POST BARDA
Pokłady nienawiści Very, choć od zawsze tam obecne, choć ostatnio nowoodkryte, były zdziwieniem tak dla kapitanów, jak i dla oficerów: Zeuliego i Corina. Ten drugi nie odstępował Very na krok, nawet wtedy, gdy z jej ust sączył się jad pod adresem admirała. - To niecałe trzy lata. - Uściślił Luis, nie chcąc wprowadzać Very w błąd. Wyrzucanie z siebie gróźb pod adresem Kompanii nie pomogło mu, co więcej, zaciskał dłonie na materiale swoich spodni jeszcze mocniej. Uwaga Corina odnośnie oka tylko pogorszyła sprawę. - Słyszeliśmy o Kompanii już wcześniej, ale nie była zagrożeniem, a jedynie kolejną spółką do łupienia. Musieli nawiązać współpracę z Marynarką.
- Co tłumaczyłoby nagły rozrost oraz późniejszą ekspansję na południe i wschód. - Podsumował Labrus, unosząc dłoń do twarzy, by dwoma palcami przygładzić wąsy. - Nawiązanie współpracy ze skorumpowanymi członkami marynarki otworzyło wiele drzwi, dotąd niedostępnych.
- I nie słyszeliśmy o tym admirale Levancie, póki nie pojawił się w Kar'gardzie.
- Karlgardzie. - Viridis odruchowo poprawił niedbała wymowę partnera.
Butelka kapitana Carra uderzyła o deski pokładu ze zbyt dużą mocą, gdy mężczyzna w ten sposób chciał dać ujście złości. Corin drgnął przy Verze, ale poza tym, nie dał po sobie poznać przestrachu nagłym dźwiękiem.
- Możesz się poddać, kobieto, ale ja nie zamierzam. - Syknął Carr. I choć jego zapewnienia były wielkie, przemawiała przez niego głównie złość, niepodparta niczym innym. Miał piątkę ludzi, prócz siebie, brakło mu statku i sił, gdy musiał odzyskać zdrowie po poważnej ranie. Nie miał sił nawet na to, by wystać o własnych siłach podczas dłuższej rozmowy. - Choćbym miał umrzeć próbując, nie spocznę!
Viridis uniósł lekko brwi, patrząc, jak kapitan Carr siłuje się z własnymi słabościami. Zacisnął lekko usta.
- Labrusie, zajrzysz do Sovrana? - Podpytał Corin, gdy Vera wspomniała o ciemnym magu.
- Zajrzę. - Obiecał sucho lekarz.
Labrus chciał powiedzieć coś więcej, pewnikiem w temacie stanu zdrowia Smolucha, ale Carr znów włączył się w rozmowę. Aspa Rrgus obudził w nim negatywne odczucia.
- Aspa Rrgus to zdrajca. - Syknął Luis.
- To przez niego Czerwony Wiatr poszedł na dno. - Zgodził się Zeuli z mniejszymi emocjami w głosie. - Jeśli wskażecie nam miejsce jego pobytu... cóż, nie możemy zapłacić. Nie mamy z czego. Odwdzięczymy się w inny sposób.