Ardran upewnił się, że na pewno kaptur wszystko przykrywał, po czym pobiegł do cioci. Po pożegnaniu podziękował i poszedł z marynarzem, próbując ignorować Kamaha...
W końcu wyruszyli. Amayda, tak? Gdzieś słyszał to imię... po chwili przyszedł mu na myśl gobliński handlarz... ale nie myślał o tym więcej, bo zobaczył coś, co spowodowało że zbladł.
Chata cioci R'tayi... płonęła...
- O nie... - jęknął, po czym lekko szarpnął marynarza, wołając:
- Proszę pana... ja znam ludzi, którzy mieszkają w tym domu... proszę, pomóżmy im...
- Co robić, co robić... - szeptał, patrząc na to co się działo. Jeżeli marynarz nie stawiał oporu, podbiegł tam, wypatrując Dorsza i cioci... oby nic się nie stało!
Re: Trakt do portu
76(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .