Rynek Turoński

31
Sytuacja jakby się uspokoiła nieco. Po słowach starszego, Thelin wywnioskował, że jego zdolności są grupie sekciarzy w jakiś sposób potrzebne. Znów pojawia się broń z adamantu, jakby była ona kluczem do czegoś? Obróbka tego metalu nie jest prosta, aczkolwiek posiada odpowiednie do tego narzędzia. Zaskakująca też była sprawa skąd mieli dostęp do takiej ilości tego surowca. Młody krasnolud nieco się uspokoił.
- Wolałbym porozmawiać w spokojniejszym miejscu. Też jestem ciekaw co mają do powiedzenia Panie. Wyjaśnij jeszcze co masz na myśli mówiąc adamantowa broń? Jest w naszym wspaniałym mieście jeszcze trochę innych w moim fachu coby śmielej przyjęli ofertę stworzenia takowej. - odpowiedział, lecz w tonie Talosa wyczuwalne było lekkie zainteresowanie tematem, jednak na razie nie wypowiadał tego wprost. Nadal grunt, jako Kowal ma zasady, kodeks postępowania, przejrzystości działań swojego zawodu. W szczególności teraz gdy jest w kręgach zainteresowania zakonu.
Na znak dalszej chęci do rozmowy przybliżył się do budowanej sceny i stanął tuż przy jej frontalnej części.

Rynek Turoński

32
POST BARDA
Starszy krasnolud poczerwieniał na twarzy. Wyglądał, jakby zaraz miał zacząć strzelać gromami z oczu.

- Spokojnieszym?! Co tu jest niespokojne?! - Krzyczał, podskakując w miejscu.

Młodzikowie złapali go za ramiona, jeden z jednej, drugi z drugiej strony.

- Wujaszku, twoje serce! - Przypomniał jeden.

- Serce, serce! Oddam serce Paniom, jeśli będzie trzeba! - Pieklił się stary. - Jeśli ten prostak nie zacznie szanować Córek! I co, adamantowa broń! Co adamantowa broń! - Krzyczał. - Potrzebujemy jej do otworzenia bram! To nie może być jakaś broń, musi być najlepsza! - Krasnoludowi brakowało tchu. Podtrzymywany przez chłopców, siadł na skraju sceny. Wziął kilka ciężkich, głębokich oddechów. - Wszystko, co dla Córek, musi być najlepsze! A ty odmawiasz, chłopcze! Bezczelny!

- Co wujaszek chciał powiedzieć - wszedł mu w słowo jeden z młodych. - To że broń od pana, panie Thelinie, będzie najlepsza do tego typu zadania. Jeśli nie zechcesz wykonać jej ku czci Córek, jesteśmy gotowi zapłacić.
Obrazek

Rynek Turoński

33
Dużo, dużo informacji jak na tak krótka chwilę. I to sekciarskie niezrozumiałe gadanie wujaszka dwójki Krasnoludów. Faktem jest, że wraz z ojcem uchodzili za jednych z najlepszych kowali w okolicy, ale to opinie ich zleceniodawców. Thelin według samego siebie uważał, że sporo jeszcze przed nim i wiele technik nowych do odkrycia w jego fachu.

Zrobiwszy kilka głębokich wdechów, spokojnie przemówił.
- Jeden z waszych chciał zapłacić, żądał pełnej dyskrecji tego co robię. I by tak było, lecz moja kużnia jest obiektem otwartym. A resztę z akcji waszego byłego kompana znacie. Z mojej strony na ten moment mogę obiecać, że będę obecny na wiecu. - po tych słowach, poczekał na odpowiedź by następnie udać się w stronę swojej Kuźni.

W głowie miał mętlik. Lubił tworzyć, uczyć się, rozwijać. Dawno nie miał interesującego zlecenia. Była też natura moralną i zasady. Lecz od czasów które normalne życie wszystkich nacji ulegały zmianie, zmianą tym samemu ciężko będzie się przeciwstawić. Jest to nowa droga, nowy szlak. Lecz czy jak raz na nią wejdzie będzie z niej powrót? Tego nie był pewien....

