POST BARDA
Elfi czarodziej miał w całej swojej wyniosłości jedną zaletę - w przeciwieństwie do owej Tamny, potrafił przyjąć krytykę. Choć czy ona faktycznie do niego docierała, czy tylko wlatywała jednym spiczastym uchem, a wylatywała drugim...? Tego Salih się nie dowiedział i prawdopodobnie nie miał się dowiedzieć. Nawet gdy Qadir się z nim nie zgadzał, Voron czerpał wyraźną przyjemność z pogawędek z nim i z prowadzenia dyskusji polegającej na wymianie argumentów, tak samo jak w tej chwili czerpał także przyjemność z popijania wina. Wyciągnął kielich w stronę przechylanej przez drugiego maga butelki, uśmiechając się lekko. Gdy unosił kąciki ust, nie wyglądał, jakby miał za sobą już tyle lat życia, ile miał w rzeczywistości. - Właśnie, właśnie, gdybać - powtórzył i napił się znów. - Ja po prostu nie ufam osobom, które na siłę starają się coś ukryć. A Tamna coś ukrywa i doskonale wiem, że to nie skończy się dobrze. Czy dla niej, czy dla naszego kolegium, czy dla całej Akademii... Może dramatyzuję w tym momencie, ale chyba lepiej w tę stronę, czyż nie?
Ponownie zastukał palcami w okładkę książki. Jego dłuższe paznokcie wydobyły z niej pusty dźwięk.
- Mmm. Masz rację. Może niepotrzebnie skazuję Fenisteę na wieczną już martwotę. Ale nigdy nie byłem optymistą. Pesymistą też nie. Staram się realistycznie patrzeć na potencjalne wydarzenia i odrodzenie półwyspu leśnych nie leży wśród tych najbardziej prawdopodobnych, nie sądzisz? Tak czy inaczej, nie zrozum mnie źle. Nie skazuję z założenia badań Tamny na porażkę. Nie potępiam jej za to, że postanowiła prowadzić je akurat tam. Zwyczajnie tego nie pojmuję, a ona nie chce pomóc mi zrozumieć. Ani mi, ani innym takim, jak ja. Czy z Ignazem ma jakiś układ? Zapewne tak. Tego jednak się nie dowiem, jak sądzę.
Prychnął z oburzeniem i przewrócił oczami, gdy Qadir wytknął mu zazdrość. Obrócił kieliszek w dłoni, rzucając ciemnoskóremu zirytowane spojrzenie i przez moment wyglądał, jakby chciał zaprotestować i w kilku trafnych argumentach udowodnić, że wcale zazdrosny nie jest, ale ostatecznie cmoknął w rezygnacji i zignorował te słowa, jakby nigdy nie padły. Możliwe, że dotarło do niego, iż było w nich trochę racji.
- Mhm. Może zawiodło. Może za stary już jestem na radzenie sobie z młódkami o niewyparzonych gębach - rzucił, po czym zaśmiał się cicho i pokręcił głową. - Nie, przepraszam. Nie jest z nią tak źle. Nie chcę cię nastawiać negatywnie, przyjacielu. Przemawia przeze mnie frustracja.
Sugestia Saliha była wystarczająco jasna, by elf natychmiast ją zrozumiał. Skinął głową i dopił zawartość kielicha do końca, po czym odstawił go na stolik przy fotelu (razem z książką) i wstał, rozprostowując rękawy i szatę na brzuchu. Zegar wskazywał czas niewiele po północy, trochę więc się zasiedział.
- Do komnat Tamny dotrzesz środkowym korytarzem zachodniego skrzydła. Znajdują się na samym końcu, duże, szare drzwi po lewej stronie, tuż przed wyjściem na schody do ogrodów. A gdyby nie było jej u siebie, pewnie właśnie w ogrodzie na nią trafisz. Z pewnością ją rozpoznasz. Ma białe włosy i bladą skórę po ojcu. Nos trochę zadarty, nie tylko metaforycznie. Chodzi wiecznie w tych swoich podróżnych ubraniach, pozbawionych elegancji i choćby odrobiny klasy... - westchnął. - Rękawiczki bez palców, jak jakiś pospolity, ludzki zbój... bez obrazy...
Ciężko stwierdzić, czy przepraszał w tej chwili Qadira za nawiązanie do jego rasy, czy przyrównywał tym samym jego do pospolitego człowieka, zajmującego się jakimś parszywym zawodem. Ale przez ostatnie tygodnie mężczyzna zdążył już przyzwyczaić się do podobnych komentarzy elfa i dobrze wiedział, że w gruncie rzeczy nie miał on niczego złego na myśli... prawda?
- Jutro, tak. Odwiedzisz mnie później, jeśli się czegoś dowiesz? - poprosił, ruszając w stronę wyjścia. - Jeśli nie dowiesz się niczego, też możesz. Przyjaciel przywiózł mi rum z Everam. Alkohole znacznie lepiej smakuje się w towarzystwie, nie sądzisz? Tak czy inaczej, powodzenia. I spokojnej nocy.
Dwa przyjazne klepnięcia w ramię i Vorona już nie było. Został po nim tylko pusty kielich, bliżej nieokreślony, korzenny zapach i kwestia tajemniczej Tamny Il'Dorai, którą Qadir obiecał odnaleźć jutro.