Brama Akademii

61
POST BARDA
Jakkolwiek i kiedykolwiek Cassim spał, nie wydawał się chętny, by zdradzić tę informację będąc niepytanym wprost. Być może był senny, ale czuł przymus pilnowania czarodziejki, gdy już ją znalazł? Jak na przerośniętą jaszczurkę w ludzkim ciele, wykazywał się wręcz psią lojalnością.

Wieść o demonie, który czyhał na nich, a który ostatecznie został zniszczony, uszczęśliwiła Cassima. Jego przykryta ciemną grzywką, naznaczona bliznami i tatuażami twarz rozjaśniła się w lekkim uśmiechu.

- Nie zniknąłby, gdybyś nie była tak silna, pani. - Powiedział jej, wyciągając błędne wnioski, które jednak zgadzały się z jego światopoglądem.

Pokoik był dokładnie taki, jak poprzedniego wieczora, gdy kładła się do łóżka. Jej rzeczy leżały na stoliku, porzucone bez ładu i składu przed tym, jak miała się kłaść. Nie wydawało się, by czegokolwiek brakowało. Nikt nie był na tyle odważny, by próbować okraść kogoś, kogo pilnował Cassim bez zmrużenia oka, przynajmniej przez drugą część nocy.

Cassim sam powoli podniósł się, wpierw rozprosowując nogi, gdy miał prawo zdrętwieć przez noc.

- Są nieopodal. - Powiedział wymiająco, zarzucając na głowę kaptur swojego jaskrawego płaszcza. - W jednym miejscu. Czekają na ciebie, pani. Nie pozwoliłem im odejść. - Dodał, a w jego głosie zabrzmiała jakaś dziwna nuta. Być może planowali opuścić Karlgard? - Nie obawiaj się czarnych elfów. Obronię cię.

Kiedy Kamira zebrała swoje rzeczy i uznała, że są gotowi do odejścia, Cassim przepuścił ją przodem, by zeszła na niższe piętro gospody. Za barem uwijał się ktoś inny, niż pan Lewis, ale Blanka siedziała przy jednym ze stolików i pałaszowała śniadanie. Sadzone jajko i kiełbaski z jakiegoś bliżej niesprecyzowanego stworzenia pachniały nieziemsko.

- Hej, młoda! - Kobieta uniosła dłoń. - Wiem, gdzie jest twój przystojny ork! - Uśmiechnęła się szeroko. Kherkim rzeczywiście dobrze wyglądał, będąc męskim jak ork, ale zachowując wystarczająco ludzką postać, by nie było to odrzucające. - Wiesz, gdzie jest Skorpion? Ten dom uciech?
Obrazek

Brama Akademii

62
POST POSTACI
Kamira
Również czuła się lepiej z myślą, że demona, który mógłby ją dręczyć, już nie ma. Zaczęła się zastanawiać, jak mogłaby wpływać na Cassima tak, by zwyczajnie nie tyle był lojalny ile po prostu... bardziej wolny? Obawiała się, że nie jest w stanie tak na niego wpływać. – Nie, to nie moja zasługa. Lecz może pewnego dnia będę — Odparła, pokrótce sugerując, że może i kiedyś uda się jej zająć takim demonem przy pomocy własnych sił i zrobić to dużo lepiej niż Qbeu i pozostali. Wierzyła, że być może kiedyś będzie miała tyle mocy co by i demona wysadzić... Albo spętać i zmusić do wykonywania swej woli. Nie mniej, to tylko jedna myśl, bo obawiała się kolejnych umów. Potrzebowała spokoju a czas spędzony u Kasry, mimo że pozostawił wiele wątpliwości, to dał też cenne nauki.

– Czemu nie spałeś? — Odważyła się spytać gdy zbierała się z pokoju wraz ze swoimi rzeczami.
– Hmm... Z jednej strony to dobrze. Z drugiej szkoda, nie trzymam ich tutaj na siłę... Zobaczymy, co powiedzą Nie są aby na mnie źli? — Nie chciała uchodzić za kolejną, która trzyma nad nimi bat w postaci morderczego smoka. Żałowała, że do tego doszło, lecz było to całkowicie poza jej kontrolą, sama zresztą nie spodziewała się, że potrwa to tyle czasu, nie wiedziała kiedy wróci. – Trzeba im pokazać, że mają wracać do swoich jam i nigdy się nie pojawiać, lecz nie dziś, nie szybko. Kiedyś — Zasugerowała gdy skończyła zbierać rzeczy i poszła na dół.


Na dole podeszła do jednego ze stolików, też zamówiła śniadanie. Dla siebie i dla Cassima. Nie mówiła otwarcie, ale raczej musiało być wypełniające, przynajmniej to co zje Cassim, by się smoczysko najadło... Bez utraty całej sakiewki. – Chyba mnie nos zawodzi ale dobrze to pachnie — Gdy sobie siadła naprzeciw niej. – Tak? Wiesz, gdzie jest? — Wydawała się zadowolona, że tak szybko otrzymała informacje. Nie mniej zastanawiała się, czy pokryją się ze słowami Cassima – Nie wiem, ale chyba mój towarzysz wie — Zerknęła na Cassima, oczekując odpowiedzi – To tam się zatrzymali? — Zadała pytanie, ale już jemu. Poczekała na jedzonko i miała sobie zamiar tak zjeść – Pracuje tam czy często bywa? — To już było skierowane do Blanki
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

63
POST BARDA
- Nie, pani. - Cassim odważył się sprzeciwić Kamirze. Patrzył na nią rozpalonym wzorkiem, jakby ekscytacja rozgrzewała go od środka. - Nieważne, kto posłużył pomocą. To ty, ty! To ty go znosiłaś i ty go pokonałaś. - Powiedział, dzieląc się swoim spojrzeniem na sprawę. To, że nie miał pojęcia, jak naprawdę wyglądała sprawa demona, nie wydawało się mieć żadnego znaczenia. Bo jak mógłby umniejszyć udział swojej czarodziejki? Pytanie o sen nieco zbiło go z pantałyku. Przytknął na moment palec do dolnej wargi, zastanawiając się nad najprawidłowszą odpowiedzią. - Jak mogłem spać, gdy ty wypoczywałaś, pani? - Powiedział w końcu z nieco mniejszym entuzjazmem. - Kto pilnowałby twojego spokoju? Nie myśl o mnie, moje potrzeby są bez znaczenia. Jesteś moim skarbcem, pani. - Podzielił się z gorliwością godną wyznawcy. - Jeśli ktokolwiek będzie chował urazę, spopielę ich. - Dodał. Nitk nie miał prawa być złym na Kamirę, nawet Azeliel i reszta wesołej zgrai.

Cassim nie odstępował Kamiry na krok, ani wtedy, gdy siadła przy stoliku, ani gdy zamawiała śniadanie. Zajął krzesło przy niej. Był blisko, tak, że niemal stykali się łokciami.

- Zaprowadzę cię. - Obiecał, łypiąc na Blankę, która niewiele robiła sobie z wrogości nieznajomego mężczyzny. Podała im obojgu śniadanie, przerywając wcześniej swoje.

- Z tego, co wiem, to tam pracuje. - Powiedziała, zdradzając więcej, niż być może powinna przy płacy oferowanej przez Kamirę. - On i paru innych, nowych, przyjechali do Karlgardu jakiś miesiąc temu? Zajmują się ochroną przybytku. - Wzruszyła lekko ramionami. - Idę w tamtą stronę, mogę pójść z wami? Karlgard to duże miasto. Na pewno wiesz, gdzie iść, kolego?

Cassim nie odpowiedział.
Obrazek

Brama Akademii

64
POST POSTACI
Kamira
Powinien wiedzieć, że właśnie takie zachowanie zupełnie ją irytowało. To właśnie dlatego nie wiedziała, co z nim zrobić i właśnie dlatego nad wszystkim zastanawiać musiała się dwa razy, bo nikt nie przewidzi jego działania. Westchnęła ciężko – Możesz to zaakceptować, albo udasz się tam, gdzie byłam, by sam się przekonać od samego Kasry. Oboje wiemy, że nie powie tego co ty i nie ma w tym niczego złego — Odpowiedziała krótko, miała dość przypisywania jej zasług za wszystko, ten czas minął, jeśli czegoś bastion ją nauczył, to tego, że nie chciała tego, czego nie osiągnęła naprawdę, bo to, przynosiło kłopoty. Pretendować wciąż jednak do wielu rzeczy mogła, to się nie zmieniło.

– Bo jeśli nie będziesz odpoczywał, to w końcu stracisz czujność. Nie zawsze trzeba wszystkiego pilnować. — W tej chwili nie miała pojęcia jak do niego przemawiać, zupełnie ją konfundowała, zapewne bardziej niż ona wszystkich innych na około. Już chciała mu coś odpowiedzieć, ale to, że nazwał ją skarbem, sprawiło, że zdała sobie sprawę z pewnej strasznej realizacji, nie do końca odpowiadało jej to, że tak ją widział już od dawna, lecz dopiero teraz zrozumiała, że wymienił sobie górę złota na nią. – W takim razie spójrz na to w ten sposób, jeśli czasem nie odpoczniesz lub nie spełnisz swojej potrzeby, to nie będziesz mógł chronić swoich skarbów, hmm? — Nie wiedziała na ile to zadziała, ale... Z drugiej strony spodziewała się, że znowu wyskoczy z czymś równie absurdalnym.

Na szczęście miała okazje zająć się śniadaniem gdy już była na dole, to pozwoliło jej, chociaż delikatnie odrzucić myśli Cassima, który był jak ten rzep. Czy naprawdę był kolejną istotą, o której pozbycie się będzie musiała się modlić do bogów? Wolałaby, by się uspokoił, ale jakie były na to szanse? – Przejdziemy się tam. Jeśli chcesz to kim jestem, by ci odmówić drogi z nami. A on? Na pewno wie gdzie, zapewne wie dużo więcej, niż się po nim spodziewasz — Tutaj zwróciła się do Blanki, zerkając ukradkiem na Cassima.

Jak zjadła, to była gotowa do drogi. Mogli iść odwiedzić ten nieszczęsny przybytek. Do prawdy była ciekawa, jak dobrze się przez ten miesiąc urządzili i ciekawiło ją czy Qlaira pracuje na dwie zmiany. To by dopiero był powrót do starych nawyków u tamtej blondynki. Choć zastanawiała się, jak ma się sprawa z innymi i dlaczego akurat ten lokal... O to jednak będzie musiała pytać na miejscu.
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

65
POST BARDA
Cassim nie odważył się dyskutować z Kamirą, a może nie chciał dać się przekonać, że jest inaczej, niż w jego wizji? Skinął jej głową z uznaniem i nie odezwał się już w temacie demona. Według niego, sprawa była skończona i Kamira była ostatecznym bohaterem.

- Nie stracę czujności. - Smok stawiał sprawę jasno. Samo oskarżenie zdawało się zadać mu cios prosto w gadzie serce, bo jego wzrok nieco przygasł. - Ze mną u boku, nie obawiaj się niczego, Kamirin, Pani Pustyni.

Blanka wydawała się dużo fortunniejszym towarzystwem, nawet jeśli jej sympatia wynikała głównie z faktu otrzymania złotej monety wcześniejszego wieczora. Pozwoliła im w spokoju skończyć posiłek, a kiedy byli gotowi, wyruszyli w drogę.

-> do Dzielnicy Tarasów
Obrazek

Brama Akademii

66
POST BARDA


Ze Skorpiona w Dzielnicy Tarasów

Popołudnia w Karlgardzie potrafiły być gorące, lecz nic nie przygotowało Kamiry na żar, jak wylał się z pokoiku, do którego wysłała smoka. Pomieszczenie nie było duże, a okno zasłonięte, cały gorąc musiał pochodzić więc nie z w słońca, a ze środka, od skulonej na łóżku osoby. Gorący powiew uderzył ją w twarz, niemal parząc delikatną skórę, momentalnie atakując oczy. Owinięty w swój pomarańczowy płaszcz Cassim wydawał się o wiele bardziej mizerny, gdy odpoczywał w pościelach - wręcz bezbronny, gdy zwracał plecy do wejścia. Nawet nie drgnął kiedy Kamira otworzyła nagrzane od wewnątrz drzwi, co więcej, nawet na nią nie spojrzał, jeśli zaszła go od drugiej strony, by dojrzeć twarz skrytą kapturem. Mężczyzna nie pozostał jednak bez ruchu, bo w dłoniach obracał pojedynczą złotą monetę. Kamira miała to, co zyskała przez odesłanie Cassima - smok był urażony.
Obrazek

Brama Akademii

67
POST POSTACI
Kamira
Relacje z Qlairą nigdy nie należały do łatwych. Ani przedtem, ani teraz. Nawet jeżeli magiczka oczekiwała jakiejkolwiek zmiany, to teraz była rozczarowana, bo takowa nie zaszła i równie dobrze mogłaby ją wysadzić tu i teraz dla świętego spokoju... Ale ona też nie była aż tak impulsywna. Na całe szczęście to nie Qlaira tutaj rządziła a właścicielka. Nie specjalnie dziwiło ją również zachowanie wobec elfa... Puściła to mimo uszu, wiedziała, że chodzi jej o skłócenie z Azelem i nic więcej, a prawda była taka, że ona doskonale wiedziała, że Azel jest, jaki jest i najprawdopodobniej próbował to, o co był posądzany... Nie odkrywała tutaj niczego nowego, ale to raczej jasne. Nie miała zbyt wiele do dodania ani odpowiedzi, rozmawianie z Qlairą było dokładnie takie jak opisywał Azel, jak z muchą.

Poszła tak samo szybko jak się pojawiła a słowa Qlairy — dla Kamiry były niczym warzywo rzucone o ścianę, rozbite i to wszystko. Kamira westchnęła i poszła, mimo to czuła, że po powrocie powinna znaleźć właścicielką i zapytać jak się ma sprawa z tym siedzeniem po nocy, lecz wszystko w swoim czasie.

Jeśli coś miało ją jeszcze dzisiaj zaskoczyć, to właśnie żar. Słońce dawało się jej we znaki, nie bardziej niż codziennie, ale ciepło jakie zalęgło się w pokoju gdzie zatrzymał się Cassim było dla niej... Zaskoczeniem. Szybko w jej głowie pojawiły się myśli, które tłumaczyły to zajście. To nie mogło pochodzić z zewnątrz. To Cassim się tak gotował, jak przystało na smoka z gorącego podziemia. Tylko czy on wiedział, że pokój to nie garniec zupy ani leże ze skarbem? Widocznie musiała mu o tym przypomnieć.

Stanęła w drzwiach, obserwowała go przez kilka chwil – Cassim... Możemy tam iść, porozmawiałam z nimi i jakoś to rozwiążemy. — Przetarła czoło i ściągnęła kapelusz – Aleś tutaj nagrzał! Przypomnij mi, jak będzie zimno, że potrafisz, jest naprawdę straszliwie gorąco! — Pokręciła głową ale nie była zła i wykonała krok w jego kierunku, przeszła się po pokoju by się mu przyjrzeć uważniej – Nie musimy tutaj zostawać, chodźmy. Chcesz? Przy tej temperaturze w pokoju ktoś na pewno nie będzie zadowolony... — Przypatrywała się reakcji smoka. Nie chciała tworzyć dużej reakcji wobec nagrzania jakie w pokoju zrobił. Nie potrzebowała nikogo za nic rugać, ale wiedziała, że ta temperatura nie może tutaj zostać ani w pobliżu Cassima na zbyt długo. Mimo to musiała mu przypomnieć, że te ciepłoty nie są tolerowane dla ludzi, a przecież taką formę teraz przyjmował.
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

68
POST BARDA
Gorąco wyciskało łzy z oczu, paliło w usta, momentalnie wywoływało kropelki potu na czole. Brakowało przyjemnego przewiewu, od duchoty mogło zakręcić się w głowie. Cassim wydawał się jednak niewzruszony stanem, do jakiego doprowadził pokoik w gospodzie. Kamira mogła dostrzec, że jego dotąd blada skóra zarumieniła się, lecz nie całkowicie - między liniami tatuaży i blizn pojawiły się nieco jaśniejsze od rumieńców wzory łusek. Ciało Cassima broniło się przed żarem.

Smok nie patrzył na Kamirę. Unikał jej wzroku, swój mając wlepiony w monetę - tę samą, którą Kamira podarowała mu w jego dawnym leżu. To był zaczątek jego nowego stosu złota, jak mówiła, jego największy skarb. Zachował go przy sobie i wracał do niego w trudnych chwilach. Ta zdecydowanie była trudna.

- Odesłałaś mnie, pani. - Zarzucił jej, choć silił się na obojętny ton. - Odesłałaś z miejsca swoich przyjaciół. Rozpalę dla ciebie ogień, Wyzwolicielko. - Obiecał, a Kamira mogła poczuć kolejną falę gorąca. Żar bił od osoby smoka. - Dlaczego pytasz, czy chcę tu zostawać? Nie zapytałaś, czy chciałem odejść. Nie zapytałaś przed swoim przyjacielem. On ci nie służy, pani.

Koc, na którym leżał Cassim, zaczął się tlić.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Karlgardzka Akademia Czarnoksięstwa”