POST BARDA
Rozgrywka przeniesiona z tego tematu Mehren wrócił do karczmy "Pod Gryfem", nazywanej również, jak zdążył wyłapać, "Pod Zębem". Nazewnictwo nie powinno mieć dla niego znaczenia, gdy pokój wynajęty na jedną noc miał być jedynie kryjówką, miejscem, gdzie można złożyć umęczoną głowę do poduszki i odpłynąć na parę godzin do krainy snów.
Gobliny i orkowie dawno ustąpili miejsca ludziom i pół-ludziom, przesiadującym przy brudnych stolikach, pijących kiepskie piwo z równie kiepskich kufli. Jedynym reliktem, pozostałym po czasach zielonej świetności w Ujściu, pozostały siostry Shagrada i Shadraga, prowadzące ten przybytek, jakby akceptowane przez gawiedź nie ze względu na swoje pochodzenie, ale raczej na fakt bycia stałym elementem krajobrazu.
Mehren nie zastanawiał się nad tym, czy zatrzymać się na pogaduchy - piwo wypite w poprzedniej karczmie dziwnie ciążyło mu na żołądku, jakby wlał tam kwas, aniżeli ciemny trunek. Miał do załatwienia ważniejsze sprawy aniżeli zwalczanie ognia ogniem, nawet jeśli buteleczka żytniej mogłaby zabić to, co rodziło się w jego brzuchu i wywoływało nudności.
Wdrapawszy się na piętro po drewnianych, skrzypiących jak piekielny pomiot schodach, Mehren odbił na prawo, gdzie drugimi z kolei drzwiami były te do jego wynajętego pokoiku. Pomieszczenie nie było duże, akurat na tyle szerokie, by pomieścić łóżko i większy stolik. To znaczy, to spodziewał się zastać Mehren - po wejściu do izby dostrzegł, że stół zniknął, za to pod ścianą rozłożono barłóg, na którym ktoś siedział! Nieproszony gość, czy też obecnie współdzielący pokój mężczyzna, z zapałem grzebał w torbie, która, bez wątpienia, należała do Mehrena, a wcześniej została skrzętnie ukryta pod łóżkiem.
Szok nie pozwolił półelfowi działać od razu. Karczmarki nie tylko dokoptowały mu kolegę, ale również pozwoliły, by ktoś obcy grzebał w jego rzeczach!
Spoiler:
- Jak to się otwiera?- Zapytał bez cienia wstydu.