POST BARDA
Kobieta wyglądała na zaskoczoną przywitaniem, jakie zaoferował jej Mortiush. Spojrzała na niego zdziwiona, unosząc wysoko brwi, jednak w żaden sposób tego nie skomentowała. Na jej ustach błąkał się uśmiech. - Proszę nie dać się prosić. - Zanuciła wręcz. Gdy poruszyła się, bujając biodrami na boki, materiał jej sukni zaszeleścił, jakby miał dać Mortiushowi obietnicę bogactw, jakim go obrzuci. - Och, każdy uważa, że salony to takie wymagające miejsce! Odnajdzie się pan tam. Och, mam dobry pomysł! Przejdźmy na ty. - Zaproponowała tak lekko, jakby wcale nie bratała się z kimś, kogo dopiero co uznała za żebraka. Najwyraźniej bardzo jej zależało na udziale Mortiusha w jej balu. - Nie musisz mówić, wystarczy, że będziesz rysować! Przed balem wymyjemy cię, wyczeszemy, odwszawimy i damy nowe ubrania. Co ty na to?
Propozycja wprost świadczyła o tym, jakie mniemanie ma o nim kobieta.
- Mamooo! Kup mi pieska!