POST POSTACI
Mehren aka Duch
To towarzystwo było zbyt przewidywalne. Mógłby zrobić teraz naprawdę wiele. Robal nie wiedział z kim miał do czynienia i śmiało sobie poczynał. Z marszu taka buta powodowała, że z oceny przydatnego w jego celach, redukował opinia do zgniłego jabłka, które co najwyżej się omija. Mógłby poszukać innego oficera, ale martwił go jedynie czas. Miał niewielkie pole do manewru, dlatego musiał brnąć w dyskusję z tymi podrzędnymi istotami. A im dalej w przysłowiowy las, tym o wiele gorzej. Manipulacja takimi istotami nie powinna być problematyczna. Niestety mylił się, że ma do czynienia z pierwszym lepszym gościem, którego taka pokazówka mogłaby zastraszyć. Tu właśnie mógł pokazać siłę nie tylko własnego opanowania, a także to, że mimika ciała również miała wpływ na odbiór. Odczytywał ich emocje równie łatwo, jakby miał przed sobą księgę. Szkolił się w tej dziedzinie i bardzo wiele razy mu się przydała, bo wraz z nią, wiedział jak sprawiać, by inni odczytywali to, co on chciał im pokazać. Jak tylko skończył swoja nudną tyradę, która nic nie zmieniła w mimice i ruchach jego ciała, która gobliny obserwowały. Nie sięgnął nawet po broń, co mogło im dawać do zrozumienia, że nie boi się ich. Przewaga liczebna? Naprawdę uważacie, że to wam pomaga? Oczywiście wątpił w to, by umiały wyczuć te intencje, które chciał im pokazać, ale jak tylko przyszła tylko jego kolej mówienia, bo oczywiście dał się goblińskiemu psu wyszczekać, on zmrużył oczy, zmienił odrobinę mimikę ciała, by mogli poczuć, że atmosfera się zmieniła. Wykorzystywał swe ciała, by wzbudzić autorytet oparty na lekkim uczuciu strachu. To spojrzenie, przeszywające dusze na wskroś, ruchy tak nieznaczne, że wydawało się, że ich nie było. Przytłoczenie rozmówcy, nim jeszcze się on sam odezwie. Proste to powinny być cele.
- Pytasz, kim jestem, a nie domyślasz się, z jak wielką sprawą przychodzę. Zwą mnie Duch. Zauważają mnie ci, którym chce się ujawnić. - Mówił bardzo cicho, by wymusić to, by wokół niego panowała cisza i to taka niezbyt przyjemnych. To tez był ten etap kontroli nad tłumem. Jednocześnie taka dygresja, że zajmował się czymś mało przyjemnym. Sugestia wprost w umysł była równie skuteczna.
- Alkohol otumania zmysły, co zazwyczaj jedynie mi pomaga. - Te słowa dodał jeszcze ciszej, sugerując nieco mocniej, dlaczego nie pije. Ukryty był także przekaz, że on nie ma chwili wolnego. Kolejna z jego gierek. Chciał kilka razy prychnąć śmiechem, ale powstrzymał się, bo to zepsułoby efekt, jaki chciał wywołać.
- Mam wiadomość do Bogobojnej, tak ważną, że jeśli ktokolwiek dowie się, oprócz niej, jaka jest treść, ciało tej osoby, spocznie w wodach zrujnowanego portu. I ty, Robalu, chcesz stanąć między nią, a posłańcem, ryzykując całym sukcesem przedsięwzięcia? - Ostatnie zdanie powiedział nieco głośnej, by cała ta roześmiana tłuszcza, zrozumiała powagę sytuację. Jak bardzo źle ocenili wszystko.
- Tak chcesz być zapamiętany? Czy chcesz być tym, który swoimi działaniami pozwoli jej wroga wykonywać swoje ruchy? Takiej chcesz przyszłości dla niej? - Oczywiście nie krzyczał i nie wyjawiał cennych informacji. Teraz uderzał w nieco inne nuty jego duszy. Ego, odpowiedzialność, poczucie przynależności i wstyd. Dlatego wcześniej budował takie napięcie, by teraz zmienić je w coś poważnego, a jednoczesne pokazać, jak wygląda sytuacja.
- Jej wrogowie nie śpią, nie pija alkoholu. Działają. W tej chwili już się szykują. I z każdym kolejnym dzwonem coraz lepiej się przygotowują do wykonania swoich manewrów, a nam pozostaje coraz mniej czasy, by skutecznie się temu przeciwstawić. I nie mówię o gwardii miejskiej. A o kimś, kto ma realny wpływ na samo miasto, posiada finanse oraz możliwości. - Delikatna wzmianka o tym, że nie gada o byle leszczu, który nic nie znaczy. Oczywiście specjalnie tak dobierał słowa, by on sam mógł sobie je dopasować. To zazwyczaj działało, bo Umysł zazwyczaj sam uwielbiał się oszukiwać.
- Więc zapytam ostatni raz. Czego chcesz dla niej? Będziesz działał, czy pozwolisz wrogom im zadać pierwszy, poważny cios? - I pozostawił to pytanie, spoglądając twardo w jego oczy. W niego mógł widzieć zdecydowanie, pewność siebie oraz to, że na pewno nie żartował. Był gotów dostarczyć tę wiadomość po trupach do celu. Nic go nie zatrzyma i pozwolił mu zdecydować, kim chce być. Ofiarą, a może wiernym oficerem?