[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

61
POST POSTACI
Marvin
hmm jednak niektórych rzeczy się nie zapomina. łowca zaśmiał się w duchu widząc że udało mu się przeskoczyć te przeszkodę skakankę, która najpewniej kosztowała by go połamane nogi albo gorzej,w razie niepowodzenia

Widząc jak demon wypuszcza z rąk łańcuch Marvin odetchnął z ulgą, ale to nie koniec jego kłopotów, z łańcuchem czy nie demon ciągle stanowił zagrożenie, i nie zamierzał się poddać, trzeba było działać

Marvin postanowił zadziałać w dość ryzykowny sposób. Widząc jak demon szarżuje ponownie, łowca wyciągnął miecz sztychem do przodu, po czym ruszył do przodu, chcąc nadziać demona na koniec ostrza.
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

62
POST BARDA
Zostawiając za sobą ciemne ślady przednich łap za każdym razem, gdy te tylko dotknęły podłoża, czerwone oczy demona rozszerzyły się - być może w lekkim zdziwieniu, że człowiek postanowił pójść mu na czołowe spotkanie? Tym razem jednak potworzyna nie stchórzyła i nie zwolniła. Zamiast tego, ponownie mrużąc ślepia, przyspieszyła, przez cały ten czas poruszając się na czworaka.
Gdy wreszcie znalazła się natomiast na odległość przedłużającego ramię Marvina miecza, oddała długi sus nisko przy ziemi, a następnie przeturlała się po niej do przodu. Sekundy dzieliły wojownika od kontaktu parzących ogniem, uzbrojonych w pazury łap od jego nóg. Jeśli chciał atakować, był to zapewne najlepszy moment
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

63
POST POSTACI
Marvin
jeszcze jeden, potem pieniążki i do domu, łatwe pieniądze Marvin nie spieprz tego powiedział sam do siebie w myślach.

Widząc szarżującego stwora Łowca zmienił kierunek, robiąc unik w prawo, po czym wyprowadził szybkie skośnie cięcie mając nadzieję że zdekapituje niemilca jak poprzedniego jadącego na szcuropodobnym wierzchowcu

co kolwiek by się nie stało Marvin nie mógł wypaść z rytmu, musiał być skupiony, od tego zależało jego życie i jego zapłata
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

64
POST BARDA
Długie pazury o mało nie zahaczyły o lewą nogę mężczyzny, gdy demon zbliżył się na dostateczną odległość. Całe szczęście, czas, w jakim Marvin wykonał manewr, był niemalże idealny. Unikając niepotrzebnego okaleczenia, tym razem to on sięgnął ostrzem przeciwnika, a choć nie pozbawił go paskudnego łba tak, jak sobie tego życzył, ostrze wyprowadzone zostało na tyle wprawnie, by pozbawić go jednej z niebezpiecznie uzbrojonych ramion i zahaczając ostrzem o biodro. Z obu ran wartko siknęła krew.
Potworek zatoczył się, a chwilę później upadł na zdrowy bok, motając i wydzierając się przeokrutnie. Ostałą, przednią łapę dociskał panicznie do miejsca, z którego wyrastać powinna jego bliźniacza siostra, a dzięki braku której, obecnie groziło mu wykrwawieniem.

Jeśli Marvin myślał o dobiciu stwora, od razu został uprzedzony kolejną falą dziwnych trzęsień pod stopami, na pojawienie się których to, zalany czerwienią czart zamarł na dłuższy moment. Zaskoczony, ale i jeszcze bardziej przerażony, zaczął wysilać się na niezgrabnie dźwignięcie ciała na równe nogi. Zanim jednak tego dokonał, kilka grubych, długich pędów, niczym obrzydliwe wije, przebiło twardą ziemię tuż pod nim, po czym w tempie błyskawicznym zaczęło oplatać skrzeczącego goblinopodobnego tylko po to, żeby chwilę później z chrzęstem łamanych i przemieszczających się nienaturalnie kości wciągnąć go pod powierzchnię.
Wszystko przebiegło wyjątkowo sprawnie. Po demonie, podobnie, jak i po jego poprzedniku, nie zostało nic więcej, jak dziura w ziemi oraz plama świeżej posoki.

W jaskini nagle zrobiło się bardzo cicho, jeśli nie liczyć ciężkich oddechów jedynego, pozostałego przy życiu wojownika.
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

65
POST POSTACI
Marvin
-nosz kurwa mać! ciekawe czy uwierzą mi na słowo że zabiłem demony, bo trofeum już raczej z nich nie wezmę. powiedział sam do siebie jak to miał w zwyczaju lekko poirytowany zaistniałą sytuacją łowca.

mam nadzieję że to bydle pod ziemią najadło się już wystarczająco i nie będzie miało ochoty na mnie. Łowca miał już się zbierać do powrotu ale ciekawość nie dawała mu spokoju.

może chociaż to się nada chociaż wątpię ale no cóż...stanął nad odcięta ręką demona ciągle broczącą krwią, nachylił się po nią i schował ja do plecaka ni kryjąc obrzydzenia.

zakładając plecak na barki łowca skierował się w stronę świecącej bulwy kierowany ciekawością czym takim może być ów rzecz.
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

66
POST BARDA
Aby przedostać się do święcącego obiektu, Marvin musiał pokonać most wiszący nad niewielką przepaścią, oddzielającą platformę od reszty jaskini. I choć wizja wylądowania w wodzie poniżej przyprawiała o lekkie dreszcze na ciele, nie okazało się to nadmiernie trudne. Most okazał się na tyle stabilny i szeroki, że mężczyzna nie musiał nawet specjalnie martwić się o utratę równowagi, o ile rzecz jasna nie miał wrodzonego lub nabytego lęku przed wysokościami.

Po krótkiej wycieczce nad uskokiem oraz dostatecznym zbliżeniu się do tajemniczego obiektu, oczy Marvina zaczęły stopniowo przyzwyczajać się do blasku, jakim naturalnie emitował. Im bliżej się znajdował, tym mniej go on irytował i tym lepiej dostrzegał szczegóły nowej części otoczenia - dotychczas ukryte w świetle bulwiastej masy.
Kamienne ściany otaczające platformę, porośnięte były dziwnymi, zdającymi się od czasu do czasu poruszyć pędami-winoroślami, z których tu i ówdzie, wyrastały mniejsze, ciężkie, torbielowate masy. Każda z nich pulsowała rytmicznie niczym wciąż bijące serce wyrwane z żywego ciała. Ich powierzchnia była lekko przezroczysta i najwyraźniej otoczona swego rodzaju błoną, dzięki czemu, zaintrygowany dziwnym znaleziskiem łowca mógł lepiej przyjrzeć się temu, co wypełniało ich wnętrza. Nieco obrzydliwe bulwo-narośle, wypełnione musiały być jakiegoś rodzaju, nieco mulistym płynem, w którym pływały zamknięte w nich obiekty. Wszystkie z kolei były organiczne i obecnie znajdowały się na różnym poziomie TRAWIENIA.
Marvin nie musiał być ekspertem w dziedzinie medycyny ni niczego pochodnego, by już na tym etapie wiedzieć, jak wyglądały częściowo strawione resztki żywych istot. Zdarzyło mu się już wcześniej rozpruć brzuch obrzydliwego, robalowatego, demonicznego szkaradztwa, z którego później trysnęły nie tylko soki, ale również zawartość najwyraźniej posiadanego przez niego żołądka, jak i to, co częściowo zdołał już przetrawić - w tym również pewną wieśniaczkę, której obraz nawiedzał go w snach przez kolejnych kilka nocy.
Za powłoką jednej z większych z pulsujących narośli zobaczył cielaka, który już jakiś czas temu pozbawiony został przez otaczającego go enzymy skóry oraz pierwszych warstw mięśni, uwidaczniając ścięgna oraz kości. Za innymi, mniejszymi, mógł rozpoznać szczury, lisy, czy zwyczajne myszy polne. Był również całkiem świeży i wciąż nieruszony, zmutowany, demoniczny szczur, który wyglądał podejrzanie znajomo... Podobnie, jak i ciało jego, pozbawionego łba jeźdźca, zamknięte w jeszcze kolejnej bańce, wyrastającej na nieco większej wysokości.
Wszystko to, jakkolwiek upiorne, wciąż nie dorównywało temu, co zamknięte było w centralnej, wysokiej kapsule wyrastającej pośrodku platformy. W prawie dwumetrowej, pulsującej dużo energiczniej i emitującej jasny poblask bańce, zamknięta była bowiem drobna, kobieca sylwetka. Obejmując podkulone pod sam podbródek nogi, z długimi włosami okalającymi twarz, nie sposób było przyjrzeć się jej dostatecznie dobrze.
Spoiler:
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

67
POST POSTACI
Marvin
-co do chuja! szepnął do siebie przechadzając się i oglądając świecące komory, i ich zawartość odrazu rozpoznał sczura oraz jego jeźdźca z swojej poprzedniej potyczki.
-to dużo wyjaśnia.

Nie wiem co to za siły, ale chyba nie demoniczne przynajmniej nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałem, mam przeczucie że może być to coś związanego z Valerią o której opowiadał mi młodzik

widząc kobietę zamknięta w swego rodzaju kokonie, Marvin osłupiał czym do cholery jest to drzewo ?dziwną rzeczą było że kobieta nie wyglądała na strawioną przez soki, znajdowała się również w dość dziwnej pozycji jak na kogoś pożartego może właśnie to coś chroniło wioskę przed demonami a kiedy zabrakło Valeri, wyszło z spod kontroli i przestało faforyzować wieśniaków

łowca nie był pewien swojej decyzji, nie był pewien czym było to drzewo jeśli można je tak nazwać, ale jeśli dziewczyna żyła musiał jej pomóc, nie myśląc dłużej rozciął mieczem błonę komory w której znajdowała się dziewczyna a gęsty sok wypłynął z bulwy wprost na jego nogi powodując obrzydzenie
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

68
POST BARDA
Pozycja kobiety w całej tej, groteskowej plątaninie pnączy oraz jajowatych, bulwiastych kokonów była Marvinowi nieznana. Choć nikt nie zgłaszał, by poza zwierzętami dochodziło również do porwań wśród ludzi, nie oznaczało to, że nie mogła pochodzić ona z innej wsi czy mieściny. Istniały również niewielkie, wędrowne plemiona, do jednego, z których mogła wszakże należeć. A może, kto wie, była nawet elfką ukrywającą się w tutejszych lasach? Ponieważ jednak fluidy wypełniające baniakowate bulwy nie były zupełnie czyste oraz krystalicznie przejrzyste, nie dało się zbyt dobrze przyjrzeć ich więźniom. Marvin nie tylko nie był więc w stanie określić rasy, ale także przybliżonego wieku kobiety. Najważniejsze, że na pierwszy rzut oka wydawała się dostatecznie ludzka, aby warta była ocalenia - do czegóż to też bohaterski wojownik wkrótce przystąpił!

Błona nie stanowiła żadnego wyzwania dla ostrza, które wyszło jej na spotkanie. Ustępując stali, rozeszła się na dwie strony, uwalniając wszystko to, co dotąd zamykała wewnątrz kokona - w tym tak wszystkie płyny, jak i kobietę. Fala dziwnie i ciężko pachnącej mazi zalała grunt, a gdy wraz z nią, w towarzystwie krótkiego plaśnięcia na posadzce wylądowało również nieruchome i kompletnie NAGIE ciało, rozbryzgi cieczy zapaskudziły już nie tylko podeszwy, ale również obicie butów oraz spodnie Marvina.

Już na pierwszy rzut oka mężczyzna był w stanie stwierdzić, że jędrne ciało o gładkiej, zdrowej, brzoskwiniowej skórze należało do stosunkowo młodej osoby. Długie, ciemnobrązowe, oblepione obecnie nieco kleistym płynem włosy, zasłaniały niestety twarz. Leżąc na boku tak, jak upadła, ani drgnęła.
Ku wielkiej uldze wojownika, poza nieco niespokojnymi ruchami kłączy oraz pędów rozrastającymi się wokół bulwy, w której dopiero co była uwięziona młódka, nie wydarzyło się nic alarmującego.
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

69
POST POSTACI
Marvin

łowca poczuł się nieco nieswojo widząc nagą kobietę na podłodze, - już dobrzeszepnął po cichu odgarniając włosy, tak by odsłaniały twarz
Łowca schował miecz do pochwy na plecach, po czym ściągnął płaszcz i nakrył nim dziewczynę
-żyjesz? Jestem Marvin, wyciągłem cię z.... z tego czegoś, nwm jak można nazwać to coś, bulwa? Drzewo ?
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

70
POST BARDA
Twarz ukryta pod nieco splątanymi, klejącymi się włosami potwierdziła pierwsze, nasuwające się na myśl przypuszczenia - należała do zdecydowanie młodej kobiety. Na oko być może nieco młodszej od samego wybawcy. Lico miała gładkie i pozbawione jakichkolwiek znamion, a same rysy nazwać można by pewnie niemalże szlacheckimi, nieco upodabniającymi ją do elfa mimo braku spiczastych uszu. Jej usta były pełne, nos krótki i prosty, ciemne brwi nieprzesadnie cienkie, z niskim łukiem i zgrabnie zakrzywione. Słowem - widok, który miał prawo cieszyć oczy każdego przedstawiciela płci męskiej. Inna sprawa, że reszta jej nieruchomego, skulonego w sobie ciała wydawała się niepokojąco nieruchoma. Kompletnie i absolutnie nieruchoma, jeśli tak się przyjrzeć. Pozbawiona śladów życia. Pozbawiona odruchów bezwarunkowych, jakim było ot choćby ODDYCHANIE. Jej klatka piersiowa nie unosiła się i nie opadała. W każdym razie nie od razu.
Gdy Marvin spotkał się z głuchym milczeniem ze strony nagiej postaci, a świadomość zaczęło napełniać przekonanie, że uratował co najwyżej trupa, drobnym ciałem drgnęła gwałtowna konwulsja - nogi rozprostowały się, zaś grzbiet wygiął w łuk, wypychając brzuch. Zachłystując się pierwszym, głębokim oddechem powietrza, kobieta szybko znowu zwinęła się i obejmując instynktownie brzuch, wybuchnęła atakiem głośnego kaszlu. Dopiero gdy ten w miarę zaczął ustępować, uniosła nieco głowę, w kompletnym rozkojarzeniu rozglądając się dookoła. Dostrzegając wreszcie Marvina, wybałuszyła na niego ciemnozielone oczy, następnie ze spanikowanym okrzykiem kopnęła nogami grunt, byle odsunąć się i odpełznąć od niego jak najdalej.
, Dopiero gdy znalazła się przy jednej z pokrytych dziwaczną roślinnością ścian jaskini, zatrzymała się i podnosząc do siadu, wcisnęła w nią plecy. Wciąż dość spazmatycznie łapiąc oddechy, usiłowała okryć się w miarę sensownie płaszczem, który mimo ucieczki od wojownika, wciąż była w stanie zagarnąć ze sobą.
- Ja... Co się...? - sapnęła słabo i ochryple, rozglądając się chaotycznie z przestrachem.
Oczy kobiety na dłużej zatrzymały się w końcu na tym, co też pozostało z bulwy, w której niedawno wciąż była zamknięta. Wyraz strachu zastąpiło zaskoczenie, a po przerzuceniu spojrzenia z powrotem na Marvina - zrozumienie.
- Ty...? Wyciągnąłeś mnie...? -
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

71
POST POSTACI
Marvin
Łowca poczuł się trochę nieswojo widząc nagą kobietę, o pięknej urodzie, leżącą na ziemi w jakiejś breji.

widząc jak kobieta wierzgła ze strachu nie wiedział jak zareagować, ciągle nie wiedział co robiła w bańce i dlaczego tam była, z tego samego powodu nie mógł do końca jej ufać, musiał być gotowy na wszelkie ewentualności nawet te o których wolał teraz nie myśleć

słysząc kobiecy głos gdy ta zadała mu pytanie odetchnął z ulgą, przez myśl przeszło mu to że dziewczyna jest jakiegoś rodzaju demonem a budząc się rzuci mu się do szyi i zacznie gryźć albo gorzej ....

-yyyy...Tak to ja cię wyciągłem odpowiedział spokojnie nie chcąc przestraszyć dziewczyny

-nazywam się Marvin, a ty ?co ty tam w ogóle robiłaś jeśli mogę spytać ? zadał pytanie nie wiedząc czy che usłyszeć na nie odpowiedzieć.
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

72
POST BARDA
Pod pożyczonym od Marvina nakryciem, klatka piersiowa kobiety wciąż podnosiła się i opadała zbyt szybko i nierówno, aby można było uznać jej właścicielkę za spokojną. Mimo to, starała się ewidentnie uspokoić na tyle, aby móc wyciągnąć od jej rzekomego wybawcy na tyle dużo informacji, by samej móc ocenić, czy nie stanowi dla niej zagrożenia.
- Valeria... - odmruknęła, mocniej zaciskając palce na materiale. - Nazywają mnie... Nazywali mnie - poprawiła się z bolesnym grymasem. - Valeria...
To... Na pewno nie było coś, co spodziewał się usłyszeć Marvin. Dzieciak gospodarza, który najął go do całego zadania, z całym przekonaniem, na jakie stać było chłopca w jego wieku zaznaczył, że Valeria została z całą pewnością spalona. Spalona na oczach całej wioski. Kim zatem była kobieta przytulająca się do ściany pokrytej ruchomymi pędami, których obecność martwiła ją dużo mniej, niż stojący przed nią wojownik?
Marszcząc brwi i mrużąc skupione na jego osobie oczy, nieco mocniej przycisnęła do siebie kolana.
- Czemu chcesz wiedzieć? - spytała nieufnie. - Czemu... Jak w ogóle znalazłeś to miejsce?
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

73
POST POSTACI
Marvin
Słysząc imię które padło z ust kobiety, serce Łowcy lekko przyspieszyło, z całą pewnością nie spodziewał się usłyszeć tego imienia, nie po tym jak usłyszał o losie kobiety od młodzika
jak to jest kurwa możliwe... może młodzik się mylił ?

Łowca lekko zdenerwowany postanowił usiąść na pobliskim kamieniu, po czym otarł pot z czoła, pogładził się po brodzie i westchnął,

-Żadnego dziękuję? Właśnie wyciągłem cie z tego..... Z tego czegoś

Pokazał palcem na świecącą bulwę

-z dwojga nas to ja powinienem pytać co tu robiłaś, w tym czymś, tymbardziej że z tego co słyszałem niedawno spłonelaś na stosie.

Odpowiedział kobiecie z lekko wyczuwalną nutą niepewności w głosie

-ehhh, dobra odpowiem na twoje pytania. Jakie było pierwsze? Aaa tak dlaczego chcę wiedzieć. Noo, na to pytanie już chyba odpowiedziałem, nie uważasz ?

Ciągle mówiąc łowca sięgnął do swojej torby i wyciągnął pakunek podarowany przez gospodarza.

- Odpowiadając na twoje drugie pytanie, pracuje jako łowca wszelkiego rodzaju czarcich pomiotów, i tak się złożyło że grupka którą miałem zlikwidować uciekła tutaj,i może ty będziesz mi w stanie wyjaśnić jakim chujem coś co zabiłem zostaje wciągnięte pod ziemię a dosłownie pół godziny później znajduje to w komorze tuż obok twojej ?

Kontynuując swój monolog Marvin odwinął huste chroniąca jego posiłek, po czym schował szmatkę do kieszeni myśląc że może się jeszcze przydać, po czym rozdarł pieczywo na pół,

-nie masz powodu by się mnie bać chyba że jesteś demonicą, a nie wyglądasz mi na taką, i jak narazie nie rzuciłaś mi się do szyi by rozgryźć mi tętnice. Jesteś może głodna ?

Zapytał łowca wyciągając rękę w której znajdywała się pajda.
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

74
POST BARDA
Widząc, że Marvin nie stara się jak na razie do niej podejść, młódka wyraźnie rozluźniła spięte ramiona, choć wciąż nie spuszczała z niego czujnego spojrzenia na dłużej niż sekundę. Jej twarz kolejno przybierała różne wyrazy w następstwie dalszych słów opuszczających jego usta - zaskoczenie, dezorientacja, niepokój, złość, smutek(?), rozczarowanie(??). Marvin nie był pewny ich wszystkich. Nie należał do najlepszych, gdy w grę wchodziło odczytywanie ludzkich emocji.
Kiedy skończył, Valeria milczała jeszcze dłuższy czas i tym razem spuściła wzrok na wysokość stóp wojownika, najwyraźniej zastanawiając się, od czego powinna zacząć. Jej mowa ciała stawała się z czasem coraz bardziej subtelna i, z racji stopniowego kojenia nerwów, cięższa do rozszyfrowania.
- ... - podnoszą wreszcie oczy na oferowaną strawę, która, bądź co bądź znajdywała się w odległości, jakiej również sama zmniejszać najwyraźniej nie zamierzała, kobieta westchnęła cicho.
Palcami kilka razy przeczesała splątane, wciąż pokryte śluzem strąki włosów.
- Nigdy nie spłonęłam na stosie - burknęła nieco nadąsana, wyciągając przed siebie oparte na jednym z kolan ramię. Na gest, dość niespodziewanie zareagowało jedno z pnączy, postanawiając oderwać się od ściany i lekko wokół niego owinąć. Nie był to w żadnym wypadku ruch agresywny ni każący od razu sięgnąć po broń. Grube pnącze zachowywało się raczej, niczym ugłaskany wąż wobec swego opiekuna, jakkolwiek niewiele węży miał okazję oglądać Marvin w tych regionach. Północ była na nie zdecydowanie za zimna, niemniej wciąż mógł słyszeć o ich słynnych zaklinaczach oraz samych zwierzętach, które z reguły żyły dużo bardziej na południu.
- Nie spłonęłam, ale... Moje ciało wciąż zostało poparzone, a chcąc uciec i oszukać gawiedź, musiałam jeszcze bardziej je uszkodzić - dodając ciszej, wzdrygnęła się na samo wspomnienie, zanim pozwoliła oplatającej jej ramie roślinie sięgnąć dalej, aż po kawałek oferowanej je wcześniej pajdy.
Jeśli Marvin nie spróbował cofnąć ręki lub nie wykonał żadnego innego gestu tudzież akcji, która mogła przeszkodzić roślinie, końcówka tejże delikatnie owinęła się dookoła kawałka wypieku, zanim go porwała.
- Część rośliny, z której mnie wyciągnąłeś, pomagała mi zregenerować siły. Uzdrawiała - kontynuowała, wolną ręką poklepując lekko inne, wijące się nieopodal kłącze jej stopy. - To, czym żywią się jednak normalne rośliny, to odrobinę za mało, żeby było w stanie utrzymać przy życiu ludzkie ciało, nie mówiąc o jego regeneracji. Oczywiście, że musiała pobierać składniki z innych źródeł. Pobierała je z tego, co umarło, bądź było na skraju śmierci. Sądzisz... Że to demoniczne z mojej strony?
Ostatnie pytanie zadała z pozbawionym wesołości uśmiechem. Jej ton nie ociekał sarkazmem, ale nie był go również pozbawiony.
- Mieszkańcy wioski z pewnością zapłaciliby ci ekstra, panie łowco demonów - zaśmiał się ponuro. - Po latach spędzonych na ich ochronie, na wpływaniu na obfite plony... To naprawdę wszystko, na co mogłam liczyć.
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

75
POST POSTACI
marvin
Mężczyzna widząc jak pnącze oplata się wokół kawałka chleba nie mógł ukryć swojego zdziwienia ale i również pewnego rodzaju podziwu a może i nawet lekkiej nuty zazdrośći. Marvin dorastając w salu, cały czas widział nekromantów korzystających z swoich umiejętności, tam gdzie inni widzieli herezje świętokradztwo, on widział potęgę, siłę, i możliwości, sam nigdy nie opanował magi ale zawsze o tym marzył.

-Pytasz mnie czy widzę w tym co robisz coś demonicznego? Jedyne co widzę to piękno siły natury, na tym właśnie polega natura na tym że żywi korzystają z dóbr zmarłych, czy to że drzwewo wyrasta na szczątkach kogoś zmarłego to wina drzewa? Jeśli by tego nie robiło to ta śmierć poszła by na marne, moja matka zawsze mówiła że w naturze nic się nie marnuje, że właśnie na tym polega cały krąg życia, demoniczne siły z czarnej wieży nie łapią się pod tą definicje i nawet jeśli zaproponowali by mi za ciebie pieniędze nie przyjął bym ich, jak już mówiłem jestem łowcą demonów a nie druidek czy zaklinaczy.


Głos łowcy lekko się załamał w momencie wspomnienia swojej matki, lecz w tym co mówił wcześniej jak i później, było czuć szczerość


-naprawdę przykro mi że spotkało cię to co cię spotkało ale proszę nie mścij się na wieśniakach, to prości ludzie którym ludzie w habitach zatruli umysły swoimi Banialukami, nie wiem co czujesz ale proszę cię tylko o to...

Powiedział spokojnym tonem ciągle trzymając swoją część chleba której ciągle nie ugryzł.


-Jaki jest twój dalszy plan? Wracasz do roślinki? powiedział z lekkim sarkazmem w głosie -nie sądzę żeby twoja wizyta w wsi skończyła się dobrze, szczególnie dla wieśniaków sądząc po tym co przed chwilą widziałem

Powiedziawszy to ugryzł duży kęs chleba, po czym szybkim ruchem ręki otrzepał kruszyny z swojej brody
Marvin
ODPOWIEDZ

Wróć do „Salu”