdzie przed chwilą widział Enie. Nie przebierając w środkach. Z sakwy wyjmując srebrnego gryfa jeśli tylko miał takowego pod ręką. Jeśli nie miał akurat srebrnego gryfa czy nawet złotego zamierzał wziąć na siebie truciznę. Jeśli miało to kupić kilka sekund. Powiedział jednak też.
- Załatwcie coś z srebra! - Septo jednak był osobą która starał się bronić rodzinę jak tylko potrafił. Często w pokrętny sposób ale tak to już bywało. Nawet jeśli oznaczało to ryzyko dla niego. Septo zakładał najgorsze. No może nie aż tak najgorsze. Jednak zakładał że siostra niestety się skaleczyła i że ma tylko chwilę aby ją ocalić. Temu też nie przebierał w środkach.
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
71POST BARDA
Echo pośpiechu, trzaskanie drzwiami, zawołania i tupot butów o posadzkę. Zachowaniem wzbudził niemałe poruszenie w całej posesji. W końcu siłą rzeczy wypadł na zewnątrz do sadu za posesją, gdzie w końcu ku uldze swoich zmartwień spostrzegł swoją drugą siostrę, opierającą się o najbliższe drzewo. Enie zwrócona była do niego bokiem. Z założonymi rękoma i sztywną miną wpatrywała się w niebo. Nie spojrzała nawet w jego kierunku, wręcz zacisnęła usta, jak ten się zbliżył. Nie było po niej widać efektów działania trucizny, chyba że wkurw zaliczał się do kategorii. W takim rozrachunku wydawać się mogło, że nic już chyba nie mogło jej pomóc.Zmysły zaprawionego w boju były dość wyostrzone w zadanym stresie, aby to wychwycić kątem oka coś nietypowego, jak na spokojne otoczenie drzew i krzewów w sadzie Neherisów. Otóż z krzaku agrestu zaavarańskiego wystawał jak nic, perfidnie, but. Czyjś but, a konkretnie podeszwa. Widok ten sugerował, że właściciel obuwia leżał czołem do ziemi. Jakieś dziesięć stóp na lewo od niczego świadomej Enie, za drzewem, o które się opierała.
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
72Na pewno narobił zamieszania. Ale tak to było gdy śpieszył się w razie gdyby miała nastąpić a właściwie gdyby już nastąpiła tragedia. Co też się dziwić że gdy obaczył siostrę to wyruszył w jej kierunku czym prędzej. Był a wkurwiona. Septo jednak był zdecydowanie w większych emocjach niż ona to też nagle wziął i rzucił się prawie że na nią przytulając. Naprawdę mocno przytulając jak go chciała tłuc trudno w każdym razie tłumaczył też o co chodzi.
- Na bogów prawie zszedłem na zawał, tak się bałem... ktoś grzebał w moim pokoju, a tam są bardzo niebezpieczne rzeczy. Wystarczy chwila nieuwagi, niewiedzy aby się śmiertelnie zatruć... A ciebie nagle nie było. Wybiegłem czym prędzej w nadziei że zdołam cię jeszcze odratować. Nie wybaczył bym sobie gdybym cię skrzywdził... -
Wytłumaczył ostatecznie jej prawdę. powoli puszczając z tego nagłego silnego przytulenia siostry. Zdając sobie sprawę że jest but. Możliwe iż magia nadal działała i mógł spróbować się wsłuchać czy żyje, albo czy umiera, czy to czasem nie ta osoba była w jego pokoju. Prawda była taka że ktoś tam był. Jeśli by się skaleczył śmierć tutaj miała by sens. Jednak równie dobrze mógł być to kochanek jego siostry który ukrył się przez zamieszanie. Albo jedno i drugie na raz. Prawda była taka że postąpił źle. Nie wypadało grzebać w pokoju jednak Septo był osobą która dla rodziny robiła naprawdę wszystko jeśli Enie wyda go i każe go obejrzeć to znaczy że jej na nim zależy. Wówczas pewnie obejrzy chłopa. Postraszy, coby zreflektował że kradzież jest bardzo ryzykowna. Życiem można ją przypłacić. A do tego zazwyczaj dostaje się coś średnio użytecznego co ciężko sprzedać. Nie wydawał obecności buta na razie. Czekał na jej reakcję.
