Dzielnica Tarasów

46
POST POSTACI
Kamira
Niemalże zapomniała o tym jak niemiły potrafił być Azelil, niemal, bo w tej chwili przypomniała sobie dokładnie jaki potrafił być... Jaki był. Miał swoje rzeczy do powiedzenia, lecz co on właściwie mógł wiedzieć o akademii i tym, co ją łączyło z tamtym miejscem? Cóż... Łączyło ich niewiele prócz chęci pozbycia się czarnych elfów, ale nie to było ważne, a to, że Azel nie znał się na magii wcale.

– Mają się skontaktować ze mną. Tak wyszło, że musiałam ich odwiedzić nie do końca z własnej woli — Odpowiedziała krótko Azelowi, nie chciała za bardzo rozwijać tego tematu, bo nie było jeszcze nawet o czym rozmawiać. Od jej wybryków minęło sporo czasu i być może już jej nie wygnają z tego miejsca. – Nie wiem, czy się odezwą. Może nawet tego nie zrobią. Lepiej jednak dla wszystkich by zajęli się tymi czarnymi elfami — Zawiesiła poważniej wzrok na Azelu, nie była pewna co on o tym myśli, ale ona wiedziała, że ktoś musi coś z nimi zrobić. Jeśli nie będą chcieli jej pomocy, to trudno. Nie rwała się do niej jakoś straszliwie. Miała swoje problemy. – Wiesz, że nie mogę tego zrobić... To niebezpieczne dla wszystkich — Pokręciła głową na boki, wyraźnie pokazując wszystkim, że pomysł Azela nie niesie w sobie nawet śladów bezpieczeństwa. Ba! Nawet obok niego nie stał. Rozwścieczony smok to tylko materiał na pieczony Karlgard.

– Właśnie puszczenie go napytałoby wszystkim biedy Madame. Lepiej jeśli... Jest z nami albo obok nas. Nie mieszajmy w to nikogo, kto nie jest już związany... — Powtórzyła za kobietą, bo nie czuła potrzeby, by wciskać w ten konflikt jeszcze kogoś. Zresztą... Kto wie. Może to nawet lepiej jeśli Karlgard się z nią porozumie. Być może oni coś poradzą w kwestii Cassima i nauczą go jak być człowiekiem albo jak ich rozumieć?
– Jeśli ktoś tutaj kogoś zgłosi to ja i na moich warunkach. Nie zapominaj, że wedle orkowych prawideł to "on" jest teraz "wodzem" Bastionu. Nawet jeżeli go tam nie ma i ma do niego prawa. — Westchnie ciężko, ale zaraz się uśmiechnie do Azela, wróci wzrokiem też do Frezji, zaśmieje się po słowach elfa, chociaż tyle zapamiętał. – Nie chcę denerwować Qlairy. Byłoby dużo niepotrzebnego sprzątania. Po co dokładać sobie pracy. Ale to raczej ona by zaczęła... —

Skinęła głową do Frezji, sama też się podniesie, bo to chyba przyszedł czas na zwiedzenia. Nie miała nic przeciwko, by odwiedzić kilka pokojów i zapoznać się z tym miejscem, skoro i tak wszyscy tutaj zostają. – Dziękuję. Na pewno skorzystam z możliwości obejrzenia tego miejsca pani Frezjo — Nadszedł czas na oglądanie
Spoiler:
Spoiler:

Dzielnica Tarasów

47
POST BARDA
Azel skrzyżował ręce na piersi, ale zaraz je rozplótł, gdy dostrzegł pudełko ze słodyczami. Nachyliwszy się nad stolikiem podparł się na łokciu, by porwać trzy części słodkości w wsunąć je od razu do ust. Frezja nie była dość szybka, złapała za pudełko już po fakcie, zamknęła je nie patrząc nawet na niesfornego elfa.

- W Karlgardzie nie ma czarnych elfów. - Powiedział niewyraźnie, z ustami pełnymi przekąski. Chwilę zajęło mu jej przeżucie i przełknięcie. - Dlatego jest tu bezpiecznie. - Dodał po chwili. - Ale dużo mniej bezpiecznie, jeśli jest tu Cassim. Każ mu odlecieć gdzieś daleko, na Archipelag, chociażby.

- Archipelag wydaje się być dość daleko. - Madame niechętnie przyznała rację Azelielowi. Podniosła się, by odłożyć słodycze do zamykanej szafki. - Lecz, jak mówisz, kwiatuszku, czasem lepiej trzymać niebezpieczeństwo przy sobie, by móc je kontrolować. - Skomentowała, poprawiając włosy. Ciemne loki znów spłynęły na plecy. - Miej na niego oko.

- Skoro jest wodzem Bastionu, to niech sobie do Bastionu wraca. - Zdenerwował się Azeliel. gdy Madame zmieniła front i poparła czarodziejkę. - Swoją drogą, wybrali Burghera. To znaczy, sam się wybrał, czterech pretendentów musiał pokonać.

- Idźcie już. - Popędziła Frezja. - Za chwilę będę mieć gości, chciałabym jeszcze posprzątać. Kamirin, czuj się jak u siebie w domu, gwiazdeczko.

Elf i czarodziejka opuścili salonik Madame. W głównej sali niewiele się zmieniło, wciąż ziała pustkami. Odległe dźwęki rozkoszy zlewały się z szumem przechodzących na zewnątrz ludzi. Od strony drzwi powiewała lekka, świeża bryza, poruszając zasłonką, której strzegł Kherkim. Półrok uśmiechnął się do Kamirin i pomachał jej, ale Azel postanowił zabrać ją w przeciwną stronę, wgłąb posiadłości.

- Tu są pokoje dla klientów. - Tłumaczył, wskazując korytarzyk. A jednej strony ogrodzony był niskim murkiem, za którym znajdował się wewnętrzny ogród, zaś z drugiej ciągnął się rząd drzwi. - Niemal co noc trzeba stąd jakiegoś gnoja wyciągać. Madame dba o dziewczyny, dlatego któreś z nas zawsze siedzi tu w ogródku. Tu jest najchłodniej. - Tłumaczył elf, zupełnie, jakby wyjaśnienie co gdzie się znajdowało było tym, czym chciał się zajmować, wypełniając polecenia Frezji. Unikał patrzenia na Kamirę. Oprowadzenie po włościach było chyba tylko wymówką, by nie rozmawiać o niczym innym. Spacer był wyjątkowo niezręczny. - Tam dalej klienci wstępu nie mają. Pokoje dziewczyn, nasze, kuchnia, parę innych... - Tłumaczył, gdy doszli do końca korytarzyka. Już zamierzali przekroczyć próg półotwartej sieni, gdy niemal wpadła na nich kobieta.

Dziewczę było równie niewysokie, co Frezja, ale o wiele zgrabniejsze i zdecydowanie młodsze. Miała identyczne czarne loki, a ubrana była w czerwoną zwiewną tunikę, pod którą ubrała ciemniejsze pumpy.

- Azel, rozerwałam chustę! - Zawołała spanikowana. - Muszę biec na targ! Potrzebuję chusty na wieczór! - Poinformowała elfa, początkowo w ogóle nie zwracając uwagi na Kamirę. - Powiedzd mamie, jeśli będzie mnie szukać! I użyj pokoju dla gości!! - Zwróciła mu uwagę, nim posłała Kamirze uśmiech, a następnie bezczelnie klepnęła Azela w pośladek i biegła w stronę, z której oni przed momentem przyszli.
Obrazek

Dzielnica Tarasów

48
POST POSTACI
Kamira
Kamira widziała, jak Elf zbiera słodkości dla siebie, a Frezji nie do końca jest to w smak. Odrobinę rozbawiło ją to, że pozwala sobie tutaj niemal tak samo jak w bastionie. Drobny występek tu, drobny występek tam... I nikt z tym nic nie robi. Czy to ten elfi urok, czy może po prostu każdy się go tak bał?

– Jeszcze ich nie ma, albo nikt ich nie widział. — Poprawiła Azela. Jeśli jakieś miejsce miało mieć rozwinięty system podziemi bądź jaskiń... To na pewno był to Karlgard. – Są pod ziemią. Może i tu, może czekają. To się okaże — Pokręciła głową – To twój dobry kumpel, powinieneś wiedzieć, że takiego rozkazu się nie posłucha, a ostatnie czego byś chciał to on łypiący na nas, gdzieś z daleka i robiący rzeź na kimś, kto wydał ci kilka zębów mniej na jakimś targu. Za dużo zamieszania — Dodała odrobinę prześmiewczo, mając w pamięci to jak bardzo się z nim z początaku zaprzyjaźnił. Kamira nie mogła zgodzić się z ich pomysłami. Był daleko, ale co im po tej odległości skoro nie było możliwości na odesłanie Cassima tak daleko? Poza tym... Na pewno przyda się przeciwko czarnym elfom – W ten czy inny sposób, tu czy w okolicy, na pewno będzie nieoceniony, jeśli jednak te czarne elfy się pojawią — Westchnęła zmęczona już tą rozmową. To do niczego nie prowadziło, bo nawet jeśli... To Cassim wszystko zapętli i sprawa się pogorszy. – Tak się składa, że orkowie mają problem z szanowaniem własnych reguł, o ile nie dojdzie przy ich realizacji do wyrywania rąk... — Powiedziała dość pewnie – Ale wybór Burghera mnie dziwi... Może kiedyś usłyszymy, jak sobie radzą z odbudową. —

