POST BARDA
Płynąc pomiędzy światem kryształów, czy czymkolwiek też była kryształopodobna masa, Libeth czuła coraz mocniejsze przyciąganie tajemniczej obecności, którą postanowiła się pokierować. Im mocniej ją czuła, tym bardziej naglące jednocześnie wydawały się pozostały dwie, od których skutecznie się oddalała. Uczucie to było niemniej wciąż alarmujące.W pewnej chwili jeden z kryształów implodował tuż przed nią, tworząc wir mieniącego się, szklistego pyłu. W jego miejsce powstał rodzaj wyrwy, po której to drugiej stronie, Paria była w stanie dostrzec jedynie coś, co na pierwszy rzut przysłowiowego oka przypominało jej morze czerwieni rozmaitych odcieni. I choć zapewne w innych warunkach widok ten byłby dla niej złowrogi, energia bijąca z wyrwy była niemalże uspokajająca - zwłaszcza w porównaniu do agresywnych, bezszelestnych wezwań, które wciąż czułą za sobą.
Przedostanie się na drugą stronę, nie zajęło jej wiele czasu i, podobnie, jak to miało miejsce za pierwszym razem, gdy jej świadomość oddzieliła się od ciała, także i tutaj nie potrafiła za bardzo określić, co dokładnie widzi czy czuje. Był to zaiste cichy i tajemniczy świat. Świat przypominający płótno, na którym ktoś o wyjątkowo artystycznej duszy postanowił wykreować coś absolutnie nierealistycznego, posługując się czerwienią, bielą i odrobiną błękitu. Tworzące rzeczywistość dookoła twory, to mniej, to bardziej foremne, wydawały się znacznie bardziej stabilne, jakkolwiek dziwacznie. Pulsowały niby żywe organizmy - w zupełnej, lecz niezatrważającej z jakiegoś powodu ciszy.
Spoiler:
Wtem, głos niczym fala rozszedł się po wszystkich zakamarkach jej umysłu. Czuła go na zewnątrz i w środku. Czuła go wszędzie i nigdzie, lecz co najważniejsze - kompletnie nie potrafiła go zrozumieć:
- ᛉᛖᚹᚾᛖᛏᚱᛉᚾᚨ ᛁᛊᛏᛟᛏᚨ᛫
Gdy spokojny, acz dominujący głos rozszedł się po świecie czerwieni, wszystkie inne umknęły spłoszone.