POST BARDA
"Nie zostawię Cię" - gdy tylko wybrzmiały te słowa, coś w dziewczynie jakby pękło. Oczywiście nie w negatywnym znaczeniu. Jej aura jakby się uspokoiła, sprawiając że ich wspólne posiedzenie przed wejściem do tajnej kryjówki bandy, było naprawdę przyjemnym, a może nawet i romantycznym, doświadczeniem. - Może być i Karlgard - zaniosła się na propozycję pół-elfa, swoim melodyjnym śmiechem. Patrzyła się na niego wielkimi, błyszczącymi oczami, tworząc w ten sposób, naprawdę intymny moment. Do tego obietnica złożona przez chłopaka, była... Była dla niej naprawdę czymś niesamowitym. Nikt, nigdy nic jej nie obiecywał. Nie licząc oczywiście nietrzeźwych idiotów w pobliskiej karczmie, gdy udawało jej się wymknąć spod oka Ogara.
Nigdy do tej pory nie spędzała tak czasu. Nigdy nikomu nie pozwoliła się do siebie aż tak zbliżyć. Wierzba pewnie jednak nie mógł być tego świadomy. Być może jednak się domyślał, wnioskując z charakteru i zachowania, jakie mu do tej pory zaprezentowała.
Pozwoliła się objąć, nie protestując. Uśmiechnęła się tylko lekko i bardziej wtuliła w chłopaka, chłonąc jego ciepło i uspokajając emocje. Było w tym coś oczyszczającego - dla odmiany, nie musiała się z niczym kryć. Miała wrażenie, że nikt jej nie oceniał.
Po chwili się jednak odsunęła, kontynuując rozmowę.
- Prawie się przyznał? - zapytała, lekko przekrzywiając głowę, jakby próbując zrozumieć co chłopak próbuje powiedzieć. - Jak można prawie się przyznać? - dopytywała. - Jeśli nie powiedział nic wprost, może sam nic nie wie? Może sam nie może się z tym pogodzić, bo nie zdawał sobie do tej pory sprawy, że w ogóle może mieć syna - próbowała wytłumaczyć Wierzbie teoretyczny punkt widzenia Damiena, tylko po to, by trochę go rozchmurzyć. Kto wie jaka była prawda...
- Zabijemy więc razem. Ale prędzej Hoffa, bo to on próbuje przejąć demoniczne moce, by zapanować nad Skalgrodem - wyjaśniła, niedopowiedziane przez Wierzbę. - I z tego co wiem, to Hoff jest człowiekiem. Byłym współpracownikiem Damiena, który się wyłamał. Nie podobało mu się to, jak Damien zarządza i jak bardzo pomocny jest dla miejscowej ludności... - tłumaczyła dalej, z sobie tylko znanego powodu.
- Nic więc nie mówiłam. O spotkaniu w lesie też nie. Chyba, że masz coś konkretnego na myśli? - Przymrużyła oczy, próbując dostrzec wyraz twarzy chłopaka. Przyjemny półmrok wcale nie pomagał. Jak na zawołanie jednak, ktoś nieopodal zapalił jedną z pochodni, rzucając resztkowiny światłocienia wprost w otwór prowadzący na dach. W tamtym momencie Wierzba mógł dostrzec lekko mokry policzek Auriel, po którym z pewnością spływała wcześniej łza. Jej oczy lekko tylko się szkliły i patrzyły się na chłopaka w bardzo interesujący sposób. Jakby lekko ciekawie, łapczywie, z pewną dozą fantazji. Dawno nie wyglądała tak ślicznie.
- Karl? - uśmiechnęła się, co dodało jej naprawdę dużo uroku. Wiedziała chyba co się święci. Lubiła takie gierki i tematy. Lubiła być w centrum uwagi i czuć, że ktoś jest o nią zazdrosny. - A jaką odpowiedź chciałbyś usłyszeć? - drażniła się z nim.