POST POSTACI
Krinndar
Kiri wewnętrznie skrzywił się na nazwanie go Krinisiem, ale jego uśmiech nie zachwiał się nawet o milimetr. Zmrużone oczy zamknęły się na moment, gdy wracał do siebie po niezręczności, jaką sprawiało mu słyszenie takiego zdrobienia. Krinndar
- Jesteś zbyt bezwględna! - Zaprotestował, gdy ta postanowiła skrytykować Sebelliana. Hrabia miał być cały czas zadowolony! Nie było miejsca na krytykę! - Choć muszę się zgodzić, Kriniś to niefortunne zdrobnienie... - Dodał, bo mimo wszystko nie chciał słyszeć go nigdy więcej.
Spojrzenie rzucone przez Sebelliana kazało mu zamknąć usta w temacie Leosia. Teraz był gwiazdą wieczoru, urozmaiceniem spotkań, które hrabia dzielił ze swoim haremem, jednak mógł to łatwo stracić, jeśli kłapałby jadaczką zbyt chętnie. Nie uśmiechało mu się wracać do klatki. Orczy mag obiecywał przecież cierpienie w zamian za płacz - a do tego ostatniego Krinndar był wręcz zbyt dobrze usposobiony. W rezultacie mógł tylko opuścić wzrok, dając Sebellianowi znak, że jest mu wstyd za poruszenie tematu. I nie będzie do niego wracać!
- Och, jestem pewien, że wiele wyniosę z pobytu w gościnie u hrabiego! - Zgodził się, przysuwając się bliżej pana domu, nawet jeśli tym samym uciekał spod dłoni Saby. Przecież Sebellian nie oddałby go do klatki, prawda? Prawda?! Przecież był już grzeczny i nie zdradzał, że ten parszywy Leo odurzał i porywał niewinnych elfów!!! - Wiele pomysłów, wiele... inspiracji~?
Odetchnął głębiej, chcąc porzucić nagłe uczucie stresu, które narosło w jego trzewiach. Skupił się na własnej dłoni, która znów zaczęła błądzić po udzie Sebelliana, kreśląc znaki na materiale jego spodni. Zawahał się tylko na moment, gdy dłoń hrabiego znalazła się na jego podbródku.
A więc zaczynało się! Ach, Krinn! Czekam na twe dary! Błogosław nam wszystkim!
- Patrz i podziwiaj, mój panie. - Mruknął przeciągle. Spodziewał się, że to Sebellian trafi w jego ręce. To nie byłby pierwszy raz, gdyby miał zabawiać się z przedstawicielem tej samej płci, ale kobiety niewątpliwie dawały mu większe pole do popisu. Wciąż nie wiedział, na ile może sobie pozwolić względem Sebelliana, dlatego pozostało mu odsunąć się bez chociażby pocałunku, za to z zaczepnym uśmiechem i chwilowym zaciśnięciem palców na udzie hrabiego. Kiedy jego oczy zwróciły się w kierunku najbliżej siedzącej go Saby, wiedział już, co ma robić. Lata praktyki pod sztandarem Krinn dały mu doświadczenie, a bogini natchnęła go ku temu, by nieść jej dary wszystkim, którzy zechcą je przyjąć... Jedna kobieta czy osiem - on był jeden, ale miał w sercu zapał, który musiał pozwolić mu na zaspokojenie każdej z nich. Nie było innej możliwości. To będzie pracowita noc...