POST POSTACI
Aremani
"Czy my się nie obudziliśmy? Czy to wszystko jeszcze chory sen tego leśnego kamienia?" Takie myśli starały się racjonalizować jej jakoś abstrakcyjność całej tej sytuacji.Aremani
Nie spodziewała się idyllicznego życia na wyspie po przygodach w dżungli - Kattok nauczyło ją już lepiej. Ale nie sądziła, że jej chwila zasłużonego odpoczynku i cieszenia się splendorem "bohaterki" zostaną tak brutalnie przerwane. Zamiast wybierać wymarzoną suknię na święto musiała uciekać po schodach ciągnąc za sobą koleżankę. Nie były to też warunki do głębszych przemyśleń czy analiz - i Bogi zapłać, bo kto wie co zrodziło by się w tej nadmiernie analizującej młodej głowie?
Chwila dramatycznego poruszenia ziemi skłoniła ich wszystkich, by spojrzeli w kierunku morza. Faktycznie po raz pierwszy zobaczyła osadę w całości. "I to wszystko miało być zaraz zniszczone przez ogromną falę?" Prawda, nie była fanką ekspansywnego osadnictwa, ale zanihilowanie całego wysiłku tych wszystkich ludzi, ich niewinnych żyć... wydawało się nadmiernie brutalną karą. "A może wyspa jednak się mści?" Kolejna teoria zakwitła w jej głowie. Jej rozwój zaburzył widok spanikowanego Jalena. To było za dużo bodźców do przetworzenia dla niej w jednej chwili.
Ale to co ujrzała dalej przerosło jej wszelkie doświadczenia poznawcze. Nigdy nie była świadkiem tak potężnej magii, zdolnej do przemienienia ogromnej połaci nadmorskiego terenu. Przerażenie i szok mieszały z pewną dozą podziwu i zachwytu. Nie sądziła, zwykły śmiertelnik jest zdolny do takiej terraformacji. Słowa Autha dalej nie łączyły się w żaden logiczny sens, ale nic tu w tej chwili nie zdawało się logicznej. Ścisnęła tylko silnej dłoń Neeli, gdy ogarnął ich ten przeraźliwy huk. Schyliła się w odruchu na nogach. Była gotowa do dalszej ucieczki.
Ta chwila trwała wieczność.
Rozegrała się przed nią przejmująca scena zderzenia potęgi natury z siłą śmiertelnej magii. Widok ten z pewnością stanowiłby idealny obraz malarskiego kunsztu, godny najbogatszego salonu w Stolicy. W całym tym brutalizmie może nawet można było dostrzec jakieś piękno...
- Zaraz. Co to za czarne kropki? - wypowiedziała w przestrzeń, próbując doszukać się sensu w tym co widzi.
Nie była zdecydowanie gotowa na to, co dostrzegła. Mroczna fala szkaradziejstw i grozy, niczym w najgorszym z koszmarów dzieciństwa. To było mroczniejsze niż jakakolwiek fala, straszniejsze niż jakakolwiek nocna zmora. To była ich rzeczywistość.
- Co... Co to jest?! CO TO JEST?! - wykrzyknęła zielarka z dna swoich płuc, przeraźliwym, łamiącym się głosem. W życiu tak się nie bała. Serce kołotało niemiłosiernie. Nie było mowy o żadnym opanowaniu, włączeniu logicznego myślenia - potwory wyłaniające się z podmorskiej szczeliny przeczyły wszelkim zasadom logiki.
Neela zdecydowanie mogła odczuć ból ściskającej ją w trwodze ręki. A także wielkie roztrzęsienie. Jedyne, co mogło jej przyjść do głowy to ucieczka.
- Do lasu! Wszyscy do lasu! - zakrzyczała, jakby miała jakikolwiek posłuch. Pomimo wszystko, co przeżyli przed śpiączką, dżungla w tym momencie wydawała się dużo bezpieczniejszym miejscem. Zresztą było to albo czekać na zagładę. A Aremani przecież była mistrzem przetrwania... tak? "Przetrwać przetrwać przetrwać." Wykrzyczała to polecenie, ale sama zaczęła szukać poczucia bezpieczeństwa w swoich towarzyszach. Może ktoś miał lepszy plan?
Popatrzyła tylko po tych, którzy byli jej tutaj bliscy. Jakakolwiek złość na Dandre zdawała się teraz tak nieważna. Shiran pomimo więzi ze swym krukiem zdawał się równie zagubiony, jak i Kapitan. Co czuła Neela - nie mogła sobie wyobrazić. Przecież pamiętała jej panikę wtedy, na plaży... I to Ara ledwo zachowała zimną krew. Co musi czuć dziewczyna teraz, kiedy ona sama jest przerażona? No i jeszcze Jalen... Nie znała go. Miała w planach poznać. A co jeśli nie będzie jej dane? Wszystko zdawało się teraz tak kruche... I gotowe na egzekucję.