Posłała kobiecie uśmiech gdy ta ich popędziła. Nie było powodów, by się nie posłuchać i ruszyła z Azelem. – Miły ten wiatr który wpada od drzwi — Powiedziała, spoglądając w stronę korytarzyka, który jej pokazywał. Pokoje klientów, czyli to właśnie tutaj odbywała się główna atrakcja tego przybytku. Pokiwała głową na boki gdy dotarła do niej wieść, że prawie codziennie jest tutaj jakaś mała awantura. Pewnie dzięki temu Azel mógł czuć się dobrze, nie pozwalając, by dobiła go jakaś rutyna. Wszak awanturujące się ludzie to zawsze jakaś nowa rzecz. Wskazywał jej pokoje i opowiadał, wyraźnie bardzo się tym zajmował, skoro nawet w kierunku czarodziejki nie patrzył. Może to i lepiej, że znalazł sobie w końcu coś, co go "porwało:". – A pokażesz mi te dalsze? — Zdecydowała się zapytać, nim wpadli na pannę, którą od razu omiotła wzrokiem.

Odrobinę się skrzywiła, słysząc o pokoju dla gości... Czyżby ją pomylono? Odpowiedziała również uśmiechem, choć nieco mniej radosnym. Słuchała jej szamotania nim klepnęła Azela i zniknęła. Gdy zniknęła, odrobinę szerzej otworzyła usta, nie kryjąc zaskoczenia – Nie zdążyłam się przedstawić... To... Jest Dalia? Chyba cię lubi — Spojrzała na moment gdzieś na bok w podłogę, ale postarała się go w tej chwili wyprzedzić, idąc dalej w te pokoje, do których klienci wstępu nie mieli. – To co, pokaż mi resztę.— Nie była pewna czy poruszanie tematu tej panny w tej chwili to dobry plan... Ale to by wyjaśniało, dlaczego takie drobne występki uchodziły Azelowi na sucho.



Spoiler:
Spoiler:

Dzielnica Tarasów

49
POST BARDA
- Mówiłem ci! Tutaj jest najlepiej stróżować. - Powtórzył Azel, samemu ciesząc się z zimnego powiewu. Choć byli w mieście i przy wodzie, to żar pustyni nie odpuszczał. Przez chłodną bryzę od morza gorąc był o wiele bardziej zdradliwy, gdy atakował, nie dając nawet w pełni się poznać.

Dalia pobiegła w swoją stronę, ku wyjściu, którego strzegł Kherkim. Nie miała okazji usłyszeć dalszej rozmowy elfa i Kamirin. I być może tak podziałało słońce, a być może blade policzki Azela pokryły się lekkim rumieńcem?

- To Dalia. - Potwierdził, patrząc za dziewczyną, choć tylko powiewała za nią kotara. Byleby nie musieć zwracać oczu ku Kamirin. - Miła dziewczyna. Nie daj się zwieść, to córka swojej matki w każdym calu. - Dodał, nie komentując tego, co łączyło kolejną madame i jego samego. Takie sprawy mogły pozostać niedopowiedziane.

Kamirin miała szansę wyprzedzić Azela i przejść przez ozdobny portal ku kolejnemu niewielkiemu dziedzińcowi. Stamtąd wgłąb prowadziła kratowana brama, otwarta na oścież o tej porze dnia. Dopiero tam był kolejny salonik, choć o wiele mniejszy, o wiele skromniej umeblowany, wyposażony w mebelki użytkowe bardziej, aniżeli te przydatne w rekreacji każdego rodzaju.

- Po lewej dziewczyny. - Elf sunął za Kamirą jak cień. Wskazał jej korytarzyk. - A po prawej masz schody na piętro, tam my urzędujemy. Chodź. - Poprędził czarodziejkę, by wspięła się po krótkich, ale wąskich i krętych schodkach.

