Rezydencja hrabiego Napier

91
POST BARDA
Nie patrząc na Leopolda, Krinndar nie mógł dostrzec żadnego z grymasów, jakie wypływały na jego twarz wraz z kolejnymi, bezlitosnymi słowami. Czytanie z tego młodego rycerza naprawdę było zbyt proste. Jeśli naprawdę chciał zakończyć to, cokolwiek było i o ile rzeczywiście w ogóle było między nimi, trzymanie młodzika na dystans wydawało się najlepszą metodą. Zwłaszcza że i tamten wydawał się z tym zgadzać, nie próbując nawet nakłaniać go do zmiany zdania.
- Jak sobie życzysz - było jedynym, co otrzymał w odpowiedzi.
Usta Leo lekko wyginały się w kącikach w niemalże melancholijnym uśmiechu, gdy Kiri wreszcie odważył się skierować ku niemu oczy. Mogła być to oczywiście jedynie gra światła, cieni oraz tego, co sam chciał u niego dostrzec.
- Sądząc po dźwiękach muzyki i zapachach, sądzę, że jesteś ostatnią osobą, której wciąż brakuje - poinformował go, czekając usłużnie, aż elf wyjdzie na dobrze oświetlony korytarz, zanim pokierował ich dwójkę w stronę, z której dochodziły przytłumione dźwięki instrumentów. Dobór słów mężczyzny dał Kiriemu do myślenia. Bo skoro był "ostatni", to czy nie oznaczało to, że poza Sebellianem był tam ktoś jeszcze? Cóż, na pewno musiały być osoby umiejące zabawić hrabiego muzyką. Czy jednak ktoś jeszcze? A jeśli tak, to kto? Inni arystokraci? Na myśl o większej ilości znamienitych osobistości w jednym pomieszczeniu z nim oraz hrabią, coś zacisnęło się na wysokości jego żołądka. Całe szczęście nie dane mu było stresować się zbyt długo, ponieważ pomieszczenie, do którego kierował ich Leo, znajdowało się zaledwie pół korytarza dalej.
Zza drzwi, przed którymi stanęli i w które zapukał kilka razy Leo, dochodziły już nie tylko oczywiste dźwięki muzyki, ale również rozmów. W głównej mierze kobiece głosy oraz śmiechy, które przycichły znacząco za sprawą pukania.
Nim doszła do nich odpowiedź, drzwi otworzyła im młoda kobieta w szatach w piaskowym kolorze, przeszytych tu i ówdzie złotymi nićmi. Miała długie, ciemne włosy, a jej twarz, poza delikatną, przezroczystą woalką przyozdabiał szeroki, promienny uśmiech.
- Krinndar? - zaszczebiotała radośnie kobieta, wyciągając ramiona, aby ująć jedną z jego dłoni we własne. - Masz tupet, żeby kazać nam tyle czekać! - skarciła go, choć bez cienia złości. - Śmiało! Wejdź do środka.
Spoiler:
Komnata, do której został wciągnięty, nie była podobna do niczego, co miał okazję dotąd oglądać w domu hrabiego. Co więcej, poza wygodnie rozłożonym na poduszkach na podłodze Sebellianem, trzymającym na kolanach cytrę, gościło tu osiem kobiet. Ich oczy skrzyły się z ciekawości i rozbawienia, gdy jedna para po drugiej kierowała się w jego stronę. Na niskim stoliku piętrzyły się misy pełne owoców i talerzyki drobnych, w większości słodko wyglądających przekąsek. Pomieszczenie wypełniał zapach delikatnego, jaśminowego kadzidła.
- Drzemka udana, jak sądzę? - zagadnął od wejścia Sebellian, lustrując go wzrokiem od góry do dołu.
Foighidneach

Rezydencja hrabiego Napier

92
POST BARDA


Odpowiedź Leopolda zabolała. Krinndar nie to spodziewał się usłyszeć, ale czy mógł winić Leo za to, że nie tylko nie czytał mu w myślach, ale jeszcze nie miał na sytuację spojrzenia takiego, jak on sam? Że nie walczył, a wolał ugasić iskrę zamiast rozpalić ogień namiętności? Gdyby się nad tym zastanowił, elf sam nie wiedziałby, czego tak do końca chciał od tego biednego, udręczonego rycerza. Był bezdyskusyjnie przystojny, troskliwy, brakowało mu wyczucia, ale do tego można było przywyknąć...! Mógłby być kimś więcej dla Kiriego, ale czy chciał? Lepiej było wycofać się, póki bolało tylko trochę odrobinę. Takie rany łatwo zaleczyć i o nich zapomnieć. Biedne, kochliwe serce Krinndara zbyt wiele miało na sobie takich drobnych blizn.

Gdy Krinndar odwracał się do Leosa, na twarzy miał dobrze wyćwiczony uśmiech. Ktoś, kto nie znał go od tej strony, nie umiałby zobaczyć w nim fałszu.

- Chodźmy, chodźmy! Z pewnością nas oczekują! - Zawołał, mijając mężczyznę i kierując się na korytarz. Jego krok zawahał się odrobinę, gdy przechodził obok wojownika. To mógł być ostatni raz, gdy byli tak blisko. Ostatnie spojrzenia, ostatni dotyk... Dotyku nie udało mu się ziścić, jeszcze nie teraz.

- Kusicielką powinni nazywać Osurelę. - Mruknął cicho, niby do siebie, ale wzrok, którego nie sięgał uśmiech, zawisł na dłuższą chwilę na Leosiu. Tytanicznym wyczynem było zrobienie kolejnego kroku, odwrócenie spojrzenia, powstrzymanie serca, które rwało się nie w tę stronę...

Wyjście na korytarz musiało go otrzeźwić. Chłód posadzki pod stopami, muzyka, obietnica zabawy - na tym skupił swoje myśli. Nie zdziwiło go to, że nie będzie sam na sam z Sebellianem, hrabia nie wyglądał na takiego, który zadowoliłby się jednym elfem. Może z czasem zaprosi go samego do swych komnat, jednak niewykluczonym było, że będą mieli towarzystwo również wtedy, gdy w alkowie powinni być tylko oni i błogosławieństwo Krinn między nimi. Krinndar nie był na pozycji, w której mógłby na to narzekać. Wiele osób cieszących się swoim towarzystwem, jak i swoimi ciałami, również, o ile nie bardziej, radowało boginię.

Gdy przekraczał próg kolejnej komnaty, był już sobą - był Krinndarem, który nie myślał o chłopcach w zdradliwych podszeptach Osureli. Jego ciało i duszę musiała na nowo objąć we władanie Krinn i kierować jego krokami tak, by wyznawcy byli zadowoleni.

- Dziękuję. I błagam o wybaczenie! - Krinndar uniósł do ust i ucałował dłoń kobiety, a następnie, nie puszczając jej, skłonił się przed Sebellianem, drugim ramieniem zataczając teatralny krąg, nim jego własna dłoń dotknęła klatki piersiowej. Pilnował, by, gdy giął się przed władcą, bransolety na jego nadgarstku zabrzęczały, a strój, choć i tak już skąpy, odkrył to, co odkryć miał, z obietnicą rychłego dostępu do opalonego ciała. - Mój panie i wy, kochane, gdybym wiedział, że czeka mnie tak piękne towarzystwo, nie spędziłbym w łóżku tyle czasu! Ach, bogini pozwoliła mi na spokojny sen wiedząc, co mnie oczekuje! Pozwoliła mi wypocząć przed... Mm, mój panie? Przed czym, właściwie? Przed ucztą? - Zwrócił się do Sebelliana zupełnie niewinnie, jakby w ogóle nie wiedział, co go czeka. Uśmiechał się, bez cienia zmartwień, które dał mu Leo. Spojrzał na owoce na stole. Właściwie... Zaczynał być głodny. Bardzo często był głodny! Livia musiała cieszyć się w chwili, gdy Krinndar zaczął żywić się za własne pieniądze. - I to przy dźwiękach muzyki! Jakie jeszcze talenty skrywasz, Sebellianie?

Osiem kobiet, jeden Sebellian i jeden Krinndar, który, jak czuł, mógł być jedynym nowym nabytkiem hrabiego; to stawiało go w niekomfortowej sytuacji, ale musiał pamiętać - po pierwsze zabawa! Krinn prowadziła jego kroki. Przekroczył próg i wszedł do środka, zawahał się jednak tuż za przejściem. Jeden mężczyzna nie dawał mu spokoju.

- Jakaż szkoda, że Leo również nie otrzymał zaproszenia. - Zamarudził z blednącym uśmiechem. Obejrzał się na Leosa, wyciągając do niego dłoń. To miało być pożegnanie i nie wyobrażał sobie nawet, by Leopold odtrącił ten gest, gdy był tuż przed Sebellianem. - Jego towarzystwo było dla mnie istnym błogosławieństwem. Dziękuję, że przydzieliłeś mi do ochrony i opieki tak wspaniałego rycerza, Sebellianie. Zdążyłem go polubić. Mam nadzieję, że on mnie też, mimo problemów, które napotkaliśmy po drodze. - Uniósł na Leosa spojrzenie. - Żegnaj, mój przyjacielu.
Obrazek

Rezydencja hrabiego Napier

93
POST BARDA
Gdy Krinndar bardzo stanowczo i bardzo mało prawdopodobnie postanowił po raz ostatni skonfrontować się z rycerzem oko w oko, ten nie uciekł spojrzeniem. Trudno było jednakowoż stwierdzić, czy zrozumiał znaczenie słów elfa, zanim tamten wreszcie obrócił się i wyszedł na korytarz. Jeśli tak, milczenie było raz kolejny jego jedynym wyborem.

Zmiana atmosfery była miłą odmianą - przesiąknięta beztroską, radością i najzwyczajniejszym w świecie, leniwym relaksem. Zarówno Sebellian, jak i otaczające go damy, wydawali się błogo ukontentowani najprostszymi z dostępnych śmiertelnikom radości, jakimi było: picie, jedzenie, wsłuchiwanie się w dźwięki muzyki oraz wesołe pogaduszki. Nie było też wśród nich najpewniej nikogo, kto mógłby swoim talentem do strzelania gaf zrujnować dobry nastrój.
- Wybaczone! - zgodziła się łaskawie kobieta, chichocząc pod wpływem eleganckiego gestu z jego strony. - Jestem Lila! - dodała, zanim zaczęła wskazywać kolejno na swoje przyjaciółki. - To Tessa, Saba, Namaraja, Aluca, Birianna, Suona i Shima! Nie przejmuj się, jeśli od razu nie zapamiętasz.
Sześć z ośmiu kobiet wydawało się nieomylnie pochodzić z Wysp. Miały mniej lub bardziej ciemne karnacje oraz włosy. Tylko Suona i Shima, bliźniaczki o intensywnie oliwkowej cerze, z lekko wystającymi poza wargi, dolnymi kiełkami i nieco odstającymi, spiczastymi uszami odznaczały się swoją innością. Gdzieś w ich rodzinie musiał być ork lub goblin. Obie miały bardzo masywne uda.
- Gdybym od razu udzielił ci odpowiedzi, zepsułbym najlepszą część niespodzianki, nie sądzisz? - odpowiedział hrabia pytaniem na pytania, uśmiechając się z wielkim zadowoleniem, palcami wprawiając struny w zaczepne brzmienie. - Hmm. Bibi, zdaje się, że to ty trafnie obstawiłaś paletę kolorów, którą przygotowałem dla naszego gościa? Więc? O co tym razem był zakład? - zwrócił się do przedstawionej wcześniej jako Birianna młódki, dotąd częściowo chowającej się za jednym z filarów. - Przyznaję, że sam jestem zaskoczony, jak dobre stało się moje oko - dodał, raz jeszcze przyglądając się uważnie Kiriemu oraz jego kreacji.
Birianna albo Bibi, jak kto woli, z szerokim uśmiechem skierowała się do trzymającej niewielką harfę Tessy, która z nieco cierpiętniczym westchnięciem i niepotrzebnym ociąganiem oddała jej instrument.
- O wybór piosenek na dzisiejszy wieczór - odpowiedziała za tamtą Tessa, wyraźnie niepocieszona takim, a nie innym przebiegiem sytuacji.
- Tess liczyła dzisiaj na coś spokojnego i melancholijnego - zdradziła Krinndarowi na ucho Lila, zanim uwaga wszystkich raz kolejny została na nim skupiona. Na nim oraz na wciąż stojącym w progu Leopoldzie, który, sądząc po minie godnej osoby porażonej przez błyskawicę, nie spodziewał się niczego więcej ponad szybkim odprawieniem.
- Oh? - zainteresował się Sebellian, lekko obnażając zęby w szczwanym uśmiechu, podczas gdy niemogący pozwolić sobie na zawahanie rycerz, przestąpił progi komnaty, aby obowiązkowo ująć zaoferowaną mu dłoń i sztywno, ale wciąż z odrobiną gracji skłonić się głęboko.
- Żegnaj? - szepnęła któraś z kobiet, szybko jednak uciszona przez ciche syknięcia pozostałych.
- Czyżbyś sprawił naszemu gościowi kolejną przykrość, Leo? Odprawiany w tego typu sposób? - zagadnął hrabia z rozbawieniem.
Wyżej wspomniany młodzik szybko poczerwieniał na policzkach, prostując się i cofając dłoń.
- Kolejną?? - wyłapała Lila, cmokając z udawaną dezaprobatą, podczas gdy jej usta wykrzywiały się w coraz szerszym, równie cwanym co usta hrabiego uśmiechu. -To niedobrze! Jeśli cię w jakiś sposób uraził, powinien to właściwie odpracować! Racja, panie? - zaproponowała śpiewnie Lila, zerkając w stronę Sebelliana z dzikim błyskiem w oku.
- Miałbym zatem cofnąć oryginalną karę, według której powinien nieprzerwanie sprawować wartę przez kolejne trzy dni i noce na murach - zaczął wolno arystokrata, testując każde słowo z coraz większą satysfakcją. - Pozwalając zamiast tego spędzić miły wieczór w tym zacnym gronie, zwyczajnie serwując wszystkim, których zdołał tak niemądrze dzisiaj urazić?
Szmer ekscytacji podniósł się wśród kobiet, ale pytająco uniesiona brew wraz ze spojrzeniem czujnych oczu została skierowana w stronę Krinndara.
Foighidneach

Rezydencja hrabiego Napier

94
POST POSTACI
Krinndar


Usta Krinndara wygięły się w uśmiech niemal bez udziału woli elfa. Pokoik był niewielki, ale przytulny i wierzył, że zebrani będą mieć okazję zadowolić się nie tylko swoimi ciałami. Czegóż więcej potrzebowali, jeśli nie napojów i przekąsek, a przede wszystkim: swojego towarzystwa? Gotów był ofiarować im wszystko, co sobą prezentował.

- Jestem pewien, że nie zapamiętam waszych imion! Wasza uroda już zakręciła mi w głowie!? - Zaśmiał się na słowa Lily, przesuwając spojrzeniem po każdej z przedstawianych kobiet. Dwie ostatnie najbardziej wyróżniały się wśród wesołego stadka. Kiri pomyślał, że może znalazłaby się nawet Tagli? Ale czy chciałby rzucić ją w łapy Sebellian? Tu mogłaby być księżniczką, ale jakim kosztem? - Gdy będę mówił o tej najpiękniejszej, będę miał na myśli was wszystkie i każdą z osobna! Ach, mam nadzieję, że sprostam waszym wymaganiom, i twoim, mój panie. - Zwrócił się znów do plumkającego Sebelliana. Posłał mu nieco szerszy, lecz bardziej zalotny uśmiech, zerkając spod półprzymkniętych powiek. - Lubisz trzymać nas w niepewności, mój panie? Ach, tak jest ciekawiej! I nawet moje ubranie było przedmiotem domysłów? O co jeszcze się zakładaliście?

Jego słowa miały mieć wyłącznie niegrzeczny podtekst. Był pewny, że rozmawiano o nim nie tylko zastanawiając się nad paletą barw, w jakiej wystąpi. A gdy Sebellian zaczął go chwalić, a raczej jego ubiór, przybrał nieco bardziej swobodną pozę, podpierając rękę na biodrze, stając w lekkim rozkroku.

- To zaszczyt, móc nosić ubrania wybierane przez ciebie. Ale ta biżuteria! Mój panie, nie wiedziałem, co wybrać! - Cieszył się, choć na usta cisnęło mu się tylko to, że jemu we wszystkim było ładnie. Jego karnacja pasowała do większości kolorów, a szczególnie tych ciepłych. Brązy, pomarańcze: to były jego odcienie. - Mam nadzieję, że sprostałem wymaganiom i złoto dostatecznie podkreśla moje walory ~ - Zanucił, owijając wokół palca łańcuszek, który dotąd dyndał mu na szyi. - I odnoszę wrażenie, że przy każdej muzyce możemy dobrze się bawić! Nie mam racji?

Od sprawy jego wyglądu, planowanej muzyki czy nawet zbliżającej się zabawy, skutecznie uwagę odwróciły słowa hrabiego. Krinndarowe serce zaczęło bić tak mocno, jakby miało wyrwać się z piersi, gdy ściskał w dłoni dłoń Leosa. Jego policzki piekły tak mocno! Ten chłopak miał na niego zły wpływ!

- Przykrość? Mi? Mój panie, nie, nie! To nie tak...! - Kiri stanął w obronie rycerza, nie puszczając jego dłoni! Leo mógł sobie zabierać rękę, ale to znaczyło, że musiał zabrać również Krinndara! - Mój Leos... Ach, wiernie mi służył, ale nie mam go dość! Nigdy! Tak się bałem, że to będzie nasz ostatni raz... Gdybyś mógł rokazać, by nas nie opuszczał...? nie, nie, z pewnością nie zasłużył na trzy dni i noce na murach!! - Jakże okropnie to brzmiało! Krinndar od razu doskoczył do strażnika, by złapać go już nie tylko za dłoń, ale za ramię. Przycisnął do niego policzek, chociaż stal zbroi była zimna i nieprzyjemna. - Twoja łaska jest zbyt wielka, Sebellianie! Pozwolisz mu z nami zostać?

Niemal odruchowo jedną z nóg ustawił za Leosem, zaś drugą przed nim, otaczając go od boku. Przycisnął do niego całe swoje jestestwo i niewiele brakowało, by zaczął wspinać się po nim jak małpka po drzewie!

- On będzie nam usługiwał! - Odpowiedział za Leopolda z gorliwością godną kapłana, który głosi prawdy boga. - Tu potrzeba go bardziej, niż na murach! Ach, Leo, ale musisz zdjąć zbroję, jesteś taki twardy...! - Zamarudził, przesuwając dłoń po jego ciele. - Sebellianie, prawda, że jest za twardy? Mógłbym mu z tym pomóc ~?
Obrazek

Rezydencja hrabiego Napier

95
POST BARDA
Kobiety zgodnie okazały swoje uznanie dla jego, mistrzowsko opanowanej umiejętności prawienia komplementów. Odpowiedzią jednych były szerokie uśmiechy, drugich - śmiech.
- Nigdy nie umiem wyjść z podziwu, jak pięknymi krasomówcami są prawdziwi pasjonaci bogini - westchnęła głośno Aluca (?), obejmując dłońmi własne, rumiane policzki z rozmarzoną miną.
- Racja? - zgodziła się Lila, prowadząc Kiriego dalej, do najbliższych poduszek otaczających niski, uginający się pod ciężarem przekąsek stolik. Poduszki te leżały niemalże w nogach wygodnie rozłożonego Sebelliana, który, choć nie palił się do odpowiedzi na niektóre z jego pytań, obnażył zęby w zaczepnym, drapieżnym uśmieszku zadowolenia.
- Jestem pewien, że nie będziesz miał z tym najmniejszych problemów - odparł nonszalancko, udając, że wcale nie widzi wymiany spojrzeń pomiędzy uśmiechającymi się do siebie niecnie Suoną i Shimą, gdy tylko Kiri podłapał temat ich zakładów.
Bliźniaczki, niczym jeden mąż zwróciły swoje oczy z powrotem w stronę elfa.
- Oh, sam wiesz~ - zaczęła niewinnie Suona.
- O to i owo? - dokończyła Shima, która mimo perfekcyjnie skopiowanego uśmiechu siostry, uniosła obie dłonie na wysokość swojej twarzy, każda z palcem wskazującym uniesionym ku górze. Trzymając je na równej linii ze sobą, zaczęła powoli, nazmiennie zbliżać i oddalać od siebie. Sugestia była bardziej niż oczywista i jednoznacznie odpowiadała na przypuszczenia samego Krinndara.
Wciąż udający ślepego na zachowanie bliźniaczek hrabia, wydał z siebie pogodny pomruk, dostosowując nawet żartobliwie dźwięki instrumentu do pobrzękiwania biżuterii obwieszającej ciało elfa.
- Dopóki czujesz się w nich swobodnie, poświęcenie odrobiny czasu na znalezienie odpowiednich dodatków było warte zachodu. Możesz zatrzymać te, które przypadną ci do gustu. Szkoda by było, żeby dalej kurzyły się po szkatułach.
Kilka głów pokiwało szczodrości hrabiego ze śmiertelnym wręcz przeświadczeniem o jego racji. Każda z obecnych tu dam nosiła się w złocie lub srebrze. Jedne w mniejszej ich ilości, inne w podobnej, co Kiri. Czy swoją biżuterie również otrzymały od mężczyzny? Kto wie.

Adamantowa postawa stającego w obronie rycerza Krinndara bardzo pozytywnie zaskoczyła zebrane w komnacie kobiety. Im więcej tłumaczył, im więcej chwalił młodego zbrojnego, tym pozytywniejszy był odbiór. Jedynie Sebellian wydawał się od początku do końca sprawiać wrażenie osoby spodziewającej się takiego, a nie innego przebiegu wydarzeń, obserwując wszystko z niezmiennym rozbawieniem w skrzących się oczach.
Co zaś się tyczy samego "Leosa"? Cóż, najprawdopodobniej nie mógł on przybrać bardziej pełnego niedowierzania i oszołomienia wyrazu twarzy. Czerwony jak rak, przebiegał oczyma od jednej twarzy do drugiej z niemalże dziką desperacją. Niczym w poszukiwaniu sojusznika, które nie miał szansy z oczywistego powodu odnaleźć.
- Popełniłem oczywisty błąd i niedostosowałem się właściwie do rozkazów - wtrącił cicho, kompletnie zażenowany poświęcanymi mu ze wszystkich stron, gorącymi spojrzeniami. - To oczywiste, że kara musi zostać wymierzona... - usiłował się słabo wykręcić, co zostało zagłuszone już nie tylko protestami Krinndara, ale również części kobiet, najwyraźniej dostatecznie zachęconymi przez tego samego elfa.
- Zgadzam się! - wtrąciła się Birianna, wysoko unosząc jedną dłoń! - Cokolwiek zrobił, powinien po prostu odpokutować doglądaniem nas!
- Murów i tak zawsze pilnuje dostateczna ilość przystojnych mężczyzn - zgodziła się Tessa, chowając uśmieszek za wachlarzem.
Kolejne głosy aprobaty dla pomysłu rozbrzmiały w pomieszczeniu, zmuszając Sebelliana do teatralnego westchnięcia.
- Rozumiem, rozumiem! Skoro moje towarzystwo już wam nie wystarczy, po prostu pomóżcie temu biedakowi zdjąć żelastwo z barków - zawyrokował arystokrata, któremu zawtórował dramatyczny dźwięk strun.
- Oh, oh! Pozwól, że pomogę! - podskoczyła entuzjastycznie Lila. - Zbroje bywają strasznie problematyczne, kiedy nie wie się, gdzie szukać zatrzasków!
Foighidneach

Rezydencja hrabiego Napier

96
POST POSTACI
Krinndar
Krinndar nie przestawał się uśmiechać do pięknych panien.

- Ależ o czym mówicie, ślicznotki? - Zaśmiał się na ich słowa, nie przyjmując komplemetu wprost. - Nie śmiałbym powiedzieć niczego, co nie jest prawdą! Ach, jak wtedy mógłbym odpowiadać przed boginią? - Mówił, ale jego spojrzenie wędrowało już w kierunku sióstr. Mógł spodziewać się tego, czego dotyczył ich zakład! Mimo to, nie zawstydził się ani odrobinę, jedynie jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. - Ach, pewne rzeczy nigdy się nie zmienią! - Śmiał się, kręcąc lekko głową, jednak bez rozaczarowania czy politowania, a z żartobliwym uznaniem dla ich pomysłów. - Pamiętajcie, że nawet z największą różdżką, kiepski czarodziej niczego nie wyczaruje! I przeciwnie, ten uzdolniony poradzi sobie ze wszystkim, co wpadnie w jego ręce. - Posłużył się wysłużoną metaforą. Miał nadzieję, że to wyjaśni im, z czym mogły się mierzyć. Bo choć nie miał kompleksów, musiały pamiętać, że był tylko elfem, który jednak doskonale wiedział, że odpowiednia służba Krinn nie mogła zamykać się wyłacznie w tradycyjnych aktach seksualnych. Przecież tak byłoby zbyt nudno!

Wielkoduszna rozrzutność Sebelliana wprawiła go w niemałe zdumienie. Kiri otworzył szeroko oczy, a jego dłoń niemal bez udziału woli powędrowała znów do wisiora, który zawisł na jego szyi. Wesołość nieco pobladła.

- To niezwykle miłe, mój panie, ale nie mogę przyjąć tego prezentu. - Wyjaśnił powoli, nawet jeśli bardzo, bardzo, ale to bardzo chciałby zatrzymać choć pojedynczy kolczyk! Były przecież złote i takie śliczne! Złoto pasowało do jego koloru skóry!! - Jeśli chciałbyś złożyć podarek, dlaczego nie ofiarujesz czegoś świątyni? - Zachęcił, tak, jak wymagały tego procedury. Oczywistym było, że nie każdy akolita czy kapłan ich przestrzegał, bo wielu czerpało osobiste korzyści ze spotkań pod szyldem świątyni, jednak Krinndar, choć nie będący oficjalnym członkiem zasilającym szeregi kultu, wolał nie narażać się na utratę w oczach bogini. Być może był jej szczęśliwym dzieckiem, ale pewnych świętości nie można było brukać.

Wkrótce zrezygnował z dalszego molestowania Leosa, choć nie bez żalu. Musiał pamiętać, dlaczego znalazł się w tym miejscu - nie miał zabawiać Leopolda, a Sebelliana, władcę wszystkiego, co widział. Dlatego też zostawił rycerza za sobą, z trudem odrywając od niego ręce, i skierował się ku hrabiemu, lekko opadając na poduszki, które wcześniej wskazywała mu Lila. Siadł w nogach Sebelliana.

- Ach, mój panie, tak się cieszę, że Leo zostanie z nami!! Hej, moje piękne! Poradzicie sobie z jego zbroją? - Zagadnął do kobiet, obracając się, by móc spojrzeć na Leopolda. Z dwojga złego, naprawdę szczerze wierzył, że jeden wieczór w zawstydzających okolicznościach będzie dla niego lepszy niż trzy dni i trzy noce na murach! - Tu jest tak ciepło! Może pomożecie mu pozbyć się również koszuli~? Co ty na to, mój panie? - Dopytał Sebelliana dla pewności, że nie przekracza granicy. - Spójrz, jak Leo poczerwieniał, z pewnością jest mu gorąco.

Krinndar siedział chwilę w miejscu, jednak szybko dostrzegł, że nie jest to najlepsza pozycja. Powoli, przechodząc na czterech jak kot, przedostał się aż do miejsca po prawicy Sebelliana. Pilnował, by nie być zbyt blisko, nie chciał mu podchodzić pod rękę, gdy ten brzdąkał na lutni.

- Mm, to miejsce bardziej mi się podoba. - Mruknął, ze spojrzeniem wlepionym w hrabiego, gdy panienki pracowały przy zbroi Leosa.
Obrazek

Rezydencja hrabiego Napier

97
POST BARDA
Podczas gdy bliźniaczki wyszczerzyły do niego swoje kiełki, a Sebellian pozwolił sobie nawet zagwizdać, czy to na zgodę, czy to w uznaniu, krótkowłosa Aluca z teatralnym namaszczeniem złożyła dłonie niczym do modlitwy, zwracając ciemne oczy ku sufitowi.
- Krasomówca -orzekła dobitnie, potwierdzając swoje wcześniejsze przypuszczenia.
Wraz z nową falą rozbawienia oraz głośnych komentarzy wyrażających nadzieję na prezentację w nadchodzących godzinach, kilka zwinnych par dłoni zaczęło rozlewać wino oraz rozkrawać owoce na mniejsze kawałki. Jedna z dziewcząt (Namaraja?) od razu wyciągnęła ku Kiriemy dłoń, na której leżało kilka cząstek soczystej pomarańczy.
Odmowa przyjęcia biżuterii skończyła się wysoko uniesioną brwią ze strony hrabiego, a także spojrzeniem, jakby ten właśnie zadał mu okrutnie niemądre pytanie.
- Moja rodzina składa ofiary świątyniom tego miasta dostatecznie często. Czyżbym zapomniał o tym wspomnieć? - spytał, udając zastanowienie, podczas gdy obaj dobrze znali odpowiedź. - Z tego, co mi wiadomo, miejsca kultu Krinn należą do jednych z najpiękniejszych i najbardziej obrastających w przepych. Czemu zatem jej kultyści mieliby od tego odstawać?

- Sa-...! Sam mogę to zrobić! - zaprotestował słabo Leo, podnosząc dłonie w obronnym geście przed wyciągającymi się ku niemu rękoma Lily, gdy tylko Krinndar pozostawił go na jej łasce. Gdy rzucał ponad jej ramieniem spojrzenie w stronę elfa, wyglądał prawie, jak kopnięty szczeniak.
Kobieta jeno spojrzała na niego z rozbawieniem.
- Oh, nie bądź już taki znowu dramatyczny! Jesteś dużym chłopcem - tak czy nie? Nie ma się czego bać~ Ne gryzę, zapewniam. Przynajmniej dopóki ładnie mnie o to nie poprosisz - zaśmiała się i nic nie robiąc sobie z dalszych zapewnień oraz niemrawych protestów rycerza, bardzo sprawnie zaczęła nim okręcać, niczym wielkim, metalowym wrzecionem. Nie musiała nawet jakoś specjalnie przyglądać się jego rynsztunkowi, doskonale wiedząc gdzie chwycić lub za co pociągnąć, żeby ta lub kolejna część odskoczyła od reszty rynsztunku. Tessa uczynnie przyszła jej z pomocą, przyjmując i odkładać kolejne elementu na jeden, skrzętny stosik.
Słysząc o pozbyciu się koszul rycerza, raz jeszcze liczne głosy podniosły się z aprobatą, zagłuszając przy tym jakże rozpaczliwy jęk osoby, z której miała być ona ściągana.
- Rzeczywiście poczerwieniał - przytakiwał zgodnie hrabia, okrutnie czerpiący ubaw z całej sytuacji. W przeciwieństwie do Kiriego, musiał być w pełni świadom wstydu oraz zażenowania, jakie odczuwał rycerz. Być może uznał to za dużo lepszą formę kary? - Nie musisz się wstydzić, Leo! - dodał pogodnie na widok oczu rycerza, które teraz były niczym dwa, idealnie okrągłe spodki. - Wierz mi, że nikt tutaj nie zobaczy niczego nowego.
Śmiejąc się, Sebellian zaczął wygrywać nową, żywszą melodię, w trakcie której pewien skazany na wewnętrzne rozterki rycerz mógł jedynie z rezygnacją poddać się pomocy kobiecych dłoni.
- Wspominałeś swego czasu, że nie wyglądałoby to zbyt dobrze, gdybyś spróbował przede mną zatańczył sam i bez akompaniamentu muzyki. Jak widzisz, wziąłem sobie to do serca. Większa widownia, więcej utalentowanych tancerek, więcej muzyki.
Foighidneach

Rezydencja hrabiego Napier

98
POST POSTACI
Krinndar
Krinndara bawiły reakcje kobiet na jego słowa, dlatego śmiał się, sygnalizując, że nie ma na myśli nic złego! Mogły go uważać, za kogo chciały, a skoro podobało im się jego wypowiadanie się o sprawach, które w innym gronie wolanoby przemilczeć, nie zamierzał przestawać!

- Dziękuję, piękna. - Kiri przyjął dar w postaci obranej pomarańczy, zaraz też wsunął cząstkę do ust. Owoce były niejednokrotnie towarem luksusowym i należało korzystać, póki była okazja! Miał nadzieję, że będą tak pyszne, jak ostrygi, którymi częstował go Leo - i którymi go uśpił. Elf nie omieszkał również sięgnął po kielich z winem, którym zaraz się uraczył. Pewne rzeczy przychodziły łatwiej, gdy alkohol krążył w żyłach!

- Mój panie... - Zawstydził się odrobinę, gdy Sebellian zwrócił mu uwagę. - Nie śmiem twierdzić, że nie wspierasz świątyni. Ale złoto? Ach, jesteś zbyt łaskawy! - Ostatnie słowa przybrały inny wydźwięk. Nie wahał się już, bo dlaczego miałby, skoro hrabia postanowił? Krinndar mruknął przeciągle, jak zadowolony kot. - Jak ci się odwdzięczę? - Zapytał, a jego dłoń niby przypadkiem spoczęła na udzie mężczyzny. Obaj wiedzieli, co miało być silną stroną Kiriego.

Męki Leosa, pozostawionego w rękach kobiet, nie przynosiły mu uciechy, a wręcz przeciwnie - nie podobało mu się udręczenie Leopolda! Może gdyby byli sami, w innych okolicznościach, i to elf rozpinałby kolejne sprzączki i paski, rycerz reagowałby inaczej? Z drugiej strony, kogo chciał oszukać? Nawet najdrobniejszy dotyk powodował, że Leo czerwieniał jak dorodny pomidor! Posłał mu uśmiech, a w nim był tylko cień przeprosin, które najwyraźniej był mu winien za pchnięcie go w takie okoliczności.

- Och, Sebellianie, ja zobaczę! Nie widziałem dotąd prawdziwego rycerza, ale pozbawionego zbroi... i koszuli. Myślisz, że ma do pokazania jeszcze coś więcej~? - Rozsiadł się wygodniej, wyciągając przed siebie nogi. Nim zdołał całkowicie rozłożyc się na poduszkach, hrabia podsunął mu propozycję nie do odrzucenia! - Och, zatańczyć do twojej muzyki? Chętnie! Która zatańczy ze mną pierwsza~? - Zapytał kobiety, gotów odstawić puchar i rzucić się w wir kobiet (i Leopolda)!!
Obrazek

Rezydencja hrabiego Napier

99
POST BARDA
Zarówno oferowane owoce, jak i napitek, raz kolejny okazały się towarem z górnej półki. Towarem, do którego tylko osoby dostatecznie majętne miały dostęp w podobnych ilościach. Pomarańcze były soczyste i obfite w słodkie soki; wino zaś wyróżniło się piękną, rubinową barwą, w ustach będąc świeżym i miękkim, niezbyt ciężkim, ale też owocowo rześkim.
- Czyżby? - dopytywał się dalej Sebellian ze słodką nutą w głosie, czerpiąc sporo przyjemności z niedopatrzeń Krinndara przy doborze słów. Nawet jeśli wierzył w jego zapewnienia, wciąż delikatnie przykręcał mu gwoździk to z jednej, to z drugiej strony. Nie trwało natomiast długo, zanim nie roześmiał się, wzruszając lekko ramionami. - Celem ubrań i biżuterii, jest przyozdabiać właścicieli, wynosząc ich własne piękno i urok ponad piedestał, czyż nie? Odrobina złota na pamiątkę to doprawdy nic wielkiego w porównaniu do przyjemności, jaką daje oglądanie go w użyciu - kontynuował, śmiało przesuwając wzrokiem po wszystkich częściach ciała elfa, które przyozdabiał nowy zestaw.
Palce hrabiego śmigały żwawo po strunach, niezachwiane nawet wówczas, gdy zupełnie inne paluszki spoczęły na jego udzie. Nie wyglądało na to, żeby zamierzał udawać niewzruszonego, sądząc po prowokacyjnym, ale i pełnym łobuzerskich iskierek spojrzeniu rzuconym Krinndarowi.
- Jestem pewien, że najdziemy sposób - odpowiedział, pomrukiem aprobaty akceptując dołączająca do nieco Bibi i jej wygraną harfę.

- Do ukrycia... Ma na pewno całkiem sporo - szepnął hrabia konspiracyjnie, umyślnie nie rozwijając tematu.
Nie minęło wiele czasu, gdy Leopold został całkowicie rozbrojony, co też zostało głośno i pozytywnie przyjęte, dopóki młodzik nie okazał się szczęśliwym posiadaczem dodatkowych dwóch warstw wierzchnich, które miały uchronić go przed obtarciami. Koszula oraz kamizelka oczywiście i tak zostały z niego zdjęte niedługo po tym, ponieważ rozkaz Sebelliana dotyczył "koszuli", zaś pozostawienie na barkach samej kamizelki-... Wystarczy powiedzieć, że robiło z wyobraźnią dużo więcej, niż kompletne wystawienie nagiej klatki piersiowej na pokaz.
Leo mógł nie wyglądać zbyt imponująco w innym przyodzieniu niż zbrojne, ale na rycerza nie został pasowany bez odbycia odpowiedniego przeszkolenia. Było to widać jak na dłoni, patrząc na dobrze zarysowane mięśnie na jego szczupłym ciele. Biorąc pod uwagę, jak młody wciąż był, można podejrzewać, że w przyszłości jeszcze zdoła nabrać odpowiedniej masy. Jakimże wówczas dopiero byłby widokiem!
Mimo kilku entuzjastycznych spojrzeń w kierunku rycerza, żadna z kobiet nie ośmieliła się prawić mu niechcianych sugestii, ani też obłapiać. Zamiast tego, przykazane mu zostało kroić dla nich owoce, podawać przekąski i dolewać wina. I choć nie było w tym nic trudnego, Leo wciąż wydawał się zagubiony, jakkolwiek mocno starał się to ukryć.

Głośno okazując swoje zainteresowanie tańcem, Krinndar nie musiał czekać długo, aż pierwsze, dwie pary rąk wystrzeliły ku górze przed innymi. Bliźniacze dłonie bliźniaczych panien. Z którą powinien zatańczyć? Może z obydwoma?
- Czy jest coś konkretnego, do czego chcielibyście zatańczyć? - spytała bardzo entuzjastyczna Bibi.
Foighidneach

Rezydencja hrabiego Napier

100
POST POSTACI
Krinndar
Upiększanie uroczystości organizowanych przez bogaczy miało swoje plusy - niemal zawsze były nimi jedzenie i napitki z najwyższej półki. Krinndar nie mógł narzekać na swój status, bo nigdy nie chodził głodny, a ofiary dla Krinn, które następnie trafiały na stół kapłanów i kapłanek, również były dobrej jakości. Rzadko jednak były tak dobre!

- I któż tu jest krasomówcą, jeśli nie ty, Sebellianie? - Zamruczał, wcale nie pesząc się przez ciekawski wzrok hrabiego, który przesuwał się po jego ciele. Wręcz przeciwnie, giął się i wdzięczył, by pokazać jak najwięcej. - Pozostaje mi podziękować ci za twoją wielkoduszność. - Dodał, przesuwając dłonią w górę uda hrabiego... by poderwać akurat wtedy, gdy palce mogłyby zajść w newralgiczne rejony.

I jak gdyby nic, poderwał się z miejsca. Jasnym było, że jego wzrok podążał za Leosem, którego ciało okazało się tak wyrzeźbione, jak spodziewano się po wojowniku. I nawet Krinndar mógł przyznać, że pozostawienie na nim kamizelki było odpowiednią decyzją. Idąc za przykładem kobiet, Kiri nie odważył się otwarcie komplementować Leosa, nie w obecności Sebelliana, który to przecież miał być centrum wydarzeń. Prawdą jednak było, że serduszko wyznawcy Krinn zabiło nieco mocniej.

Krinndar ujął dłonie obu panien. Nie zamierzał zostawiać żadnej w tyle.

- Coś żywego! - Poprosił Bibi, która dzierżyła harfę. - Na tańce przytulańce nadejdzie czas później. Sebellianie, ty nie tańczysz? - Obejrzał się na hrabiego, gotów wyobracać bliźniaczki w tańcu!
Obrazek

Rezydencja hrabiego Napier

101
POST BARDA
Stając na równi z Suoną i Shimą, nie dało się nie zauważyć, że obie były nie tylko najlepiej umięśnione pośród damskiego towarzystwa (bynajmniej nie w ten brzydki, odejmujący im kobiecości sposób), ale też najwyższe. Podczas gdy nad resztą panien Krinndar znacznie górował, tak bliźniaczkami stały z nim niemalże na równi, niższe o centymetr, może dwa.
Mrużąc lekko oczy i uśmiechając się do niego z głęboką satysfakcją, kiedy tylko chwycił dłonie ich obu, same pociągnęły go zgodnie w stronę wolnej części przestrzeni.
- Coś żywego. W takim razie... "Cztery Sezony", Sebellianie? - zaćwierkała z nadzieją Bibi, szybko i sprawnie zmieniając naciąg strun.
- Utwór na cztery instrumenty, wygrywany jedynie przez dwa? Jeśli na starość połamie mi palce, będę wiedział, gdzie szukać winnego - skomentował z udawanym uciemiężeniem hrabia, również nastrajając twardo spoczywający na jego nogach instrument. Utwór musiał wymagać więcej skupienia i wysiłku, sądząc po tym, jak mężczyzna poprawił swoją pozycję, siadając tym razem prosto i znacznie bardziej wytwornie. Stworzenie szybkiego i skocznego kawałka tylko i wyłącznie przy pomocy jednej cytry i jednej harfy nie było proste, ale nie niemożliwe.
- Dzisiejszego wieczora, chciałbym móc przede wszystkim cieszyć wami oczy - odpowiedział Kiriemu, zanim Bibi rozpoczęła pierwszymi, pozornie spokojnymi nutami.
- Hrabina najwyraźniej znalazła sposób, żeby go dzisiaj wymęczyć - szepnęła elfowi na ucho Suona z jednej strony.
- Bynajmniej nie w przyjemny i seksowny sposób - dodała Shima z drugiej, kręcąc współczująco, a jednocześnie z rozbawieniem głową.
Gdy muzyka raptownie ewoluowała wraz ze wskoczeniem przez arystokratę do repertuaru, komnatę rozbudziły barwne dźwięki. Nawet Leo musiał oderwać dotąd stanowczo wbijane w nóż i owoce oczy, by spojrzeć w stronę pląsającej wesoło trójcy. Nie można było zarzucić bliźniaczkom braku poczucia rytmu. Z gracją pląsały dookoła elfa, wyginając się i prężąc, jak i on wcześniej naprzeciw hrabiego. Ledwie wyczuwalnie, ale wciąż zalotnie muskały czasami palcami jego policzki lub szyję przy obrotach.
Foighidneach

Rezydencja hrabiego Napier

102
POST POSTACI
Krinndar
Krinndar miał pewne obawy przed umięśnionymi kobietami. Nie potrafił powiedzieć, dlaczego, bo przecież obracał się w różnokolorowym towarzystwie, niejednokrotnie spotykał na swojej drodze silne kobiety, ludzkie, elfie, orkowe! Te dwie były jednak o wiele groźniejsze, bo występowały w parze i biorąc Krinndara między siebie, mogły łatwo zrobić mu krzywdę przy jednym złym ruchu. Ale Kiri pilnował, by nie wykonywać złych ruchów! Sebellian z pewnością musiał chronić swoje zacne tyły również w takiej chwili, gdy lało się wino, a tańce i muzyka wypełniały atmosferę! Jeden Leopold nie wystarczyłby, gdyby doszło do niebezpiecznej sytuacji. Krinndar nie planował jednak zamachu na Sebellianie. Tak, jak obiecał, chciał umilić mu życie swoim towarzystwem, nawet jeśli miałoby to polegać na tańcu pomiędzy dwiema niebezpiecznymi panterami! Bo to, że dorówna im kroku, było pewne. Lubił i potrafił tańczyć, samemu, w parze, czy nawet w trójce!

Ale to, że wybrano skoczny kawałek, niczemu nie wróżyło dobrze. Hrabia miał skupiać się na nim, nie na swoim instrumencie!

- Taki utwór, na dwóch instrumentach? - Powtórzył po nich. Sam umiał grać na grzechotkach i tamburynie. Do tego nie potrzeba było specjalnych zdolności. - Nie przestajecie mnie zadziwiać, kochani! - Mruczał. - Mój panie, zrobię wszystko, by sprostać twoim oczekiwaniom.

Krinndarowi pozostało ukłonić się przed hrabią i przyjąć do wiadomości komentarze Suony i Shimy. Cóż, nie tego się spodziewał! Hrabina po raz kolejny weszła im w drogę, najpierw w pałacu, a teraz... teraz! Gdy odebrała Sebellianowi chęć na zbliżenia! Elf mógł tylko zastanawiać się, czy nacieszenie oczu miało kończyć się na tańcach i prezentowanym ciele, czy miał większe oczekiwania. Ludzie bywali różni, a osiem bab i Leopold zostali zebrani tutaj nieprzypadkowo.

Nim przeszli jednak do dalszych planów, Krinndar musiał dostosować się do pierwszego wymogu Sebelliana. Potrafił tańczyć, a parę dodatkowych kilogramów ciała wcale nie sprawiało, że był ociężały. Z chęcią dostosował krok do muzyki, wyłapał nurt ruchów kobiet, wdzięczył się przed Sebellianem tak, jak obiecał - by cieszyć oczy! Przy muzyce zapomniał nawet o biednym Leo, wciąż obecnym w sali. Oddał się muzyce, Suonie i Shimie!
Obrazek

Rezydencja hrabiego Napier

103
POST BARDA
Całe szczęście dla Krinndara, żadna z bliźniaczek nie wzięła sobie za cel obicia go masywnymi biodrami, podeptania, czy zmiażdżenia, gdyby spróbowały wziąć go między siebie w uścisk. Obie poruszały się zwinnie i w takt, nie sprawiając mu żadnych trudności, ale też nie przyćmiewając nie wiadomo jakim kunsztem. Raczej nie były w tej dziedzinie profesjonalistkami, nawet jeśli wiedziały, jak się ruszać. Elf mógł pokazać się więc w tańcu z każdej strony, i to dosłownie, ponieważ przygotowane przez hrabiego odzienie również odsłaniało więcej skóry przy bardziej swawolnych i energicznych ruchach.
Mimo że wygrywany kawałek wymagał sporo zaparcia i zaangażowania, palce Sebelliana znały instrument na tyle dobrze, żeby od czasu do czasu pozwolić mu na oderwanie od niego wzroku. Chciał wszakże cieszyć oczy sproszonym tu towarzystwem, jak już wspomniał. Jak miałby to robić, jeśli cała koncentracja skupiona byłaby na grze?

Kończąc ostatnim, nieco dramatycznym akcentem, hrabie odetchnął głęboko, Bibi z szerokim uśmiechem odgarnęła lepiące się do nieco spoconego czoła kosmyki, a pozostałe osoby zaczęły energicznie przyklaskiwać i głośno komplementować zarówno muzykę, jak i tancerzy. Również bardzo zadowolone z siebie Suona i Shima nachyliły się, jedna do prawego, druga do lewego policzka Kiriego, aby złożyć na nim całusa. Shima była nawet na tyle bezwstydna, żeby uszczypnąć elfa z pośladek, zanim z szerokim wyszczerzem, wciąż tanecznym krokiem podejść do lekko rozkojarzonego, dotąd wpatrzonego w trójcę Leopolda i spróbować go nieco pozaczepiać.
- Widzę, że nie były to jedynie czcze przechwałki, kiedy mówiłeś, że potrafisz się ruszać - zauważył hrabia z aprobatą.
- Zdecydowanie nie były!! - cieszyła się Lila. - Kiri! Mogę mówić na ciebie Kiri? Podobno jesteś aktorem? Występujesz w Taj'cah?
- Występuje - odpowiedziała nieoczekiwanie Tessa. - Widziałam jego trupę na Placu Swobody. Choć przyznam, że nie rozpoznałam od razu. Pełniłeś wtedy rolę narratora, zdaje się? To było bardzo kolorowe przedstawienie. Podczas festiwalu wiosennego, jeśli się nie mylę?
- Ehh?! Poważnie? Szczęściara! - ekscytowała się Bibi.
Podczas gdy Suona poprowadziła Krinndara z powrotem na wcześniej zajmowane miejsce, żeby nieco odsapnął, odrobinę zaskoczona ale i rozbawiona wprawnymi unikami Leo w cichej wymianie zdań Shima, ostatecznie podstawiła mu dwa kielichy, a następnie poleciła zanieść je pozostałej dwójce mężczyzn. Miał im w końcu usługiwać.
Lila zabrała się za wycieranie elfowi czoła chusteczką, natomiast Saba zaoferowała się w rozmasowaniu jego ramion, podczas gdy to samo Aluca właśnie proponowała Sebellianowi, który postanowił powierzyć cytrę Tessie. Lepold śmiesznie sztywnym krokiem podczłapał do ich dwójki, oferując każdemu dopełniony kielich wina.
- Jak rozumiem, nadal masz w sobie dość energii? - zaczął niby niewinnie arystokrata, przyjmując swój kielich z uśmiechem, ale oczyma skierowanymi na elfa. - Z tego, co wiem i czego dotąd doświadczyłem, szkoleni w służbie Krinn charakteryzują się z reguły godną podziwu, hmm, "kondycją". Wolę się upewnić. To ma być w końcu miły wieczór dla nas wszystkich i nie czułbym się zbyt dobrze, gdybym nie zdołał zapewnić wrażeń którejkolwiek ze stron. Zwłaszcza gdy sam nie jestem w najbardziej energicznym nastroju. Będę więc wdzięczny, jeśli od razu poznam twoje możliwości. Przykładowo... Gdybyś miał zgadywać, ile osób zdołałbyś zadowolić jednej nocy?
Bezpośredniość, z jaką Sebellian zainicjował temat sprawiła, że niezręcznie cofający się Leo zachwiał się w posadach, robiąc przy tym wielkie oczy. Jego spojrzenie pełne było niedowierzania. Nic zresztą dziwnego. Raczej nie towarzyszył szlachcicowi w nocnych igraszkach i nigdy nie słyszał od niego niczego podobnego.
Foighidneach

Rezydencja hrabiego Napier

104
POST BARDA
Krinndar przeżył taniec między wojowniczkami! Wyrzucił w górę ręce w geście zwycięstwa, choć zatuszował je jako ostatnią figurę w szaleńczym pląsie między bliźniaczkami. Oddychał szybko, a serce biło mu mocniej, bo utwór był wymagający! Miał przynajmniej nadzieję, że sprostał wyzwaniu i zaprezentował się odpowiednio przed Sebellianem. Jak mógłby nie, skoro obwieszony był złotem, a owinięto go w najlepsze płótna? Samo to robiło robotę!

- To było wspaniałe! - Cieszył się, samemu klaszcząc w dłonie wraz z innymi. - Dziękuję za taniec, kochane! Ach! - Uszczypnięcie nieco go zdziwiło, ale nie był zły, a bardziej rozbawiony. Nim jednak zdołał odwdzięczyć się buziakiem, również hrabia postanowił zwrócić na niego uwagę. Ukłonił się nisko, jakby po skończonym spektaklu. - I dziękuję tobie, mój panie, jesteś zbyt łaskawy! Ach, tak, tak, Kiri, Krinndar, mówcie do mnie tak, jak wam najbardziej pasuje. - Zgodził się, pozwalając prowadzić Suonie na poduszki. Za Shimą podążył spojrzeniem i był to błąd, bo jego wzrok padł też na bardzo nieszczęśliwego Leopolda. Posłał mu uśmiech, nim skupił się znów na kobietach. - To po występie znalazł mnie Leo! - Podzielił się plotką, która miała odciągnąć uwagę od rycerza, a tak naprawdę chyba tylko bardziej ją na niego kierowała... Bo jego nie-wesoła historia przybycia do posiadłości nie mogła zostać opowiedziana bez osoby Leo. - Współaktorzy mówili, że nie spuszczał ze mnie wzroku podczas ostatniego festynu z okazji otworzenia Placu na nowo, a później spotkaliśmy się w tłumie, wpadliśmy na siebie! To znaczy: ja wpadłem mu w ramiona, haha~, i cóż, teraz jestem tutaj. - Zaśmiał się, opadając przy hrabim. Wolał pominąć te mniej miłe elementy historii, w których występowały klatki, wielkie koty i krwiożercze odmiany ptaków brodzących. - Występujemy podczas festiwali, ale w czasie roku szlifujemy warsztat i często występujemy w dni świąteczne. - Dodał, skupiając się już nie tylko na sobie, ale również na swojej trupie. - Zazwyczaj prowadzę przedstawienie, to prawda, ale czasem wpadają mi jakieś role. Głównie komediowe. - Wyszczerzył równe ząbki, czerpiąc dumę z tego faktu. Jakoś nie nadawał się do dramatów. - Jeśli nasz pan hrabia będzie tak łaskawy i pozwoli mi wrócić do grupy, dalej będę występował. Czujcie się wszystkie zaproszone! Sto uśmiechów i jeden smutek, nie zapomnijcie! - Zareklamował się bezwstydnie.

Mógłby przywyknąć do takiej obsługi. Piękne kobiety ocierały mu czoło i masowały ramiona (nie przestawał dziękować za ich szczodrość i uczynność), a całkiem przystojny Leopold podawał napitki! Sebellian okazywał się całkiem bezpośredni w swoich pytaniach. Nieco dziwiło to Krinndara, gdy spodziewał się większego owijania w bawełnę ze strony szlachty, nie zamierzał jednak na to narzekać, ani trochę! Rozsiadłwszy sie wygodnie, ale wciaż tak, by Saba miała dostęp do jego ramion, mógł odpowiedzieć hrabiemu między drobnymi łyczkami wina, mającymi załagodzić suchości gardła.

- Mój panie, ledwie wypocząłem podczas drzemki - przypomniał mu delikatnie - więc prosze, nie martw się o to, że zabraknie mi sił. W takim towarzystwie, nie śmiałbym zamknąć oczu nawet na moment! Choć... ach, piękna przyjaciółko, twoje dłonie sprawiają cuda. - Pochwalił Sabę, nawet jesli jej masaże miały nie okazać się najlepsze. To nie miało znaczenia. - Chciałoby się odpłynąć w odmęty łaski Krinn... - Mruczał, wbrew zapowiedziom rzeczywiście przymykając powieki. Nie spodziewał się takiej bezpośredniości po Sebellianie i chwila błogości pod palcami Saby pozwalał mu ukryć zaskoczenie. - Panie, cóż znaczy: zadowolić? Są osoby, którym wystarczy niewiele, są takie, którym nie będzie dość całą nocą! Pytasz mnie, czy te śliczne panie mogą dziś cieszyć się łaską Krinn? Nie śmiałbym odmówić żadnej z nich. Służba bogini pozwoliła mi poznać sposoby ku temu, by nie tracić zapału podczas wspólnych nocy.

Krinndar nie mógł pozwolić sobie na opuszczenie gardy. Saba starała się, ale przecież tu nie o nią chodziło, ani nawet nie o samego Krinndara. Kiri podniósł się do siadu nieco bardziej w pionie, nieco bliżej hrabiego. Kiedy mówił kolejne słowa, jego głos brzmiał ciszej, bardziej zmysłowo. Nie każdy musiał go słyszeć, bo przekaz był tylko dla hrabiego.

- Jeśli ty nie masz dość sił, by być energicznym, pozwól, że zajmę się tobą, Sebellianie. Nie będziesz musiał nic robić prócz tego, że odprężysz się i zaufasz...
Obrazek

Rezydencja hrabiego Napier

105
POST BARDA
- "Kiri", huh? - powtórzył po nich Sebellian z namysłem. - Brzmi zdecydowanie lepiej, niż "Kriniś".
- Jak na kogoś równie wysoce wyedukowanego i zmyślnego, jesteś naprawdę beznadziejny w nazywaniu rzeczy i wymyślaniu zdrobnień, Sebellianie! - wyśmiała odważnie Aluca, dobrze ukryta za plecami mężczyzny, którego ośmieliła się głośno skrytykować.
Być może hrabia był ponad złoszczenie się o niegroźne przytyki, być może w pewien sposób urozmaicało mu to życie, a może kobieta zwyczajnie była na tyle dobra w rozmasowywaniu jego karku, że właśnie z tego powodu lekko kwaśna mina szybko ustąpiła bardziej teatralnemu, nadąsanemu wyrazowi twarzy. Odkąd Krinndar trafił pod jego pieczę, miał okazję zaobserwować wiele frywolnych tendencji, wbrew pozycji, jaką piastował. Kto zresztą wie, czy to nie ta właśnie pozycja go do niej skłaniała.
Słysząc nieco więcej na temat okoliczności, dzięki którym znalazł się w rezydencji, stanowcza część zainteresowania ponownie przeniosła się na niego oraz Leosa. Suona zagwizdała, Lila uśmiechnęła się w sposób, w jaki wyłącznie osoby wyobrażające sobie zbyt wiele i lubiące dopowiadać sobie do historii, potrafiły się uśmiechać, a Bibi zwyczajnie się rozchichotała. Pewnie tylko twarz Leo poczerwieniałaby, gdyby nie była już czerwona od momentu, w którym rozebrano go ze znacznej części przyodzienia.
- Więc to nasz nieśmiały rycerz cię tu sprowadził? - zdziwiła się Tessa.
- Kto by pomyślał, hm? - wtrącił się hrabia słodkim głosem, który sprawił, że co ciekawsze innych detali dotyczących opowieści elfa kobiety, szybko pozamykały usta, połykając wszystkie dodatkowe pytania. Również w stronę Krinndara spojrzał on w sposób-... Być może nie ostrzegawczy, ale z całą pewnością mający przekazać, że zdradzanie szczegółów jego pobytu nie było najrozsądniejszym, co mógł w swojej sytuacji zrobić.
- Niezależnie od tego, jak tu trafiłeś, jestem pewna, że twój pobyt będzie pełen wrażeń - szybko naprostowała swój poprzedni błąd Tessa, odrobinę nerwowo wygładzając materiał sukni na udach.
- Być może zainspiruje cię nawet jakimiś nowymi pomysłami na występy? - zaoferowała Lila. - Nasz hrabia potrafi być baaardzo inspirujący. Na wiele sposobów~
Wracając na bezpieczne tory, jak gdyby nigdy i nic, Sebellian lekko zakręcił w dłoni pełnym wina kielichem. Jeśli był świadom szoku, w jaki wpędził swojego nieszczęśliwie przyzwoitego rycerza, postanowił to twardo ignorować. Był wszakże w swoich komnatach i na swoich włościach. Miał tu niemal nieograniczone prawo do decydowania, co było, a co nie było poprawne i dozwolone.
- Do usług - odpowiedziała mu śpiewnie Saba.
Kobieta z pewnością nie była najgorsza w swoich staraniach. Może i daleko jej do profesjonalizmu, ale przynajmniej umiała sprawić, żeby oferowany masaż relaksował w sposób satysfakcjonujący i niebolesny.
- Masz rację - wymruczał hrabia, zadowolony z odpowiedzi udzielonej mu przez elfa. - Wygląda na to, że niezbyt dokładnie przemyślałem swoje pytanie. W takim razie - mężczyzna niespiesznie podniósł rękę i korzystając ze zmniejszonego dystansu między sobą, a Kirim, chwycił go zalotnie za podbródek, wyżej unosząc jego głowę. - Pozwolisz, że sam ocenię na podstawie tego, co zaprezentujesz mi swoimi kolejnymi "występami" z udziałem moich drogich dam. Jak już wspomniałem, chciałbym dzisiaj przede wszystkim nacieszyć oczy. Być może i skuszę się więcej, jeśli dzięki temu rzeczywiście pojawią się chęci. A zatem? Sądzisz, że będziesz w stanie podołać?
Krinndar mógł poczuć, jak oczy obecnych zwracają się ku niemu wyczekująco.
Foighidneach

Wróć do „Stolica”