Ale czy nie lepiej było wierzyć, że wszystko było w porządku? W pałacu Moxiclava było cicho i bezpiecznie; nie należało myśleć o truchle przywódcy w basenie ani o szalejącej za oknem pożodze. Przyszłość również malowała się w ciepłych barwach, nawet jeśli to ciepło pochodziło od pomarańczy ognia i szkarłatu krwi.
Kurtyzana nie pozwalała po sobie poznać, jeśli rzeczywiście miała nieczyste zamiary. Pochyliła się i ucałowała na pożegnanie czoło Kamiry.
- Obudzę cię w porze śniadania. - Obiecała Qlaira, nim zostawiła ją w pokoju samą. - Śpij dobrze, Płomyku.
Próby przywołania międzywymiarowego towarzysza spaliły na panewce. Kiedy Kamirin już-już wydawało się, że czuje obecność demona, że słyszy ekwiwalent ciężkiego oddechu stworzenia, jakby to zmęczone było galopem po międzywymiarowych szczelinach, kontakt urwał się. Kamira przedobrzyła z eksplozjami, musiała wypocząć nim zacznie na nowo w pełni ufać sile swojej magii.
***
***Dzięki pomocy Moxiclavowi i Quetiapinowi w Bastionie Khudamarkh, Kamirin stała się rozpoznawalną w osadzie personą. Z czasem wieść o szalonej czarodziejce odzianej w czerwień, do której szybko przylgnie tytuł Zagłada Goblinów, rozprzestrzeni się po okolicy.
Kamirin zyskuje +2 punkty do autorytetu.
prosze poinformować mistrzów gry
Kamirin obudziły dźwięki dochodzące zza okna. Miasto obudziło się, przekupki zachęcały do zakupów, sprzedawcy zachwalali towary, zwierzęta prostestowały głośno, uwiązane do palików lub uwięzione w klatkach. Promienie znalazły drogę do środka jednie przez rzeźbione otwory, składające się na ozdobną siatkę okiennic, przez co w pokoju panował półmrok. Czarodziejka nie potrafiła określić jak wcześnie, czy może jak późno było. Qlaira jeszcze się nie pojawiła.
Kiedy Płomyk podniosła się do siadu, na ciepłej skórze jej dekoltu spoczął chłodny ucięty kamyk, ten sam, który poprzedniego dnia wraz z rzemieniem otrzymała od goblinic. Wspomnienia poprzedniej nocy wróciły do Kamirin ze zdwojoną siłą - czy te, które chciały naciągnąć ją na zakup, jak również okraść, były w zawalonym budynku? Może to sama Rifaxi chciała sprezentować jej tą wątpliwej urody błyskotkę? Było za późno, by nad tym rozmyślać, gdy Kamira wybrała stronę konfliktu i wygrała za nią wojnę. W nos gryzł ją zapach dymu. Najwyraźniej pożar jeszcze się nie skończył lub też zgliszcza wciąż się tliły.
Na niskim stoliku na Kamirę czekał dzbanek z wodą oraz zdobiona czarka. Obok nich znajdował się mieszek, a w nim błyskotka.
Spoiler: