POST BARDA
Elaine nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo irytująca jest dla swojego niespodziewanego gościa. Nieświadoma powagi sytuacji, rozbawiona i bezrefleksyjna, przednio bawiła się dyskusją, jaka niekoniecznie bawiła rozmówcę. Na szczęście szybko się zmyła, najpierw oferując pomoc Tamnie, a potem ruszając na poszukiwania suchego ubrania na zmianę dla Saliha.
Gdy Qadir uniósł wzrok na właściciela stadniny, jego oczom ukazała się strapiona twarz mężczyzny. W przeciwieństwie do siostry musiał zdawać sobie sprawę z tego, jak wielkie były wydarzenia, u progu których stali. Jego spojrzenie pociemniało, gdy do zmartwienia nadciągającą inwazją dołączył niepokój o ojca Tamny. Nie mógł wiedzieć, że mimo innych ustaleń z elfim magiem, Karlgardczyk zamierzał opuścić stadninę wcześniej, bo skąd miałby mieć informacje o tym, jakie plany poczyniono na Akademii? Nie mógł też wiedzieć, że założenie Qadira, iż Il'Dorai został pojmany, było grubo przedwczesne, martwił się więc o osobę bliską dla swojej znajomej, przyjaciółki, czy kimkolwiek elfka dla niego była.
-
Wiem, jak niebagatelna jest droga do Fenistei. Byliśmy tam razem - mruknął w odpowiedzi. -
Teraz też pojadę z wami. Tamna nie potrafi obchodzić się z końmi. Zakładam, może niesłusznie, że pan też nie.
To była pewna rewelacja - elfka nie chwaliła się, kto wybrał się z nią na wschód kontynentu i towarzyszył jej w tym niebagatelnym odkryciu. Mówiła "my", ale Salih nie wiedział, kogo konkretnie miała na myśli. Teraz dostał tę informację. Franko wiedział zarówno o rozmowie z rektorem, ale także o tym, co czyhało w Fenistei i co miało wylać się z otwierającej się tam bramy. Być może uczestniczył w przesłuchaniu dwóch mrocznych elfów, o których na samym początku wspominała Tamna. Po zachowaniu Elaine mag mógł się domyślić, że siostra mężczyzny nie miała na ten temat absolutnie żadnego pojęcia. Czy był z nimi ktoś jeszcze, czy podróżowali we dwoje? Jeśli chciał się tego dowiedzieć, musiał spytać.
-
Elaine zajmie się stadniną. Ufam w jej decyzje... nawet jeśli może na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie osoby, w której decyzje ufać się nie powinno - uśmiechnął się krzywo pod nosem. Musiał nie przepadać szczególnie za tymi zachowaniami kobiety, których Qadir miał okazję doświadczyć zaledwie chwilę temu. -
Poradzi sobie.
Westchnął ciężko i podniósł się z krzesła.
-
Nie będę przeszkadzać - powiedział, w przeciwieństwie do swojej siostry zwracając uwagę na fakt, że coś magowi przerwał. -
Skoro musimy wyruszać tak szybko, niewiele mam czasu.
Skinął uprzejmie głową i zostawił Karlgardczyka samego.
Czas mijał w sobie tylko wiadomym tempie. Pogrążony w medytacji Salih przez długi czas słyszał jedynie trzaskanie ognia i kroki piętro wyżej, zanim dotarł do niego głos Tamny, dobiegający tuż zza jego pleców.
-
Zaraz wyruszamy. Ubierz się.
Podeszła do niego prawie bezgłośnie i podała mu naręcze ubrań - luźna, biała koszula, na pierwszy rzut oka nieco przykrótkie spodnie i szary podróżny płaszcz, rzucający się w oczy dużo mniej, niż ozdobna szata, jaką Qadir nosił z reguły. Sama elfka prawdopodobnie była odziana w to, w czym zazwyczaj widywał ją Voron. Próżno było doszukiwać się na niej jakiejkolwiek biżuterii, jakiegokolwiek przepychu i elegancji. Białe włosy związane miała w wysoki kucyk, a zamiast sukni ubrana była w ciemnobrązową, sznurowaną tunikę, czarne spodnie i wysokie, skórzane buty - strój idealny do jazdy konnej. Spod długich rękawów mignęły metalowe obręcze antymagiczne, z którymi póki co nie byli w stanie zrobić nic, ale przynajmniej nie łączył ich już łańcuch. Przez ramię przewieszony miała płaszcz, nieco jaśniejszy od tego, który wręczyła wcześniej Karlgardczykowi. W porównaniu do rozradowanej i sympatycznej Elaine, elfka wydawała się wyjątkowo chłodna. Nie zaczepiała, nie zagadywała, nie żartowała... z drugiej strony mogła po prostu nie mieć na to nastroju.
-
Franko przekazuje instrukcje siostrze i się pakuje. Weźmiemy jeszcze jakieś zapasy na drogę i jedziemy. Potrafisz jeździć konno?