Rana ta i dezorientacja jednak wystarczyły - ludzie Caldera prędko doskoczyli do zwierzęcia i zaczęli kłuć jego cielsko drzewcami i sztychami mieczy. Cholernie długo nie chciał zdechnąć.
Gdy padł wreszcie, jęknąwszy po raz ostatni i po raz ostatni kłapnąwszy wielką paszczą, myśliwi mogli przyjrzeć się dokładniej zdobyczy. Brunatne futro pełne było ran - nie tylko tych zadanych przez żołnierzy, ale również innych, szarpanych i kłutych, których Valar nie potrafił do końca zidentyfikować. Wyglądało to trochę tak, jakby niedźwiedź wielokrotnie już obijał się o drzewa, spadał ze skał i może nawet wdawał się w potyczki z innymi myśliwymi... lub nawet zwierzętami. Poza czerwieniącymi się plamami, futro umazane było w dużej ilości błota, liści, kory i leśnej ściółki.
Spoiler: