Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

16
Nie musiał długo czekać. Napastnik widząc, że Oriker się cofa, wziął to za słabość i zaatakował z jeszcze większą zaciekłością. Choć półelf bronił się dzielnie, oddając niekiedy, zdecydowanie był w defensywie. Owszem, dwa, może trzy ciosy pięścią dosięgnęły przeciwnika, ale nóż nie trafił w cel ani razu. Za to młodzian musiał uwijać się jak w ukropie, bo nie oberwać klingą przeciwnika. W końcu jednak jedno z cięć przecięło jego policzek, a cała sekwencja ataku zakończyła się uderzeniem w splot słoneczny, od którego młody złodziej na chwilę stracił dech.

Zakapturzony odsunął się kilka kroków, a widoczna dolna część twarzy wyrażała kpinę i złośliwy uśmiech. Obrócił nóż w palcach, po czym ustawił się do ataku. Do tej pory postawa obronna Orikera zupełnie się nie sprawdziła. Zarobił kilka siniaków, cięcie przez policzek i lekki szok, że ktoś był w stanie doprowadzić go do takiego stanu, a on nie znał tej osoby. Być może półlef zmieni taktykę, spróbuje zaskoczyć przeciwnika, a może zdecyduje się na jeszcze inne zagranie. Kto to wie?

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

17
Młody półelf nie miał szans, używając cały czas tej samej taktyki, pora przejść do ofensywy. Chwycił pewniej nóż otrząsając się szybko z szoku, po ostatnim ataku. Nie spodziewał się tak trudnej walki, jego przeciwnik był bardzo dobry i jak widać pewny siebie, pora mu pokazać kto tutaj rządzi. Odgarnął włosy z twarzy, zrobił znudzoną minę chcąc dać do zrozumienia zabójcy, że żarty się skończyły.

Nie czekając dłużej ruszył do ataku. W jego głowie kreował się kolejny plan, był bardzo prosty. Cały czas atakował go spychając co raz bardziej w kierunku krawędzi dachu. Nie ważne jak doświadczony jest, pewnie latać nie potrafi, oby tylko przeżył upadek. Trzeba się potem dowiedzieć czemu mnie zaatakował. Oriker starał się wykorzystać luki w obronie przeciwnika, atakując szybko i mocno aby jak najbardziej zepchnąć go do tyłu. Miejmy nadzieję że ta taktyka okaże się lepsza.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

18
Napastnik odpowiedział niemal identycznym uśmiechem, i walka rozgorzała na nowo. Oriker zaatakował, a oba uśmiechy z czasem zniknęły z ust walczących, kiedy kolejne uderzenia pięścią lub nogą boleśnie blokowały, lub też trafiały do celu. Stęknięcia i coraz głośniejsze oddechy niosły echem po dachach.

Półelf kierował przeciwnika w stronę krawędzi dachu, co udawało mu się całkiem dobrze. zamaskowany ustępował pola, mimo, że próbował uciekać na boki. Oriker jednak nie pozwolił mu na to. W końcu dotarli do punktu krytycznego.

Niedoszły zabójca oberwał cios w szczękę i cięcie pod żebro, od którego zachwiał się. Po chwili noga ześlizgnęła mu się z krawędzi, a nóż wypadł z ręki. Pewność siebie uleciała, runął w dół, w ostatniej jedynie chwili łapiąc się starej, wystającej z dachówki belki. Wisiał teraz bezradnie, młócąc nogami w powietrzu, a jego niepewny uchwyt z każdą chwilą słabł.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

19
Oriker odetchnął z ulgą patrząc na wiszącego zabójcę i uśmiechnął się perfidnie, patrząc na to jak bezradnie majta nogami w powietrzu i ledwo trzyma się jedną ręką. Skoro walka się już zakończyła w końcu pora uzyskać odpowiedzi na parę pytań.

Usiadł na krawędzi dachu w bezpiecznej odległości od swojej ofiary, spuścił nogi w dół i zaczął przesłuchanie.Kto cię na mnie nasłał i dlaczego? Lepiej mów szybko albo ci pomogę, i tak straciłem na ciebie zbyt dużo czasu. - mówił to powolnym tonem, prawię wręcz obojętnym, podejrzewał że przeszukanie go przyniesie więcej odpowiedzi, ale nie zaszkodzi zapytać póki żyje. Nie pamiętał żeby zalazł komuś mocno za skórę więc kto mógł to zrobić?

Miał jakieś złe przeczucia, podejrzewał że coś niedobrego dzieje się z jego siostrą, coś za dużo szczęścia jak na jeden dzień. Postanowił dać mu maksymalnie dwie minuty na odpowiedź, po upłynięciu połowy czasu trzeba mu będzie pomóc a jeśli to nie pomoże, to zabójca może spadać.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

20
Oriker, nieco obolały, ale zadowolony, siedział i gapił się na swego przeciwnika, który powoli ześlizgiwał się z belki. Nie chciał jednak rozmawiać, warknął jedynie;

- Wal się, pieprzony zdrajco. Pluję na takich, jak ty.

Głos brzmiał bardzo młodo, ale twarz wciąż ukrywała się pod kapturem. W dole przechodnie zauważyli już wiszącego człowieka i pokazywali go sobie, ktoś krzyczał o wezwanie straży, ktoś inny śmiał się i krzyczał, by ten spadł. Opinie były podzielone.

- Wiedz tylko, że przyjdą następni. Nie spoczniemy, dopóki zdrajcy nie zostaną wytępieni. Zapamiętaj to, kundlu na ludzkiej smyczy.

Po tych słowach puścił się i poleciał w dół. Oriker zobaczył, jak przechodnie rozstępują się, a młody, niedoszły zabójca rozpłaszcza się na bruku. Zapadła nienaturalna cisza.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

21
Kurwa, zaklął pod nosem młody półelf, widać z przeszukania ciała nici a przynajmniej na razie. Grupka gapiów wołała już po straż więc trzeba się zwijać, naciągnął kaptur na twarz i ruszył w stronę pokoiku swojej siostry. Nadal nie mógł wyrzucić z głowy słów zabójcy,zdrajco...,kundlu na ludzkiej smyczy....

Nagle zatrzymał się tak gwałtownie że omal nie spadł z dachu, w jego głowie zaczęła układać się teorie spiskowa, która zdawała się mieć ręce i nogi.Kundel na ludzkiej smyczy, ludzkiej..., więc na pewno nie był człowiekiem, obstawiam elfa. Również elfem był jego wcześniejszy rozmówca, wcześniej nigdy nic podobnego mu się nie zdarzyło, nagle od razu po przybyciu tego jegomościa, wydarzył się taki incydent.

Wie o mojej siostrze....-powiedział cicho pod nosem i znowu przeklął. Oby to wszystko było tylko wytworem jego wyobraźni, było to mało prawdopodobne, ale jeśli to prawda pseudo-przyjacielowi jego matki nie wróże szczęśliwej historii. Ale nie ma co tracić czasu, przełknął głośno ślinę i pobiegł jak najszybciej do siostry.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

22
Kolejne fragmenty układanki zaczęły pasować do siebie, choć nie do końca. Jeśli przyjaciel matki służył ludziom, to dlaczego straż miejska go szukała? Jeżeli zaś nie, jeżeli faktycznie był tym, za kogo się podaje, to czemu ktoś chciał go zabić, co udało mu się tylko dlatego, że zlekceważył przeciwnika? Sprawa była niejednoznaczna, ale prędzej czy później Oriker musi dokładnie się nią zająć. I przede wszystkim chronić siostrę.

Tak oto udał się do pokoju w karczmie "U Normana"

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

23
Nie wiedział co go podkusiło, aby akurat tą bramą przedostać się do miasta. Brama przy której pojawia się najwięcej straży. I te wszystkie tłumaczenia, że jego miecz to narzędzie pracy, a nie coś czym miałby zrobić jakąś rozpierduchę w mieście. Owszem istniała taka możliwość, ale on przecież nigdy czegoś takiego nie zrobił, a bywał już w tym mieście kilka razy. Z reguły z przyczyn zawodowych, teraz również nie zamierzał przyjechać tutaj, aby poodpoczywać. Wiedział, że Saran Dun to jest centrum Keronu, najważniejsze miejsce tutaj. Jeżeli skądś miał wziąć zlecenie to najlepiej należało zapytać tutaj. Kilka listów gończych, albo być może ktoś kto będzie miał jakąś bardziej prywatną sprawę. Generalnie obojętne mu to było, byleby tylko ilość gryfów mu się zgadzało, bo jeżeli to będzie dotrzymane i jakieś ogromne sprzeczności moralne w jego przekonaniach się nie pojawią to można powiedzieć, że będzie mu wszystko jedno odnośnie tego zlecenia.
Ale, gdy już mu uwierzyli, że jest wyłącznie łowcą głów i zajmuje się tropieniem i likwidowaniem tudzież przyprowadzaniem tych niegodziwców, których wskazuje mu państwo to przestali nagle robić problemy i wpuścili go do miasta. Oczywiście jak zwykle konia zostawił w stajniach, wierzył, że ktokolwiek tam pracuje to dobrze się zaopiekuje jego Wodną Świnią, tak też nazywał się jego koń. Mógłby przytoczyć stajennemu genezę tego imienia, ale nie miał na to chęci, bo jak najszybciej chciał się dostać do miasta i zobaczyć wszystkie dostępne zlecenia. Nie przymierał głodem, ale nie chciał nawet pozwolić, aby mógł pomyśleć o tym, że niedługo może nie mieć pieniędzy na jedzenie. Cenił sobie to kim był, bo owszem nie były za to jakieś strasznie ogromnie profity, ale spokojnie wystarczało mu to, aby przez jakiś czas żył sobie beztrosko i nie musiał się niczym przejmować.
Mężczyzna zaczął przechadzać się ze spokojem przez Aleję Złotników, póki co jakoś strasznie mu się nie spieszyło. O ile chciał się jak najszybciej dostać do miasta to już w samym Saran Dun nie musiał się zbytnio spieszyć i tak wiedział, że decyzję o następnym zleceniu nie podejmie od tak. Miał już można powiedzieć tak wypracowaną markę, że nie musiał brać pierwszej, lepszej sprawy, tylko dokładnie wybrać coś co mu przyniesie najwięcej korzyści. Cały czas miał naciągnięty na głowę kaptur spod którego wyłaniało się dwoje żółtych ślepi, tak charakterystycznych.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

24
Alicja przenosi się z Saran Dun - Południowy Rynek i Ulica Stalowa.



Dziewczyna od paru minut bezcelowo błąkała się po mieście. Starała się chodzić najdalej od głownych ulic, nie chciała być złapana przez żadnego ze strażników. Złapała z stoiska jakiejś przekupki ciemną narzutę, pod którą się skryła. Kobieta krzyczała za nią i wygrażała. Na całe szczęscie Alice była dość szybka i w parę chwil zniknęła z placu targowego. Na całe szczęście w tym momencie bardzo wiele osób kręciło się, więc nikt nie zauważył wrzasków i krzyków straganiarki.
Alicja starała się naprawdę nie rzucać w oczy. Udało jej się wydostać przed toporu, z klatki niewolników, potem z napadu na barbarzyńców. Dziewczyna była więc urodzona pod szczęśliwą gwiazdą. Tak można by wywnioskować. Skoro wyszła cało z tylu opresji.
Niezapominajka jednak nie wiedziała co ma z sobą począć. Pierwsze co to chciała spotkać kogoś ze swojego ludu, ludzi posługujących się językiem takim samym co oni. Dlaczego? Chciała znależć kogoś kto może jej wyjaśnić co się z nią stało, dlaczego nic nie pamięta. Nawet w trakcie przebywania wśród ludu Uratai (Niezapominajka oczywiście nie wiedziała że tak się nazywają i że sama z nimi pochodzi) nie odczuła żadnego impulsu dzięki któremu może sobie by coś przypomniała.
Alicja trafiła na Aleje Złotników, bardzo długą i bogatą ulicę, na której co rusz można było podziwiać wyroby tutejszych rzemieślników. Chołota nie zapuszczała się w te tereny. Chadzali tu głównie bogaci mieszkańcy Saran Dun. Ponadto stażnicy znajdowali się przy każdej rogatce. Miejsce więc nieprzychylne dla Niezapominajki, której odzienie i zachowanie na pewno wzbudzą uwagę. Ale jesli przejdzie ulicę to znajdzie się przy bramach miasta i ucieknie z nich.
Na razie więc dziewczyna skrywała się za frontem jakiegoś mało rzucającego się w oczy budynkiem i dumała co ma zrobić.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

25
Kto w dzisiejszych czasach chciał się rzucać w oczy? Jedynie osoby, które wydawały się ważne, jacyś władcy lub tym podobni dostojnicy. Chociaż z drugiej strony to, gdy ktoś się rzucał w oczy to był bardziej narażony na wszelkich skrytobójców, którzy tylko czekali aż znajdzie się najlepszy moment do zamordowania danej osoby. Oni działali trochę inaczej niż obecny tutaj białowłosy mężczyzna. On z reguły zabijał w otwartej walce, zajmował się zarówno zwalczaniem wszelkich szumowin, jak też ochroną słabszych. Wszystko zależało od ilości gryfów, no i tego czy praca nie zachacza mocno o jego normy moralne, bo one nie były raczej do przeskoczenia, chyba, że aktualnie się coś zmieniło. Każde zabójstwo przeprowadza nieodwracalne zmiany w człowieku, tworzy jakiś ślad. Gdyby miało to zostawiać skazę na skórze to byłby cały pokryty bliznami, ale tak nie jest. Blizna może pojawić się jego ciele tylko w dwóch przypadkach, zostać nabyta podczas lub walki lub podczas tortur. Zarówno takie i takie blizny posiadał na swoim ciele. Z żadnej nie był dumny, ale jak to się mawia: "Rycerz w lśniącej zbroi to taki, nie licz, że będzie dla ciebie walczył. Bo tylko ci co od walki uciekają nigdy nie odnieśli uszczerbku". On jest tego żywym przykładem.
Mężczyzna rozglądał się po ulicy szukając wzrokiem kogoś innego, kogoś niepasującego do tego miejsca, tak jak on. Nie wiedział czy kogoś takiego znajdzie, ale starał się nie spoglądać na bogatych mieszkańców, jak i na straż, której się tu roiło jak nigdzie. Tylko kogoś nietypowego, zawsze to robił, gdyż z reguły mógł się od takiej osoby wiele dowiedzieć, a czasem nawet zarobić doprowadzając takową do kogoś, komu się "zgubiła". Póki co jednak dziewczyna, która skrywała się za frontem budynku nie mogła mu się rzucić w oczy, nie był przecież kimś kto widzi przez ściany, jedyne co miał to czujność, wrodzona czujność, gdyby tylko wychynęła zza fasady budynku to zapewne od razu by ją zobaczył.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

26
Alicja bacznie przypatrywała się bramie oraz ulicy złotników na której się znalazła. Obecnie skywała się za filarem budynku. Dziewczyna z mroźnych gór Pólnocy zastanawiała się co zrobić. W głowie kołowało się wiele myśli i pomysłów. Przejść niezauważenie, czy udawać że idzie się kupić błyskotkę? A może udawać córkę kupca czy zbłąkaną dziewczynę? Takie właśnie myśli przebiegaly przez główkę naszej jasnowłosej.
Niemniej od samego myślenia nic przychodzi. Trzeba słowa wcielić w czyn. Alicja pomyślała trochę po czym zaczęła powoli się skradać między budynkami. Chciała poruszać się szybko, aby nie zostać być zauwazoną przez nikogo. Głownym celem dziewczyny było szybkie przedostanie się do bramy wyjazdowej z miasta. Czy jej się uda? Sama nie wiedziała. Musiała zdać się na szczęscie i swoje umiejętności.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

27
Przeczucie nie zmyliło Silasa. Rzeczywiście, Aleją Złotników szedł ktoś, kto nie pasował do tego miejsca tak samo jak on... a nawet, jak miało się wkrótce okazać, jeszcze bardziej. Wreszcie zobaczył tę drobną istotę. Uroczą dziewczynę, jasną jak promyczek słońca w zimowy poranek.

Alicja skradała się wzdłuż muru i miała nadzieję, że uda się jej niepostrzeżenie dotrzeć do bram i opuścić Saran Dun. Nie było jej to jednak dane. Jak można się było spodziewać, jasnowłosą dziewczynę zatrzymał wnet rosły strażnik - a właściwie to ona sama wpadła na niego, tak mocno skupiona na tym skradaniu się, że zapomniała patrzeć prosto przed siebie.

Miał wypolerowaną jak zwierciadło zbroję, halabardę opartą o ramię i mało przyjazny wyraz twarzy. Warknął do niej coś, czego oczywiście nie zrozumiała - a Silas nie dosłyszał, bo stał póki co za daleko. Strażnik powtórzył swoje warknięcie. Alicja odruchowo spróbowała go ominąć i pójść dalej, ale jej nie pozwolił. Zakutą w stal łapą chwycił ją boleśnie za ramię i wciąż coś do niej mówił. Tym razem jego słowa przybrały pytający ton - lecz niewiele to pomogło Niezapominajce, która nadal nie pojmowała z tego wszystkiego ani sylaby. I bała się coraz bardziej.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

28
Wdech, wydech,wdech, wydech. Jasnowłosa poruszała się powoli i cicho niczym kot wzdłuż ściany budynku. Przynajmniej jej się tak wydawało. Starała się nie spoglądać na ulicę, tak aby nie wzbudzać niczyjej uwagi. Choć czasem rzucała nerwowe spojrzenie. Może właśnie to ją zdemaskowało i sprawiło, że zainteresował się strażnik.
W zasadzie Niezapominajka sama na niego wpadła, nie zauważyła go. Głupie, nie? Niemniej nasza bohaterka wpadła jak śliwka w kompot. Na ucieczkę było za późno, gdyż kiedy zobaczyła wielkiego strażnika nogi ugięły się przed nią ze strachu. Dziewczyna postała chwilę, a potem chciała zrobić odwrót i uciekać. Niestety, nie była wystarczająco szybka aby uciec przed wielką łapą pilnowacza.
Alice oczywiście nie wiedziała co mężczyzna do niej mówi, gdyż nie znała mowy wspólnej. Podejrzewała co może mówić, ale nie potrafiła odpowiedzieć. Przezornie milczała i potrząsała głową na znak że nic nie rozumie. Wszak nie tak dawno wyszła cało z masakry swojego ludu właśnie w Saran Dun. Kto wie czy może nie szukają osób, które przetrwały i chcą je teraz dobić.
Dziewczyna starała się nic nie mówić do momentu bolesnego uścisku strażnika. Wtedy jednak nie wytrzymała. Z jej ust posypał się stek przekleństw w jej rodzimej, północnej mowie. Jasnowłosa próbowała się wyrwać z żelaznego uścisku strażnika, ale to na nic się nie zdało. Szła, ciągnięta przez mężczyznę w niewiadomym kierunku.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

29
Jak widać, nie tylko on się interesował przybyszami spoza Keronu, bo dziewczyna którą tutaj zobaczył ewidentnie nie pasowała do tego miejsca. Ciekawość... Jak to mawiali pierwszy stopień do piekła, ale mężczyzny to nie zrażało. Chciał się dowiedzieć o co poszło. Co spowodowało, że ten strażnik zainteresował się jasnowłosą niewiastą. Ewidentnie po sposobie jej chodzenia wyglądało tak, jakby jej zależało na tym, aby nie została zauważona.
Mężczyzna nie zdejmując kaptura postanowił podejść powoli w stronę obojgu ludzi, aby poobserwować to zdarzenie. Nie wiedział jeszcze czy ma ochotę się wtrącić. Gdy podszedł bliżej to mógł zauważyć, że dziewczyna ma wygląd charakteryzujący zazwyczaj mieszkańców północy. Jasna cera i blond włosy.
Cóż, zapewne będzie żałował, ale postanowił zabrać głos.
- Przyjacielu... - Powiedział donośnym głosem chcąc zwrócić uwagę strażnika na swoją osobę. - Jakim to wielkim przestępcą jest to dziewcze, że aż w taki sposób ją zatrzymujesz? - Na jego twarzy pojawił się kpiący uśmiech, ale to mógł zobaczyć tylko ktoś będący tuż obok niego, bo wciąż miał na głowie kaptur, który skutecznie zakrywał jego twarz.
On nie bał się już niczego, wiedział, że strażnik może zareagować agresją. W dodatku nieopodal byli inni strażnicy, a właściwie roiło się od nich. Cóż, takie miejsce. Jednakże żółtooki był już doświadczony w walce i szczerze mówiąc był przygotowany na każdą ewentualność. Trzymał już dłoń na rękojeści broni, w razie gdyby miał go ktoś zaatakować.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

30
- A to się zaraz okaże! - odparł strażnik, nadal potrząsając biedną Alicią. - Skrada się jak złodziej, brudna jak żebrak, a na pytania grzeczne nie raczy odpowiedzieć! Niemota jedna, czy co? To miejsce reprezentacyjne, zresztą zaraz ma tędy przechodzić delegacja zamożnych kupców z samiuśkiego Archipelagu, a oni przybyli tu patrzeć sobie na nasze piękne zakłady złotnicze, na piękne kerońskie kobiety i na architekturę stolicy, a nie na jakichś ohydnych brudasów, złodziejaszków... i zbójów. Bo ty, siwy, nie lepszy zresztą, jak widzę! Tedy uprzejmie proszę opuścić Aleję Złotników, pókim dobry. No wynocha! Wynocha, powiedziałem! Tam, za tą bramą tego miasta wasze miejsce!

Brama Książęca, niewzruszona zupełnie, przysłuchiwała się tej przemowie i połyskiwała sobie co jakiś czas swoimi złocistymi ornamentami, podobnymi w kształcie do pawich piór i kwiatów lilii. Połyskiwanie następowało konkretnie wtedy, gdy gnane po niebie kłęby chmur na chwilę odsłaniały słoneczną tarczę. A potem zaraz ustawało i całe złoto stawało się znów bure, ciemne, matowe, niby polane brudną wodą. Dzień był bowiem bardzo wietrzny. Na czubku bramy łopotały głośno zatknięte tam trzy flagi w kerońskich barwach.

Strażnik nie wyglądał na kogoś, kto spokojnie przyjmie próby sprzeciwu, lecz sam póki co do zbędnej przemocy się nie posuwał. Po prostu bardzo ma zależało, żeby Alicia i Silas się stąd wynieśli. Nie pasowali do tego miejsca. Zresztą - sami chyba to nawet rozumieli.

- E, ty! - zakuty w blachy mężczyzna zauważył pod murem kogoś jeszcze. - Ciebie się tyczy to samo! Zabieraj się z nimi, no już! Dwa razy nie będę powtarzał.

Drobna, krągła sylwetka pomału odlepiła się od muru i wynurzyła z cienia. Chciała coś powiedzieć, zaprotestować, ale strażnik nie dał jej dojść do głosu. Westchnęła więc i przelękniona posłusznie powlokła się kawałek w stronę bramy, a potem na chwilę przystanęła, jak gdyby czekając na pozostałą dwójkę "żebraków".

A była to młodziutka dziewczyna, co dwudziestu lat chyba jeszcze nie skończyła, okropnie brudna, z ciemnymi włosami pozlepianymi w strąki, w wielobarwnej, podartej kapocie... no i z wielkim, okrągłym brzuchem. Ciężarna, bez dwóch zdań.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Saran Dun”