Znajdujący się za przejściem balkonik miał za zadanie robić wrażenie szczególnie z zewnątrz. Na balustradzie zawieszono czerwone ozdobne chorągwie, jasno dające do zrozumienia, czym zajmował się przybytek poprzez wyhaftowane na nich wymyślne pozy. Rozciągał się stąd widok na jedną z bocznych uliczek. Dopiero z balkoniku można było przejść do czterech kolejnych pokoi.

- Pierwszy jest mój i Kherkima. Dalej dwa ma Qlaira i dziewczyny. - Wyjaśnił naprędce. - Cicho bądź, bo pewnie śpią. A ostatni pokój jest Dalii, tam nie wchodzimy bez pozwolenia.

Elf otworzył pierwsze drzwi. Pomieszczenie miało ledwie kilka kroków szerokości, a dwie prycze ustawiono bardzo blisko siebie - Azel i Kherkim mogliby wygodnie trzymać się za ręce podczas snu nad przerwą między łóżkami. Rozgrzebane posłania tylko pogarszały stan miejsca i przez nie wydawało się, że jest jeszcze mniejsze. Jedynymi oknami były dwa wąskie otwory po obu stronach drzwi i ozdobny ażur nad nimi.

- Siadaj. - Zaprosił gestem, sam został przy wejściu. Dwoje stanowiło już tłok. - A z tymi czarnymi elfami... to ty tak wcześniej na poważnie? - Dodał nieśmiało, cicho, jakby bał się, że ktoś może usłyszeć to, o czym mówi. Sprawa wrogów z podziemi była niedorzeczna, ale też groźna, jeśli okaże się prawdą. - W mieście roi się od strażników, ktoś musiałby coś zauważyc. Twierdzisz, że oni potrafią dostosować swój wygląd do naszego? Wtapiają się w tłum? Ty lepiej... - Zawahał się, nie wiedząc, czy jego kolejne słowa są na miejscu. - Ty lepiej trzymaj Cassima przy sobie. Jeśli będą chcieli nas atakować, zaczną od ciebie. Jesteś w końcu magiczką. Madame wścieknie się, jeśli sprowadzimy tutaj wrogów. Burdelu strzeżemy tylko my i... w sumie to nie wiem, co się stało z poprzednią ochroną. Nikt nie chce gadać.
Obrazek

Dzielnica Tarasów

50
POST POSTACI
Kamira
Było ciepło, ale każde z nich było do tego przyzwyczajone w pewnym stopniu. Żyli przecież na tej spalonej ziemi od dawna, lecz nic nie może się równać z tą zdradliwą chłodną bryzą, która gdyby została na dłużej, mogłaby doprowadzić do choroby.

Nie musiał jej mówić, kim była ta, która ich minęła. Doskonale to zrozumiała gdy tylko ją ujrzała. Nawet jeśli ona nie wiedziała kim jest Kamira, to sama Kamira już o Dalii wiedziała to i owo. Nie czuła jakoś potrzeby na dalsze komentarze tego kim tamta była. Nie poznała jeszcze Madame na tyle, by wyciągnąć wnioski, ale te słowa wystarczyły, by odpowiedzieć jej na pytanie, jak najlepiej poznać i jedną i drugą, przynajmniej były pewną sugestią odnośnie tego co można zrobić, by dowiedzieć się więcej.

– Kolejny dziedziniec... — Powiedziała cicho, jakby dziwiąc się ogromowi tego miejsca. Wydawało się jej, że będzie ono znacznie, znacznie mniejsze. Zaskakiwała się, ale nie czuła, że chciała być zaskoczona. Wkroczyła do drugiego, mniejszego saloniku dość swobodnie, choć rozejrzała się po nim uważnie, czy aby nie czeka tutaj na nią jakaś kolejna niespodzianka. Skinęła do Elfa, nie miała zamiaru iść w pierwsze miejsce, które jej wskazał, nie było powodów ani potrzeby. Poszła dalej tam, gdzie mieli iść, czyli do pokoi, w których urzędowali.

Balkonik... Kolejne miejsce mające sugerować o majętności właścicieli, robiący dobre wrażenie. No, madame miała prezencje. Jej "posiadłość' też ją miała. Tylko ilu gości widzi to miejsce w pełnej okazałości? Rozkład pokojów już znała. Dobrze, że ją ostrzegł przed wchodzeniem do pokoju młodszej madame.

Weszła więc do pokoju jego i Kherkhima. Rzeczywiście tutaj już wszelkie wrażenia słabły. Pokój ją zawiódł. Liczyła, że będą mieli odrobinę lepsze warunki. Przez to zaczęła się zastanawiać czy inne są takie same. Siadła sobie tam, gdzie jej wskazał.

– Tak. — Odparła krótko. Co więcej, mogła tłumaczyć w ich kwestii? Co miało zostać powiedziane już padło. Gdyby jej to nie zastanawiało, zignorowałaby to. – Nie koniecznie. Przemykają jak cienie, tam, gdzie nikt nie patrzy. Może nawet teraz szykują sobie tutaj gniazdko w jakimś zabitym deskami domu, by wyjść pod osłoną nocy. Pewnie wpisują się działaniami pod zwykłe napady bandyckie w gorszych dzielnicach — Pokręciła głową i kilka razy cmoknęła. Szukała odpowiedzi na własne pytania – Jeśli my mamy szamanów i innych czarowników, oni też mogą takich mieć. Nie wiem jakie istoty żyją pod ziemią. Wiem tylko, że potrafią działać cicho i przemykać... — Zrobiła krótką przerwę gdy usłyszała o nieznanym losie poprzedniej ochrony. – Nigdy się nie znałam na interesach. Może to po prostu biznes i dlatego nikt nic nie mówi... Albo coś odstawili, albo kto wie... Nie przejmowałabym się tym jeśli chodzi o elfy, jeszcze nie. Za mało wiemy. A pytaliście strażników? — Może nie było to najbardziej bystre źródło informacji, to jednak oni mogli mieć informacje, których zarówno półświatek jak i inni nie mieli. – Co do mnie... Gdyby tak było, już by nie było akademii. Dlatego liczę na ich kontakt — Zmierzyła elfa wzrokiem uważnie, jakby szukała u niego odpowiedzi na kolejne pytania. Kapelusz położyła obok – Coś jeszcze powinnam wiedzieć? Trochę mnie nie było —

Spoiler:
Spoiler:

Dzielnica Tarasów

51
POST BARDA
Kamira dostrzec mogła, że cała posiadłość zbudowana była w jednym stylu. Ściany wykończono w ten sam sposób, ozdobne witraże musiały zostać wykonane przez jedną osobę, nawet kafelki, którymi wyłożono podłogi, były identyczne w całym tym miejscu. Wątpliwym było, by ten przybytek miłości postawiono od podstaw, przodkowie Frezji musieli raczej zaadaptować budynek, który wcześniej miał inne przeznaczenie. W Dzielnicy Tarasów wielkość nie powinna zaskakiwać.

Kiedy czarodziejka siadła na jednym z łóżek, również Azel mógł wsunąć się do środka i siąść naprzeciwko niej. Oparł się o ścianę, przyjmując dziwną, pół leżącą pozę, gdy oparcie było zbyt daleko. Stopy oparł o drugie łóżko, zagradzając tym samym Kamirze wyjście. Azeliel zamrszczył czoło, zmartwiony sprawą czarnych elfów.

- W Karlgardzie zawsze ktoś patrzy. - Powiedział, lecz zabrakło w jego słowach pewności. Skrzyżował ręce na piersi. - Nie przemknęliby bez alarmowania straży. Może... trzeba by było ich poszukać, tam w tych slumsach? Dać straży znać? Jeśli tu są, to ich znajdę. - Zaproponował. W Bastionie to on był ważny, od stanowił prawo i pilnował, by prawa Kharkuna były przestrzegane. W Karlgardzie miał podobne odczucia, choć miasto rządziło się zupełnie innymi prawami.

- Nie rozpytywałem o tą poprzednią ochronę jakoś bardzo. - Przyznał po chwili, zmieniając temat. - Poszli to poszli. Tutaj za bardzo się nie mieszamy, z miejskimi strażnikami, nie wchodzimy sobie w drogę. - Wyjaśnił ogólnie. - Poza tym to niewiele się działo. Siedzieliśmy tutaj, to znaczy... ja z początku leżałem. Ale doszedłem do siebie, z pomocą Frezji, Dalii i Shayny. Nie poznałaś jej jeszcze? Będzie dzisiaj wieczorem śpiewać. Trochę mnie ciary przy niej przechodzą, ale chyba jest w porządku. - Dodał. - No, ale dość gadania.

Elf podniósł się w powrotem do siadu. Choć znajdowali się blisko, postanowił zbliżyć się do Kamiry jeszcze bardziej. Klękając na podłodze, między jej nogami, oparł się ramionami po obu jej stronach.

- Jesteśmy w przybytku miłości. A ty nie mów, że się za mną nie stęskniłaś? - Przywdział na twarz swój parszywy uśmiech. - Do wieczora jeszcze długo, zabawmy się.
Obrazek

Dzielnica Tarasów

52
POST POSTACI
Kamira
Każdy budynek miał swoje przeznaczenie, nawet jeśli kiedyś mógł mieć inne. Nie miało to szczególnie znaczenia dla czarodziejki, zwłaszcza że liczyło się dla niej tu i teraz, czyli to, czym ta budowla była dziś i co reprezentowała w imieniu Frezji. Dla Kamiry nie było istotnym, czym ta budowla była wczoraj czy miesiąc temu, przynajmniej na razie. Historia okolicy i wszystkich tych miejsc mogła jednak nieść za sobą przydatną wiedzę, jeśli te budowle były rzeczywiście adaptowane i przechodziły z rąk do rąk. Kto wie, czym zajmowali się poprzednicy wielu z obecnych właścicielu domostw i przybytków albo co trzymali w piwnicy ani jakie sekrety ukrywali... Mimo to, na dzień dzisiejszy magiczka nie myślała w takich kategoriach.

Magiczka czuła, że sprawa czarnych elfów nie przeszła Azelowi zupełnie koło nosa. Również musiał odczuwać jakieś niepokój z nimi związany, nawet jeśli nie zechciał tego w pierwszej chwili przyznać. – A może straże zbyt się boją? Albo jakoś na nich wpływają? — Zasugerowała dość cicho – Nie wiem, czy powinniśmy zbytnio o tym rozmawiać, to sprawia, że te oczy, które widzą, spoglądają na ciebie bardziej. —

– Może to i lepiej, że nie pytałeś. Łatwiej będzie ustalić, czy ktoś coś wie... Może nawet i sam nas ktoś znajdzie, jak zaczniemy pytać, ale ostrożnie — Słuchała go dalej, lecz nie podzielił się niczym szczególnie istotnym poza informacją o samej Shaynie, kimkolwiek ona miałaby być. – Nie poznałam... Śpiewa? Na noc powinnam też wrócić, rozmówić się z Cassimem, przekazać mu co dalej... Są obok jakieś wolne miejsca, pokoje? Powinien być blisko, nie za daleko od nas... No i ja muszę gdzieś zostać — Rozejrzała się po pokoju, niezbyt uradowana tym barłogiem, jaki sobie urządzili... Choć, czy było czego oczekiwać po takiej małej klitce, jaką im dała właścicielka?

Obserwowała jego ruchy z zaciekawieniem, podszedł bliżej, łypnęła wzrokiem na jego jedną, a potem i drugą rękę – Troszeczkę... Ale pewnie chcesz mi pokazać, jak bardzo się ty stęskniłeś co? Choć wydaje mi się, że nie jakoś bardzo patrząc na Dalię. — Zaśmieje się krótko, natychmiast jednak spoważnieje. – I co? Tutaj? A jak ktoś wejdzie? Nie przeszkadza ci to? — Uniesie delikatnie brwi w górę, lekko poprawi włosy. – Przyda mi się coś do spania i na przebranie, jeśli mam tutaj zostać... I jakieś inne rzeczy. — Delikatnie się cofnie i oprze rękami za plecami.

Spoiler:
Spoiler:

Dzielnica Tarasów

53
POST BARDA
Azeliel uśmiechał się. Zastanawiał się chwilę, lecz choć jego twarz wprost nie wyrażała zmartwienia, Kamira znała go już na tyle, by wiedzieć, że za pojedynczą zmarszczką na jego czole kryła się cała lawina zmartwień, przykryta maską pewności siebie.

- Straże, bać się? To co to by były za straże? - Poddał wątpliwości Azel. - Na początku, kiedy staraliśmy się znaleźć dla siebie miejsce... - Zawahał się, jakby wspomnienia nie były zbyt przyjazne.- Wierz mi, ze niełatwo ich zastraszyć. - Skończył niezręcznie. - Nawet Kherkim nie potrafił, chociaż, z drugiej strony...

Ich półorczy kumpel, chociaż miał w żyłach krew zielonych, był łagodną duszą. Z pewnością niełatwo było mu zmusić się do tego, by chociaż pogroził strażnikom kłami. Z chorym elfem, półorkiem-niedojdą i grupą dziewcząt nie byli na pozycji, by kogokolwiek zastraszać.

- Prędzej się z nimi układają. Ale masz rację, możemy tylko gdybać. - Bruknął elf, poprawiając się w miejscu. - Na razie o wszystkim możemy gdybać. To problem nowych miejsc, nigdy nie wiesz, o co chodzi. Potrzeba lat, żeby wgryźć się w sytuację... - Mruczał. Jasnym było, że nie podobało mu się nowe życie pod jarzmem Frezji. Choć przekonywał, że jest wygodnie, brakowało mu autorytetu, który posiadał w Bastionie. - Ta Shayna i jej ciotka też są jakieś dziwne. Wszyscy tu są dziwni. - Skomentował ponuro. - A ja nie wiem, dlaczego! Ech, postraszyłby ich Cassimem i wyśpiewaliby wszystko. Sprowadź go tutaj, znajdzie się dla was jakieś miejsce.

Azeliel nie przestawał w swoich awansach. Uwięził Kamirę między swoimi ramionami, nachylał się coraz bardziej, niemal dotykając brodą ud czarodziejki. Spojrzał na nią z dołu, z tej pozycji.

- Kherkim ma wartę, kto miałby tu wejść? Frezja będzie cię szukać? - Zapytał i chyba zaraz zdał sobie sprawę z tego, że być może Kamira miała rację. Że zabawa w pokoju, do którego każdy mógł wpaść z nienanacka, nie jest zbyt mądra. Chuć należało powstrzymać. - Dalia to tylko przyjazna dusza. - Mruknął, opadajac zupełnie na uda Kamirin. - Ogarnij smoka, ja obudzę dziewczyny i coś ci zorganizujemy. W porządku? - Zaproponował, łącząc dłonie za plecami czarodziejki. - Albo pieprznijmy to wszystko i wracajmy do Bastionu. Wygryziemy Burghera i sami będziemy rządzić. Gobliny są dużo łatwiejsze do współżycia. - Marudził, wtulając się w łono dziewczyny. - Za długo cię nie było... - Dodał cicho.

W tym samym momencie drzwi stanęły otworem. W przejściu stała wciąż śliczna, ale wyraźnie niezadowolona Qlaira.

- A więc postanowiłaś wrócić!! Rychło w czas! Azel, zbieraj się, madame cię woła. Kamira, ty lepiej przygotuj się do służby, masz nocną wartę!

- Masz ci Sulonie elfa... - Burknął elf. - Szybko trafiłaś na grafik. Nie ma czasu do stracenia.
Obrazek

Dzielnica Tarasów

54
POST POSTACI
Kamira
Azel zbyt bardzo wierzył w strażników. Może i mieli dużo po swojej stronie jeśli chodzi o przewagi... Tak, tak jak i Azel, potrafili kryć swoje zmartwienia a ten, kto szukał — najpewniej byłby w stanie je wszystkie odkryć. W końcu to oni muszą się mierzyć ze złodziejami, zbuntowanymi magami i wszystkim innym co nie do końca zwyczajne. Kamira nie miała w tej kwestii doświadczenia, ale wydawało się jej całkiem sensowne to, że pierwszymi na miejscu, nie ważne, do jakiej sprawy byli właśnie ci zwyczajni strażnicy a tutaj? Tutaj w Karlgardzie nie było jak w Bastionie. Nie każdej zbrodni był winny głupawy goblin czy ork bez piątej klepki, któremu można było po prostu ściąć łeb i zapomnieć.

Jego wspomnienia o strażnikach przypominały jej o jej własnych doświadczeniach. To, że oni nie dawali sobie rady z nimi? Było to dla niej zaskoczenie, choć... Zapewne perspektywa odsiadki wystarczyła, by ich nastraszyć. Przewróciła oczami, ale Azel miał racje co do Karlgardu. Ona odkrywała go tak jak oni, na nowo. Musieli poznawać każdy jego zakamarek jak nieodkryta skrytka pod łóżkiem. Brak autorytetu i jego wątpliwości, które wręcz się z niego wylewały, dużo o nim mówiły. Zwłaszcza o tym jak bardzo lubił rządzić. Brak tej władzy dobrze mu zrobił.

– Dziwni? Co masz na myśli? Shayna i jej ciotka, powiedz mi więcej — Zaatakowaała go tematem tej dwójki. Azel wiele istot mógł postrzegać jako dziwnych... Ale jakimś trafem nie postrzegał za dziwoląga smoka w ludzkiej postaci gdy go spotkał po raz pierwszy, a to już świadczyło o fatalnym wyczuciu charakteru z jego strony, Kamira zresztą nie była lepsza, też nie potrafiła odróżnić rzeźnika od zwykłego człowieka.

