POST BARDA
Gdyby Wierzba mógł dostrzec twarz Auriel, ujrzałby jej lekki uśmiech i przymknięte oczy. Komfort jaki odczuwała pół-elfka, pomimo leżenia na starym dywanie, z pewnością wychodził poza ostatnio doświadczaną skalę. Sam Wierzba też nie mógł narzekać - nie była to zimna kamienna podłoga w podziemiach, ani prowizoryczny obóz, czy nawet zimna stodoła przy drodze, w której spotkali Damiena. Jak potoczyłaby się ta historia, gdyby nie umiejętności medycznie Wierzby? Albo gdyby po prostu posłuchał Auriel i po prostu go tak zostawił? Z pewnością nie miałby problemów z opuszczeniem murów miasta, ani tym bardziej nie byłby wplątany w tę całą wariacką historię, rodem z przesadzonych opowieści gosposi domowych.
Cokolwiek jednak Wierzba planował względem Auriel, musiało zostawić to na inny dzień. Chyba, że po prostu zbudził śpiącą dziewczynę, która zasnęła na jego piersi. Nie mógł jej winić - wydarzenia dnia dzisiejszego były dość intensywne, a cała ucieczka przed kompromitacją kryjówki, też nie należała do najlżejszych. Pól-elfka oddychała miarowo. Jej piersi, przyjemnie wtulały się w bok chłopaka, a głowa ciążyła nieznanym wcześniej ciężarem. Nie był to wygodny sposób spędzenia nocy, ale z pewnością zapełniał pewną potrzebę...
***
Poranek był dość gwałtowny. Przez wąskie okna wpadały pierwsze promienie słońca, budząc powoli każdego obecnego w pokoju. Auriel przespała całą noc na prowizorycznej poduszce, jaką zrobiła sobie z piersi chłopaka. Przeciągnęła się zręcznie, niczym kotka, uśmiechając się przy tym, przyciągając oko każdego faceta w pomieszczeniu. Dobrze wiedziała co robi. Lubiła być w centrum uwagi. Tylko Damien wydawał się nieporuszony tym przedstawieniem. Zresztą, nie było czasu na ceregiele. Plan działania ustalony, więc bez żadnej większej odprawy, każdy dostał przydział suszonego mięsa i kubek z wodą.
- Liczę na was... - zdołał tylko powiedzieć, gdy Katt, wraz z Jaxem ruszyli w swoją stronę. Chwilę potem, pomieszczenie też opuścili pozostali, pozostawiając Wierzbę i Auriel samych.
Dziewczyna przeszła się po pokoju, z rękoma splecionymi za plecami, co dość mocno uwydatniało jej kobiecie kształty. Apetyczny dekolt też robił swoje.
- Czyli... Idziemy do Idiego? - zapytała, obracając się w kierunku chłopaka i lekko się nachylając. Nie do końca było to zrozumiałe zagranie. Bo niby co chciała osiągnąć? - Gdzie to jest? - zapytała niewinnie, próbując chyba zawstydzić swojego towarzysza.