Budynek Gwardii Miejskiej

46
POST POSTACI
Tanga
Im więcej dowodów swojej siły oraz zahartowania pokazywał po sobie Hadd, tym większa była ekscytacja Tangi. Pomijając brak zębów, mięśnie oraz niedźwiedzi wzrost, nie nosił na sobie żadnych wyraźnych śladów po poprzednich bójkach. Jak silny musiał być, skoro ze wszystkiego zdawał się wyjść bez szwanku?
Stając pewnie na lekko ugiętych nogach, sam naprężył się i napiął, nie zważając na ewentualny dyskomfort, jaki mógł pozostać po poprzedniej potyczce. Był często słaby w doborze odpowiednich słów, a jeszcze słabszy w ich interpretowaniu, ale język gestów oraz pokazy siły pojmował bez potrzeby tłumaczenia. Więcej! Dobrze wiedział, jak na nie odpowiadać!
- Na pewno będę! - zadeklarował się głośno i wyraźnie.
Instynkt kopnął go niemal od razu, gdy Hadd wystartował w jego kierunku. Nie odrywając od niego wzroku, Tanga cofnął jedną nogę tylko po to, by zaraz później samemu wystartować do przodu. Zupełnie niczym baran wychodzący drugiemu baranowi naprzeciw! Nie planował stawiać przy tym pierwszym ataku na obronę. Jeśli tamten planował powalić go jednym ciosem, chciał wyjść do niego z dokładnie takimi samymi intencjami. Szykując prawą pięść do ciosu pod żebra lub twarz, w zależności od tego, co w momencie kontaktu będzie najbardziej odsłonięte, pognał na spotkanie.
Foighidneach

Budynek Gwardii Miejskiej

47
POST BARDA
- Ach rozumiem, miły panie. - Odezwał się, przyglądając się uważnie. Staruszek zdecydowanie wiedział, co to znaczy, kiedy nogi odmawiają posłuszeństwa. Oczywiście dla niego Lindirion wyglądał na całkiem żwawego i gibkiego. W końcu kto jest w stanie poznać, ile elf ma po wyglądzie? Musi być naprawdę pomarszczony i zasuszony, by móc powiedzieć, że nie wygląda jak gorący piętnastolatek!
- Proszę za mną, drogi panie. Nie jest, to może coś, co będzie odpowiednie, ale powinno ulżyć. - I poprowadził go przez publiczność, gdzie znajdowały się parę prowizorycznych siedzeń, zrobionych z drewna i kamienia. Nic szczególnego, twarde i zimne, ale można bezpiecznie posadzić cztery litery i odsapnąć. Nie miały one oparcia co prawda, ale chyba nie było tak potrzebne.
- Tylko takie udało się kilku silnym młodzikom zorganizować. Nic lepszego nie mamy, panie. - Przepraszał go za tak niskie standardy, ale co mógłby zrobić? Nawet w tym stanie wyglądał na jakiegoś dostojnika, a on był raczej kimś nisko urodzonym. Elf nie musiał wiedzieć, że ten rodzaj poddaństwa był wynikiem wielu kar.

Tanga wyszedł naprzeciw swojego przeciwnika i postanowili się wymienić uderzeniami. Każdy z nich wykonał to samo uderzenie. Sierpowy prosto w twarzy. I tak właściwie skończyło się to uderzenie. Obydwoje stali w tej samej pozycji, mając odchylone głowy do tyłu z pięścią przeciwnika na twarzy. Mógłby powstać z tego całkiem niezły obrazek. Tanga odczuł bardzo mocny ból w szczęce, jakby zderzył się z kamieniem wielkości ludzkiej pięści. Czuł, że coś mu gruchnęło, pękło lub naderwało się mocno. Trzymał się na nogach, ale mógł poczuć, dlaczego wychodził z każdej walki zwycięsko. Taki cios mógłby powalić niedźwiedzia!
- Całkiem nieźle szczeniaku. Trzymasz się. - Powiedział Hadd do tangi, bo ten jeszcze trzymał się na nogach. Uderzenie młodzieńca także było odczuwalne dla niego i musiał przyznać, że zaczynał odczuwać radość z walki, a nie jednostronnego mordobicia, po którym zostawało jedynie picie.
Licznik pechowych ofiar:
8

Budynek Gwardii Miejskiej

48
POST POSTACI
Lin
Po Lindirionie wieku widać nie było - pod tym względem był typowym elfem. Ani młody, ani stary, mógł miec zarówno trzydzieści lat, jak i dwieście trzydzieści. Jedynie przez parę brakujących kilogramów mógł wydać się nieco starszy, bo zapadnięte policzki robiły swoje.

- Dziękuję, przyjacielu. - Odezwał się do staruszka, bez wahania za nim podążając. Nie spodziewał się podstępu, bo czemu ktoś chciałby atakować zmęczonego elfa? Bardziej przejmował się bolącymi biodrami! - To będzie wystarczające. Niech Sulon ci sprzyja. - Podziękował swojemu przewodnikowi, rozsiadając się na kamiennym stołku. Taki wystarczył, chociaż zimno przesiąkało przez szatę.

Teraz musiał tylko czekać, aż Tanga skończy walkę.
Obrazek

Budynek Gwardii Miejskiej

49
POST POSTACI
Tanga
W głowie Tangi zawirowało, a oczy lekko załzawiły sprawką fizjologicznego odruchu, czemu też od razu starał się zaradzić wielokrotnymi, szybkimi mrugnięciami. Oceniając poziom bólu, tym razem był pewny, że coś naprawdę porządnie sobie uszkodził. Nie nadwyrężył, nie naciągnął, ale rzeczywiście uszkodził. Był to zarówno znak niepokojący, jak i przyprawiający o skok adrenaliny, którego niezależnie od kondycji ciała nie potrafił nie kochać.
Obnażając zęby w miarę możliwości w mniej lub bardziej krwawym (w zależności od tego, co działo się w ustach po ciosie), lecz wciąż dumnym uśmiechu, cofnął pięść i wycofał się parę kroków. Co też zrobił tak naprawdę tylko po to, żeby tym razem podnieść nieco gardę, zanim raz kolejny doskoczył do przeciwnika. Jeśli dobrze oceniał Hadda i jeśli ich upodobania były na tyle podobne, na ile mu się obecnie wydawało, walka miała pełne prawo przebiec od tego punktu szybko i możliwie jak najbrutalniej! Płynna wymiana - cios za ciosem! To było właśnie to, czego potrzebował. Nawet jeśli był dużo bardziej poturbowany niż drugi zawodnik, zamierzał bić, dopóki nie padnie! Zasady areny? Prawdopodobnie dla nich obu mogły pójść w niepamięć. Tanga w każdym razie ani myślał się hamować. Celował tam, gdzie akurat dopatrzył się najlepszej okazji - twarz, bok, brzuch. Czy to pięść, czy to łokieć, czy kolano, każda opcja była dobra, dopóki dopadła celu. Bronił się mniej i atakował więcej, mając pełną świadomość, że jeśli zostanie zmuszony do defensywy, padnie dużo, dużo szybciej.
Foighidneach

Budynek Gwardii Miejskiej

50
POST BARDA
Tanga w jednym się nie mylił. To była bardzo krwawa walka. Nie wiadomo, czy nie najkrwawszą w jego dotychczasowym życiu. Hadd walczył do upadłego, ciesząc się z przeciwnika, który dawał nawet radę. Dla taki był to jak pojedynek z górą. Mógł uderzać tak mocno, ile chciał, a i tak nie wyglądało, by przeciwnik miał się poddać, choć to tanga częściej lądował na glebie, niż przeciwnik. Sędziowie próbowali przerwać walkę, ale nikt na nich nie zwracał uwagi. Tłum miał uciechę, szlachta była zadowolona. Straż jedynie nieco niezadowolona, ale to się wytnie. Nie mieli nic do gadania.
Ta walka tak długo nie trwała. Hadd pomimo swej wręcz niszczycielskiej siły, bardzo szybko się męczył. I po nieco dłuższej walce to właśnie tanga zyskiwał przewagę. Co nie znaczyło, że tak łatwo się podda. W końcu jednak to pierwszy padł Hadd. Kilka uderzeń serca stał tanga, nim sam przewrócił się na ziemie. Obydwoje byli zmasakrowani okrutnie. Twarz Tangi była cała zakrwawiona, odczuwał niesamowity ból. Stracił kilka zębów, nos połamany w wielu miejscach, a to nie koniec. Uszkodzona żuchwa, popękane kości policzkowe, rozwalone łuki brwiowe. Do tego połamana lewa ręka, gdyż Hadd skutecznie go wziął klincz i chciał utrudnić mu walkę. Kość wystawała mi z tej kończyny. Z jedno lub kilka żeber także nie były w najlepszej kondycji. Kręgosłup także oberwał, a prawa noga zdecydowanie za dużo razy otrzymała kopnięć. Odczuwalny był w niej każdy staw, a paskudne sińce także zaczęły się pojawiać. Hadd wyglądał nieco lepiej, ale także spędzi jakiś czas w lecznicy, bo tanga dał mu olbrzymi wycisk.

Sędzia zaraz po tym, jak się walka skończyła, wszedł na ring, a zaraz za nim medycy. Zamierzali ich zabrać do lecznicy, bo jednak ich stan wymagał bardzo pilnej interwencji.

- Ostatnią walkę wygrywa Tangą z klanu Dwachkarr. Gratuluje wygranemu. Nagroda zostanie mu przekazana później.-

Tłum zaczął krzyczeć z radości, ale to Lin zdawał sobie sprawę, ile czasu będzie potrzebował jego przyjaciel, by wyjść z tego stanu. Spędzą w Oros nieco więcej, niż by chcieli, jednak czy mieli wybór? Podróż z rannym towarzyszem nie była najlepszym pomysłem, a miejsce, gdzie się wybierali, wymagało posiadanie dobrego zdrowia. Inaczej nawet najmniejsza ana, źle opatrzona mogła skończyć się paskudną infekcją.
Spoiler:
Licznik pechowych ofiar:
8
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oros”