POST BARDA
Kąciki ust elfa zdradziecko podrygiwały góra-dół, gdy z ogromnym zainteresowaniem przyglądał się jej próbom tłumaczenia. Ewidentnie sobie z nią pogrywał, choć sądząc po pierwszym wystrzale brwi, chyba nie spodziewał się aż tak emocjonalnej reakcji ani też tego, że weźmie jego słowa na poważnie.
-
Wybaczam Waszej Wielmożności - kiwnął niemniej głową, uprzednio nonszalancko odrzucając mokrą grzywkę, która z plaśnięciem wylądowała po drugiej stronie czoła. -
Jestem wszakże rozsądnym i hojnym elfem. Potrafię okazać wyrozumiałość w każdych okolicznościach.
Opuszczając luźno ramiona, parsknął nieco nerwowym śmiechem, zanim zaczął rozcierać kark, gdy skierowali swoje kroki w stronę rezydencji.
-
...I nigdy nie powiedziałem, że tego w tobie nie lubię - mogło dojść jej uszu niezbyt wyraźnie, zanim się rozstali.
***
Wyłamując palce zdrowej dłoni, Kamlio powitał Parię odrobinę bardziej skrępowanym uśmiechem niż zazwyczaj, zanim zapraszającym gestem wskazał schody. Gdy tym razem zeszli na sam ich dół, mogła wykorzystać okazję, aby zerknąć przez otwarte na oścież drzwi do sławnej, dzielonej tutaj przez co najmniej kilka osób sypialni. Pokój w środku był długi i sprawiała zaskakująco przytulne wrażenie, mimo miejsca, w jakim się mieścił. Ktoś nawet wciąż drzemał na jednym z jednoosobowych, wąskich łóżek, podczas gdy para zajętych rozmową i absolutnie nieprzejętych niczym Śniących właśnie zmieniała pościele.
-
Więęęęc... - odezwał się wreszcie Kamelio. -
Chodzi TYLKO o moją twarz? - zapytał niby to zaczepnie, niby luźno, a jednak z nieukrywaną dozą ciekawości.
Podobnie, jak wtedy, kiedy kierowali się do pracowni alchemicznej, skręcili w lewy korytarz. Pochodnie wesoło podskakiwały na uchwytach przy ścianach za każdym razem, gdy którąś z nich mijali.
Dochodząc do połowy korytarza, zatrzymali się i stanęli przed drzwiami, których przeznaczenia Libeth dotąd nie znała. Kamelio wysunął się bardziej na przód, aby lekko w nie zapukać. Pomieszczenie nie mogło być zupełnie szczelne, w przeciwieństwie do tego, w którym przeprowadzano eksperymenty na mnogich wywarach i miksturach. Obydwoje mogli usłyszeć przytłumione głosy dochodzące z wewnątrz oraz poczuć lekki zapach drzewa sandałowego jeszcze zanim im dobrze otworzono.
W drzwiach stanęła, nieoczekiwanie dla Parii - Nuriel. Dostrzegając Kamelia, oczy ciemnoskórej dziewczyny od razu rozbłyszczały się, niczym te sławne tysiąc gwiazd, zanim dostrzegła nimi towarzyszącą mu bardkę. Wyraz zmieszania oraz zakłopotania przebiegł jej po twarzy, nim odsunęła się od wejścia szybkimi, drobnymi kroczkami. Ubrana była niesamowicie... Prosto. Kompletnie inaczej niż to, z czym dotąd mogła się kojarzyć. Obecnie miała na sobie jedynie prostą, turkusową tunikę.
-
Wejdźcie, proszę! - rzuciła pospieszenie.
Ku zaskoczeniu ten Libeth, pomieszczenie było w większej części zajmowane przed naprawdę ogromny... Zbiornik wodny! Łaźnię? Basen? Zbiornik nie wyglądał na specjalnie głęboki, jednak dookoła jego granic rozciągała się płyta podobna do stopnia, na której można było usiąść w wodzie, a może nawet położyć się, by móc lepiej i spokojniej cieszyć się ewentualną kąpielą?
Woda była czysta i przejrzysta, jeśli nie liczyć jednego, drobnego mankamentu, który psuł ogół otoczki - Lady Lora Cendan, powoli zanurzana w wodzie przez również obecną tu Mija'Zgę. Kobieta, czego nie dało się nie zauważyć, została przebrana w podobną, co i Nuriel, jasną tunikę. W przeciwieństwie do młodszej kobiety, wyglądała w niej jednak co najwyżej śmiesznie. Tunika była jak nic jednowarstwowa, co odbiłoby się czkawką u szlachcianki, gdyby ta tylko nie była tak samo nieprzytomna, jak ją wszyscy dotąd pamiętali.
Mija posłała wchodzącej dwójce swój szeroki i ciepły, pełen wystających poza usta kłów uśmiech. Poza nią i Nuriel, w pomieszczeniu był również Julius...
-
Huh - otwarcie, ale nieszczerze zdziwił się na jego widok Kamelio, unosząc wyżej pojedynczą brew. -
Nie mówiłeś przypadkiem, że będziesz zajęty jeszcze co najmniej przez następną godzinę? - zapytał przesłodzonym nad wyraz głosem, z troską, której tam nie było.
-
....... - Ferros nie wysilił się o dziwo na żadną odpowiedź, czerwieniejąc jedynie w irytacji na twarzy i unikając kontaktu wzrokowego z kimkolwiek w pomieszczeniu.
-
A więc byłeś jednak zajęty! - podniosła natomiast głos ciemnoskóra Śniąca, rzucająca Wysokiemu Elfowi oskarżycielskie, a jednocześnie przepraszające spojrzenie, na które tamten poczerwieniał jeszcze bardziej.
-
Nie byłem zajęty! - zaprotestował dziwnie słabo, krzyżując ramiona na klatce piersiowej w defensywie. -
Stje-... - tu Ferros musiał wziąć głęboki wdech. -
Kamelio - poprawił się powoli i z kiepsko ukrywanym niesmakiem. -
Musiał mnie źle zrozumieć.
Uśmiechając się szeroko, Kamelio dyskretnie szturchnął Parię w bok, rzucając jej równie dyskretne, co i szybkie spojrzenia w stronę wyższego elfa. Coś było na rzeczy.
-
Czyżby...? Umm? - mruknęła Nuriel nieprzekonana, tym razem sama spoglądając w stronę Kamelio, który wzruszył ramionami.
-
Mogłem źle zrozumieć - zgodził się lekko.
-
Oh - odparła tamta i samej rumieniąc się, odwróciła się szybko w stronę basenu pełnego wody, starając się ukryć zadowolenie. -
W takim razie... Możemy zacząć?
-
Nie krępujcie się~
Wskazując Libeth niewielką, drewnianą ławę z boku basenu, skierował się w jej stronę i od razu na niej przysiadł.
-
Prawdę powiedziawszy to, co tutaj dzisiaj robimy, nie jest do końca standardową formą wykorzystywania Łapacza Łez - wyznał jej cicho. -
Nuriel ma dar wkradania się we wspomnienia swoich klientów, gdy wie, czego w nich szukać. Zamiast wizji przyszłości, jest w stanie grzebać w ich przeszłości. To coś, czego nikt poza nią nie potrafiłby tutaj zrobić.