POST BARDA
Jakkolwiek i kiedykolwiek Cassim spał, nie wydawał się chętny, by zdradzić tę informację będąc niepytanym wprost. Być może był senny, ale czuł przymus pilnowania czarodziejki, gdy już ją znalazł? Jak na przerośniętą jaszczurkę w ludzkim ciele, wykazywał się wręcz psią lojalnością. Wieść o demonie, który czyhał na nich, a który ostatecznie został zniszczony, uszczęśliwiła Cassima. Jego przykryta ciemną grzywką, naznaczona bliznami i tatuażami twarz rozjaśniła się w lekkim uśmiechu.
- Nie zniknąłby, gdybyś nie była tak silna, pani. - Powiedział jej, wyciągając błędne wnioski, które jednak zgadzały się z jego światopoglądem.
Pokoik był dokładnie taki, jak poprzedniego wieczora, gdy kładła się do łóżka. Jej rzeczy leżały na stoliku, porzucone bez ładu i składu przed tym, jak miała się kłaść. Nie wydawało się, by czegokolwiek brakowało. Nikt nie był na tyle odważny, by próbować okraść kogoś, kogo pilnował Cassim bez zmrużenia oka, przynajmniej przez drugą część nocy.
Cassim sam powoli podniósł się, wpierw rozprosowując nogi, gdy miał prawo zdrętwieć przez noc.
- Są nieopodal. - Powiedział wymiająco, zarzucając na głowę kaptur swojego jaskrawego płaszcza. - W jednym miejscu. Czekają na ciebie, pani. Nie pozwoliłem im odejść. - Dodał, a w jego głosie zabrzmiała jakaś dziwna nuta. Być może planowali opuścić Karlgard? - Nie obawiaj się czarnych elfów. Obronię cię.
Kiedy Kamira zebrała swoje rzeczy i uznała, że są gotowi do odejścia, Cassim przepuścił ją przodem, by zeszła na niższe piętro gospody. Za barem uwijał się ktoś inny, niż pan Lewis, ale Blanka siedziała przy jednym ze stolików i pałaszowała śniadanie. Sadzone jajko i kiełbaski z jakiegoś bliżej niesprecyzowanego stworzenia pachniały nieziemsko.
- Hej, młoda! - Kobieta uniosła dłoń. - Wiem, gdzie jest twój przystojny ork! - Uśmiechnęła się szeroko. Kherkim rzeczywiście dobrze wyglądał, będąc męskim jak ork, ale zachowując wystarczająco ludzką postać, by nie było to odrzucające. - Wiesz, gdzie jest Skorpion? Ten dom uciech?