- Na bogów prawie zszedłem na zawał, tak się bałem... ktoś grzebał w moim pokoju, a tam są bardzo niebezpieczne rzeczy. Wystarczy chwila nieuwagi, niewiedzy aby się śmiertelnie zatruć... A ciebie nagle nie było. Wybiegłem czym prędzej w nadziei że zdołam cię jeszcze odratować. Nie wybaczył bym sobie gdybym cię skrzywdził... -
Wytłumaczył ostatecznie jej prawdę. powoli puszczając z tego nagłego silnego przytulenia siostry. Zdając sobie sprawę że jest but. Możliwe iż magia nadal działała i mógł spróbować się wsłuchać czy żyje, albo czy umiera, czy to czasem nie ta osoba była w jego pokoju. Prawda była taka że ktoś tam był. Jeśli by się skaleczył śmierć tutaj miała by sens. Jednak równie dobrze mógł być to kochanek jego siostry który ukrył się przez zamieszanie. Albo jedno i drugie na raz. Prawda była taka że postąpił źle. Nie wypadało grzebać w pokoju jednak Septo był osobą która dla rodziny robiła naprawdę wszystko jeśli Enie wyda go i każe go obejrzeć to znaczy że jej na nim zależy. Wówczas pewnie obejrzy chłopa. Postraszy, coby zreflektował że kradzież jest bardzo ryzykowna. Życiem można ją przypłacić. A do tego zazwyczaj dostaje się coś średnio użytecznego co ciężko sprzedać. Nie wydawał obecności buta na razie. Czekał na jej reakcję.
[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów
73POST BARDA
Odwróciła od niego głowę z prychnięciem jawnie markującym focha. Acz gdy przekroczył tę barierę przestrzeni osobistej, to cóż. Czara się przelała — Nie doty... puszczaj pijaku ty! — O ile wkurw miał zamiar zostać wymierzony niczym kula ognia, tak płomyczek ten w stosunku do weterana, wydawał się być nie bynajmniej ciut za malutki. Walka i opór był jednoznacznie zbyteczny, pozostały tylko słowa, acz i one jakby coraz trudniej wydostawały się jej z gardła — Zostaw mnie! Zostaw mnie! — Powtarzana mantra jakoś nie chciała się spełnić, a desperackie uderzenia ręką o plecy wojownika skwitowała w końcu — Ała! Ty poczwaro! — Zarzucając mu, że to on ją uderzył, bo to jej ręka zaczęła boleć. Cóż skoro to twoja wina to możesz ją zrzucić na kogo chcesz nieprawdaż? Moment tak trwało, jak oboje kompletnie nie słuchali siebie nawzajem. Enie była czerwona jak burak, acz jakoś szybko napływał jej na twarz coraz bladszy odcień. — Septo puszczaj! Puść... bra.. udu.. — W końcu mogła nabrać oddechu, jak zatroskany brat zluzował chwyt objęcia, choć lawendowa woń przylegająca do ciała dziewczyny była bardzo przyjemna w odbiorze, nie to co jego gama inwazyjnych zapachów, które miał aktualnie w swoim arsenale — Na Karille, ale ci jedzie... — Odepchnęła go, czy raczej odbiła się od niego w próbie — Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Wytrzeźwiej najpierw, a nie jak jakiś cham! — Wyrzuciła zaraz jak odzyskała swoją osobistą przestrzeń. Zadziorna buźka znów nabierała czerwonych barw, po czym wymierzyła w niego paluchem. Acz już nie zdążyła nic krzyknąć, choć zaparła się zamiarem ważkim. Zauważyła kogoś kto nadszedł w ich kierunku, a właściwie wypadł zza rogu posiadłości sapiąc ciężko. Sługa otarł czoło z potu — Paniczu! Paniczu... Yhhh... yhh... co się stało?! — Strudzony potrzebował chwili, aby odetchnąć, bo już mu pary zabrakło i pochylił się do przodu opierając ręce o kolana. Przerwanie to jednak wystarczało, aby Enie nieco zgubiła słów, które już miała na końcu języka. Jakieś inwektywy walały jej się w buźce, acz nic nie wypadło z niej, a wręcz wykrzywiło jej minę w kwaśny wyraz, jakby sama miała okazję ich posmakować.
Tylko jakiś postronny ptaszek przeleciał nad nimi i podsumowując zaćwierkał radosną melodię w fałsz wydźwięku całego ambarasu.