POST BARDA
Elf wciąż był tylko przedstawicielem swojego gatunku i zdecydowanie niekoniecznie dobrym materiałem na ojca. Potraktował dzieciaka, pomocnika karczmarza jak dorosłego. Zapomniał przy tym, a może już nie pamiętał, że tak młode osoby zachowywały się całkiem inaczej. Ewentualnie wpływ na to miało jego pochodzenie i inne postrzeganie świata, niźli ludzie? Niezależnie od tego, jaka była prawda, nie przewidział zachowania chłopaka. Ten oczywiście słysząc słowa Lina i monetę, pierwsze, co zrobił, to szybko ją oddał.- Nie mogę. Karczmarz mnie znów zbije pasem, jak będę się migać od roboty. - Powiedział szybko te słowa i uciekł, nim elf, mógł go złapać. Widocznie strach przed pasem, był silniejszy, niźli chciwość. O ile można przyjąć, że dzieciak oczywiście posiadał takowe uczucie. Może był jeszcze za młody, ewentualnie karczmarz wychował go tak, by wyrugować z niego to? Kolejne, nieistotne pytanie, które pozostało bez odpowiedzi.
A czas mijał. Im dłużej zwlekali, tym szansa na odnalezienie osoby, która przekazała tego papierowego ptaka, drastycznie malała, by nie powiedzieć, że już była znikoma. Znalezienie kogoś w mieście często było porównywanie do poszukiwania igły w stogu siania, ale to było po prostu grube niedopowiedzenie. Jeśli nie wie się, jak podejść do tego tematu, można stracić tygodnie i nie dowiedzieć się niczego.
Nie istniał ptak na terenach orków, podobny do tego, co widział. Nawet podczas wypraw do Oros nie widział nic podobnego. Oczywiście, jeśli zawędrował dalej na północ do podmokłych terenów lesistych, istniała szansa na spotkanie tego ptaszka, tylko... papierowy odpowiednik prawdziwego zwierzęcia praktycznie go nie przypominał. To było umowne porównanie, które to nie każdy musiał pojmować. Podczas zabawy prezentem dla elfa, dojrzał na dole coś. Dla jego wprawnych oczu było to szlaczki, które nie miały dla niego żadnego sensu. Równie dobrze mógł uznać, że to nic takiego.
Spoiler: