POST BARDA
- Mała ma kuszę, pozostali walczą wręcz, jeśli o to ci chodzi - odpowiedział Rhys na jej pytanie. - Niestety nigdy nie byliśmy na tyle blisko, żebyśmy mogli poznać resztę ich talentów, ale nie wydaje mi się, żebyśmy potrzebowali wiedzieć więcej. - Powiedziałabym ci, żebyś uważała na orka, ale... cóż - dodała Umbra i parsknęła śmiechem. - Chyba już nie muszę.
Informacja o Loyrze i jej umiejętnościach musiała już dotrzeć do Dauda. Z pewnością miało to pewien wpływ na to, jak planowali zasadzkę. Przygotowując się na samych Rhysa i Umbrę, nie musieli martwić się o to, że ktoś będzie w stanie ich zdalnie spopielić. Z tamtej strony nie miało wydarzyć się już nic zaskakującego, ale oni mieli znaczącą przewagę, bo Daud nie wiedział do końca, co jeszcze potrafi nowa członkini tej grupy. Jak daleko sięgają jej umiejętności i czy faktycznie jest tak groźna, jak się wydawało na pierwszy... no, może drugi rzut oka.
Widząc płomień w jej dłoni, Jaquet cofnął się jeszcze mocniej, praktycznie wklejając się w drzewo. Cokolwiek wcześniej go rozpraszało, teraz przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, gdy cała jego uwaga skupiła się na ogniu tańczącym między palcami elfki. Wyraźnie nie był przyzwyczajony do takich gróźb; zastraszanie nożem przy szyi pewnie nie zrobiłoby na nim takiego wrażenia, jak Loyra w tym momencie.
- Jesteś szalona - sapnął cicho. Jej uprzejmy sposób bycia, delikatność i miły uśmiech, przeplatany podobnymi groźbami, wywoływał u niego spory dysonans poznawczy... choć całkiem możliwe, że nie tylko u niego.
- Przecież mówię prawdę! Powiedziałem, że znam te znaki i rozumiem pojedyncze słowa, czego jeszcze ode mnie chcecie? Mieliście mnie rozwiązać, a nie straszyć podpaleniem! Mieliście... Nawet nie mam co tłumaczyć, jak mapę macie schowaną przecież... bogowie, dlaczego ja się na to zgodziłem, złoto nie jest tego warte, a teraz nawet tego złota nie dostanę...
Umbra jak na zawołanie zdjęła tubę z mapami, którą przewieszoną miała na ukos przez ramię i odkręciła ją, by ze środka wydobyć to, co stanowiło tak ważny element układanki. Rozwinęła pergamin na ziemi, odwrócony w stronę Jaqueta.
- Co to są za runy? - spytała, nieprzejęta jego rozpaczą.
- To... to są runy mrocznych elfów. Nigdy nie szkoliłem się w tym zakresie, mój dziadek wiedział więcej, ale już nie żyje, a to co ja potrafię, to tyle, co pamiętam z czytania jego ksiąg... i wziąłem dwie ze sobą, żeby ułatwić sobie tłumaczenie, ale... ale nie mam ich przy sobie, zostały w obozie Dauda.
Po tej rewelacji Umbra znieruchomiała. Wpatrywała się w chłopaka z szokiem i niedowierzaniem odmalowanym na twarzy, jakby nie do końca docierało do niej to, co właśnie powiedział. Nie wiadomo kiedy pojawił się też nad nimi Rhys, poważny i skupiony. Informacja o mrocznych elfach, jeśli faktycznie zgodna z prawdą, była bardziej niż istotna. Ten odłam był tylko legendą; wspomnieniem, które dawno już zostało włożone pomiędzy bajki.
- Skąd Daud ma tę mapę? - spytał cicho Rhys.
- A bo ja wiem?! Jego pytaj!