– Zobaczymy, dama tego domu niezbyt chciała go tutaj widzieć tak jak i reszta... Nie dziwię się Azel... Dzisiaj zostaniemy tam. Jutro wrócimy, chyba że chcesz mu znaleźć miejsce na dziś — Pokręciła głową, zerkając w kierunku "drzwi". Wiedziała, że musi się jeszcze smokiem zająć nim zapadnie zupełny zmrok.

Zaśmiała się cicho gdy zobaczyła, że jemu chyba naprawdę zależy na tej zabawie. – Może... — Dodała cicho odpowiadając na to kto mógłby jej szukać. Gdy złączył ręce za jej plecami, kiwnęła głową, lekko opierając na nim swoją własną głowę – Nie ma co wracać na rozkopane piaski. — Dodała ciszej, bo czuła, że powrót do koszmaru Bastionu... Nie sprawi, że uciekną przed czarnymi elfami albo czymkolwiek innym, chyba że przed ruiną, jaką bastion się stał.

– Ciebie też dobrze widzieć. — Pomachała jej delikatnie – Tak się składa, że muszę się kimś zająć — Oczywiście mówiła o Cassimie – I dopiero będę mogła się brać za cokolwiek... I co ja niby miałabym robić na nocnej warcie? — Podrapała się po głowie niezadowolona, przez głowę przechodziło jej sporo myśli, choćby i ta o tym grafiku... Jak to możliwe, że tak szybko? – Muszę się zbierać w takim razie po naszego psotnika... — Powiedziała do Azela – Przyjdę z nim i powiesz mi co i jak... A co do nas... Co powiesz na jutro Azel? — Sięgnie po to co zostawiła na boku łóżka i jak tylko elf ją puści to się podniesie. Zostanie jej udać się po Cassima... W końcu nie mogła go zostawić, a obiecała, że wróci po niego jeszcze dziś.

Spoiler:
Spoiler:

Dzielnica Tarasów

55
POST BARDA


Azeliel nie miał więcej do powiedzenia w temacie elfów, gdy nie był już sam z Kamirą. Qlaira mogła mieć różne zdanie na jego temat, gdyby okazał słabość, dlatego musiał zacisnąć zęby i poczekać, aż będą mogli otwarcie wyrazić poglądy na temat nadchodzącej inwazji mrocznych i tego, jak oni sami poradzili sobie z miejscowymi stróżami prawa.

- Mówiłem Kamirze o Shaynie i jej ciotce. - Podzielił się elf, zerkając na Qlairę. Jasnym było, że odwracał uwagę od poprzednich tematów.

- Ph! - Reakcja blondyny była natychmiastowa. Kobieta prychnęła i przewróciła oczyma. - Widzisz je co parę dni, a mimo to ciągle o nich myślisz? Faceci, jedno wam w głowie. - Szydziła, bo choć jej słowa mogły być uznane za niewinne przekomarzanki, to jednak ociekały jadem tak paskudnym, że bez problemu mógłby wyżreć dziurę. - Ile razy próbowałeś zaciągnąć Shaynę do łóżka, co? Ile razy ci się udało?

- Zamknij się! Nie próbowałem! Nie o tym mówię!
- Warknął Azel przez zęby. Qlaira miała wyjątkowy talent do psucia nastroju wszystkim, z którymi się zadawała. Również blady elf szybko stracił spokój i chętkę na jakiekolwiek miłostki z Kamirą. Podniósł się z miejsca, siadając z powrotem na swojej leżance, a jednocześnie wyrywając się z niepełnego przytulenia z czarodziejką.

- Nie zmienia to faktu, że tak właśnie jest. - Qlaira dorzucała drwa do ognia. - A ty, Kamira, nie obchodzi mnie, co musisz. Jeśli chcesz tu zostać, to dzisiaj w nocy masz wartę. - Skończyła Qlaira i nawet nie czekała na odpowiedź. Tak, jak wcześniej zasłaniała przejście, tak ruszyła z miejsca, nie czekając w ogóle na odpowiedź. Lekkie kroki zabójczyni rozbrzmiały na deskach podestu, a następnie dalej, na trzeszczących schodach.

- Przyjemna jak bydlęca mucha. - Skomentował cicho Azeliel, naburmuszając się wyraźnie. - Jeśli naprawdę miałabyś dzisiaj stróżować, to będziemy razem stać. Ja się jeszcze chyba zdrzemnę... Rano pomyślimy, co dalej.

I choć w dobrym guście byłoby zaproponować Kamirze towarzystwo w drodze po smoka, Azeliel nie podsunął niczego takiego. Zamiast tego, położył się, nie zatrzymując czarodziejki ani chwili dłużej.

Do karczmy przy Bramie Akademii
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Karlgard”