Rynek Turoński

34
POST BARDA
Thelin chciał dalej szkolić się w swoim fachu, co było zrozumiałe. Apostołowie podsuwali mu możliwości - nieczęsto można było pracować z materiałami, które dostarczali. Ebon, adamant - wszystko to było drogie i trudno dostępne, do tego trudne w obróbce, a to praktyka czyniła mistrza.

Młodzi, gdy usłyszeli o ataku na Thelina, wyglądali... niewinnie. Uśmiechali się przepraszająco, zupełnie tak, jak wcześniej młody Garon. Tak, jakby zupełnie nic się nie stało, jakby Thelin nie został zaatakowany we własnym domu i nie kulał z powodu rany w udzie.

- Po dzisiejszym wiecu, panie Thelinie, będziemy mogli działać otwarcie.

**

Kiedy Thelin wrócił na rynek parę godzin później, mógł zdziwić się tłumami, które również przybyły wysłuchać słów Apostołów. W większości byli to młodzi kransoludzi około wieku Thelina. Zebrała się również większość grup zawodowych.

Młody Garon przechadzał się między zgromadzonymi i rozdawał bułeczki. Niewielu było jednak zainteresowanych wypiekami, gdy na podeście stanął wujaszek, którego wcześniej spotkał Thelin.

- Bogowie dali nam znak! - Zaczął krasnolud podniosłym głosem. Uniósł dłonie, by uciszyć tłum, gdy podniosła się wrzawa. - Córki przemawiają do naszych kapłanów! W swej łaskawości, ekscelencje podzielili się swoimi wizjami! Nadszedł czas, by urosnąć w siłę! - Mówił oficjalnym, podniosłym głosem. Znów musiał na chwilę zatrzymać się, by tłum mógł wykrzyczeć swoje poparcie. - Ina i Myra pragną, żebyśmy raz jeszcze byli potężni!

- Ja też słyszałem głos naszych pań! - Przed szereg wyrwał się jeden z młodych krasnoludów. Miał rudą brodę i zakrzywiony nos, a brzuch tak wielki, że ledwie objął go pasem. - Córki przemówiły do mnie! Musimy mieć silnego przywódcę!

- Silnego przywódcę! - Powtórzył wujaszek. - O to nas proszą! Dość z monarchią elekcyjną! Dość z wyborem władców! - Krzyczał mężczyzna. - By tego dokonać, musimy dotrzeć do starożytnej twierdzy, którą ukazała mi Myra!
Obrazek

Rynek Turoński

35
Słowa młodego krasnoluda o tym, że po dzisiejszym wiecu ich sekta będzie mogła działać otwarcie, ciągła tłukły się w głowie kowala i napawały go lekkim lekiem i niepokojem.

Powróciwszy na Plac zgromadzeń by obejrzeć wiec na cześć Bogów i ich wieszczek niejakich Córek Ina i Myra. Thelin był zaskoczony tym jakie tłumy zgromadziły się wokół podestu, były tam też różne grupy zawodowe. Niewątpliwie zgromadzenie to miało wielką siłę w Turonie.

Słowa płynące z mównicy porywały tłumy. Kowal słuchał i nie był tak entuzjastyczny jak reszta zgromadzonych. Słowa które padały zakładały bunt i zmianę władzy jaka była w królestwie, na rzecz nowego przywódcy, a do tego potrzebowali czegoś że starożytnej twierdzy.
Może Thelin czytał za dużo mitów, bajek dla małych krasnali, lecz stare twierdzę z zamierzchłych epok mogły kryć w sobie przerażająca istotę, bądź istoty czekające na uwolnienie, a sekta miała być kluczem do otwarcia zamka i wolności.

Kowal chce pracować i tworzyć sekta Córek dawała możliwości do pracy na rzadkich metalach, lecz za jaką ogólna cenę. Nie wątpliwie byli zainteresowani usługami kowala za wszelką cenę i byli do wszystkiego zdolni by cel osiągnąć. Talos bił się z myślami by nadal zostać na wiecu, wszystko to co się działo nie zapowiadało się dobrze. Powoli zaczął przeciskać się przez tłum w kierunku przeciwnym do sceny.

Rynek Turoński

36
POST BARDA
Zewsząd dochodziły okrzyki. Krasnoludy były w większości rozentuzjamowane, w części niepewne, paru wyrażało swoje niezadowolenie, jednak szybko byli tłumieni przez tych, którzy popierali mówiącego.

Kiedy przeciskał się z powrotem w kierunku domu, początkowo nikt go nie zatrzymywał. Krasnoludy patrzyły na niego z niepokojem, jakby nie wiedząc, czemu opuszcza wiec przed tym, jak starszyzna skończy mówić. Wujaszek wciąż głosił swoje prawdy, lecz te omijały Thelina. Celem było przedarcie się przez wiwatujący tłum i opuszczenie rynku.

Zaszedł daleko. Tuż przy granicy rynku, tam, gdzie spotykały się pracownie, a przesmyk między nimi służył za drogę prowadzącą wgłąb miasta, Thelinowi drogę zagrodziło dwóch zakapiorów.

- Pan pójdzie z nami, panie Talos. - Odezwał się jeden.

- Będą chciely z panem gadać. - Dodał drugi, z dziwnym akcentem.
Obrazek

Rynek Turoński

37
Młody krasnolud zdawał się zadowolony z faktu dość łatwego i szybkiego przemieszczania się poprzez tłum. Fanatycy dziwnie na niego patrzyli, lecz nie robił sobie z tego nic. Parł dalej.

Na końcu placu zgromadzeń gdy witał się z gąską,dwóch dryblasow zastawili mu drogę, jego zdaniem nie byli stąd. Odruchowo ręką ruszyła ku schowanemu młotowi bojowemu, jego własnej produkcji. Lecz szybko odstąpił od tego zamiaru,dając ręce wzdłuż ciała.
- W końcu jakieś konkrety. Ciężko dostać się na prywatną audiencję do Córek. Bądźcie moimi przewodnikami, bez oporu pujde z wami, lecz o własnych siłach. - powiedział spokojnie, lecz na tyle twardo by uszanowali jego decyzję. Po zatym przynajmniej na tym etapie nie chciał stawiać oporu.
Chciał w końcu dowiedzieć co się dzieje u samego źródła.

Rynek Turoński

38
POST BARDA


Mężczyźni spojrzeli po sobie i skinęli głowami w niemym porozumieniu. Stając po obu stronach Thelina, przeprowadzili go tyłem, z dala od tłumów, ku jednemu z budynków. Nie wyróżniał on się niczym spośród pozostałych. Na parterze znajdował się zakład krawiecki, natomiast Thelina poprowadzono na poddasze.

Przestrzeń pod strzechą nie była podzielona żadną ścianką, zupełnie jakby chciano stworzyć wystawną salę tam, gdzie nie było na to dość miejsca. Skosy dachu ograniczały granice pomieszczenia. W szczycie budynku, w fotelu wyłożonym futrami, zasiadał starszy krasnolud.
Spoiler:


Był tak stary, że wyłysiała nie tylko jego głowa, ale też broda. Jego skroń zdobił tatuaż z dawno minionej mody. Jasne, wodniste ślepia wlepione były w jeden punkt, gdzieś pod nogami Thelina. Jego ubrania nie oddawały czci, jaką darzyli go wyznawcy.

- Ekscelencja Dhrall Rorinsson. - Przedstawił jeden ze strażników. Obaj krasnoludzi, którzy prowadzili Thelina, skłonili się w pas. - Nasz głos w rozmowach z Córkami. Najwyższy apostoł.

Stary w żaden sposób nie reagował na słowa strażnika. Nie poruszył się ani o milimetr, a jego spojrzenie wciąż wbite było w jeden punkt.

- Masz pytania, kowalu. - Odezwał się Dhrall po dłuższej chwili i paru głębszych, świszczących oddechach, głosem ochrypłym i cichym. Słowa płynęły powoli, jakby miał problem z ich wypowiadaniem.
Obrazek

Rynek Turoński

39
Thelin dał się spokojnie prowadzić na rozmowy. Widać było, że strasznie o niego i jego udział zabiegali, bez względu na jego zgodę czy nie. A to już rodziło różne scenariusze nieprzychylne dla kowala jak i jego rodziny.

Sala była nie duża, lecz wyglądała reprezentatywnie. W fotelu siedział kolejny starzec, młodemu bardziej przypominał wieszcza że starych opowieści.

-Ekscelencjo Dhrall Rorinssonie rad jestem poznać taka osobistość. Dlaczego tak zabiegacie o moje usługi w budowie broni z tak cennego metalu? Czym jest ta tajemnicza brama, która ma być przepustką do zmiany władzy? Czy w końcu poznam osobiście Córki? Jaki macie cel? Moja decyzja będzie też uzależniona od gwarancji nietykalności dla mojej rodziny. - żądał serię pytań, spokojnie czekając na odpowiedź Ekscelencji.

Rozglądał się po pomieszczeniu niby z zaciekawieniem, oceniając wnętrze i jego ułożenie.

Rynek Turoński

40
POST BARDA
Stary krasnolud popatrzył na niego, a Thelin mógł odnieść wrażenie, że mówienie mu sprawia swoistą trudność. Otworzył usta, by wypowiedzieć kolejne słowa do krasnoluda. Wpatrywał się w niego uważnie, a w jego tonie słyszał pewność, bazującym na sporej ilości wiosen na karku.
- Nie istnieje na tymże świecie żadna siła, mogąca ci to zagwarantować. Wszelakie obietnice, staną się kłamstwem, które będzie pokarmem dla frustracji i gniewu. - Wypowiedziane słowa wciąż brzmiały cicho, a im dłużej jakieś zdanie wypowiadał, tym mniej wyraźnie je wypowiadał i czasem było trzeba się domyślać sensu słów. Tutaj nastąpiła dłuższa przerwa w wypowiedzi. Jeden ze strażników prawie natychmiast podał mu jakiś trunek, dzięki któremu zwilżył gardło.
- Nikt nigdy nie poznał osobiście Cór. - To była odpowiedź na jego pytanie. Świszczący oddech zanikł, a i głos stał się mniej ochrypły. Zdecydowanie ta poprawa wynikało bezpośrednie z tego, czego się napił. Kolejny łyk został pociągnięty, by spojrzenie starca padło na niego, jakby zwiastowało coś niecodziennego.
- Pewna i odpowiedzialna ręka jest potrzebna. Takowego żem widział cię. - Pomimo utrzymywania rozmowy dość cicho, wypowiadane słowa stały się o wiele wyraźniejsze dla słuchaczy. Już nie było potrzeby domyślać się słów, jakie zostały wypowiedziane.
- W bramach kryje się przyszłość. Nadciąga powiew zmian. One zawsze są niebezpieczne. Bez broni, jakie są szanse, by je przetrwać? - Miał coś z wieszcza lub jakiegoś kapłana. Tego Thelin mógł być pewny, bo tak specyficzny sposób wypowiedzi zazwyczaj był zarezerwowany dla osób, które zdecydowanie za długo rozmawiają z kimś innym, niż ze swoimi pobratymcami.
-Młodzi... młodzi doszukują się przyziemnych spraw, patrzą na nosy i brody. Nie widza, co kryje góra. - Dodał do swoich słów, zapewne enigmatycznych słów dla Talosa. Czy to jednak nie był przywilej takich osób?
Licznik pechowych ofiar:
8

Rynek Turoński

41
Stary krasnolud mówił jak wieszcz z opowiadań. Teraz młody mógł doświadczyć tego osobiście, co było trochę męczące, by co rusz wysilać słuch aby coś zrozumieć.
Czyli nie dają mu gwarancji na nic, jedynie nadzieję na to że z nimi będzie lepiej niż bez. Talos był jeszcze bardziej zmieszany niż przedtem.
- Czcigodny jestem zmuszony odmówić waszej prośbie. Może byłbym skłonny do współpracy gdybym otrzymał jakiś dowód na istnienie Cór czy świątyni do których bram mielibyśmy się udać. - odpowiedział, spinając instynktownie mięśnie w oczekiwaniu na to, że osilkowie rzuca się w jego kierunku.

Kowal prosty krasnolud lubił mieć w miarę jasne sytuację i wiedzieć na czym stoi. Poplecznicy Cór nie byli na pewno stabilnym gruntem do czegokolwiek. Ukradkiem rozgląda się po pomieszczeniu w poszukiwaniu słabych punktów konstrukcji poddasza. Ta sekta jest nieobliczalna i niebezpieczna.

Rynek Turoński

42
POST BARDA
Nie sposób rzec, co sobie pomyślał rozmówca młodego przedstawiciela brodatego ludu, gdyż w jego spojrzeniu, nie było widać żadnych, większych emocji. Strażnicy także nie ruszyli się z miejsca. Odmowa nie była czymś, za co karano życiem. Istniały zasady, których porządny krasnolud nie będzie łamał. Nie byli wszak ludźmi, których słowa i niepisane zasady były łamane z powodów równie głupich, jak sami często byli.
- Zasmuca mnie twa decyzja. - Cmoknął, nie ruszywszy się z miejsca, nie kiwnął nawet palcem, by dać jakiś znak swoim towarzyszom.
- Szukasz potwierdzenia w tym, co jedynie twa dusza zobaczyć może. Gdzie leży prawda wiary? Czy istnieje ojciec, Turonion? Czy w naszych sercach istnieje miłość tylko dla nielicznych? Głosy, które słyszymy, muszą być ograniczone? Czy człowiecza ułuda zbytnio nie mąci? - Popatrzył na niego i podniósł się nieco na siedzeniu, by móc zdecydowanie lepiej na niego patrzeć. Zdawać się mogło, że faktycznie ten krasnolud próbuje mu coś przekazać, jednak w jego słowach czego można się doszukać?
- Czy tak bardzo przywykliśmy do Domu, który opiekuje się naszą wędrówką, że zapomnieliśmy, iż każdy świątynie ma w miejscu dostępnym i niedostępnym jednocześnie? Tam, gdzie leży źródło prawdziwej wiary, jest także miejsce, dostępne tylko i wyłącznie dla ciebie. Potrzeby wynikające ze wspólnoty zrodziły podobne miejsca, acz czy one są prawdziwe? - Oczywiście jedyne, co było pewne w wypowiedzi tego mężczyzny to, że wspominał o Domu Wiary, miejsca kasty kapłanów i opiekunów duchowych tego ludu. Reszta jego słów podlegała osobistej interpretacji.
- Nie mniej, przybyłeś tu cały i zdrowy. I takowy też opuścisz to miejsce. Jeśli taką wolę masz obecnie. Święte prawa są przestrzegane. - I w zależności od jego odpowiedzi, może opuścić to miejsce w akompaniamencie dwójki strażników lub też zostać o porozmawiać jeszcze z wyznawcą sióstr. Pełno było słabych punktów. Belki podtrzymujące poddasze trzymały dach na swoim ciężarze. Zniszczenie ich spowoduje, że dach opadnie.
Licznik pechowych ofiar:
8

Rynek Turoński

43
Krasnoludki Kowal miał mętlik w głowie. Prawdą jest też, że nie miał dawno szansy wykazać się w swej sztuce kowalstwa. Był skóry się zgodzić, lecz wszystko musi być jasne. Po chwili namysłu przemówił.
- Skory jestem przystać na pomóc wam w wyrobieniu oręża, jakiego będziecie chcieli. Muszę jednak wiedzieć skąd macie adsmant, dla kogo mam konkretnie i jaki oręż wykonać. Również przydały by się kwoty na to. Takie są moje warunki. - spokojnie przemawiał mocnym pewnym głosem i powoli by starzec go zrozumiał.

Przynajmniej na razie nie wykorzystywał słabych punktów konstrukcyjnych zadaszenia budynku. Również szanował krasnoludzie zwyczaje. Zmęczył się trochę staniem, siadł na podłodze. Czekał na odpowiedź krasnoluda seniora.

Rynek Turoński

44
POST BARDA
Siadanie przez starszym krasnoludem zostało odebrane przez dwóch strażników, jako obraza ich kapłana. Czy ktokolwiek mógł winić ich za reakcje na ten brak szacunku ze strony młodego krasnoluda. Gwałtownie wyciągnęli swoje topory i mieli już nauczyć kogoś dobrego wychowania. Powstrzymał ich Dhrall, ruchem ręki. I choć zatrzymało to ich ruchy, zdecydowanie złość w oczach nie zniknęła. Schowali broń, jednak tym konkretnym działaniem, kowal sprawił, że przynajmniej ta dwójka już niekoniecznie uważała go za godnego i równego sobie krasnoluda.
- Logiczna twierdza twego umysłu musi być ostrożna. Dla wielu naszych braci nie ma już ratunku, gdyż dość łatwo potrafi nas ogarnąć smocza choroba. Pokusa bywa silna, jednak nie sposób zaprzeczyć, że bez niej nie można przeżyć. Przewrotność świata powoduje, że na końcu i tak każdy się zgubi. - Tu pokazał znak ręka i jeden ze strażników wyszedł z pomieszczenia. Po chwili wrócił, niosąc worek i jakiś przedmiot na małej tacy. Rozsznurował woreczek, a oczom Thelina ukazały się klejnoty. Tym, co było obok tego stosu była igła.
- Worek jest wynagrodzeniem za twe umiejętności. Igła jest mym darem dla ciebie. Nie próbuj ulec złudzeniu, że jest bezwartościowa. Kryje w sobie zadziwiającą moc. - Powiedział spokojnie, sprawdzając jego reakcje na te rzeczy, a może tylko mu się wydawało i kapłan był już znudzony tym wszystkim?
- Szanowny wojownik swe imię w przysiędze krwi zobowiązał się nie wymawiać. Służy naszej sprawie od dawna i to dla niego jest oręż. Wśród naszych nazywają go Milczącym, ale wątpliwe, byś i ty go znał. Wyruszył w podróż po otaczającym nas świecie wiele wiosen temu. Niedawno też powrócił na łono matki. Tylko on wie, jaki to oręż mu jest potrzebny. Tej tajemnicy zdradzić nikomu oprócz tobie nie zamierza, jeśli zgodzisz się przyjąć te święte zadanie. - Odpowiedział, znów biorąc cukierek to ust, bo zaczął niewyraźnie mówić. Ewidentnie efekt tego, co brał, był krótki, więc pewnie nikt nie chciał przeciągać tej rozmowy.
- Pierwsze, a które czekało tak długo, jest odważne. By nawet nie rzec, iż zbyt, jednak dla młodych, brawura jest towarzyszem życia. Czy i ty, Thelinie Talosie zdradziłbyś komuś swe tajniki sztuki, dzięki któremu to, co wychodzi z twej ręki, jest tak dobre? -
Licznik pechowych ofiar:
8

Rynek Turoński

45
Nawet przez myśl mi nie przeszło by naumyślnie kogoś może obrazić siadając. Gdy spostrzegł reakcję strażników wstał, lecz jedna ręka była bliżej jego młota bojowego, nie dobywał go jednak. Widział, że starzec traci siły, sam nie chciał przedłużać tego spotkania.
- Wezmę tylko igłę klejnoty możecie sobie zachować. Strażnicy miejscy zarekwirowali część moich narzędzi, więc przydałyby mi się nowe jak najlepszej jakości, skoro mam wam wyrobić tak wspaniałą broń z tak szlachetnego metalu. - powiedział, dodając po chwili.
- Będę rad na spotkanie z wojownikiem, którego nazywacie Milczącym. Ofszem przyda mi się pomocnik w wyrobie tak wyjątkowej broni, lecz by podzielić się wiedzą szerzej, muszę najpierw poznać tego pomocnika jak i mu zaufać. - powiedział z przekonaniem

Stojąc oczekiwał odpowiedzi starca. Thelin wiedział jedno, że po dzisiejszym spotkaniu będzie musiał się napić. Bierze jeszcze magiczną igłę w woreczku i chowa ją w swoich szatach.
- Jaką konkretną moc ma ta igła? -dodaje jeszcze szybko.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica”